PiS chce skomplikować proces liczenia głosów – oceniła Lewica w debacie nad zmianami w Kodeksie wyborczym. KP-PSL złoży poprawkę, by przepisy weszły w życie od następnych wyborów parlamentarnych. Polska 2050 podkreśliła zaś, że proponowane przepisy poprawią frekwencję, ale tylko w najmniejszych obwodach głosowaniach, utrudniają natomiast głosowanie wyborcom mieszkającym za granicą.
W środę w Sejmie odbywa się pierwsze czytanie projektu Prawa i Sprawiedliwości dot. zmian w Kodeksie wyborczym. Zakłada on m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach.
Poseł Lewicy Jan Szopiński podkreślił, że jego formacja była, jest i będzie za wszelkimi działaniami, które podnoszą frekwencję w procesie wyborcze. „PiS jednak, oprócz dobrych zmian w tej regulacji, zaproponował szereg zmian w ordynacji, które proces wyborczy komplikują bądź ten proces upolityczniają” – ocenił.
„Prawo i Sprawiedliwość chce skomplikować proces liczenia głosów, co wydłuży prace komisji i spowoduje problemy z ogłaszaniem ich wyników” – mówił Szopiński. „Projekt komplikuje formalności dotyczące zgłaszania mężów zaufania i obserwatorów społecznych” – wyliczał i podkreślał, że po nowelizacji rejestracja byłaby możliwa w formie elektronicznej, co wyklucza dużą część obywateli.
W ocenie posła Lewicy „dobrą praktyką w demokratycznym państwie powinno być niezmienianie prawa wyborczego w roku wyborczym”. „Majstrowanie przy Kodeksie wyborczym w roku, w którym mają odbywać się wybory, świadczy o wielkiej desperacji formacji rządzącej, a co za tym idzie – jasno rysującej się wizją porażki”.
Ireneusz Raś z Koalicji Polskiej-PSL wypowiadał się w podobnym tonie. „Zasady wyborcze nie powinny być wprowadzane metodą, która jest znana z turystyki – last minute” – stwierdził. „To jest dobre w turystyce, ale nie jest dobre w tak ważnym procesie wyborczym, przy tak ważnym projekcie jak Kodeks wyborczy” – dodał.
„Nasz klub złoży poprawkę fundamentalną, aby ewentualne przyjęte przepisy zmieniające Kodeks wyborczy weszły od przyszłych wyborów parlamentarnych” – zapowiedział Raś. Jak pokreślił, Sejm powinien pracować jednak nad udogodnieniami dla obywateli. „Natomiast nie w takim trybie, nie w takim tempie” – podkreślił.
W ocenie posła Polski 2050 Michała Gramatyki celem proponowanych przepisów jest poprawa frekwencji, ale tylko w najmniejszych obwodach głosowaniach. „Polacy, którzy chcą głosować za granicą, już nie będą mogli telefonicznie dopisać się do listy wyborców za pośrednictwem konsula, bo taką możliwość im skreślacie, a z kolei tym, którzy stale mieszkają za granicą i przyjadą do Polski zagłosować, nie pozwolicie zagłosować, nie zezwolicie na zagłosowanie na podstawie paszportu” – zwracał uwagę Gramatyka. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
Szef PO: zmiany w Kodeksie wyborczym kilka miesięcy przed wyborami to diabelski pomysł
Zmiany Kodeksu wyborczego, ordynacji wyborczej, reguł gry wyborczej na kilka miesięcy przed wyborami to diabelski pomysł; to jawne gwałcenie najbardziej oczywistych reguł demokracji – powiedział w środę szef PO Donald Tusk, pytany o projekt zmian w Kodeksie wyborczym autorstwa posłów PiS.
W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego autorstwa PiS. Zakłada on m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach.
O projekt pytany był podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie szef PO Donald Tusk. „Zmiany Kodeksu wyborczego, ordynacji wyborczej, reguł gry wyborczej na kilka miesięcy przed wyborami to jest rzeczywiście diabelski pomysł” – odpowiedział lider Platformy.
Jego zdaniem, „to jest jawne gwałcenie najzdrowszych, takich najbardziej oczywistych reguł demokracji”. „Nie zmienia się ordynacji wyborczej i Kodeksu wyborczego na kilka miesięcy przed wyborami” – oświadczył Tusk.
Jak jednocześnie ocenił, część propozycji zawartych w projekcie „może wydawać się sensowne”. „My chętnie będziemy nad nimi pracowali, ja nie mam żadnych wątpliwości, że część tych pomysłów, tych profrekwencyjnych jest naprawdę wartych uwagi i zastanowienia się. Ale w całym demokratycznym świecie takie zmiany wprowadza się nie na rzecz najbliższych wyborów, jeśli one są za kilka miesięcy, tylko następnych, kolejnych” – zauważył Tusk. „To jest taki dość oczywisty obyczaj” – podkreślił.
Szef PO zaznaczył, że „nie ma zamiaru udawać, o co chodzi”. „(Jarosław) Kaczyński i PiS są gotowi użyć wszystkich narzędzi. To jest komisja weryfikacyjna, by wyeliminować takich przeciwników politycznych PiS jak ja, to są właśnie zmiany w kodeksie wyborczym czy ordynacji wyborczej, to jest nadużywanie mediów publicznych i publicznych środków do kampanii politycznych” – wyliczał. „Nie mam żadnych wątpliwości, że to nie jest ostatni pomysł Kaczyńskiego, by wybory +przekręcić+ w taki sposób, niby legalny, by PiS władzy nie stracił” – dodał lider Platformy.
„Ale ja jestem absolutnie przekonany, że znajdziemy sposoby na przeciwdziałanie tym pomysłom, ideom PiS-u i że te wybory wygrają Polacy. To znaczy, że na końcu jednak to, co znajdzie się w urnach, rozstrzygnie o tym, kto będzie w Polsce za rok rządził. I naprawdę głęboko w to wierzę, że nie będzie to ta skorumpowana, nieudolna ekipa, która jest dziś owładnięta tylko jednym pomysłem: jak zmienić reguły, jak manipulować, nadużywać władzy, byleby władzy nie oddać. Ale to się naprawdę nie uda” – powiedział Tusk. (PAP)
Autorzy: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Karol Kostrzewa
sdd/ kos/ par/