Środek tymczasowy w sprawie Turowa może wyjść taniej niż rekompensata dla Pragi – informuje środowy „Dziennik Gazeta Prawna”. Czeska strona nie zamierza się poddać – dodaje.
„Jeśli Polska nie podpisze ugody w sprawie rzekomych szkód środowiskowych powodowanych przez kopalnię w Turowie, to musi liczyć się z tym, że sąsiedzi podejmą kolejne kroki prawne – wynika z informacji „DGP”.
„Mamy plan B” – deklaruje w rozmowie z gazetą czeski wiceminister środowiska Vladislav Smrz.
„Orzeczenie wobec Warszawy kar tymczasowych za kontynuowanie wydobycia w kopalni do czasu ogłoszenia wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE nie przyśpieszyło podpisania porozumienia z Pragą. W efekcie z południa słychać zapowiedzi kolejnych nacisków. Czesi boją się bowiem, że zamiast wypłacać im rekompensaty za domniemane zanieczyszczenia środowiska, Polacy będą woleli płacić kary do budżetu UE – 500 tys. euro dziennie do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w TSUE” – czytamy w dzienniku. (PAP)
***
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś określił karę nałożoną na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jako kuriozalną i bezprawną. Według niego zamknięcie elektrowni w Turowie nie jest możliwe, ponieważ jest ona ściśle związana z bezpieczeństwem energetycznym Polski. Zaznaczył również, że Polska nie powinna płacić kar nałożonych przez TSUE.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/PR24/wcześn./d kwi/w kj