Profesorowi UCLA – Gordonowi Kleinowi – grozi wyrzucenie z pracy za to… że nie zgodził się oceniać czarnoskórych studentów na bardziej preferencyjnych warunkach. Argumentem za tym, żeby oceniać ich lżej, miała być śmierć George’a Floyda i rzekoma trauma czarnej społeczności, która miała „wpłynąć na wyniki egzaminów końcowych”.
„Nie, to się nie stanie” – powiedział Klein.
Co najbardziej absurdalne, prośby nie złożył czarnoskóry student. Wiadomo, że nie był Afroamerykaninem. Sama prośba została złożona w następstwie śmierci George’a Floyda. Student UCLA, który wnioskował do profesora, uznał, że śmierć Floyda wywołała potężną traumę u społeczności Afroamerykańskiej, co może wpłynąć na ich końcowy egzamin. Z tego powodu profesor miał oceniać czarnoskórych studentów według „taryfy ulgowej”.
„Emocje związane z oglądaniem wideo George’a Floyda, cierpiącego po śmierci, były takie, że czarni studenci powinni być teraz traktowani inaczej” – miał powiedzieć student do Kleina.
Klein odpowiedział e-mailem z pytaniem: „Czy znasz nazwiska kolegów z klasy, którzy są czarni? Jak mogę ich zidentyfikować, skoro prowadzimy tylko zajęcia online? Czy są jacyś uczniowie, którzy mogą mieć mieszane pochodzenie, na przykład pół czarne i pół azjatyckie? Co sugerujesz, żebym z nimi zrobił? Pełne ustępstwo czy tylko połowę?”
„Cytowałem Martina Luthera Kinga i moją wiarę w daltonizm. Upomniałem ucznia, być może nieco dobitnie, i powiedziałem, że dyskredytuje swoich czarnych kolegów z klasy, to nie było właściwe” – mówi Klein.
Po ripoście profesora, student udostępnił jej treść swoim znajomym. Następnie ktoś opublikował tę samą treść w mediach społecznościowych i popełnił samobójstwo. Klein zaczął po tym wydarzeniu otrzymywać obelgi i groźby. Następnie została sporządzona petycja o wydalenie profesora z UCLA.
„Słowo wstrząśnięty i oszołomiony wcale tego nie opisuje” – mówi Klein.
Co ciekawe, jest to pierwsza tego typu sytuacja profesora w jego 40-letniej karierze – wcześniej jego działalność była wzorowa i nie miał żadnych kłopotów.
Szkoła odniosła się do sytuacji na twitterze, bynajmniej nie stając po stronie profesora. „To głęboko niepokojące, gdy dowiadujemy się o tym e-mailu, który teraz badamy. Przepraszamy studenta, który go otrzymał, oraz wszystkich tych, którzy byli tak samo zdenerwowani i obrażeni przez niego jak my sami”.
Klein był wściekły z powodu takiego, a nie innego stanowiska jego uczelni – „Uniwersytet zdecydował się wkroczyć i powiedzieć: 'Ach, wydaje się, że mamy tu rasistów. Idźmy naprzód, jako posunięcie PR, śmiało i dyskredytujmy tego bezsilnego człowieka’ i pokażmy, jak bardzo zaangażowani jesteśmy dla sprawy sprawiedliwości rasowej”.
UCLA zawiesiło Kleina na trzy tygodnie. Po tym czasie został przywrócony, jednak dziekan – Antonio Bernardo – zaledwie godzinę po jego powrocie wysłał maila, „upominającego” profesora, że dochodzenie w jego sprawie cały czas się toczy i zna pewnie „niejawne fakty”, które są w stanie – jak powiedział Klein – zniszczyć jego reputację zawodową. „W końcu mnie dopadną” – powiedział.
Prawie cztery miesiące później Klein złożył pozew. Klein mówi, że zdecydował się walczyć, bo ma dość tzw. „cancel culture”, która rujnuje życie ludzi. „Wierzę w wolność akademicką, wierzę w wolność słowa i niech mnie diabli, jeśli pozwolę ludziom anulować kulturę i zrobić to komuś innemu niż ja, kto być może nie ma mojego wykształcenia prawniczego i woli walki”.
Red. JŁ