Pracownik lotniska na Florydzie został oskarżony o kradzież elektroniki i odzieży wartej tysiące dolarów po namierzeniu jednej ze skradzionych przez niego walizek przez właścicielkę. Kobieta namierzyła bagaż za pomocą sygnału z Apple Watch.
Akt oskarżenia przeciwko 29-letniemu Juniorowi Geneusowi Bazile’owi pojawił się w marcu bieżącego roku, ale dopiero w tym tygodniu Paola Garcia ujawniła dziennikarzom, że to ona była podróżną, która zdemaskowała złodzieja walizek.
Do zaginięcia walizki Garcii doszło na Międzynarodowym Lotnisku Fort Lauderdale-Hollywood. W bagażu był Apple MacBook, iPad, Apple Watch, biżuteria i wysokiej klasy odzież damską o łącznej wartości ponad 5000 dolarów.
W dniu zaginięcia walizki lot Garcii został odwołany, a pasażerom samolotu zalecono odebranie bagażu rejestrowanego z lotniskowej taśmy.
Kobieta czekała na torbę przez ponad dwie godziny, ale ta nigdy nie wyjechała na taśmę.
Garcia powiedziała dziennikarzom, że zazwyczaj zabiera torbę jako bagaż podręczny, ale tym razem pracownicy Spirit Airlines zmusili ją do odesłania walizki do luku bagażowego – gdzie ostatecznie nie trafiła.
Bo trafiła w ręce Geneusa Bazile’a. Ku zaskoczeniu właścicielki, kiedy uruchomiła aplikację do lokalizowania sprzętu Apple, sygnał dochodził z domu w Fort Lauderdale.
Na drugi dzień kobieta wybrała się w to miejsce, ale nie zdołała nawiązać kontaktu z mieszkańcami. Zobaczyła kilka wewnątrz domu kilka walizek, ale żadna nie należała do niej.
Sprawa trafiła na policję. Detektyw z Fort Lauderdale wpisał adres uzyskany przez usługę lokalizacyjną. Jak się okazało, pasował do miejsca zamieszkania jednego z pracowników lotniska, czyli Bazile’a. Dodatkowym dowodem w sprawie stało się nagranie z monitoringu, na którym widać 29-latka, wchodzącego do sklepu z różową walizką Garcii.
Należących do kobiety przedmiotów nie udało się odzyskać.
Red. JŁ