Mieliśmy sygnały o potencjalnym zagrożeniu dla bezpieczeństwa – tak władze Uniwersytetu DePaul tłumaczą swoją decyzję o wezwaniu policji do likwidacji obozu pro-palestyńskich demonstrantów. Miasteczko namiotowe zostało usunięte we czwartek rano.
Uczestnicy pro-palestyńskich demonstracji okupowali teren w pobliżu alei Fullerton od 30-go kwietnia. We czwartek rano władze uniwersytetu zdecydowały się na radykalne kroki wzywając na miejsce policję, która wspólnie ze służbą porządkową uczelni dokonała likwidacji miasteczka namiotowego. Zdaniem funkcjonariuszy wszystko przebiegło w spokojnej atmosferze i bez ekscesów. Inną opinię w tej sprawie mają uczestnicy protestów, którzy skarżą się na brutalność policji.
Grupa DePaul Students for Justice in Palestine (Studenci na rzecz Sprawiedliwości w Palestynie) nazwała rozproszenie obozowiska „brutalnym nalotem policji”, mówiąc, że kobiecie ściągnięto hidżab z głowy, a kilku innych studentów zostało rannych. Poparł ich radny z 25. okręgu Byron Sigcho-Lopez. „Dzisiaj widzimy atak na ludzką godność, atak na moralność” – powiedział.