Rada Douglas w Arizonie przegłosowała stosunkiem głosów 3-2 wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze miasta. To reakcja na szybkie wdrażanie przez Donalda Trumpa zmian w polityce migracyjnej, co dla Douglas oznacza kolaps lokalnej gospodarki.
Burmistrz Douglas Jose Grijalva wyjaśnia, że gospodarka jego miasta jest w bardzo dużym stopniu uzależniona od mieszkańców sąsiedniego Agua Prieta, które znajduje się po drugiej stronie granicy – w Meksyku. Klienci z tego miasta odpowiadają za 70 proc. dochodów Douglas. Grijalva podkreśla, że wprowadzone przez Trumpa ograniczenia na granicy mogą doprowadzić do ogromnych strat lokalnych przedsiębiorstw oraz samorządu.
Douglas to małe miasteczko, które zamieszkuje 16,5 tys. ludzi. Dla porównania, sąsiednie Agua Prieta ma ok. 91 tys. mieszkańców. Przepływ osób pomiędzy sąsiadującymi miastami zapewnia Douglas zyski z handlu, a mieszkańcom Meksyku pożądane towary i usługi.
Przeciw wprowadzeniu stanu wyjątkowego głosowało dwóch radnych. Radni Ray Shelton i Richard Acosta uważają, że rada podejmuje ten krok przedwcześnie. Shelton zauważył ponadto, że działania miasta mogą być odebrane jako działanie przeciwko administracji prezydenta.
Red. JŁ