30.1 C
Chicago
wtorek, 24 czerwca, 2025

Puchar Polski: Trener Jagielloni rozgoryczony. Dwie decyzje o braku rzutów karnych dla jego piłkarzy były kontrowersyjne

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Trener Jagiellonii Białystok Adrian Siemieniec nie krył rozczarowania po porażce z Legią Warszawa 1:3 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Nie chciał oceniać pracy arbitrów, choć dwie decyzje o braku rzutów karnych dla jego piłkarzy były kontrowersyjne. Bronił ich pracujący przy VAR Szymon Marciniak.

„Jeśli chodzi o kontrowersyjne sytuacje, to były dwie. Pierwsza związana ze sprawdzaniem zagrania ręką Ilji Szkurina, a druga z rzekomym rzutem karnym. Jednak nie zamierzam oceniać pracy sędziów, bo nigdy tego nie robię. Oczywiście rozczarowanie po porażce jest duże, ale wiem, na czym mam się skupić i w jakim kierunku pracować z zespołem. Nie będę szukał wymówek w decyzjach arbitrów, choć są one kluczowe dla wyników i przebiegu spotkań” – zaznaczył Siemieniec.
Obie kontrowersyjne sytuacje miały miejsce w drugiej połowie. Najpierw w polu karnym Legii piłka zmieniła tor lotu po odbiciu się od ręki debiutującego w podstawowym składzie stołecznej drużyny białoruskiego napastnika, ale sędziowie nie zdecydowali się odgwizdać „jedenastki”.
„Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkurina. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkurina w głowę. Oczywiście, że +śmierdzi+ tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu” – tłumaczył decyzję na łamach portal TVP Sport odpowiadający tego dnia za obsługę VAR sędzia Szymon Marciniak.
Kwadrans przed końcem w roli głównej ponownie wystąpili system VAR i sędzia główny Piotr Lasyk. 16-letni rezerwowy „Jagi” Oskar Pietuszewski przewrócił się w polu karnym o nogę Pawła Wszołka i arbiter odgwizdał rzut karny. Analizy tej sytuacji i początku akcji, gdzie mogło dojść do faulu na jednym z legionistów, trwały w sumie pięć minut, ale ostatecznie rzut karny został odwołany.
Marciniak wyjaśnił, że Lasyk podjął tę decyzję „niesamodzielnie” i przekonywał, że „niezależnie od szczegółów tej fazy akcji, wcześniej był faul na lewym obrońcy Legii”.
„Dlatego rzut karny i tak musiałby zostać odwołany nawet wtedy, gdyby Wszołek rzeczywiście popełnił faul w polu karnym” – argumentował najwyżej notowany polski arbiter.
Inne zdanie na ten temat mieli choćby zawodnicy Jagiellonii. „Widziałem na VAR – jest kontakt w +szesnastce+, dla mnie to 100-procentowy karny. Sędzia powiedział, że noga Wszołka została na ziemi, a Oskar Pietuszewski idzie do kontaktu. Ok, jest kontakt w polu karnym – dla mnie to +jedenastka+” – tłumaczył przed kamerami TVP Sport Jesus Imaz.
Szkoleniowiec białostoczan starał się chłodno skomentować mecz.
„Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem, a na gorąco mam wrażenie, że przez wiele fragmentów kontrolowaliśmy grę. Kluczowym momentem było jednak szybkie stracenie bramki na 1:1 (krótko po przerwie – PAP), co otworzyło spotkanie i wpłynęło na dalszy przebieg rywalizacji” – powiedział Siemieniec.
„My koncentrujemy się teraz na rozgrywkach ligowych i Lidze Konferencji. Zostały nam dwa fronty, nie trzy. Stadion Narodowy w tym roku nie jest dla Jagiellonii, ale wierzę, że w przyszłości tam zagramy jeszcze silniejsi” – podsumował.
W zgoła innym nastroju był trener Legii Goncalo Feio. Po słabym początku rundy z okolic ul. Łazienkowskiej dobiegały głosy, że środowe starcie może być meczem o pozostanie Portugalczyka na stanowisku.
„Dzisiaj przed meczem pytali mnie, czy czuję presję. Presję czują na wojnie, gdy walczy się o życie. Presję czują lekarze przy stole operacyjnym” – w swoim stylu odparł Feio, ale inaczej niż często ma zwyczaju nie odniósł się do pracy sędziów.
Chwalił natomiast swoich piłkarzy.
„Jestem dumny z naszej drużyny. Weszliśmy w mecz dobrze, strzeliliśmy gola, ale został on anulowany. Tracimy bramkę, ale podnosimy się i wygrywamy 3:1. To na pewno duża rzecz. Jagiellonia – szczególnie w pierwszej połowie – miała często piłkę przy nodze, ale to my stworzyliśmy więcej sytuacji” – ocenił i dodał: „Zmierzyli się godni siebie rywale”.
Po ostatnim spotkaniu ligowym, przegranym 1:3 z Radomiakiem, portugalski trener nie szczędził cierpkich słów swoim podopiecznym. „Drużyna odpowiedziała tak, jak wielkie zespoły odpowiadają na słabe spotkania. Mamy bazę, aby dalej iść do przodu” – zaznaczył.
Legia już po raz 37. awansowała do półfinału Pucharu Polski, a z 20 triumfami jest najbardziej utytułowana w tych rozgrywkach. Oprócz niej, w najlepszej czwórce są już też Pogoń Szczecin i pierwszoligowy Ruch Chorzów. Stawkę uzupełni zwycięzca czwartkowego ćwierćfinału między grającą na zapleczu ekstraklasy Polonią Warszawa a Puszczą Niepołomice.(PAP)

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"