Twierdzenie, jakoby „władze ukraińskie nie chciały, by szczątki niemowląt i dzieci były wliczane do ofiar rzezi wołyńskiej”, o czym napisał m.in. „Nasz Dziennik”, jest nieprawdziwe – uważa Ołeksij Złatohorski, szef ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności, biorącej udział w poszukiwaniach.
Nieprawdziwe informacje pojawiły się w artykule „Pominięte ofiary rzezi” (2-4 maja) w „Naszym Dzienniku”. Powielane są także przez użytkowników mediów społecznościowych.
Gazeta przywołała w tekście także wypowiedź byłego ambasadora Polski w Kijowie Bartosza Cichockiego, który miał rzekomo powiedzieć, że „Ukraina mnoży problemy”, a „jedną z propozycji strony ukraińskiej było wyłączenie z identyfikacji niemowląt i dzieci do określonego wieku”.
W rozmowie z PAP Cichocki wyjaśnił, że odnosił się do sporu, który miał miejsce przed rozpoczęciem ekshumacji, dotyczącego metodologii identyfikacji ofiar. Zaznaczył, że propozycja ukraińskich naukowców dotyczyła wówczas tego, by nie zaliczać do ofiar niemowląt i dzieci na podstawie wykształcenia się kości z wiekiem, jednak ta propozycja została odrzucona, a sprawa nie była już aktualna.
Ekshumacje w Puźnikach, które zakończyły się we wtorek, prowadził ponad 40-osobowy zespół Polaków i Ukraińców. Z polskiej strony – przedstawiciele Fundacji Wolność i Demokracja, naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej. Prace są w całości finansowane z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Ze strony ukraińskiej są to przedstawiciele fundacji Wołyńskie Starożytności, która 8 stycznia otrzymała od władz Ukrainy zgodę na poszukiwania.
Ołeksij Złatohorski, szef fundacji Wołyńskie Starożytności, archeolog i żołnierz ukraińskiej armii, również zdementował informacje powielane przez „Nasz Dziennik”. Choć Złatohorski nie brał bezpośredniego udziału w pracach, zarządzał zespołem archeologów. W mediach społecznościowych, powołując się na portal Puzniki.pl, wyjaśnił, że możliwym źródłem nieporozumienia było błędne przekonanie, iż szczątki dzieci ulegają szybszej degradacji po 80 latach, co miałoby uniemożliwiać ich identyfikację. Tymczasem współczesne techniki analizy DNA pozwalają na odzyskanie materiału genetycznego nawet z bardzo zniszczonych szczątków, w tym niemowląt, choć proces ten jest bardziej wymagający. Specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów (PBGOT), którzy obecnie pracują w Puźnikach, nie przewidują trudności w tej kwestii.
W komunikacie opublikowanym we wtorek przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Fundację „Wolność i Demokracja”, Pomorski Uniwersytet Medyczny oraz IPN, poinformowano, że podczas ekshumacji w Puźnikach znaleziono fragmenty szkieletów co najmniej 42 osób, w tym kobiet, mężczyzn i dzieci. Po przeprowadzeniu analiz laboratoryjnych zostanie podana ostateczna liczba ofiar, ich płeć i wiek. Oznacza to zakończenie podejmowania szczątków w dawnej wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim.
Bartosz Cichocki, w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że przed zespołem badawczym wciąż stoją wyzwania związane z identyfikacją ofiar w innych lokalizacjach, a w toku prac mogą pojawić się różnice techniczne, które wpłyną na cały proces.
Rzeź wołyńska to masowe mordy polskiej ludności w latach 1943–1945 przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA). Szacuje się, że zamordowano od 40 do 100 tysięcy Polaków. Zbrodnia w Puźnikach była jedną z ostatnich. W nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. oddział UPA zaatakował wieś mordując kilkadziesiąt osób, w tym kobiety, dzieci i osoby starsze.
Od 1994 roku do 2017 przeprowadzono kilka ekshumacji, ale prace wstrzymano po ogłoszeniu w 2017 roku przez ukraiński Instytut Pamięci Narodowej IPN moratorium na poszukiwania i ekshumacje szczątków polskich ofiar na terytorium Ukrainy.
W 2024 roku w wyniku negocjacji między władzami Polski i Ukrainy, strona ukraińska zgodziła się na wznowienie prac ekshumacyjnych, co zostało potwierdzone w styczniu 2025 roku podczas spotkania premiera Donalda Tuska z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. (PAP)
mrb/ bst/ mhr/