Ponad 4 mln gospodarstw domowych na Florydzie zostało zakwalifikowanych do grupy ALICE (Asset Limited, Income Constrained, Employed). Są to rodziny, których członkowie mają stałą pracę, ale niskopłatną, a jednocześnie zarabiają zbyt dużo, aby otrzymać wsparcie socjalne
Zgodnie z nowym raportem organizacji United Way, sporządzonym w ramach akcji United For ALICE, aż 4 mln gospodarstw domowych na Florydzie żyje „od pierwszego do pierwszego”. To około połowa wszystkich mieszkańców stanu.
ALICE to osoby zatrudnione, o stałym, ale ograniczonym dochodzie, które nie są w stanie gromadzić oszczędności, żyjąc „od wypłaty do wypłaty”. Jednocześnie zarabiają zbyt dużo, aby kwalifikować się do jakiegokolwiek wsparcia ze strony państwa i stanu.
Słoneczny Stan należy do regionów USA, w których takich osób jest najwięcej. Gorzej pod tym względem jest tylko w trzech stanach – Luizjanie, Nowym Jorku i Missisipi.
W ostatnich latach problem pogłębił się. Głównymi przyczynami są wzrost kosztów życia – w tym jedzenia, zakwaterowania oraz opłat za żłobki i przedszkola – a także nienadążający za nimi, zbyt powolny wzrost wynagrodzeń.
Według danych USDA ceny żywności wzrosły od 2020 roku średnio o 30 proc. Ponad połowa najemców poświęca na wynajem mieszkania 30 proc. swoich dochodów, a prawie jedna trzecia – połowę.
United Way wylicza, że czteroosobowa rodzina na Florydzie potrzebuje rocznie 74 tys. dolarów, by zaspokoić podstawowe potrzeby, a w Miami-Dade – blisko 90 tys. dolarów.
Część prawodawców widzi rozwiązanie problemu w podwyżce płacy minimalnej. Ta ma wzrosnąć na Florydzie do 15 dol. za godzinę w 2026 roku. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że doprowadzi to do dalszego powiększania grupy ALICE – wyższe zarobki w tylko małym stopniu pokryją wzrost cen, jednocześnie powodując przekroczenie progu dochodowego, który uprawnia najbiedniejszych do otrzymywania pomocy socjalnej.
Niskie zarobki i rosnące koszty utrzymania skłaniają mieszkańców Florydy do migracji do tańszych powiatów. W latach 2020-2023 jeden z najdroższych, Miami-Dade, opuściło ponad 130 tys. mieszkańców, z czego ok. 25 proc. stanowili ludzie młodzi do 25 lat.
Red. JŁ