Kiedy Tom Radcliffe prowadził trzy sklepu zoologiczne, jego klienci często narzekali na wybredność ich kotów. „Nie lubi kurczaka” – mówili. „Tuńczyka nie lubi” – mówili. Radcliffe zastanawiał się wtedy, dlaczego nikt nie produkuje karmy dla kotów… z myszy. Przecież koty jedzą myszy – tłumaczył.
Teraz – po sprzedaniu sklepów zoologicznych – Radcliffe przy pomocy ekspertów, w tym kotów, produkuje karmę dla kotów z myszy. Jego produkt o nazwie „Mouser”, na miesiąc po wprowadzeniu na rynek, jest sprzedawany w sklepach zoologicznych w Kalifornii, Arizonie i Nevadzie, a Radcliffe spodziewa się ekspansji w Oregonie, Waszyngtonie i Idaho już w przyszłym miesiącu.
W „Pets and More” w Campbell, jednym z wielu sklepów w Bay Area, które właśnie zaczęły sprzedawać Mouser, menedżerka Erin Lee powiedziała, że klienci zareagowali na produkt z zaskoczeniem i zainteresowaniem. „Biorą puszkę lub dwie” – powiedział Lee. „W tej chwili to raczej nowość, ale nie sądzę, żeby to była zła rzecz. Ich koty to lubią”.
Karma nie zawiera tylko mięsa z myszy. W zasadzie „Mouser” ma kilka różnych wariantów – różnych smaków. W puszkach znajdziemy, m.in. mięso z kurczaka z domieszką mięsa z myszy albo mięso z indyka z domieszką „mysiny”. Radcliffe podkreśla, iż warto wypróbować różne smaki na swoim kocie, aby wyczuć jego preferencje.
Red. JŁ