Sejsmolodzy alarmują, że w ciągu następnych siedmiu lat w Bay Area będzie miało miejsce potężne trzęsienie ziemi – takie, jakie nie widziano w tym regionie od dziesięcioleci. Eksperci prognozują ponadto, że w wyniku kataklizmu jedno z kalifornijskich miast zniknie z powierzchni ziemi.
Według raportu United States Geological Survey (USGS) w ciągu następnych 7 lat w Kalifornii wystąpi potężne trzęsienie ziemi. Eksperci przewidują, że to katastrofalne wydarzenie może oznaczać zagładę dla mieszkańców malowniczej Alamedy.
To małe miasto leżało pierwotnie na półwyspie, który małym skrawkiem ziemi łączył się z sąsiednim Oakland. 100 lat temu zlikwidowano naturalny pomost w postaci pasa ziemi, aby wydłużyć mieszczącą się tam cieśninę żeglugową. Od tamtej pory Alameda to miasto-wyspa, które w ciągu ostatnich dziesięcioleci znacznie się powiększyło, dzięki poszerzaniu linii brzegowej.
Eksperci wskazują jednak, że działania rekultywacyjne na terenie miasta miały miejsce po raz ostatni w pierwszej dekadzie XX wieku. Jednocześnie namawiają władze miasta, aby ponownie przeanalizowały jego gotowość na trzęsienie ziemi.
Christine Goulet z USGS powiedziała Mercury News Alameda, że jeśli nic w tym kierunku nie zostanie przedsięwzięte, miasto zniknie z powierzchni ziemi przed 2030 rokiem.
Jak twierdzi – większość szerokiego na sześć mil terenu [miasta – red.] jest zagrożona upłynnieniem, tj. zjawiskiem występującym przy poważnych wstrząsach, powodującym że zalana wodą gleba traci swoją wytrzymałość i zachowuje się jak ciecz.
Podczas zwiększania powierzchni wyspy, inżynierowie „wypompowywali” muł z dna Zatoki San Francisco. Służył on potem do „zasypywania” oceanu, dzięki czemu wyspa uzyskiwała dodatkowy ląd. Zdaniem Goulet bagnisty muł nie został odpowiednio zabezpieczony we wczesnych latach 1900.
„To, co się dzieje, to czerpanie materiału z pobliskiego morza lub zatoki, który ma mieszankę gliny i mułu, a następnie po prostu wsypują to bez odpowiedniego zagęszczenia” – powiedziała.
Red. JŁ