Radni Culver City w Kalifornii zagłosowali na początku tego tygodnia za zakazem rozbijania namiotów oraz tworzenia prowizorycznych konstrukcji (szałasów) w przestrzeni publicznej. Środek ma wyeliminować z ulic miasta koczujących bezdomnych, jednak już po uchwaleniu spotkał się z krytyką ze strony lokalnych liderów społeczności i samych mieszkańców – podaje NBC News.
Kalifornia uchodzi i niewątpliwie jest epicentrum krajowego kryzysu bezdomności. Szacuje się, że na ulicach kalifornijskich miast żyje ok. 170 000 bezdomnych. Najczęściej rozbijają oni koczowiska lub rozkładają swoje prowizoryczne szałasy na miejskich chodnikach, wśród przechodzących tam ludzi.
Culver City postanowiło poradzić sobie problemem radykalnymi metodami – poprzez defacto kryminalizację bezdomności. Zakaz rozbijania namiotów i prowizorycznych szałasów w przestrzeni publicznej oznacza, że bezdomni będą za to karani. Wobec tego być może znikną z ulic miast, ale sama bezdomność nie zniknie.
Mieszkańcy, którzy krytykują uchwalone przepisy, zwracają również uwagę, że – choć w Los Angeles uchwalono podobne prawo – nie dotyczą one terenów wokół szkół lub ośrodków opieki, ale całego Culver City.
„Jestem bardzo rozczarowana” – powiedziała radna Culver City Yasmin-Imani McMorrin, która jako jedna z dwóch głosujących miała odmienne zdanie w ramach sześcioosobowej rady. „Czuję, że jest to niesamowicie szkodliwa polityka, która nie dodaje niczego poza środkami karnymi”.
Natomiast kilku bezdomnych, których dotyczyłoby rozporządzenie, mówi, że wolą żyć na zewnątrz niż w schronisku, i że nie pójdą tam dobrowolnie.
Red. JŁ