Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen nie da zielonego światła polskiemu Krajowemu Planowi Odbudowy przed swoim orędziem w Parlamencie Europejskim 15 września – pisze w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna”. Według gazety Warszawa zarzuca Brukseli kakofonię.
„O tym, że Krajowy Plan Odbudowy (KPO) jest przetrzymywany w Brukseli z powodów politycznych, pisaliśmy na łamach DGP wielokrotnie. Oficjalnie nikt jednak do tej pory tego nie potwierdzał. Wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova jeszcze we wtorek podczas wizyty w Gdańsku przekonywała, że spór o praworządność nie ma nic wspólnego z procesem akceptowania dokumentu” – przypomina gazeta.
Innymi słowy – pisze „DGP” – Bruksela twierdziła, że przetrzymywanie KPO nie jest powiązane ani z Izb Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (ID SN), ani ze sporem o nadrzędność prawa wspólnotowego. Ale następnego dnia podczas posiedzenia europarlamentarnej komisji budżetowej komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni powiedział, że „dyskusja, co polskie władze dobrze wiedzą, dotyczy także nadrzędności prawa UE i potencjalnych konsekwencji tej sprawy dla polskiego planu”. Gazeta podkreśla, że tym samym przyznał więc, że KPO stał się zakładnikiem sporu o praworządność.
„W tej sprawie panuje w Komisji kakofonia” — mówi „DGP” minister spraw europejskich Konrad Szymański. „Jeszcze w zeszłym tygodniu Vera Jourova mówiła, że te sprawy nie mają związku. I naszym zdaniem tak jest. Jeśli KE oficjalnie potwierdzi, że jej zdanie jest inne, wystąpimy do niej, żeby nam wskazała podstawy prawne takiego działania — zapowiada w rozmowie z gazetą. Jak dodaje, KE może działać jedynie na podstawie rozporządzenia o Funduszu Odbudowy, który nie daje podstaw do działań, o jakich mówił Gentiloni.
„Z naszych rozmów w Brukseli wynika, że ta wypowiedź nie powinna była paść oficjalnie, bo nie jest zgodna z linią przyjętą przez KE. Formalną możliwość blokowania pieniędzy daje rozporządzenie warunkujące wypłaty eurofunduszy praworządnością, ale Bruksela do tej pory z tego nie skorzystała, bo zgodnie z umową z Węgrami i Polską czeka na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w tej sprawie. Bruksela nie może jednak przetrzymywać polskiego planu w nieskończoność i dzień, w którym ostatecznie da na niego zgodę, w końcu nadejdzie. Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący KE ds. handlu, podkreśla, że mowa raczej o tygodniach niż miesiącach” – czytamy w „DGP”.
Dziennik wskazuje, że KE będzie musiała znaleźć moment dogodny wizerunkowo. „Jak się dowiadujemy, prawdopodobnie nic się nie wydarzy w sprawie polskiego planu aż do orędzia przewodniczącej. Ursula von der Leyen wygłosi swoje doroczne przemówienie w Parlamencie Europejskim 15 września” – podkreśla. „Na dodatek KE jest w sporze z europarlamentem o Węgry. Europosłowie żądają, by KE użyła rozporządzenia wobec Budapesztu i zamroziła mu eurofundusze. Nie godzą się oni na umowę zawartą z Polską i Węgrami odraczającą moment, w którym rozporządzenie zostanie użyte po raz pierwszy. I grożą skierowaniem pozwu przeciwko KE do TSUE. Co więcej, plany zaopiniowane pozytywnie przez KE muszą jeszcze dostać zielone światło od krajów członkowskich, które głosują w tej sprawie większością kwalifikowaną (+za+ musi być 15 z 27 państw)” – dodaje.
Gazeta zauważa, że orędzie od kolejnej rozprawy w Trybunale Konstytucyjnym będzie dzielić zaledwie siedem dni, co oznacza, że akceptacja może się przeciągnąć o kolejny tydzień. TK ma powrócić do odroczonej w zeszłym tygodniu sprawy zgodności traktatu o UE z polską konstytucją, którą zainicjował w marcu premier Mateusz Morawiecki. (PAP)
„GW”: Fundusze unijne dla Polski zamrożone
Zaczynamy tracić pieniądze z UE, przepadnie nawet 47,5 mld zł jeśli samorządowcy nie wycofają się z uchwał anty-LGBT; Komisja Europejska zawiesiła rozmowy z pięcioma polskimi województwami na temat wypłat środków z programu REACT-EU – pisze w poniedziałek „Gazeta Wyborcza”.
Jak dowiedziała się „Wyborcza”, zamrożonych jest łącznie ponad 126 mln euro, czyli ponad pół miliarda złotych.
„W piątek wieczorem do marszałków z województw: małopolskiego, lubelskiego i świętokrzyskiego (podpisały deklarację anty-LGBT, a dokładniej +w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych+) oraz z łódzkiego i podkarpackiego (podpisały Samorządową Kartę Praw Rodzin przygotowaną przez Ordo Iuris) przyszły pisma z Komisji Europejskiej. Przekaz płynący z Brukseli jest stanowczy – dopóki uchwały nie zostaną uchylone, kurek z kasą w ramach programu REACT-EU pozostanie zakręcony” – pisze „GW”.
„Działania waszych władz regionalnych, które przyjęły deklaracje, uchwały czy rezolucje nazywające społeczność LGBTIQ +ideologią+ i uznały swoje terytoria za nieprzyjazne dla osób LGBTIQ, kwestionują ich zdolność do zapewnienia zgodności z zasadą niedyskryminacji. A ta jest warunkiem wdrożenia europejskich funduszy wspierających rozwój gospodarczy” – brzmi fragment z listu Komisji, który, jak podaje gazeta, upublicznili w weekend aktywiści z internetowego Atlasu Nienawiści.
Z informacji gazety wynika, że w ramach REACT-EU najwięcej może stracić Małopolska (przeszło 33,5 mln euro); województwo łódzkie – ponad 26 mln euro, lubelskie – niemal 26, a podkarpackie – 24,6 mln euro. Listę zamyka woj. świętokrzyskie z niemal 16 mln euro. „Jak mówią nasi informatorzy z Brukseli, te pieniądze dla Polski nie przepadną – jeden ze scenariuszy przewiduje, że mogą zostać rozdysponowane między inne województwa, które uchwał nie przyjęły” – czytamy w gazecie. (PAP)
wni/ amac/