Chicagowska policja zwiera szyki w obliczu możliwego wzrostu napięcia pomiędzy społecznościami arabską i żydowską w Wietrznym Mieście. Niepokoje mogą mieć miejsce w związku z otwartym konfliktem zbrojnym na Bliskim Wschodzie.
We wtorek wieczorem doszło do protestu przed konsulatem Izraela w Chicago. Zgromadzeni oskarżali władze państwa żydowskiego o agresję w Libanie i Strefie Gazy, które mogą ostatecznie doprowadzić do wybuchu regularnej wojny. Postulowali zawieszenie broni i „powstrzymanie tego szaleństwa”. Żądali również zdecydowanego stanowiska rządu Stanów Zjednoczonych, który, w ich opinii powinien „odciąć wszelką pomoc dla Izraela”.
Mimo wzrostu napięcia, chicagowska policja utrzymuje, że nie ma konkretnych zagrożeń. Jej przedstawiciele zapowiadają jednocześnie zwiększenie ilości patroli w pobliżach miejsc kultu. Zapewniają jednocześnie zdecydowane reakcje na wszelkie próby zakłócania porządku, do których może dojść podczas planowanego na sobotę zgromadzenia przy Water Tower.