Mniejsza popularność i niższa oglądalność, w efekcie słabsza wartość marketingowa stoją za olbrzymią różnicą w finansowaniu futbolu kobiecego i męskiego, a co za tym idzie w zarobkach piłkarek i piłkarzy. Choć panie systematycznie zyskują, to przepaść między tymi światami jest nadal ogromna.
Wszelkie badania pokazują, że popularność kobiecej piłki nożnej w Europie i na świecie w ostatnich latach wzrosła skokowo. Zawodniczki są silniejsze, szybsze i lepiej wyszkolone technicznie, co sprawia, że gra jest ciekawsza i wzbudza większe zainteresowanie. Trwające w Szwajcarii mistrzostwa Europy – po raz pierwszy z udziałem reprezentacji Polski – są rekordowe pod względem oglądalności, liczby sponsorów i nagród pieniężnych, ale wciąż daleko im do wzbudzających największe zainteresowanie w świecie sportu rozgrywek piłkarzy.
Łączna frekwencja na stadionach ma być najwyższa w historii imprezy i przekroczyć 600 tysięcy kibiców. W ME piłkarzy już w 1996 roku w Anglii po raz pierwszy przekroczono milion. Kobiecy futbol wtedy dopiero raczkował – w 1984 roku finałowy mecz mistrzostw Europy kobiet Szwecja – Anglia oglądało bowiem… tysiąc osób.
Mecze ubiegłorocznych męskich ME w Niemczech śledziło na trybunach 2 681 288 widzów, co dało średnią frekwencję na poziomie 52 574. Dla porównania podczas meczów kobiecego Euro 2022 w Anglii średnia widownia na stadionach wyniosła 18 544.
Jednocześnie w przypadku meczów kobiet nastąpiło skokowe zwiększenie oglądalności w telewizji oraz w internecie – spotkania na żywo śledziło łącznie 365 mln ludzi. To ponaddwukrotnie więcej w porównaniu z ME w 2017 roku (178 mln) i trzykrotnie więcej niż w 2013 roku (116 mln), ale jednak niewiele w porównaniu z męskim turniejem UEFA Euro 2024, który był najchętniej oglądanym w telewizji wydarzeniem sportowym ubiegłego roku, z łączną globalną widownią przekraczającą pięć miliardów ludzi. To o dwa miliardy więcej, niż igrzyska olimpijskie w Paryżu, co pokazuje, jaką popularnością cieszy się piłka nożna i jednocześnie jaką ma siłę.
– Różnica w zarobkach piłkarzy i piłkarek wynika głównie z niższej oglądalności i atrakcyjności komercyjnej futbolu kobiet, który wciąż znajduje się na wczesnym etapie rozwoju. Zainteresowanie jednak rośnie, czego dowodem jest np. rekordowa frekwencja 10 685 kibiców na czerwcowym meczu Polek z Rumunkami w Gdańsku. Wzrost popularności, podobnie jak w tenisie kobiet, który zyskał ogromną rozpoznawalność, daje piłkarkom coraz mocniejsze podstawy do walki o wyższe wynagrodzenia – powiedział PAP analityk sportowy Adam Pawlukiewicz, dyrektor wykonawczy w Pentagon Research i wykładowca akademicki.
Chociaż luka w przychodach w porównaniu z piłką nożną mężczyzn wciąż jest olbrzymia, to kobiecy futbol odnotowuje szybki wzrost inwestycji zarówno w rozgrywki klubowe, jak i reprezentacje narodowe. Piłkarki, które rozpoczęły karierę ponad dekadę temu, uważają, że tempo zmian jest oszałamiające.
– Jeśli spojrzy się na kobiecy futbol sprzed pięciu lat, nie ma on nic wspólnego z obecnym – oceniła zawodniczka Barcelony i dwukrotna zdobywczyni Złotej Piłki Alexia Putellas, która zadebiutowała w seniorskiej drużynie w 2010 roku.
31-letnia Hiszpanka przyznała, że jej oraz wcześniejsze pokolenia nigdy nie myślały, że będą mogły zarabiać na życie, grając w piłkę nożną.
– Chodzi o to, aby nasz sport był trochę bardziej widoczny, aby dziewczyny mogły marzyć o zostaniu piłkarkami. Myślę, że w ostatnich latach nastąpiła bardzo dobra ewolucja. Ostatecznie potrzebowałyśmy ludzi, którzy w nas zainwestują i pomogą nam się rozwijać. Ta zmiana wciąż postępuje – dodała Putellas.
Dostrzega ją również Pawlukiewicz.
– Obecnie piłkarki rzadziej pojawiają się w mainstreamowych mediach sportowych w porównaniu z piłkarzami, ale ten trend powoli się zmienia. Jeśli oglądalność piłki nożnej kobiet zbliży się choćby w połowie do poziomu męskiej, różnice płacowe mogą się zmniejszyć – podkreślił.
Największe europejskie kluby, jak m.in. Barcelona, Real Madryt czy Chelsea Londyn, zaczęły traktować kobiecą piłkę bardzo poważnie. W ciągu ostatniej dekady wiele kobiecych lig w Europie stało się profesjonalnych.
W ostatniej dekadzie nastąpił prawdziwy postęp, szczególnie po stronie klubów. Widać prawdziwą profesjonalizację. Bardzo ważne jest, aby dziewczyny mogły zobaczyć, że piłka nożna może być ich pracą – powiedziała agencji AP prezeska Norweskiego Związku Piłki Nożnej Lise Klaveness.
Kobiece drużyny zaczynają grać na stadionach o większej pojemności, m.in. kilka meczów Ligi Mistrzów drużyny Barcelony na stadionie Camp Nou w 2022 roku przyciągnęło ponad 90 tys. kibiców.
– Istotną zmianą, jaka zaszła w ostatnich latach, jest to, że inwestorzy postrzegają teraz piłkę nożną kobiet jako coś, na czym można zarobić – powiedziała trenerka klubu Seattle Reign Laura Harvey, która wcześniej prowadziła Arsenal i Birmingham City.
Ciągły wzrost popularności piłki nożnej kobiet skutkuje większą liczbą sponsorów, a co za tym idzie, zwiększonymi nagrodami pieniężnymi. W 2017 roku UEFA rozdzieliła prawa sponsorskie do rozgrywek kobiecych i męskich, ale też zaczęła oddzielnie sprzedawać prawa komercyjne do nich, a w jej ślady poszła również Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA).
UEFA obecnie ma 11 oficjalnych partnerów wspierających kobiecą piłkę nożną, a ME w Szwajcarii mają ponad 20 sponsorów. Przychody z turnieju mają wzrosnąć o 145 procent w porównaniu z Euro 2022.
– Wpływ kobiecych mistrzostw Europy wykracza daleko poza same rozgrywki. Dzięki rekordowym nagrodom pieniężnym i bezprecedensowemu zainteresowaniu sponsorów turniej przyciągnie więcej inwestycji w piłkę nożną kobiet niż kiedykolwiek wcześniej – zaznaczył szef UEFA Aleksander Čeferin.
Na Euro 2025 pula nagród dla krajowych związków to 41 mln euro, czyli ponad dwa razy więcej niż trzy lata temu, gdy wyniosła 16 mln. Ponadto piłkarki po raz pierwszy otrzymają gwarantowaną część premii od swoich związków krajowych.
Dla porównania pula nagród piłkarskich ME mężczyzn w 2024 roku wyniosła 331 mln euro, przy czym każda z 24 drużyn otrzymała co najmniej 9,25 mln euro, a reprezentacja Hiszpanii jako zwycięzca zarobiła 28,25 mln euro.
Były trener kobiecej reprezentacji, wciąż działający w futbolu jako prezes Medyka Konin, Roman Jaszczak uważa, że piłkarki nigdy nie będą zarabiać tyle, ile piłkarze.
– Trzeba mieć tego świadomość, ale nie może być tak, że najlepszy polski zawodnik w lidze zarabia 300 tysięcy złotych, a piłkarka ledwie cztery tysiące – wskazał.
Zwrócił przy tym uwagę, że pod względem finansowym w wielu federacjach futbol kobiecy i męski są traktowane jednakowo. Przypomniał sytuację z ubiegłorocznej konferencji trenerów klubów ekstraligi i pierwszej ligi, w której wziął udział dyrektor sportowy szwedzkiej federacji.
– Zapytałem go, ile procentowo przeznaczają budżetu na kobiecą piłkę, a on odparł, że nie rozumie pytania. Musiałem mu dokładniej wytłumaczyć, jak to wygląda w Polsce. U nas, z tego, co słyszę, z ponad 400-milionowego budżetu PZPN na kobiety przeznacza się 8,5 mln zł. Zaskoczony Szwed wyjaśnił, że u nich jest po równo, czyli takie same pieniądze idą na żeński i męski futbol. Tak zresztą jest też w innych krajach skandynawskich – powiedział Jaszczak.
Polskie piłkarki mają nadzieję, że ich los poprawi się m.in. dzięki udziałowi w mistrzostwach Europy.
– Liczę, że po ME kibice, dziennikarze i wszyscy w Polsce uwierzą w kobiecą piłkę, która wciąż będzie się rozwijać i będziemy inspirować małe dziewczynki, które – mam nadzieję – oglądały nasze mecze. Mam nadzieję, że oglądalność była duża i myślę, że jeśli sponsorzy i władze klubów zauważą, że ta oglądalność rośnie, to może mieć to również pozytywny wpływ na zarobki piłkarek – dodała kapitan i liderka biało-czerwonych.
Instagramowy profil najbardziej znanej polskiej piłkarki, której popularność i uznanie wykraczają daleko poza ojczyznę, śledzi 211 tysięcy osób. Grający również w Barcelonie Robert Lewandowski ma 37,8 mln obserwujących. To kolejny dowód na ogromną wciąż różnicę w rozpoznawalności, co oczywiście przekłada się na zarobki.
To znajduje odzwierciedlenie w całym światowym sporcie.
Opracowany przez serwis „Sportico” ranking najlepiej zarabiających sportowców 2024 roku otwiera – jakżeby inaczej – piłkarz. Zawodnik saudyjskiego Al-Nassr i reprezentacji Portugalii Cristiano Ronaldo jest pierwszy z kwotą 260 milionów dolarów. W czołowej setce nie ma żadnej kobiety. Najlepiej zarabiającą z nich okazała się tenisistka Coco Gauff. Jej 30,4 mln dol. pozwoliły sklasyfikować Amerykankę na 125. miejscu. Trzecią najlepiej opłacaną sportsmenką ubiegłego roku była Iga Świątek – 21,4 mln dol., z czego 13 mln dol. z reklam.
W czołowej „15” kobiet nie było żadnej piłkarki, za to tenisistek aż dziewięć. Ta dyscyplina ma wyjątkowe usytuowanie, jeśli chodzi o podział na kobiety i mężczyzn.
W kierunku zmniejszenia płacowych dysproporcji zrobiono już wiele, choć w skali roku różnice wciąż są znaczące. Największym postępem było zrównanie nagród w najbardziej lukratywnych turniejach, czyli czterech zaliczanych do Wielkiego Szlema. Paradoksalnie jednak akurat w tych imprezach mężczyźni muszą grać więcej niż kobiety. Singliści w Wielkim Szlemie rywalizują bowiem do trzech wygranych setów, a singlistki – do dwóch.
Takie same nagrody dla kobiet i mężczyzn są też w turniejach rangi 1000, w których przedstawiciele obu płci grają w tym samym czasie. Mowa o zawodach w Indian Wells (w tegorocznej edycji była nieznaczna, dwuprocentowa różnica), Miami, Madrycie i Rzymie.
W skali całego kalendarza to jednak tylko wyjątki. W 2024 roku odbyły się 54 typowe turnieje WTA (kobiece) i 64 ATP (męskie). Dobrą ilustracją różnic jest wakacyjne Canadian Open rozgrywane w Montrealu i Toronto. Miasta na zmianę goszczą kobiety i mężczyzn. W ubiegłym roku pula nagród zmagań panów wyniosła prawie 6,8 mln dol., a pań – 3,2 mln dol.
Efekt jest taki, że Świątek, która wygrała 22 turnieje, w tym pięć najcenniejszych wielkoszlemowych, zarobiła na korcie mniej niż Włoch Jannik Sinner, który ma na koncie 19 tytułów, w tym trzy wielkoszlemowe. Polka wzbogaciła się do tej pory o 36,3 mln dol., a Włoch, aktualny lider rankingu, o 41,5 mln dol.
Z zestawienia „Sportico” wynika jednak, że sportsmenki, przynajmniej te najlepsze, mogą mieć powody do optymizmu. Rok 2024 charakteryzował się bowiem rekordami frekwencji, oglądalności telewizyjnej i kontraktów w klubach. Zainteresowanie sponsorów pomogło 15 najlepiej opłacanym zawodniczkom zarobić o 27 procent więcej niż 12 miesięcy wcześniej. 11 kobiet zarobiło co najmniej 10 milionów dolarów, w porównaniu do sześciu w 2023 r.
Piłkarka Małgorzata Mesjasz ma nadzieję, że dojdzie do sytuacji, w której kobiety będą zarabiać tyle samo co mężczyźni, a ich rozgrywki będą ludzi ekscytować tak samo, jak męskie.
– Chciałabym, żebyśmy mogły tego doświadczyć, i żeby młode pokolenia dzięki temu miały łatwiejszą drogę do większych pieniędzy, lepszej organizacji, lepszych obiektów. Na pewno będę za to mocno trzymać kciuki – podsumowała reprezentantka Polski.
Paweł Puchalski, Maciej Gach (PAP)