Ambicje Kalifornii nie kończą się bynajmniej jedynie na zmniejszeniu ogólnej emisyjności stanowej gospodarki. Mowa także o przechwytywaniu dwutlenku węgla z powietrza, a następnie wtłaczaniu gazu w puste szczeliny wyczerpanych złóż naftowych. Władze powiatu Kern właśnie zatwierdziły pierwszy tego rodzaju projekt, za którego realizację odpowiada firma energetyczna California Resources Corporation.
Plan California Resources Corp. zakłada przechwycenie 48 milionów ton CO2 z atmosfery, a następnie wpompowanie gazu cieplarnianego do pustych szczelin wyczerpanego pola naftowego na głębokości ok. 1 mili. Gaz miałby być tam trwale przechowywany. Dla porównania – w ubiegłym roku Polska wyemitowała do atmosfery 114,8 mln ton dwutlenku węgla, czyli taki podziemny „magazyn” CO2 pozwoliłby na jednorazowe wyciągnięcie z atmosfery niespełna połowy rocznej emisji naszego kraju.
Pierwszy tego typu projekt zostanie zrealizowany w powiecie Kern w Kalifornii, którego władze dopuściły go w tym tygodniu do realizacji po dwóch latach przeglądów środowiskowych. Lokalna sędzia Leticia Perez określiła inicjatywę mianem „historycznej”.
Dla technologii przechwytywania dwutlenku węgla z atmosfery to ewidentny przełom, jednakże przyszłość tej metody nie jest pewna. Ekolodzy wskazują na potencjalne niebezpieczeństwo dla społeczności, które zamieszkiwałyby w najbliższym sąsiedztwie takich składowisk, ze względu na ryzyko wycieku. Istnieje także obawa, że rozwój technologii składowania CO2 zniechęci firmy do realnego redukowania emisji, skoro gazy cieplarniane będzie można „wyłączyć” z atmosfery, więc ogólne saldo będzie się zgadzało.
W ciągu dwóch dekad pierwszy projekt California Resources Corp. ma przynieść 70 mln dolarów przychodu. Jednocześnie realizacja projektu wiąże się jednak z ograniczeniami potencjalnego rozwoju komercyjnego i mieszkalnego na powierzchni obszaru składowania.
Red. JŁ