Osłabiona brakiem kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego reprezentacja Polski kiepsko zaczęła, ale potrafiła nawiązać walkę w meczu z Anglią na Wembley i naprawdę niewiele brakowało, aby wywiozła z Londynu jeden punkt. Jest czego żałować.
– Gramy przeciwko jednej z najlepszych drużyn narodowych na świecie. To dla nas duże wyzwanie, ale bardzo ekscytujące, bo może nas wzmocnić mentalnie – zapowiadał przed meczem selekcjoner Polaków. – To ważny dla nas moment, żeby zbudować mentalność, grając bez kogoś takiego jak Robert Lewandowski. Jego brak to ogromna strata. Jako trener muszę szukać rozwiązań. Mamy alternatywne rozwiązania. Akcenty na boisku i ciężar odpowiedzialności można rozłożyć inaczej – dodał Paulo Sousa…
Po czym znów zaskoczył wyborem pierwszej jedenastki, bo takiej nie przewidział chyba nikt. W meczu z Węgrami w Budapeszcie (3:3) Portugalczyk postawił na grę trójką z tyłu. W spotkaniu z Andorą (3:0) wystawił trzech napastników. Na Wembley zdecydował się za to na grę z pięcioma obrońcami, bez skrzydłowych i z dwoma napastnikami. Czegoś takiego dawno już w meczu z Anglią nie oglądaliśmy.
Poprzednim razem chyba w 1999 roku, kiedy Janusz Wójcik wystawił na Wembley jedenastkę z sześcioma nominalnymi obrońcami. Różnica była taka, że wybór Sousy sugerował, iż tym razem nie będziemy tylko się bronić. Tyle teorii.
W praktyce na zamiarach się skończyło, bo w pierwszej połowie Polacy nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę Nicka Pope’a. Głównie dlatego, że od początku musieli neutralizować ataki gospodarzy. Radzili sobie całkiem nieźle. Niestety tylko do 18. minuty, gdy po stracie piłki w środku pola przez Piotra Zielińskiego pod naszą bramkę popędził Raheem Sterling. Anglika spóźnionym wślizgiem przewrócił w polu karnym Michał Helik. Sędzia nie miał wątpliwości, a Harry Kane pewnie wykorzystał rzut karny.
W kolejnych minutach napór gospodarzy wzrósł, na szczęście bez efektów. Polacy niby próbowali coś skonstruować, że poza Grzegorzem Krychowiakiem sprawiali wrażenie, jakby brakowało im wiary w siebie. Na pewno brakowało dokładności. Nie wyglądało to dobrze…
Sousa na szczęście nie czekał na ciąg dalszy, bo już po w przerwie za bezproduktywnego Karola Świderskiego na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, a dziesięć minut po wznowieniu gry za Helika wszedł Kamil Jóźwiak.
Zadziałało, bo nasza gra w końcu nabrało rozmachu. W końcu zaczęliśmy konstruować składne akcje i stwarzać zagrożenie po angielską bramką i można tylko żałować, że sędzia nie mógł skorzystać z systemu VAR. Nie przegapiłby zagranie ręką Harry’ego Maguire’a w angielskim polu karnym
I w końcu się udało. Co prawda przy współudziale Johna Stonesa, który zaczął się kiwać przed własnym polem karnym. W efekcie nabił Jakuba Modera i odbita piłka trafiła do Arkadiusza Milika. Napastnik Olympique Marsylia odegrał ją do Modera, a ten mocnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do remisu.
To jeszcze bardziej dodało wiary w końcowy sukces Biało-Czerwonym. Anglicy nadal atakowali, ale Polacy bez większych problemów przerywali ich ataki. Sami za to walczyli o drugą bramkę. Było blisko, niestety na pięć minut przed końcem nasi obrońcy jeden raz nie upilnowali (po rzucie rożnym) Maguire’a. Asystę przy trafieniu stopera Manchesteru United zaliczył Stones, rehabilitując się za swój błąd. Szkoda.
W innych środowych spotkaniach tej grupy: Andora uległa Węgrom 1:4 (0:1), a San Marino przegrało z Albanią 0:2 (0:0).
W tabeli prowadzi Anglia (9 pkt) przed Węgrami (7 pkt) i Albanią (6 pkt). Polska – 4. (4 pkt).
Wyniki i tabela grupy I eliminacji piłkarskich mistrzostw świata 2022:
GRUPA I
środa, 31 marca
San Marino – Albania 0:2 (0:0)
Andora – Węgry 1:4 (0:1)
Anglia – Polska 2:1 (1:0)
niedziela, 28 marca
Albania – Anglia 0:2 (0:1)
San Marino – Węgry 0:3 (0:1)
Polska – Andora 3:0 (1:0)
czwartek, 25 marca
Andora – Albania 0:1 (0:1)
Węgry – Polska 3:3 (1:0)
Anglia – San Marino 5:0 (3:0)
tabela:
M Z R P gole pkt
1. Anglia 3 3 0 0 9-1 9
2. Węgry 3 2 1 0 10-4 7
3. Albania 3 2 0 1 3-2 6
4. Polska 3 1 1 1 7-5 4
5. Andora 3 0 0 3 1-8 0
6. San Marino 3 0 0 3 0-10 0
Red. Hubert Zdankiewicz PolskaPress AIP/ (PAP)/ Redakcja Sportowa PR