Polscy koszykarze pokonali w Gliwicach Bośnię i Hercegowinę 85:76 (27:19, 23:18, 20:18, 15:21) w swoim drugim meczu turnieju prekwalifikacyjnego grupy B do igrzysk olimpijskich Paryż 2024. W niedzielę wygrali z Węgrami.
We wcześniejszym poniedziałkowym spotkaniu tej grupy Portugalia pokonała Węgry 86:74 (22:21, 26:21, 19:23, 19:9).
Polska: Michał Sokołowski 22, Mateusz Ponitka 22, Jarosław Zyskowski 13, Aleksander Balcerowski 8, Andrzej Pluta 8, Michał Michalak 5, Igor Milicic 3, Jakub Garbacz 2, Geoff Groselle 2, Mikołaj Witliński 0,Przemysław Żołnierewicz 0.
Bośnia i Hercegowina: Jusuf Nurkic 17, Aleksandar Lazic 15, Dzanan Musa 13, Amar Alibegovic 11, Edin Atic 7, Luka Garza 5,Mralem Halilovic 3, Kenan Kamenjas 3, Amar Gegic 2, Adin Vrabac 0.
Biało-czerwoni rozpoczęli zawody od niedzielnego wygranej z Węgrami 83:81, Bośniacy pokonali Portugalczyków 84:75.
Polscy zawodnicy nie ukrywali, że spotkanie w ekipą z Bałkanów będzie dla nich trudniejsze. „Trzeba się będzie bić pod koszem” – zapowiadał kapitan Polaków Marcel Ponitka.
I rzeczywiście walki pod obiema tablicami było od początku mnóstwo. Gospodarze zaczęli z wysokiego „C”, bo za trzy punkty trafili Michał Sokołowski i Jarosław Zyskowski. Potem Bośniacy na chwilę odrobili straty, ale po 10 minutach przegrywali 19:27.
W drugiej części goście po dwóch skutecznych akcjach Dzanana Musy zmniejszyli dystans do sześciu punktów, ale ponownie dokładniejsi byli zawodnicy trenera Igora Milicica, którzy schodzili do szatni na przerwę prowadząc 50:37.
Biało-czerwoni zaliczyli w trzeciej odsłonie przestój, podobnie jak w starciu z Węgrami. Ich przewag stopniała do stanu 57:54. Trener Igor Milicic zareagował na to żądaniem przerwy, która korzystnie wpłynęła na jego zawodników. 10 minut przed końcem prowadzili 70:55.
Dwie „trójki” (Zyskowski i Ponitka) na starcie ostatniej kwarty dały gospodarzom bezpieczną – jak się wydawało – przewagę. Polscy kibice przedwcześnie odetchnęli z ulgą. Bośniacy bowiem do końca walczyli o każdy punkt, ostatecznie przegrali 76:85.
Dwie najlepsze drużyny turnieju zagrają w fazie finałowej (półfinały i finał również w Gliwicach), gdzie połączą się z zespołami z grupy A rozgrywanej w Tallinie.
Oprócz gospodarzy, Estonii, występują tam też Czechy, Izrael i Macedonia Północna. Zwycięzca całego turnieju otrzyma prawo gry w głównych kwalifikacjach olimpijskich w 2024 roku.
Wtorek jest dniem przerwy w zawodach. Dzień później Polacy zagrają z Portugalią (18.00), a Bośnia i Hercegowina z Węgrami (21.00).
Autor: Piotr Girczys (PAP)
Paryż – trener polskich koszykarzy Milicic: wygraliśmy zespołowością
„Wygraliśmy bardzo ważny mecz zespołowością, sprytem, mądrością” – powiedział trener polskich koszykarzy Igor Milicic po wygranej z Bośnią i Hercegowiną 85:76 w rozgrywanym w Gliwicach turnieju prekwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu 2024.
„Drużna rywali robiła wrażenie swoją fizycznością. Sprytem, mądrością naszych zawodników nie pozwoliliśmy im na pokazanie swoich atutów. Graliśmy szybciej od rywali” – dodał szkoleniowiec.
Podkreślił, że w środę jego drużynę czeka najważniejszy mecz z Portugalią.
„Mam nadzieję, że nasz sztab medyczny wykona świetną pracę przed tym spotkaniem. Jesteśmy w fajnej sytuacji, ale najgorsze wcale jeszcze nie za nami” – podsumował.
W innym nastroju był trener gości Aziz Bekir.
„Punktem numer jeden była nasza zła obrona. Po drugie nie trafialiśmy z dobrych pozycji. Do tego doszła dobra dyspozycja rywali w rzutach z dystansu. Zmniejszaliśmy straty, ale kosztowało nas to bardzo dużo energii. Popełniliśmy młodzieżowe błędy. Być może jeszcze raz w turnieju zagramy z Polską i wtedy – w finale – będziemy chcieli wygrać” – stwierdził.
„Polacy zagrali dziś naprawdę bardzo dobry mecz. Trafiali dużo za trzy punkty z otwartych pozycji. My nie weszliśmy w to spotkanie dobrze, jeśli chodzi o obronę. Poza tym nie wykorzystaliśmy naszych pozycji. Mimo sytuacji, w których mogliśmy wrócić do meczu – nie udało się. Teraz musimy wygrać w środę z Węgrami” – ocenił zawodnik reprezentacji Bośni i Hercegowiny Aleksandar Lazic.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
Paryż – koszykarz Sokołowski: nadal nic nie osiągnęliśmy
Reprezentacja Polski koszykarzy w drugim meczu grupy B prekwalifikacji olimpijskich pokonała w Gliwicach Bośnię i Hercegowinę 85:76. „Nadal nic nie osiągnęliśmy” – powiedział Michał Sokołowski, który zdobył 22 pkt, miał siedem zbiórek, pięć asyst i przechwyt.
Dobre wrażenie z tego zwycięskiego meczu, który do pewnego momentu wydawał się jednym z najlepszych rozegranych przed kadrę w ostatnich tygodniach, popsuła nieco jego końcowa część, kiedy to rywale, przegrywający w połowie czwartej kwarty już 57:80, zmniejszyli straty do jednocyfrowej różnicy (76:83).
„Końcówkę zagraliśmy fatalnie. Całe szczęście, że mieliśmy tak dużą przewagę, że nie zdążyliśmy jej roztrwonić. Musimy grać mądrzej, bo nie wypada, żeby tak nierozsądnie zachowywać się na boisku w pewnych momentach” – przyznał Sokołowski, który tego dnia, wraz z kapitanem zespołu Mateuszem Ponitką, był najlepszym strzelcem biało-czerwonych.
Te fragmenty nie mogły jednak odmienić korzystnego dla Polaków wyniku. Drużyna trenera Igora Milicica od początku grała znakomicie, często trafiając z dystansu (do przerwy dziewięć celnych na 18 rzutów za trzy, w całym meczu 14/32) i dobrze zorganizowaną obroną zmuszając rywali do rzutów z mało komfortowych pozycji.
Sokołowski wystąpił w głównej roli, szczególnie do przerwy, kiedy to w pierwszych akcjach zespołu trafił dwie trójki na 6:0, a w końcówce drugiej kwarty, gdy przyszedł chwilowy kryzys w grze, kolejnymi dwoma celnymi z dystansu oraz zbiórką w ataku i asystą do Mateusza Ponitki na samo zakończenie tej odsłony sprawił, że prowadzenie biało-czerwonych przed zejściem do szatni wzrosło z 40:36 do 50:37. W pierwszych 20 minutach wychowanek MKS Pruszków uzyskał 19 punktów, trafiając m.in. pięć z siedmiu trójek.
„Dobrze dzieliliśmy się piłką, wszyscy zostawili serce na parkiecie. W porównaniu do inauguracyjnego spotkania walczyliśmy o każdą zbiórkę pod bronionym koszem. Nie daliśmy im wywalczyć zbyt wiele piłek w tej strefie. Dobrze korzystaliśmy z fauli, przerywając grę rywalom. Przy tym popełnialiśmy mniej błędów niż we wcześniejszych meczach. Na samym końcu spotkania najważniejszy jest wynik. Wygraliśmy i po dwóch dniach mamy bilans 2-0. Dużo było dobrych akcji, dobrych momentów, w których potrafiliśmy się podnieść po mocniejszym nacisku, gonitwie ze strony rywali” – ocenił.
Środkowy polskiej reprezentacji Aleksander Balcerowski chwalił grę drużyny w defensywie.
„Wygraliśmy mecz, który miał być najcięższym w turnieju. Wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, zwłaszcza w obronie” – zauważył.
Przed meczem z Bośnią i Hercegowiną zawodnik euroligowego Panathinaikosu Ateny podkreślał, że każdy powinien zagrać na sto procent możliwości. W poniedziałek tak rzeczywiście było w wykonaniu większości zespołu. Można powiedzieć, że jedynie on sam, bohater inauguracyjnego spotkania z Węgrami (22 pkt), nie pokazał pełni swojego potencjału. Zdobył osiem punktów, trafiając tylko jeden rzut z gry (1/5 za dwa, 0/3 za trzy) i sześć z ośmiu wolnych, miał siedem zbiórek, dwie asysty, dwie straty i trzy faule. Starał się wyciągać graczy przeciwnika spod atakowanej tablicy, koncentrując na sobie ich uwagę.
„Nie mogłem się dziś wstrzelić do kosza. Nie wpadały rzuty – ani trójki, ani spod kosza. Próbowałem się przełamać, ale widziałem, że nie idzie. Czasami są takie mecze, że bez względu na to jak się starasz, nie możesz nic zrobić. Próbowałem więc dać jak najwięcej w obronie, kreować grę dla innych. Najważniejsze, że wielu kolegów pociągnęło wynik, nawet jeżeli ja dzisiaj byłem słabszy. Pokazali się zawodnicy z ławki i to powinien być nasz atut także w kolejnych meczach” – skomentował Balcerowski, dla którego było to 64. spotkanie w reprezentacji. Zdobył w nich 603 punkty.
Drużynę Milicica po dniu przerwy czeka kolejne ważne spotkanie – z Portugalią, która ma bilans 1-1 i wciąż szanse na premiowane awansem do półfinału miejsce w czołowej dwójce grupy B. Polacy (2-0) muszą je wygrać, by na tym etapie turnieju w Gliwicach postawić kropkę nad i.
„My nadal nic nie osiągnęliśmy. Dalej mamy tutaj trzy mecze do wygrania – zwycięstwa nad Węgrami oraz Bośnią i Hercegowiną niczego nam nie gwarantują. Teraz skupiamy się na środowym meczu z Portugalią” – zakończył Sokołowski, którego bilans w reprezentacji Polski to 107 spotkań i 828 punktów.(PAP)
cegl/ cegl/ krys/