Firma NoHo Diagnostic Center pozwała miasto Los Angeles, LAPD oraz policjantów, którzy dokonali nalotu na należącą do niej klinikę. Śledczy błędnie uznali, że miejsce to jest… nielegalną plantacją marihuany. Wywnioskowali to na podstawie ogromnego zużycia prądu. Okna budynku, w którym mieści się klinika, były ponadto przyciemnione – co policjanci uznali za kolejny, podejrzany sygnał. W czasie nalotu doszło do wypadku, który skutkował uszkodzeniem urządzenia do rezonansu magnetycznego (MRI).
Policjanci z departamentu w Los Angeles nie popisali się ostrożnością i wnikliwą analizą sytuacji. Śledczy dokonali katastrofalnego w skutkach nalotu na klinikę medyczną NoHo Diagnostic Center myśląc, że jest to plantacja marihuany.
Podejrzenia policjantów wzbudziło duże zużycie prądu i przyciemniane szyby w oknach. Śledczy nie wzięli pod uwagę, że przyciemnione szkło mogło służyć prywatności pacjentów, a wysokie rachunki za prąd generowały kosztowne i energochłonne urządzenia medyczne.
Podczas nalotu jeden z policjantów wbiegł z karabinkiem szturmowym do pomieszczenia z urządzeniem do rezonansu magnetycznego (MRI). Mundurowy zignorował przy tym ostrzeżenia o silnym polu magnetycznym w pomieszczeniu. Metalowa broń została wyrwana z jego rąk i przyciągnięta przez aparat rezonansu. Wciśnięty został wówczas przycisk awaryjny aparatury, co spowodowało wyparowanie ok. 2 tys. litrów helu i poważne uszkodzenie aparatu.
NoHo Diangostics pozwało Los Angeles, Departament Policji Los Angeles oraz policjantów, uczestniczących w nalocie. Firma domaga się odszkodowania w niewyszczególnionej na razie wysokości. Działania policji wprost określono w pozwie „niezorganizowanym cyrkiem” bez jasnych procedur i żadnej koordynacji.
Red. JŁ