17.3 C
Chicago
sobota, 14 czerwca, 2025

Strefa Gazy/ Od początku wojny Izrael zabił 55 tys. Palestyńczyków

0

Od początku wojny Izraela z Hamasem w Strefie Gazy zginęło ponad 55 tys. Palestyńczyków – poinformowało kontrolowane przez Hamas ministerstwo zdrowia. Dodano, że ponad 127 tys. z ok. 2,1 mln mieszkańców Strefy Gazy zostało rannych. Wojna trwa od jesieni 2023 r.

Pod gruzami i na ulicach znajdują się wciąż ciała wielu ofiar, które nie są ujęte w statystykach – dodano w środowym komunikacie resortu zdrowia Strefy Gazy.
Instytucja w swoich komunikatach nie rozróżnia cywilów od poległych w walce bojowników. W najnowszych bilansach nie podaje też liczby zabitych kobiet i dzieci, ale we wcześniejszych informowano, że ta grupa stanowi większość ofiar śmiertelnych.
Dane resortu zdrowia palestyńskiego terytorium są powszechnie uważane za wiarygodne. Tak traktują je m.in. instytucje ONZ. Bilanse zbierane w czasie poprzednich konfliktów generalnie pokrywały się z tymi podawanymi przez niezależne instytucje.
Władze izraelskie zawsze podkreślają, że ministerstwo zdrowia Strefy Gazy jest częścią kontrolowanego przez Hamas cywilnego rządu tego terytorium, a podawane przez nie statystyki są niemożliwe do zweryfikowania.
Eksperci zwracają uwagę, że zbieranie danych jest coraz trudniejsze z powodu ogromu zniszczeń wywołanych trwającą ponad półtora roku wojną, w tym zrujnowania większości infrastruktury medycznej.
Izrael deklaruje, że jego celem są bojownicy terrorystycznego Hamasu, a ofiary wśród cywilów są spowodowane tym, że organizacja wykorzystuje Palestyńczyków jako żywe tarcze i celowo się wśród nich ukrywa. Izraelska armia informowała w styczniu, że zabiła ok. 20 tys. bojowników Hamasu i innych organizacji terrorystycznych.
Od czasu rozpoczęcia kampanii lądowej w Strefie Gazy w walkach zginęło też ok. 400 izraelskich żołnierzy.
Wojna wybuchła po tym, gdy 7 października 2023 r. rządzący Strefą Gazy Hamas najechał południe Izraela, zabijając około 1200 osób, w większości cywilów, a 251 porywając. Kilkudziesięciu zakładników wciąż pozostaje w rękach terrorystów.
Izrael od kilku tygodni prowadzi nową ofensywę, by zmusić Hamas do złożenia broni i uwolnienia wciąż więzionych zakładników. Narasta też międzynarodowa krytyka działań Izraela – zarówno nowej ofensywy i jej tragicznych skutków dla cywilów, jak też przepuszczania niewystarczającej ilości pomocy humanitarnej.
Według organizacji pomocowych sytuacja w Strefie Gazy jest najgorsza od wybuchu wojny. ONZ alarmowała pod koniec maja, że wszystkim mieszkańcom Strefy Gazy grozi głód. Palestyńskie terytorium jest zrujnowane, większość mieszkańców stała się wewnętrznymi uchodźcami.
Izraelowi wielokrotnie zarzucano łamanie prawa międzynarodowego w czasie wojny, w tym popełnianie zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości. Oskarżenia były wysuwane m.in. w raportach organizacji broniących praw człowieka, jak Amnesty International czy Human Rights Watch, a także instytucji ONZ. Przed międzynarodowymi trybunałami wniesiono sprawy przeciwko Izraelowi. Rząd w Jerozolimie konsekwentnie zaprzecza tym oskarżeniom.
Jerzy Adamiak (PAP)

 

adj/ jm/

Wybory prezesa PZPN: Brak chętnych do rywalizacji z Kuleszą, który „nie ma szczęścia” do selekcjonerów

0

Prezes PZPN Cezary Kulesza, który w zaplanowanych na 30 czerwca wyborach jest jedynym kandydatem, nie miał w trakcie upływającej kadencji szczęścia do trenerów reprezentacji. Jeżeli zwolniony zostanie Michał Probierz, będzie już czwartym selekcjonerem żegnającym się w tym czasie z kadrą.

Kulesza został wybrany na stanowisko szefa federacji 18 sierpnia 2021 roku. Zastąpił wówczas Zbigniewa Bońka, który po dwóch kadencjach nie mógł ubiegać się o kolejną.
Cztery lata rządów obecnego prezesa PZPN upłynęły przede wszystkim pod znakiem licznych zmian selekcjonerów.
Następca Bońka „odziedziczył” po nim Paulo Sousę, który zaledwie cztery miesiące później – pod koniec grudnia 2021 – poprosił PZPN o rozwiązanie umowy i przeniósł się do Flamengo Rio de Janeiro, jak się okazało, na dość krótko.
W styczniu 2022 Portugalczyka zastąpił Czesław Michniewicz, którego wybór od początku budził kontrowersje ze względu na domniemany udział w aferze korupcyjnej. Awansował przez baraże do mistrzostw świata, następnie utrzymał drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, a na mundialu w Katarze doprowadził ją do 1/8 finału, gdzie przegrał z broniącą tytułu Francją 1:3.
To był najlepszy wynik Polski w MŚ od 1986 roku, ale selekcjoner zebrał sporo krytyki za defensywną, zachowawczą grę w meczach fazy grupowej. Jeszcze bardziej na niekorzyść Michniewicza działała tzw. afera premiowa i – jak szeroko informowały media – nieporozumienia w drużynie przy podziale ewentualnej nagrody za awans z grupy, którą miał obiecać piłkarzom ówczesny premier Mateusz Morawiecki.
Michniewicz zaprzeczał informacjom dziennikarzy, ale doniesienia o kiepskiej atmosferze w kadrze i wokół niej popsuły wizerunek reprezentacji, który i tak nie był najlepszy w poprzednich latach.
Kulesza, aby uciszyć wzburzoną opinię publiczną, postanowił więc wybrać trenera z nazwiskiem i wielkimi sukcesami. Ostatecznie wybór padł na Fernando Santosa, który z reprezentacją Portugalii wygrał mistrzostwa Europy (2016) i Ligę Narodów (2019), a wcześniej prowadził Greków.
„To był trudny wybór, ale wybraliśmy najlepszego możliwego selekcjonera” – podkreślił Kulesza 24 stycznia 2023 roku, przedstawiając oficjalnie Santosa i… popełniając przy okazji pomyłkę przy jego imieniu.
Koniec tak pięknie zapowiadającej się historii nastąpił wyjątkowo szybko. Trzy porażki w pięciu meczach w grupie eliminacji Euro 2024, w tym wyjazdowe 2:3 z Mołdawią i 0:2 z Albanią, a także m.in. brak postępów w grze reprezentacji sprawiły, że władze PZPN rozstały się z Portugalczykiem.
20 września 2023 Kulesza ogłosił, iż nowym selekcjonerem zostanie Probierz, którego świetnie znał ze współpracy w Jagiellonii Białystok, a już jako szef federacji powierzył mu prowadzenie „młodzieżówki”. To był już piąty trener biało-czerwonych w ciągu niespełna trzech lat, a czwarty za kadencji Kuleszy.
Znany z pracy w wielu polskich klubach szkoleniowiec wprowadził biało-czerwonych przez baraże na mistrzostwa Europy w Niemczech. O kolejnych miesiącach w roli selekcjonera kibice woleliby jednak zapomnieć. Kadra Probierza szybko pożegnała się z Euro 2024, tracąc szansę wyjścia z grupy już po dwóch meczach. Natomiast jesienią spadła z najwyższej dywizji Ligi Narodów.
Oba wydarzenia, jak tłumaczył selekcjoner, miały być jednak etapami przygotowań do kwalifikacji mistrzostw świata 2026 w USA, Kanadzie i Meksyku.
Na początek jego piłkarze pokonali w Warszawie Litwę 1:0 i Maltę 2:0. Jednak wtorkowa porażka 1:2 z Finlandią w Helsinkach, a przede wszystkim afera związana z odebraniem opaski kapitana Robertowi Lewandowskiemu i w konsekwencji jego rezygnacja z gry w kadrze pod wodzą Probierza, sprawiły, że przyszłość selekcjonera stanęła pod dużym znakiem zapytania.
W środę Kulesza spotkał się z nim na rozmowę „w cztery oczy” i – choć kibice domagają się zmiany – na razie nie zdecydował się na odwołanie Probierza. Prezes planuje jeszcze spotkanie z Lewandowskim.
Po czteroletniej kadencji pozycja Kuleszy w środowisku wydaje się… jeszcze mocniejsza. Nie wpłynęły na nią ani porażki kadry, ani żadne afery. Choćby wspomniana premiowa przed mundialem 2022 w Katarze albo ta związana z wyjazdem do Mołdawii na mecz eliminacji Euro w czerwcu 2023 roku, kiedy razem z drużyną i delegacją PZPN podróżował skazany za korupcję w polskim futbolu Mirosław Stasiak.
Pozycją Kuleszy nie zachwiała nawet porażka w tym roku w wyborach do Komitetu Wykonawczego UEFA, w którym przez poprzednie dwie kadencje zasiadał Boniek. Podczas kwietniowego kongresu w Belgradzie o siedem miejsc w tym gronie na czteroletnią kadencję ubiegało się 11 kandydatów, a Polak zajął ósmą lokatę.
W zaplanowanych na 30 czerwca wyborach szefa polskiej federacji Kulesza jest jedynym kandydatem. Termin zgłoszeń już minął, należało uzyskać 15 głosów poparcia od członków PZPN (wojewódzkich związków piłki nożnej oraz klubów ekstraklasy i 1. ligi). Z informacji PAP wynika, że obecny prezes otrzymał znacznie więcej rekomendacji.
Urodzony 22 czerwca 1962 roku Kulesza, pochodzący z Podlasia, uprawiał piłkę nożną, głównie na pozycji ofensywnego pomocnika, ale bez większych sukcesów.
Karierę zaczął w Gwardii Białystok, następnie występował w Olimpii Zambrów, Mławiance, a od 1988 roku w Jagiellonii, w której w ciągu dwóch sezonów rozegrał łącznie 14 meczów w ekstraklasie.
W 1989 roku wystąpił w słynnym finale Pucharu Polski, przegranym w Olsztynie 2:5 z Legią Warszawa. Wszedł na boisko w trakcie drugiej połowy.
W 1991 roku na krótko wyjechał do Belgii (RFC Aubel), a po powrocie do kraju grał jeszcze w zespołach niższych klas – rezerwach Jagiellonii, MZKS Wasilków i Supraślance Supraśl.
Z czasów piłkarskich pozostał mu nobilitujący pseudonim „Gary”, podobno od słynnego Linekera, znakomitego w przeszłości napastnika reprezentacji Anglii.
Przygodę z piłką Kulesza zakończył w 1996 roku, a już w tym czasie zaczął realizować się w biznesie i odniósł sukces. Założył firmę fonograficzną, zrzeszającą największe gwiazdy muzyki tanecznej, głównie disco polo. Zaangażował się też w działalność m.in. na rynku deweloperskim.
W 2008 roku twórca discopolowego imperium na Podlasiu wrócił do Jagiellonii, tym razem w roli działacza. Początkowo m.in. jako doradca ds. sportowych, a w styczniu 2010 roku objął stanowisko prezesa. W czasie jego rządów klub z Białegostoku zdobył Puchar Polski (2010), Superpuchar (2010) i dwukrotnie wicemistrzostwo kraju (2017, 2018).
W drużynie występowało wówczas wielu byłych lub obecnych reprezentantów Polski, m.in. Tomasz Frankowski, Kamil Grosicki, Grzegorz Sandomierski, Michał Pazdan, Jacek Góralski, Tomasz Kupisz, Karol Świderski czy Przemysław Frankowski.
Na początku czerwca 2021 roku Kulesza zrezygnował ze stanowiska prezesa Jagiellonii, co było związane z decyzją o kandydowaniu na szefa PZPN. Środowisko piłkarskiej centrali znał znakomicie, bowiem działał w niej już od lat. W zarządzie PZPN zasiada od 2012 roku, a w kolejnej kadencji (2016-21) był wiceprezesem ds. piłkarstwa profesjonalnego.
Kulesza słynie z tego, że nie lubi publicznych wystąpień i pokazywania się w mediach. Kampanię wyborczą w 2021 roku prowadził wiele miesięcy, ale głównie po cichu, rzadko udzielając wywiadów.
Wpadki wizerunkowe PZPN i kolejne zmiany selekcjonerów sprawiały jednak, że w ostatnich latach musiał dość często tłumaczyć decyzje swoje lub swoich podwładnych. I czasami… przepraszać, jak zrobił to w mediach społecznościowych po wtorkowej porażce z Finlandią.
W 21. wieku prezesami PZPN zostawali ludzie doskonale znani w międzynarodowym środowisku piłkarskim – ceniony arbiter Michał Listkiewicz, a także legendy futbolu – król strzelców MŚ 1974 Grzegorz Lato oraz Boniek, czyli jeden z bohaterów mundialu 1982, gwiazda Juventusu Turyn.
Od 2021 roku szefem piłkarskiej centrali jest człowiek z zupełnie inną biografią. I tak pozostanie zapewne przez kolejne cztery lata…

Maciej Białek (PAP)

Matysek: To skandal, że Probierz zostaje. Kosecki: Jesteśmy świetni w destrukcji

0

Adam Matysek przyznał w rozmowie z PAP, że w jego ocenie pozostawienie na stanowisku selekcjonera polskiej piłkarskiej reprezentacji Michała Probierza jest skandalem i on nie rozumie decyzji prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. „Nic go nie broni” – powiedział o trenerze kadry.

Po porażce 1:2 w Helsinkach z Finlandią w eliminacjach mistrzostw świata posada Michała Probierza może być zagrożona. Prezes PZPN Cezary Kulesza w środę po południu poinformował jednak, że na ten moment zmiany trenera jednak nie będzie.
„Jeżeli to jest prawda, to aż brak mi słów i trudno w to uwierzyć. To, co się wydarzyło kilkadziesiąt godzin przed meczem z Finlandią, sam mecz, wynik i gra dyskredytują Probierza jako trenera kadry. Nie borni go nic. Ani wyniki, ani forma, ani atmosfera. Zupełnie nic. Nie rozumiem decyzji prezesa Kuleszy. Co jeszcze ma się wydarzyć? Jesteśmy piłkarskim pośmiewiskiem” – powiedział PAP Matysek.
Były bramkarz reprezentacji Polski wrócił jeszcze do wydarzeń sprzed spotkania z Finlandią i pozbawienia opaski kapitańskiej Roberta Lewandowskiego.
„Mamy człowieka, który jest kapitanem 11 lat i nie można ot tak, lekką ręką, na telefon, pozbawić go tej funkcji. Później pojawia się informacja, że to drużyna zadecydowała, za chwilę, że to jednak trener. Czy ktoś rozumie, o co w tym chodzi? A teraz nagle prezes Kulesza, którego przez ostatnie kilka dni nie było w ogóle widać, informuje, że zmiany trenera nie będzie i koniec tematu. Można lubić lub nie lubić Roberta, ale grał w Borussii Dortmund, grał w Bayernie Monachium, gra w Barcelonie. To nie jest przypadkowy piłkarz, Zapracował sobie na swoją pozycję i szacunek. Może ktoś chciał się dowartościować pozbywając go opaski kapitańskiej w ten sposób?” – dodał.
Na koniec Matysek wrócił do wtorkowego meczu z Finlandią i przyznał, że dla niego taki wynik nie był wielkim zaskoczeniem.
„Probierz prowadził reprezentację już w ponad 20 meczach i może z dwa, trzy były względnie dobre. I to na początku kadencji. Tu nie trzeba być jakimś wybitnym ekspertem, nawet przeciętny kibic widzi, że ten zespół nie robi żadnych postępów. Dwa lata i nie ma trzonu drużyny. Dwa lata! Przecież ci chłopcy grają w naprawdę niezłych klubach, trenują pod okiem dobrych fachowców, wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi, ale jak przyjeżdżają na kadrę, cofają się piłkarsko trzy kroki. Najsmutniejsze jest to, że do ludzi rządzących polską piłką nie trafiają żadne argumenty. Żyją w swoim świecie, tylko szkoda, że przy okazji niszczą polską reprezentację” – podsumował Matysek.(PAP)

Frankowski: sytuacja w polskiej piłce rozgrzana do czerwoności

Tomasz Frankowski nie ma wątpliwości, że sytuacja w polskiej piłce jest fatalna, a trener reprezentacji Michał Probierz decyzją do odebraniu Robertowi Lewandowskiemu opaski kapitana rozgrzał ją do czerwoności.
Zdaniem byłego reprezentacyjnego napastnika selekcjoner częściowo obroniłby się, gdyby biało-czerwoni wygrali we wtorek w Helsinkach z Finlandią. Tak się jednak nie stało, a porażka 1:2 jeszcze bardziej rozbudziła negatywne emocje.
„Probierz pozbawiając Lewandowskiego funkcji kapitana chciał dodatkowo zmobilizować piłkarzy, ale to nie wyszło. Początek spotkania z Finlandią nie był zły. Kontrolowaliśmy grę, ale brakowało skutecznego napastnika, jakim jest… Lewandowski. Gdyby zagrał, to może wykorzystałby jedną z sytuacji, które udało się nam stworzyć. Potem jednak przytrafił się błąd bramkarz, rzut karny, strata gola i nasz zespół już nie potrafił się podnieść. Sytuacja w naszej grupie się skomplikowała, ale to drugie miejsce wciąż jest realne” – powiedział PAP Frankowski.
Porażka w Helsinkach zintensyfikowała jednak dyskusje o ewentualnej dymisji Probierza. Polscy kibice na stadionie domagali się już tego w trakcie meczu. Spekulowano, że decyzja zapadnie po zaplanowanym na środowy poranek spotkaniu prezesa PZPN Cezarego Kuleszy z selekcjonerem. Wszystko jednak na to wskazuje, że konkretnej informacji na ten temat szybko nie będzie.
Frankowski nie jest tym zaskoczony.
„Na tyle, ile znam Cezarego Kuleszę, to on nigdy nie podejmował decyzji pod wpływem emocji, w przeciwieństwie do… Michała Probierza. Jeszcze w czasach Jagiellonii Kulesza powtarzał mi, że jeśli miałby się zdecydować na zmianę trenera, to musi mieć jego następcę. Wydaje się jednak, że on dalej ma zaufanie do selekcjonera i ta porażka tego nie zmieniła. Teraz pewnie będzie chciał zażegnać konflikt pomiędzy Probierzem i Lewandowskim” – tłumaczył były piłkarz.
Jak przyznał, sam, gdy grał w Jagiellonii, też miał „niepotrzebny i rozpoczęty przez Probierza spór”.
„Został on szybko zażegnany na wspólnym spotkaniu. Myślę, że teraz Kulesza też będzie chciał doprowadzić do takiego spotkania w trójkę i poszukać rozwiązania. Inna sprawa, czy Lewandowski będzie miał na to ochotę. Wizerunkowo Robert otrzymał od trenera mocnego +plaskacza+. Nie wyobrażam sobie, aby mógł już odzyskać opaskę kapitana, tylko, czy tej klasy piłkarz mógłby to zaakceptować” – zastanawiał się Frankowski.
Były napastnik Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok, który występował też w Hiszpanii, Francji i Japonii, podkreślił, że obecnie jest sporo czasu, aby zastanowić się nad przyszłością drużyny narodowej.
„Następny mecz gramy za trzy miesiące. Odpowiedzialni ludzie w PZPN muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy reprezentacja prowadzona przez Probierza ma jakieś perspektywy na rozwój. Chętnych do pracy z naszą kadrą na pewno nie zabraknie. Zbliżają się mistrzostwa świata, więc maile z CV już pewnie spływają z całego świata” – podsumował Frankowski.

Grzegorz Wojtowicz (PAP)

 

Kosecki: jako Polscy jesteśmy świetni w destrukcji

Roman Kosecki uważa, że powstała sytuacja wokół kadry Michała Probierza wpływa negatywnie na całe środowisko. Przegrany mecz z Finlandią (1:2) tylko zaognił sprawę. „Jako Polscy jesteśmy świetni w destrukcji” – powiedział PAP były reprezentacyjny piłkarz.
Kosecki zwrócił uwagę, że zamieszanie związane z odebraniem opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu było zupełnie niepotrzebne. Według niego, takie sprawy załatwia się w ciszy gabinetów. Dobrze zna i piłkarza, i selekcjonera. Jego zdaniem obaj zawinili. Teraz przyjdzie czas na analizę, ale „trzeba będzie podjąć jakieś kroki”. Według niego nie jest jeszcze za późno, by ratować eliminacje mistrzostw świata.
Zaznaczył, że zazwyczaj najłatwiej jest zwolnić trenera, gdyż nigdy żaden z prezesów nie zdecyduje się wymienić całego zespołu. Podsunął nawet śmiały pomysł, aby ogólnopolskie referendum zadecydowało o przyszłości Probierza. Sam unikał jednoznacznej deklaracji, czy selekcjoner powinien zostać na stanowisku.
„Nie ma zwycięzców. I trener, i Lewandowski, i kadra, i kibice, i dziennikarze. Wszyscy są poszkodowani. Myślę, że trzeba jak najszybciej zakończyć tę sprawę” – powiedział.
Były reprezentant kraju, analizując mecz w Helsinkach, przyznał, że „momentami to fajnie wyglądało”.
„Przeważaliśmy, ale niestety nie byliśmy konsekwentni pod bramką. Zdarzały się ewidentne błędy i straciliśmy bramki” – ocenił.
Kosecki przyznał, że było widać, iż „coś siedzi w piłkarzach”, a sytuacja z opaską odbiła się na ich dyspozycji.
Zapytany, jakie jest teraz najlepsze rozwiązanie, zwrócił uwagę, że w kadrze brakuje klasowych zawodników.
„Lewandowski już dawno wyjechał z ekstraklasy za granicę. Potem Piątek, Świderski. Mogę dalej tak wymieniać. Proszę pokazać mi w krajowych klubach z czołowej piątki, jacy Polacy grają w ataku. Nie za wiele ich jest” – przypomniał.
W niektórych meczach widzi w składach po 3-4 Polaków. Reszta to w większości obcokrajowcy, często – jak zauważył – zupełnie nieznani w swoich krajach, z trzeciego poziomu europejskiego. „Czemu ta ekstraklasa służy? Powinniśmy promować chłopaków z reprezentacji U21, U19 i U17” – stwierdził.
Jego zdaniem do regulaminu rozgrywek powinny zostać wprowadzone zapisy o obowiązkowej grze pięciu Polaków w najwyższej klasie rozgrywkowej. Inaczej za chwilę nie będzie z kogo wybierać do kadry.
Kosecki ze zdziwieniem nawiązał do sytuacji, że w zbliżających się wyborach prezesa PZPN pełniący tę funkcję Cezary Kulesza nie będzie miał kontrkandydata.
„To jest niesamowite. Teraz żałuję, bo nosiłem się z zamiarem wystartowania w wyborach. Nawet dla zasady. Przedstawiłbym mój program. Wygląda to dziwnie. Środowisko jest zadowolone, tylko patrzą, gdzie każdy się może umieścić, w jakimś tam zarządzie czy komisji. Chyba naprawdę są szczęśliwi, bo Polaków w ekstraklasie coraz mniej, średniaków coraz więcej. A kadra? No jakoś to będzie” – podsumował.
Rozmawiał: Marek Skorupski (PAP)

mask/ pp/

Ukraina zgadza się na kolejne ekshumacje szczątków Polaków, jednak cięgle nie są to ofiary rzezi wołyńskiej

0

Władze Ukrainy wydały drugie pozwolenie na ekshumacje szczątków Polaków, pochowanych na terenie tego kraju – poinformował w środę PAP wiceminister kultury Ukrainy, Andrij Nadżos.

„Potwierdzamy dziś, że Ukraina wydaje drugie pozwolenie na prace poszukiwawcze na terytorium wsi Zboiska, które dziś leży w granicach Lwowa. Poszukiwane będą szczątki obywateli polskich, żołnierzy, którzy w 1939 roku zginęli we Lwowie i zostali pochowani w Zboiskach” – powiedział.
Pierwsze pozwolenie Ukrainy na prace poszukiwawcze oraz ekshumacje dotyczyło wsi Puźniki w obecnym obwodzie tarnopolskim.
Ukraiński wiceminister wyraził w rozmowie z PAP zadowolenie z dialogu z Polską, dotyczącego prac poszukiwawczych. „Jesteśmy bardzo zadowoleni z dialogu między Ukrainą a Polską. Jest on konstruktywny i systematyczny. Rozmawiamy wyłącznie o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej, w których ginęli zarówno Ukraińcy, jak i Polacy” – podkreślił.
„Otrzymaliśmy od strony polskiej zgodę na przeprowadzenie przez Ukrainę prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych we wsi Jureczkowa w Polsce. Liczymy, że wkrótce te prace się rozpoczną. Strona polska poprosiła o doprecyzowanie lokalizacji – dokładnego miejsca i innych szczegółów – wszystko już przekazaliśmy i jesteśmy w bezpośrednim dialogu w sprawie przygotowania i rozpoczęcia tych prac” – wyjaśnił Nadżos.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało w środowym komunikacie, że „11 czerwca Ministerstwo Kultury i Komunikacji Strategicznej Ukrainy poinformowało o udzieleniu drugiej zgody na prace ekshumacyjne na terenie Ukrainy”.
„Zgoda dotyczy wniosku o prace na terenie dawnej wsi Zboiska, gdzie spoczywają szczątki żołnierzy Wojska Polskiego. Wniosek został złożony przez Instytut Pamięci Narodowej. Prace będą prowadzone przez stronę polską we współpracy ze stroną ukraińską” – dodano.
W 2019 r. IPN w wyniku prac poszukiwawczych, prowadzonych na terenie dawnego cmentarza we Lwowie-Zboiskach, zlokalizował miejsce pochówku żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w 1939 r. w obronie Lwowa.
To druga zgoda na prowadzenie ekshumacji na terenie Ukrainy. Podczas rozpoczętych 24 kwietnia ekshumacji w Puźnikach wydobyto szczątki co najmniej 42 osób – kobiet, mężczyzn i dzieci. Prace te zakończono 10 maja. Jednak, jak powiedziała wówczas PAP Alina Charłamowa z ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności, poszukiwania w tej nieistniejącej wsi będą kontynuowane; powinna być tam jeszcze jedna mogiła.
Wiceminister Nadżos oświadczył, że Ukraina będzie kontynuowała wydawanie zezwoleń na poszukiwania szczątków Polaków, pogrzebanych na jej terytorium.
Podczas rozmów ze stroną polską „powiedzieliśmy: potraktujmy Puźniki jako projekt testowy. Przeszliśmy go. Uważamy, że zrealizowaliśmy go bardzo godnie. Otwiera się więc nowy rozdział” – powiedział.
„Będzie ciąg dalszy. Jesteśmy gotowi i nastawieni pozytywnie. Dzisiejsza zgoda na Zboiska pokazuje, że Ukraina się nie zamyka – wręcz przeciwnie, jest otwarta. Tak samo zresztą jak Polska” – podkreślił Nadżos.

 

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

Musk miał rozmawiać z Trumpem, zanim publicznie wyraził skruchę

0

Miliarder Elon Musk rozmawiał prywatnie z prezydentem USA Donaldem Trumpem przed opublikowaniem wpisu, w którym przyznał, że żałuje swoich niektórych postów na temat szefa państwa – powiadomił w środę dziennik „New York Times”.

Musk zadzwonił do Trumpa w poniedziałek późnym wieczorem – ujawnił „NYT”, powołując się na trzy źródła.
Według serwisu Axios akcja przeprosin zaczęła się po rozmowie telefonicznej, którą Musk przeprowadził z szefową gabinetu prezydenta Susie Wiles i wiceprezydentem J.D. Vance’em.
Według źródeł portalu biznesmen rozmawiał z Wiles w piątek; później do rozmowy dołączono też Vance’a. Jak napisał Axios, rozmowa pokazała, że Musk chciał załagodzić napięcia w swoich stosunkach z Trumpem po ich ostrym sporze w mediach społecznościowych.
Axios zaznaczył, że Vance to bliski sojusznik Muska. Miliarder miał należeć do osób, które przekonywały Trumpa do ogłoszenia kandydatury Vance’a na wiceprezydenta podczas kampanii w 2024 r. Vance znalazł się więc w trudnej sytuacji, gdy doszło do sporu prezydenta z miliarderem.
Serwis ocenił, że działania podejmowane na rzecz pogodzenia Muska z Trumpem świadczą o tym, że obaj mogą zyskać na odbudowie relacji.
Osoby z otoczenia Trumpa przekazały, że prezydent czuł się „bardziej zraniony, niż zły” z powodu „zdradzenia” go przez Muska.
„Publiczne +przepraszam+ od Elona by wiele pomogło” – powiedziała jedna z osób z otoczenia Trumpa. „Ale i tak nie uważam, że ta relacja będzie taka sama” – dodała.
Musk napisał w środę w serwisie X: „Żałuję niektórych swoich postów o prezydencie Donaldzie Trumpie z ubiegłego tygodnia. Poszły za daleko”. Nie sprecyzował, które wpisy miał na myśli.
„Pomyślałem, że to było bardzo miłe, że to zrobił” – powiedział w środę Trump gazecie „New York Post”, odnosząc się do skruchy wyrażonej przez miliardera. Prezydent nie ujawnił, czy zamierza puścić w niepamięć ich spór.
W ubiegłym tygodniu doszło do ostrej wymiany zdań między Trumpem a Muskiem, który niedawno zakończył pracę dla Białego Domu jako szef Departamentu Wydajności Rządu (DOGE). Musk nazwał prezydencki projekt ustawy budżetowej „paskudztwem”, poparł wezwanie do jego impeachmentu, a nawet insynuował, że Trump, wspólnie z miliarderem Jeffreyem Epsteinem, wykorzystywał nieletnie dziewczęta.
Trump z kolei mówił, że jest „bardzo rozczarowany” swoim byłym bliskim doradcą. Ocenił, że Musk „oszalał” i zasugerował, że może zakończyć kontrakty zawarte między amerykańskim rządem i firmami Muska.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)

ndz/ szm/

Hołownia: Europoseł Grzegorz Braun ma od środy zakaz wstępu do parlamentu

0

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że europoseł Grzegorz Braun ma od środy zakaz wstępu do parlamentu w związku ze zniszczeniem wystawy w Sejmie poświęconej kwestiom LGBT. Podkreślił też, że zmienił instrukcje Straży Marszałkowskiej, by mogła użyć siły wobec osób niszczących mienie.

Europoseł Grzegorz Braun zniszczył w środę tablice będące elementem wystawy w Sejmie poświęconej kwestiom LGBT autorstwa stowarzyszenia „Tęczowe Opole”.
Nagranie z incydentu zamieściła na portalu X m.in. posłanka PiS Anita Czerwińska w środę po południu. Na nagraniu widać Brauna, który – w asyście kamer i Straży Marszałkowskiej – po kolei podchodzi do tablic będących częścią sejmowej wystawy poświęconej równości i osobom LGBT, zdejmuje je ze stelaży, zrzuca na podłogę i gnie na pół. Niedługo później tablice zostały wyprostowane i ponownie umieszczone na stelażach.
Po incydencie szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska powiedziała dziennikarzom, że złoży wniosek o natychmiastowe zajęcie się tą sprawą do marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
Wieczorem Hołownia przekazał na platformie X, że Braun, „który zniszczył dziś w naszym budynku wystawę, i został z niego wyprowadzony przez strażników”, otrzymał zakaz wstępu do parlamentu. Jak dodał, „nie ma miejsca dla chuliganów w Sejmie”.
Hołownia mówił dziennikarzom w Sejmie, że poinformował o tym komendanta Straży Marszałkowskiej Michała Sadonia. Przekazał, że ta decyzja „została ubrana w formę zarządzenia porządkowego, że poseł Braun nie będzie wpuszczany na teren Sejmu, na teren będący w zarządzie Kancelarii Sejmu”.
We wpisie na X Hołownia podkreślił, że zmienił instrukcje Straży Marszałkowskiej – odtąd SM może używać siły fizycznej wobec osób objętych immunitetem, które będą niszczyć mienie. Wcześniej SM mogła to robić tylko w stosunku do osób z immunitetem, które zagrażały innym.
Żukowska poinformowała, że wystawa stowarzyszenia „Tęczowe Opole” już raz została zaatakowana przez Brauna w marcu tego roku w Opolu. Jak opisywała, wtedy Braun „pomazał tablice sprayem, pisząc różne wulgarne hasła”. Przekazała, że organizatorzy złożyli zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury. Tę samą wystawę po raz drugi – jak wyjaśniła posłanka – zorganizował w Sejmie klub Lewicy w konsultacji z organami izby i za zgodą Hołowni, by „pokazać determinację w walce o prawa społeczności LGBT+”.
Żukowska podkreśliła, że treści prezentowane na wystawie „nie mówią o niczym złym, nie mówią o żadnej ideologii”. „Wystawa pokazuje, że społeczność LGBT+ to ludzie, którzy chcieliby w swoim kraju żyć normalnie bez strachu przed takim Grzegorzem Braunem” – dodała. Zachowanie Brauna oceniła jako „czystą dewastację, wandalizm, rękoczyn”.
Posłanka Ewa Schädler (Polska2050-TD) oceniła, że Braun budował swoją rozpoznawalność na „nienawiści, podsycaniu lęku przed czymś, co jest nieznane, inne”. Według niej, powodem dla którego Braun zniszczył tablice jest próba zwrócenia na siebie uwagi.
Do incydentu odniósł się we wpisie na X szef MSZ, marszałek Sejmu w latach 2014-2015 Radosław Sikorski. „Jako były marszałek Sejmu nie rozumiem dlaczego Straż Marszałkowska znowu nie zatrzymała posła Brauna na gorącym uczynku niszczenia mienia prywatnego” – napisał.
To nie pierwszy incydent z udziałem Brauna w Sejmie tej kadencji – w grudniu 2023 r. poseł gaśnicą zgasił okolicznościowe świecie chanukowe ustawione w Sejmie; w kwietniu ub.r. usłyszał w tej sprawie zarzuty. W kwietniu b.r. Braun – jeszcze jako kandydat na prezydenta – udał się do szpitala w Oleśnicy, w którym pacjentka z Łodzi zdecydowała się na przeprowadzenie aborcji w 36. tygodniu ciąży z powodu zagrożenia zdrowia, aby przeprowadzić „obywatelskie zatrzymanie” Gizeli Jagielskiej, ginekolożki wykonującej legalne aborcje. (PAP)

Prof. Kik o debacie nad expose: To była fala wzajemnej nienawiści. Tego co działo się w środę w Sejmie nie widziałem w żadnym parlamencie

0

Podczas debaty nad expose premiera Donalda Tuska nie było miejsca na jakiekolwiek porozumienie; stanęły dwie wrogie sobie siły; to była fala wzajemnej nienawiści – ocenił politolog prof. Kazimierz Kik. Dodał, że tego co działo się w środę w Sejmie nie widział w żadnym parlamencie.

Sejm udzielił w środę wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Za wotum zaufania było 243 posłów, przeciw opowiedziało się 210 posłów, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wcześniej premier wygłosił expose i posłowie zadawali pytania.
Prof. Kik oceniając wystąpienie Tuska podkreślił, że zadaniem premiera było pokazanie plusów polityki realizowanej przez rząd od półtora roku. „Premier to zadanie oczywiście spełnił tak jak potrafi, ale nie było ono przekonywujące” – ocenił. Dodał, że uwidoczniła to dyskusja w Sejmie.
Jak zaznaczył, dyskusja ta pokazała, że Polska jest podzielona na dwie główne siły polityczne, z niemal równym poparciem, co potwierdziło głosowanie w Sejmie.
Profesor podkreślił, że oprócz podziału partyjnego widocznego w parlamencie, istnieje trzecia część społeczeństwa, która nie wzięła udziału w ostatnich wyborach do Sejmu (frekwencja w 2023 roku wyniosła 74 proc.). „Często jest ona negatywnie nastawiona do obecnego rządu, co odzwierciedlają sondaże. Przeważają w nich głosy, że Tusk powinien odejść. Sejm wyraził inne, całkowicie przeciwstawne zdanie, że powinien zostać” – zaznaczył politolog.
Kik zwrócił uwagę, że różnice w wynikach sondaży i głosowania w Sejmie pokazują, że „mamy dwie Polski”. Dodał, że na te dwie Polski możemy spojrzeć poprzez pryzmat akcentów dominujących w trakcie debaty nad wystąpieniem premiera. „Tam nie było żadnego miejsca na jakiekolwiek porozumienie. Dwie wrogie sobie siły stanęły wobec siebie, nie ufając sobie i podważając stanowiska drugiej strony” – podkreślił. Dodał, że tego co działo się w środę w polskim Sejmie nie widział w żadnym parlamencie.
„To była fala wzajemnej nienawiści. To nie mówili posłowie polscy, tylko to mówili wrogowie Koalicji Obywatelskiej, albo wrogowie Prawa i Sprawiedliwości. Tam nie było miejsca na zrozumienie wzajemnych postulatów albo też argumentów” – ocenił politolog.
Zaznaczył, że jako „bezpartyjny Polak” jest jednak zadowolony z wyniku głosowania w Sejmie. „Nie byłoby nic bardziej złego, gdyby w tym najtrudniejszym momencie Europy, świata, w tym okresie przechodzenia od +Pax Americana+ do świata wielobiegunowego, pełnego konfliktów, gdyby Polska straciła równowagę. Gdyby rząd się rozpadł i weszlibyśmy w epokę wewnętrznego rozbicia” – powiedział Kik.
Jak zaznaczył, „dobrze, że mamy rząd, a nawet powiedziałbym dobrze, że jest to akurat ten rząd”, który – w jego przekonaniu – stawia na właściwe usytuowanie Polski w świecie, Europie i Unii Europejskiej.
„Czy się z tym godzimy, czy nie, epoka Paktu Północnoatlantyckiego i hegemonii amerykańskiej w Europie przechodzi do historii. W tej nowej epoce musimy znaleźć swoje miejsce w Europie nie jako przeciwnicy Niemiec, albo przeciwnicy Rosji, czy instrumentu politycznego działania Stanów Zjednoczonych w Europie. Musimy pogodzić się z Europą i umocnić swoją obecność na Starym Kontynencie” – wskazał prof. Kik.
Dodał, że w obecnej sytuacji w Europie „nie widzi lepszego frontu politycznego, jakim jest Donald Tusk”. „Absolutnie nie jest ideałem. Ale dążenie elit politycznych Europy do utworzenia z tego kontynentu samodzielnego, wiarygodnego miejsca na mapie przyszłego wielobiegunowego świata jest moim zdaniem słuszne. Dlatego uważam, że utrzymanie tego rządu się u władzy, jeśli tylko wyciągnie wnioski z tego, że Donald Tusk ma ostatnio przewagę negatywnych ocen, jest obecnie najkorzystniejszym rozwiązaniem dla Polski” – powiedział profesor.
Politolog na koniec rozmowy podzielił się „gorzką refleksją”. „Mamy taką klasę polityczną, która nie jest na miarę oczekiwań Polaków. Dlaczego? Dlatego, że okres przejściowy od +Pax Americana+ do wielobiegunowości powinien być okresem budowania szansy na przywrócenie wspólnoty Polaków. To co stało się dzisiaj w Sejmie jest wstępem do pogłębiania się polaryzacji i podziałów w społeczeństwie polskim” – podkreślił prof. Kik.

Janusz Majewski (PAP)

„Będę prezydentem jednej Polski…”. Karol Nawrocki odebrał uchwałę PKW o wyborze na urząd prezydenta RP

0

Będę prezydentem jednej Polski; chcę budować Polskę, w której jest miejsce dla każdego – zadeklarował Karol Nawrocki, który w środę odebrał uchwałę PKW o wyborze na urząd prezydenta RP. Podczas uroczystości wyraził nadzieję, że wraz z jego prezydenturą rozpocznie się „nowe otwarcie w polskiej polityce”.

Popierany przez Prawo i Sprawiedliwość Karol Nawrocki zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich zdobywając 50,89 proc. poparcia. Konkurujący z nim kandydat Koalicji Rafał Trzaskowski uzyskał 49,11 proc. głosów.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, Państwowa Komisja Wyborcza, na podstawie wyników ustalonych w protokole głosowania, stwierdza w drodze uchwały wynik wyborów na prezydenta RP. Komisja jest zobowiązana niezwłocznie przekazać uchwałę marszałkowi Sejmu oraz urzędującemu prezydentowi, a także wręczą ją nowo wybranemu prezydentowi.
W środę podczas uroczystości na Zamku Królewskim Karol Nawrocki odebrał od szefa PKW Sylwestra Marciniaka uchwałę. W uroczystości uczestniczył wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. Obecni byli również członkowie PKW, nowo wybrany prezydent i jego małżonka oraz m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak i b. premier Mateusz Morawicki.
Prezydent elekt podziękował wyborcom, którzy wzięli udział w wyborach „niezależnie od tego, jakich wyborów dokonywali w I i w II turze”. „Dziękuję państwu za to, że poszliście do głosowania, wykonaliście swój obowiązek wobec Polski i jesteście gotowi do tego, aby współtworzyć naszą demokrację” – powiedział. Podziękował też „w sposób oczywisty” tym, którzy oddali glos na niego i jego pogram wyborczy.
Zadeklarował, że w ciągu pięciu lat swej prezydentury „zrobi wszystko, aby oddany na niego głos był najlepszą inwestycją”. Aby po upływie kadencji jego wyborcy mieli przekonanie, że zagłosowali na człowieka gotowego, aby „oddać całego siebie swoją pracowitością i gotowością do realizacji planu, jaki założył w czasie kampanii wyborczej” – zaznaczył.
Nawrocki zwrócił się też do tych, którzy głosowali na jego oponentów. Zapewnił: „będę także waszym prezydentem, będę prezentem jednej Polski”. „Będę wywiązywał się ze wszystkich zobowiązań głowy państwa. Zadbam o państwa bezpieczeństwo jako zwierzchnik Sił Zbrojnych. Będę robił wszystko, abyście żyli państwo w lepszej Polsce, w Polsce dobrobytu, rozwijającej się. To także taka przyszłość, której potrzebują ci, którzy dokonali w czasie ostatnich wyborów innej decyzji” – zaznaczył.
Zadeklarował, że jako prezydent chce na siebie wziąć zadanie „zburzenia murów nienawiści pomiędzy Polkami, Polakami, konkretnymi grupami społecznymi”. Spór, zaznaczył, jest naturalną częścią demokracji, jednak należy prowadzić „cywilizowaną dyskusję polityczną” i „doprowadzić do momentu, w którym dyskutujemy o problemach do rozwiązania, wspólnym rozwoju, planach, aspiracjach i o naszym bezpieczeństwie”. Jak dodał, nienawiść „nie może być alternatywą dla nieudolnych rządów, dla prowadzenia politycznego sporu w polskim parlamencie i w życiu wielu grup społecznych – przy naszych stołach, wśród naszych rodzin”.
Zdaniem Nawrockiego, aby tego dokonać należy „zacząć budowę wspólnoty na dwóch emocjach”. „Chcę budować Polskę, w której jest miejsce dla każdego, kto Polskę kocha, albo przynajmniej kto Polskę szanuje. Taką Polskę chcemy i w takiej Polsce znajdzie się miejsce dla każdego z nas” – powiedział. Jak mówił, linią demarkacyjną sporu powinna być kwestia polskiego bezpieczeństwa, gdyż „bezpieczni muszą być wszyscy – niezależnie od tego (…) na kogo głosują”.
Podobne zdanie wyraził też o polityce zagranicznej. „Musimy mówić jednym głosem: Polska to nasza matka. O matce nie mówi się źle za granicą Rzeczpospolitej Polskiej” – zaznaczył.
Nawrocki odniósł się też do miejsca uroczystości. Podkreślił, że Zamek Królewski w Warszawie to symbol historii, który doznał także zniszczeń i rozdarcia RP. „Dlatego dzisiaj, doświadczeni tymi wszystkimi wiekami, możemy z radością być tutaj podczas tej uroczystości i powiedzieć, że jesteśmy w naszej wspólnej, wolnej i niepodległej Polsce, która tak wiele przeszła i ma tak wiele jeszcze do zrobienia w przyszłości” – dodał.
Jak ocenił, tegoroczne wybory prezydenckie oraz wysoka frekwencja w głosowaniu „pokazuje i udowadnia dzisiaj nam wszystkim, że Polacy chcą brać odpowiedzialność za swoją przyszłość”. Polacy chcą głosować na realne, konkretne programy, plany, na konkretne osoby, które mają służyć ojczyźnie i naszej narodowej wspólnocie” – powiedział prezydent elekt.
„Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy, to nie było tylko moje hasło wyborcze. Wierzę, że wraz z moją prezydenturą rozpocznie się też nowe otwarcie w polskiej polityce – bez murów nienawiści, ale też z głębokim poczuciem tego, że oto za sprawą tego wyboru obywatele państwa polskiego odzyskują swój głos” – dodał Nawrocki.
Sylwester Marciniak przypomniał, że zgodnie z art. 1 Konstytucji RP „Polska jest dobrym wspólnym wszystkich obywateli”. „To, że się różnimy jest naturalne. Nie ma rozwoju bez różnicy zdań i poglądów, lecz możemy się różnić pięknie, możemy różnić się w zgodzie” – stwierdził szef PKW.
„W dniu 1 czerwca 2025 roku werdykt wydali wyborcy. Rola Komisji Wyborczych, w tym Państwowej Komisji Wyborczej jest służebna wobec wyborców. My nie kreujemy nowej rzeczywistości, my tylko przedstawiamy stanowisko milionów wyborców. Polska jest wolnym krajem, Polska to wolni ludzie. Obywatele polscy dokonali wolnego wyboru” – podkreślił Marciniak.
Odniósł się też do „wypowiedzi niektórych polityków, którzy kwestionują rzetelność procesu wyborczego”. W tym kontekście nawiązał do poniedziałkowego komunikatu Komisji i przypomniał, że każdy wyborca, w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości dotyczących przebiegów głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, może wnieść do Sądu Najwyższego protest przeciwko wyborowi prezydenta. Czas na to jest do 16 czerwca.
Podkreślił natomiast, że zgodnie z raportem międzynarodowej Misji Obserwacji Wyborów Prezydenckich w Polsce, „administracja wyborcza na wszystkich szczeblach sprawnie i profesjonalnie wykonała swoje zadania związane z przeprowadzeniem wyborów”.
Wybrany na rzecznika nowej Kancelarii Prezydenta Rafał Leśkiewicz poinformował o objęciu Nawrockiego ochroną Służby Ochrony Państwa. „Wbrew doniesieniom niektórych mediów informuję, że prezydent elekt Karol Nawrocki objęty jest od dzisiaj ochroną Służby Ochrony Państwa” – napisał na platformie X. (PAP)

nl/ mro/ par/

Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Donalda Tuska

0

Sejm udzielił w środę wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Za wotum zaufania dla rządu było 243 posłów, przeciw opowiedziało się 210 posłów, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Sejm rozpatrywał wniosek o wyrażeniem wotum zaufania przez ponad siedem godzin. Po godz. 9 rozpoczęło się godzinne wystąpienie Tuska, a następnie pytania zadawała rekordowa liczba posłów – ponad 260. Premier udzielił odpowiedzi na część z nich.

 

Premier może zwrócić się do Sejmu o wyrażenie Radzie Ministrów wotum zaufania w dowolnym momencie swojego urzędowania. Decyduje zwykła większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Brak poparcia Sejmu dla wniosku o udzielenie wotum zaufania zobowiązuje premiera do złożenia dymisji na ręce prezydenta. (PAP)

 

kos/ mrr/

El. MŚ 2026 – Kulesza na razie nie planuje zwolnić Probierza

0

Prezes PZPN Cezary Kulesza nie planuje na razie zwolnić z funkcji selekcjonera Michała Probierza, z którym spotkał się w środę. Polscy piłkarze przegrali dzień wcześniej z Finlandią 1:2 w Helsinkach w eliminacjach mistrzostw świata.

Spotkanie z Finlandią poprzedziła decyzja selekcjonera o odebraniu opaski kapitana nieobecnemu na zgrupowaniu Robertowi Lewandowskiemu (w efekcie zrezygnował z gry w kadrze pod wodzą Probierza) i wyznaczeniu do tej roli Piotra Zielińskiego. Pomocnik Interu Mediolan ostatecznie nie zagrał w Helsinkach z powodu kontuzji, a funkcję kapitana pełnił Jan Bednarek.

 

Krótko po meczu Kulesza oświadczył za pośrednictwem mediów społecznościowych, że wezwał trenera Probierza „na rozmowę w cztery oczy”, która dotyczyć będzie ich dalszej współpracy. Jak przyznał, to były trudne dni dla kibiców reprezentacji i przeprosił fanów.

 

Sam szkoleniowiec na pomeczowej konferencji podkreślał, że nie zamierza podać się do dymisji ani nawet o tym myśleć.

 

„Trener zawsze podpisuje kontrakt prawą ręką, a w lewej trzyma walizkę. Takie jest życie. Ale ja nie jestem człowiekiem, który się poddaje. Widzę sens naszej pracy. Uważam, że wyjdziemy z tego, jeżeli będzie mi to dane” – powiedział Probierz na konferencji po meczu.

 

Jak poinformowały WP Sportowe Fakty, a następnie Przegląd Sportowy Onet, na razie nie nastąpi zmiana na stanowisku selekcjonera. Obecnie Kulesza nie ma takich planów.

 

„Dojdzie do rozmowy z Robertem Lewandowskim. Jeśli będzie taka możliwość, to w trójkę (Probierz, Kulesza, Lewandowski). Na razie mamy czas, bo nie gramy za tydzień. Nie rozmawiałem z piłkarzami o tym, jak przyjęli odebranie opaski kapitana” – powiedział prezes PZPN, cytowany przez Przegląd Sportowy Onet. Jak dodał, „gdybyśmy wiedzieli, gdzie jest błąd, to byśmy go rozwiązali”.

 

Kulesza zamierza zapewne odegrać rolę mediatora w sporze między selekcjonerem i napastnikiem Barcelony. Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście do trójstronnych rozmów dojdzie, ponieważ – według mediów – ze strony otoczenia Lewandowskiego docierają sygnały o braku zainteresowania takim spotkaniem. Sam piłkarz nie wypowiedział się na razie w tej sprawie.

 

Na pewno jednak Kulesza będzie chciał poznać stanowisko Lewandowskiego.

 

Na razie doświadczony napastnik, rekordzista reprezentacji Polski pod względem występów (158) i goli (85), jest zajęty również innymi sprawami. W środę, w asyście prawników i ochroniarzy, stawił się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia, gdzie na rano wyznaczono rozprawę dotyczącą sporu między nim a jego byłym menedżerem Cezarym Kucharskim. Piłkarz miał złożyć zeznania w trybie niejawnym.

 

Z informacji PAP uzyskanych w PZPN wynika, że prezes Kulesza uda się jeszcze w środę na Słowację, gdzie rozpoczynają się mistrzostwa Europy do lat 21 z udziałem biało-czerwonych. Prowadzona przez Adama Majewskiego kadra zmierzy się tego dnia o godz. 21 z Gruzją.(PAP)

 

bia/ pp/

Błaszczak o nieobecności posłów PiS na expose: Nie chcieliśmy uczestniczyć w PR-wej ustawce Tuska

0

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że Regulamin Sejmu uniemożliwia prezentację stanowisk klubów podczas debaty nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu, dlatego na sali byli obecni tylko ci posłowie PiS, którzy mieli zadawać pytania premierowi. Nie chcieliśmy uczestniczyć w PR-wej ustawce Tuska – dodał.

W środę Sejm zajmuje się wnioskiem premiera o wyrażenie wotum zaufania dla jego rząd. Debata rozpoczęła się od wystąpienia premiera Donalda Tuska; na sali sejmowej pojawiło się tylko kilkoro posłów PiS, na co zwracali uwagę posłowie KO.
Szef klubu PiS odnosząc się do tej nieobecności przekazał PAP, że niedawne wybory prezydenckie był też referendum za rządem i „Donald Tusk to referendum przegrał”, a posłowie PiS nie chcieli uczestniczyć w PR-wej ustawce.
Jak tłumaczył, Regulamin Sejmu nie przewiduje, aby podczas debaty nad wnioskiem o wotum zaufania, kluby mogły prezentować swoje stanowiska, a jest tylko możliwość zadawania pytań premierowi. „Zwróciłem się do Marszałka Sejmu o rozszerzenie porządku obrad o debatę na temat stanu państwa, gdzie moglibyśmy przedstawić w imieniu klubu parlamentarnego PiS naszą ocenę, ale ten wniosek nie został uwzględniony”- zaznaczył Błaszczak.
„Dlatego na sali sejmowej byli wyłącznie ci nasi posłowie, którzy zadają pytania” – wyjaśnił Błaszczak.
Oceniając samo wystąpienie premiera Błaszczak powiedział, że „Tusk znów mówił o rządach PiS, a nie własnych”. „To nie dziwi, bo o jego osiągnięciach nic dobrego nie da się powiedzieć. To z czym mamy do czynienia to kabaret, bo rząd dumnie sam sobie udzieli poparcia” – powiedział. „Każdy dzień z Tuskiem to zły dzień dla Polski” – podkreślil szef klubu PiS.
Głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania odbędzie się w środę po południu; obecnie posłowie zadają premierowi pytania po tym, jak ten wygłosił expose. (PAP)

rbk/ mrr/

Francuski dziennik „Le Monde”: W Polsce istnieją różnorodne media „podtrzymujące związki z organizacjami politycznymi najtwardszej prawicy”

0

Francuski dziennik „Le Monde” ocenia w środę, że w Polsce istnieją różnorodne media „podtrzymujące związki z organizacjami politycznymi najtwardszej prawicy”. Gazeta nazywa te media „reakcyjnymi” i „ultrakonserwatywnymi”. Artykuł jest częścią cyklu o „wzroście mediów reakcyjnych w Europie”.

W artykule zatytułowanym „Galaktyka mediów ultrakonserwatywnych w Polsce” dziennik omawia bądź wylicza: tygodnik „Sieci”, „Gazetę Polską”, portal Niezależna.pl i Telewizję Republika, Radio Maryja, „Nasz Dziennik” i TV Trwam.
Jak pisze, „do tego dochodzi cały szereg mediów, stron internetowych i wydawnictw jeszcze bardziej na prawo, które zachęcają Prawo i Sprawiedliwość, najważniejszą partię opozycyjną, do radykalizowania się”. „Wiele tych wydawnictw, szczególnie te, które otwarcie popierają skrajnie prawicową Konfederację, występuje w sposób zawoalowany bądź otwarcie za wyjściem Polski z Unii Europejskiej” – dodaje dziennik, nie podając konkretnych tytułów.
Zdaniem „Le Monde” w Polsce „oferta mediów reakcyjnych jest duża”. „Są one liczne, podzielone na różne klany, mniej lub bardziej konkurujące ze sobą nawzajem, każdy w służbie nurtu twardej prawicy. Powiększyły się w ostatnich 15 latach, wraz z narastaniem fal populizmu, i uzyskały znaczne korzyści finansowe od państwa w ciągu ośmiu lat rządów (2015-22) nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość”. Dziennik powołuje się na szacunki dwumiesięcznika „Press” i podaje w tym kontekście kwotę „1,36 mld złotych, głównie w postaci reklam przedsiębiorstw publicznych, ale bezpośrednich subwencji”.
„Niezależnie od tego, czy należą one do niezliczonych mediów ultrakatolickich, czy do kategorii nacjonalistycznych +snajperów politycznych+ (stawiających sobie za cel niszczenie tych, których uważają za swych wrogów), publikacje te wyróżnia zjadliwa krytyka Unii Europejskiej, retoryka antyimigracyjna, anty-LGBT i podważająca zmiany klimatyczne” – ocenia „Le Monde”.
Według francuskiego dziennika publikacje te „mają wspólną tendencję do tworzenia narracji alternatywnych, gdzie znaczenie faktów jest względne”. „Le Monde” zarzuca tym publikacjom stosowanie „rażących manipulacji, skandalicznych fotomontaży na pierwszych stronach, języka nienawiści, a nawet podżeganie do przemocy”.
Dziennik ocenia, że niedawne wybory prezydenckie w Polsce pokazały, że „jest ona krajem, gdzie 80 proc. głosuje na prawicę, w tym ledwie 30 proc. – na umiarkowaną prawicę”. „Pierwsza tura głosowania pokazała bezprecedensowy skok (poparcia dla – PAP) prawicy bardzo skrajnej do 21 proc.” – podkreśla „Le Monde”.

Z Paryża Anna Wróbel (PAP)

 

awl/ akl/ lm/

Polska i Węgry nadal bez planów wdrażania paktu migracyjnego. Mimo wezwania Komisji Europejskiej

0

25 krajów UE przekazało swoje plany wdrażania paktu migracyjnego, nie zrobiły tego Węgry i Polska – wynika z opublikowanego w środę raportu Komisji Europejskiej. KE wezwała w nim spóźnione państwa do przyspieszenia działań w tej sprawie.

Pakt migracyjny wprowadza zmiany w unijnych przepisach dotyczących m.in. procedur azylowych i zaostrzenia kontroli na granicach zewnętrznych UE. Od wdrożenia paktu KE uzależnia przyszłość strefy Schengen gwarantującej swobodne przemieszczanie się osób i towarów wewnątrz Wspólnoty.
Najbardziej kontrowersyjna część paktu dotyczy ustanowienia tzw. mechanizmu solidarnościowego. W jego ramach państwa znajdujące się pod presją migracyjną będą mogły liczyć na wsparcie innych krajów w postaci przyjęcia migrantów, wsparcia finansowego lub operacyjnego. Liczba osób będzie obliczana na podstawie liczby ludności danego kraju członkowskiego i jego PKB.
Mechanizm solidarnościowy ma zacząć obowiązywać w połowie 2026 r. W tym celu kraje unijne miały do końca 2024 r. przesłać KE plany wdrażania paktu migracyjnego, w których mogły określić preferowany sposób wsparcia w ramach mechanizmu solidarnościowego.
Jak wynika z raportu KE, nie zrobiły tego Polska i Węgry. Węgry poinformowały, że nie zamierzają przygotowywać planu, a Polska „przedstawiła swoje stanowisko w sprawie wdrożenia paktu” – napisano. KE odnotowała przy tym, że do tej pory plany przysłało jej 25 państw, a 26 pozostaje z nią w tej sprawie w stałym kontakcie.
W lutym premier Donald Tusk zadeklarował, że „Polska nie będzie implementowała paktu migracyjnego w sposób, który mógłby skutkować dodatkowymi kwotami imigrantów w Polsce”.
W październiku KE przedstawi listę krajów, które w jej ocenie znajdują się pod presją migracyjną lub zmagają się z wyjątkową sytuacją. Zaproponuje także „pulę solidarnościową”, który będzie zawierać zobowiązania krajów członkowskich w zakresie każdej z form solidarności.
KE wezwała wszystkie kraje członkowskie do realizowania planów w sprawie wdrażania paktu migracyjnego, co polega m.in. na zmianie krajowych przepisów i zmianę procedur. „Podczas gdy postępy są czynione na poziomie technicznym, stałe zaangażowanie polityczne i odpowiedzialność na poziomie krajowym pozostają niezbędne, aby skutecznie stawić czoła wyzwaniom” – podkreśliła.
Dodała, że niedociągnięcia mogą mieć wpływ na ocenę KE dotyczącą krajów znajdujących się pod presją migracyjną i mających dostępu do puli solidarności.

Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)

 

mce/ akl/ mhr/

El. MŚ 2026 / Pawlak: „Z tragizmem w oczach oglądałem mecz z Finlandią. Z meczu na mecz coraz gorzej”. Kulesza na razie nie zwolni Probierza

0

Były reprezentant Polski Krzysztof Pawlak nie krył frustracji po wyjazdowej porażce polskich piłkarzy z Finlandia w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Jak przyznał, z tragizmem w oczach oglądał ten mecz.

W Helsinkach biało-czerwoni po przegrali z gospodarzami 1:2. Po spotkaniu na piłkarzy i trenera Michała Probierza spadła fala krytyki.
„Na boisku wyglądało to bardzo źle. Co z tego, że momentami posiadaliśmy przewagę, ale też pamiętajmy, że graliśmy przeciwko Finlandii. Co będzie jak przyjdzie nam się zmierzyć z Holandią, która gromi 8:0 Maltę? Z tragizmem w oczach oglądałem ten mecz i grę naszego zespołu” – powiedział PAP Pawlak, uczestnik mundialu w Meksyku (1986).
Były obrońca m.in. Lecha Poznań bardzo krytycznie ocenia blisko dwuletnią pracę selekcjonera. Probierz na konferencji pomeczowej nie podał się do dymisji, jak niektórzy oczekiwali i póki co, będzie kontynuował swoją misję.
„Proszę mi wymienić kilka spotkań za kadencji Probierza, po których mogliśmy powiedzieć, że zagraliśmy dobrze czy choć solidnie? Ta reprezentacja przez tyle miesięcy nie wyćwiczyła żadnych schematów gry, które świadczyłyby o tym, że nad czymś się pracowało. Prawda jest taka, że z meczu na mecz gra wyglądała coraz gorzej” – podkreślił.
Jego zdaniem obecny szkoleniowiec biało-czerwonych, mimo słabych wyników, wciąż może liczyć na wsparcie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. A do szefa związku należy ostateczna decyzja.
„Probierz jest ulubieńcem prezesa Kuleszy, razem pracowali w Jagiellonii Białystok. Przewidywałem, że prędzej czy później, po zakończeniu pracy w klubie, trafi na fotel selekcjonera. I się nie pomyliłem. Nie wiem, czy prezes Kulesza zdaje sobie sprawę z tego, co się teraz dzieje. Wystarczy, że tylko wyjdę na spacer, a wielu kibiców do mnie podchodzi, każdy z nich się żali i każdy jest mocno sfrustrowany. A ja się do nich dołączam” – zaznaczył.
Mecz w Helsinkach poprzedziło zamieszanie związane z odebraniem Robertowi Lewandowskiemu przez Probierza opaski kapitańskiej. Selekcjoner przekazał ją Piotrowi Zielińskiemu, a napastnik Barcelony w oświadczeniu poinformował, że dopóki Probierz jest trenerem kadry, on w niej już nie zagra.
„Cała ta afera na pewno miała wpływ na to, co działo się na boisku w Helsinkach. Robert to postać wyjątkowa w naszej kadrze, której nie wolno pominąć czy traktować w taki sposób. Pamiętajmy, ile on zrobił dla tej reprezentacji. Nie wiem, jak można było dopuścić do takiego konfliktu przed samym meczem” – dodał Pawlak.
Według niego opaska kapitańska w tym przypadku urosła do miana wyjątkowego symbolu, choć nie do końca powinna nim być. Jak wspomniał, w przeszłości wybory kapitana odbywały się w zupełnie inny sposób.
„Niektórzy sądzą, że jak ktoś ma opaskę, to jest zapisany w annałach, przechodzi do historii. A najgorsze co może być, to narzucanie przez selekcjonera osoby kapitana. I nie podoba mi się to, w jaki sposób on odebrał opaskę Robertowi i przekazał ją drugiemu piłkarzowi. Za moich czasów były wybory demokratyczne, zbierała się cała kadra plus trenerzy i kto dostał największą liczbę głosów, zostawał kapitanem. Mnie w Lechu wybrano w bardzo młodym wieku, gdy jeszcze studiowałem na poznańskiej AWF. I nie ukrywam, miałem tę frajdę, że mogłem wyprowadzać swój zespół w meczach przeciwko Athletic Bilbao czy Liverpoolowi” – podsumował 31-krotny reprezentant Polski, który w jednym meczu też prowadził kadrę narodową jako tymczasowy selekcjoner, po rezygnacji Antoniego Piechniczka.

 

Marcin Pawlicki (PAP)

 

Kulesza na razie nie zwolni trenera Probierza

Prezes PZPN Cezary Kulesza zdecydował po środowym spotkaniu z Michałem Probierzem, że na razie nie zwolni go z funkcji selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Biało-czerwoni przegrali we wtorek z Finlandią 1:2 w Helsinkach w meczu eliminacji mistrzostw świata.
„Wezwałem trenera Probierza na rozmowę w cztery oczy, która dotyczyć będzie naszej dalszej współpracy” – oświadczył krótko po meczu z Helsinkach Kulesza za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Jak poinformowały WP Sportowe Fakty, a następnie Przegląd Sportowy Onet, na razie nie nastąpi zmiana na stanowisku selekcjonera.
„Ostateczna decyzja zapadnie za kilka dni. Dojdzie także do rozmowy z Robertem Lewandowskim. Jeśli będzie taka możliwość, to w trójkę (Probierz, Kulesza, Lewandowski). Na razie mamy czas i bufor czasowy, bo nie gramy za tydzień” – powiedział prezes PZPN, cytowany przez Przegląd Sportowy Onet.
Mecz z Finlandią poprzedziła decyzja selekcjonera o odebraniu opaski kapitana nieobecnemu na zgrupowaniu Lewandowskiemu (w efekcie zrezygnował z gry w kadrze pod wodzą Probierza) i wyznaczeniu do tej roli Piotra Zielińskiego, który ostatecznie nie zagrał w Helsinkach z powodu kontuzji. Opaskę założył tego dnia Jan Bednarek.(PAP)

Tusk w expose: W czerwcu rzecznik; w lipcu rekonstrukcja rządu – zmiana struktury i „nowe twarze”

0

Premier Donald Tusk zapowiedział w swoim expose, że w czerwcu powołany zostanie rzecznik prasowy rządu, zaś w lipcu dojdzie do rekonstrukcji rządu, oznaczającej zmianę struktury oraz „nowe twarze”. W godzinnym wystąpieniu premier mówił m.in. o migracji, rozliczeniu poprzednich rządów i Ukrainie.

Przyznając, że przy nowym prezydencie rząd czeka bardzo trudna praca, premier stwierdził, iż ma „przekonanie, wiarę i pewność”, że obecna koalicja ma mandat do rządzenia, a on sam nie zna takiego słowa jak kapitulacja.

 

Środowe expose Tuska było wynikiem wniosku o wotum zaufania zapowiedzianego dzień po II turze wyborów prezydenckich, które wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki. „Nie ma trzęsienia ziemi, ale nazwijmy rzecz po imieniu: czeka nas 2,5 roku bardzo ciężkiej, poważnej pracy w warunkach, które nie zmienią się na lepsze” – powiedział premier na początku swojego wystąpienia.

 

Nawiązując do wątpliwości wokół liczenia głosów w niektórych komisjach zapewnił, że „niezależnie od emocji i złych informacji” koalicja wyborcza na pewno uszanuje wynik wyborów. Premier stwierdził przy tym, iż „ma przekonanie, wiarę i pewność”, że koalicja ma mandat do rządzenia i „brania na siebie pełnej odpowiedzialności za to, co dzieje się w Polsce”.

 

Tusk zapowiedział, że do rekonstrukcji rządu dojdzie w lipcu. „Nie mówię tutaj o zmianie nazwisk, ale przede wszystkim o zmianie struktury rządu” – zastrzegł, choć potem dodał, że na pewno „pojawią się nowe twarze”. „Wtedy, w grudniu (2023 roku – PAP), kiedy otrzymaliśmy wreszcie od prezydenta możliwość organizacji państwa nie chciałem zmarnować ani dnia, ani godziny. Ludzie, którzy decydowali się na wzięcie odpowiedzialności za Polskę, pracowali w tych strukturach bardzo niefunkcjonalnych, jakie odziedziczyliśmy po PiS-ie” – mówił.

 

Wcześniej ma dojść do powołania rzecznika rządu. „Jeszcze w czerwcu rzecznik prasowy rządu, którego powołamy, będzie reorganizował także sposób komunikowania i informacji na temat tego, co robimy w Polsce” – powiedział premier.

 

Wśród osiągnięć obecnej koalicji Tusk wymienił m.in. największe transfery społeczne w historii III RP. Jak mówił, w pierwszym roku obwiązywania programu 500 plus w jego ramach przekazano 16 mld zł, zaś w 2024 r., kiedy obowiązywał już programu 800 plus – 62 mld zł. Wskazał również, że obecny rząd w 2024 r. wydał o 67 proc. więcej na obronność niż rząd PiS rok wcześniej.

 

W swoim wystąpieniu premier nawiązywał do kwestii migracji, przypominając tzw. aferę wizową. „W 2025 roku wydamy o 50 proc. mniej wiz dla tych, którzy szukają miejsca w Polsce, czy w Europie, z państw Afryki i Azji” – powiedział.

 

Wspominał również o relacjach z Ukrainą, zarówno tych gospodarczych, jak i tych historycznych. Jak mówił, choć nigdy nie da się namówić na „antyukraińską narrację”, to nigdy też „nie miał kompleksów”, żeby powiedzieć prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu, że nie będzie powrotu „do tego bałaganu” związanego z niekontrolowanym importem produktów z Ukrainy. Wskazał również, że choć to poprzedni rząd bardzo dużo mówił o ekshumacjach ofiar rzezi wołyńskiej, to dopiero ten obecny sprawił, że ruszyły.

 

Premier zapewnił, że nie ma mowy o rezygnacji z dalszych rozliczeń władzy PiS. „Nie dam się namówić na polowanie na czarownice, ale nikt mnie nie przekona, że ze względu np. na wynik wyborów prezydenckich, będziemy musieli zrezygnować z dalszych rozliczeń. Nie ma mowy” – oświadczył.

 

W tym kontekście nawiązał również bezpośrednio do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, przywołując „narzekania” niektórych osób, że ten jest „zbyt łagodny”. „Ja zawsze stoję przed dylematem, gdy przyglądam się tym rozliczeniom, jak uniknąć choćby cienia podejrzeń, że mamy do czynienia z politycznym rewanżem. (…) Więc ja naprawdę bronię (…) wszystkich przed uleganiem takiej pokusie, że +pójdźmy po bandzie, pójdźmy na skróty+” – mówił.

 

Tusk zapowiedział, że rząd wróci do projektów, które mają odbudować „prawdziwy wymiar sprawiedliwości”, w tym do projektu oddzielającego funkcję ministra sprawiedliwości od funkcji Prokuratora Generalnego. „On powinien być w interesie wszystkich, w sumie chyba najbardziej w interesie tej pustej sali (chodzi o miejsca posłów PiS -PAP) (…), bo wy macie najwięcej obaw z działalnością prokuratury” – powiedział szef rządu.

 

Nawiązując do propozycji powołania rządu technicznego, Tusk zaapelował do posłów PiS, by ci byli „opozycją techniczną”, która razem z rządem będzie w stanie przegłosować „coś, co może pomóc Polsce”, jako przykład podając kwestie związane z deregulacją.

 

Szef rządu ocenił, że od czasu przejęcia przez niego władzy Polska wróciła na „szczyt polityki europejskiej i światowej”; wskazywał również na sukces gospodarczy kraju.

 

Jak mówił, w kilkanaście miesięcy, „z rozwalonym państwem, niedziałającymi albo skorumpowanymi strukturami państwa”, Polska odnotowała najwyższy wzrost gospodarczy w Europie, jedną z najniższych w Europie stóp bezrobocia i jeden z najwyższych w Europie wzrost płac realnych i wzrost poziomu inwestycji. „To nie jest cud, tylko budowa uczciwego, kompetentnego państwa” – stwierdził.

 

Na sali sejmowej podczas expose premiera Donald Tuska nie było zdecydowanej większość posłów PiS, których część pojawiła się za to na konferencji prasowej zorganizowanej tuż przed rozpoczęciem rozpatrzenia wniosku o wotum zaufania. Podczas gdy przedstawiciele koalicji rządzącej krytykowali ten fakt, przedstawiciele PiS w mediach społeczności argumentowali, że nie chcieli słuchać kłamstw.(PAP)

 

sno/ mrr/ mhr/

Zandberg: Dalsze rządy Tuska to rozwijanie czerwonego dywanu dla PiS

0

Adrian Zandberg (Razem) ocenił, że dalsze rządy premiera Donalda Tuska mogą doprowadzić do koalicji PiS z Konfederacją. Tusk jest najwartościowszym zasobem PiS-u, a jego trwanie w roli premiera to po prostu rozwijanie przed nimi czerwonego dywanu – dodał.

 

Współprzewodniczący Partii Razem, poseł Adrian Zandberg pytany przez PAP o to jak ocenia środowe expose w Sejmie premiera, odparł że w wielu aspektach przypomina ono narrację Prawa i Sprawiedliwości. „Miałem poczucie, że pan premier zorientował się, wychodząc na mównicę, że nie ma się czym pochwalić i zaczął nerwowo zastanawiać się, co do tego wystąpienia zapakować. No i chyba znalazł jakieś zakurzone kartki po (b. premierze z PiS) Mateuszu Morawieckim, bo część z tego wystąpienia tak brzmiała” – ocenił poseł Razem.
Jak zaznaczył, w wystąpieniu premiera nie było „praktycznie niczego konkretnego, jeżeli chodzi o politykę gospodarczą”. „Za to jest coś, co trudno ocenić inaczej, niż jako wysyłanie promiennych uśmiechów w stronę Konfederacji” – zaznaczył Zandberg. Jak podkreślił, jedną z takich kwestii jest zapowiedź Tuska o wydaniu o 50 proc. mniej wiz w 2025 roku dla migrantów z Afryki i Azji.
„Przedziwne jest to, że pan premier chwali się tym, że Polska będzie łamała prawo międzynarodowe – jeżeli chodzi o rozpatrywanie wniosków azylowych – a nie znajduje czasu na to, żeby powiedzieć choćby zdanie o sytuacji w ochronie zdrowia. Że nie znajduje czasu, żeby powiedzieć, jaki rząd ma plan, jeżeli chodzi o przełamanie kryzysu mieszkaniowego” – ocenił Zandberg. Jego zdaniem „dzisiejsze expose pokazało, że premier Tusk po prostu nie ma planu. Nie tylko planu dla państwa, ale też planu dla swojego obozu politycznego”.
W jego opinii, dalsze trwanie Donalda Tuska w roli premiera doprowadzi do rządu Konfederacji z PiS po wyborach parlamentarnych w 2027 roku. „Dzisiaj to dalsze trwanie w dryfie Tuska – który nie ma innego pomysłu niż powtarzanie: +PiS, PiS, PiS+ z mównicy sejmowej – buduje siły prawicowe i przybliża, niestety, rządy pana Czarnka z panem Bosakiem” – ocenił polityk Razem. „To Donald Tusk jest najwartościowszym zasobem PiS-u, a jego dalsze trwanie w roli premiera to po prostu rozwijanie przed nimi czerwonego dywanu” – dodał.
Pytany, czy w Razem ustalona jest dyscyplina partyjna przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu, odparł, że nie jest ona potrzebna. „My nie mamy wątpliwości, że pan premier Tusk nie ma naszego zaufania i myślę, że byłoby dziwne, gdyby to zaufanie miał, po tym jak rozczarował miliony ludzi” – podkreślił.
W środę premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie expose. Przyznając, że przy nowym prezydencie rząd czeka bardzo trudna praca, premier stwierdził, iż ma „przekonanie, wiarę i pewność”, że obecna koalicja ma mandat do rządzenia, a on sam nie zna takiego słowa jak „kapitulacja”. Zapowiedział, że w czerwcu komunikację rządu zreorganizuje rzecznik prasowy, zaś jego struktura zmieni się w lipcu w ramach rekonstrukcji, która oznaczać też będzie „nowe twarze”. W godzinnym wystąpieniu premier mówił m.in. o migracji, rozliczeniu poprzednich rządów, Ukrainie i polityce mieszkaniowej.(PAP)

sza/ kl/ pab/ itm/

W czwartek J.B. Pritzker będzie bronił w Waszyngtonie statusu Illinois przyjaznego nielegalnym imigrantom

0

Gubernator Illinois J.B Pritzker jest już w Waszyngtonie, gdzie przygotowuje się do czwartkowego wystąpienia przed komisją Kongresu USA. Gubernator będzie bronił przepisów Illinois chroniących nielegalnych imigrantów w obliczu konfliktu administracji Donalda Trumpa z Kalifornią w sprawie nalotów ICE.

 

Oczekuje się, że republikańscy członkowie komisji Kongresu zaatakują Pritzkera, a także gubernatora Minnesoty Tima Walza i gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul za ich zbyt łagodne podejście do nielegalnych imigrantów. Pritzker unikał pytań dziennikarzy, którzy próbowali dowiedzieć się jakie argumenty zamierza przedstawić.

Jego biuro wydało jednak oświadczenie, w którym czytamy: „Pomimo retoryki Republikanów w Kongresie, gubernator Pritzker przedstawi fakty dotyczące tego, w jaki sposób ta dwupartyjna ustawa o bezpieczeństwie publicznym jest w pełni zgodna z prawem federalnym i zapewnia organom ścigania możliwość skupienia się na wykonywaniu swojej pracy. Dwupartyjna ustawa Illinois TRUST Act została podpisana przez republikańskiego gubernatora Bruce’a Raunera koncentruje się na umożliwieniu wszystkim osobom, niezależnie od statusu imigracyjnego, zgłaszania przestępstw, wzywania służb ratunkowych i zapewniania bezpieczeństwa swoim społecznościom. Zgodnie z prawem stan Illinois współpracuje z federalnymi organami imigracyjnymi w przypadku federalnego nakazu aresztowania lub gdy wymaga tego prawo federalne”.

Przesłuchanie demokratycznych gubernatorów rozpocznie się w czwartek o godz. 9:00 ranu czasu chicagowskiego. Stawią się oni przed komisją nadzoru i reform rządowych Izby Reprezentantów.

 

BK

Spisek na życie R. Kelly’ego. Adwokaci apeluj do prezydenta Donalda Trumpa o pomoc

0

Adwokaci pochodzącego z Chicago piosenkarza R&B R. Kelly’ego zaapelowali we wtorek do prezydenta Donalda Trumpa o natychmiastowe zwolnienie ich klienta z więzienia.

 

Jednocześnie prawnicy zarzucili federalnym władzom daleko idący spisek mający na celu kradzież jego poczty i nakłonienie świadków do zeznawania przeciwko niemu, a następnie zlecenie skazanemu członkowi Aryan Brotherhood zamordowanie piosenkarza w więzieniu, aby zapobiec ujawnieniu sprawy. We wtorek adwokaci R. Kelly’ego złożyli także wniosek formalny o jego natychmiastowe zwolnienie z więzienia.

R. Kelly został skazany na 31 lat więzienia za przestępstwa seksualne. Karę odbywa w więzieniu w Karolinie Północnej. We wniosku o uwolnienie piosenkarza adwokaci zaznaczyli, że funkcjonariusze więzienni i prokuratorzy zamierzają zabić Kelly’ego. „Są to ludzie, którzy chcą zabić pana Kelly’ego, by nie dopuścić do ujawnienia korupcyjnych działań osób, które doprowadziły do jego skazania” – mówił adwokat podczas konferencji prasowej.

We wrześniu 2021 roku Kelly został skazany za liczne przestępstwa związane z wymuszeniami, handlem ludźmi w celach seksualnych i pornografią dziecięcą. Prokuratura zarzuciła mu wykorzystywanie swojej sławy do molestowania młodych kobiet i dziewcząt. Podobne zarzuty postawiono mu również w Chicago, ale zostały one wycofane ze względu na wcześniejsze wyroki skazujące.

Kelly, który stanowczo zaprzeczał zarzutom pochodzi z Chicago i był jedną z największych gwiazd R&B na świecie. Znany ze swojego przeboju „I Believe I Can Fly” oraz piosenek o tematyce seksualnej, takich jak „Bump n’ Grind”, sprzedał miliony albumów, nawet po tym, jak w latach 90. zaczęły krążyć publiczne zarzuty dotyczące wykorzystywania młodych kobiet także nieletnich.

 

BK

Northwestern University ogranicza wydatki. Powodem wstrzymanie federalnego finansowania

0

Uniwersytet Northwestern w Evanson w rejonie metropolii Chicago wprowadza cięcia i inne zmiany finansowe w związku z zamrożeniem funduszy federalnych przez administrację prezydenta Donalda Trumpa.

 

W opublikowanym we wtorek piśmie władze uczelni ogłosiły redukcję budżetu administracyjnego i akademickiego, co prawdopodobnie doprowadzi do zmniejszenia liczby stanowisk. Uniwersytet wprowadził również zamrożenie zatrudnienia i nie będzie wypłacał premii za osiągniecia naukowe. Władze Northwestern rozpoczęły także przegląd planowanych wydatków na modernizację budynków i systemów.

Uczelnia jako powód swoich problemów finansowych wskazała na potencjalne zmiany federalne — w tym między innymi znaczny wzrost podatku od funduszy powierniczych, ograniczenia w zakresie przyjmowania studentów zagranicznych, ograniczenia w zakresie zwrotu kosztów pośrednich oraz prawdopodobne zmniejszenie ogólnego federalnego finansowania badań.

W kwietniu administracja Trumpa zamroziła 790 milionów dolarów federalnych funduszy dla Uniwersytetu Northwestern. Uczelnia w Evanston jest jedną z kilku, które padły ofiarą tego, co federalny departament edukacji nazywa akcjami antysemickimi na kampusach w następstwie wojny między Izraelem a Hamasem.

We wstępnym raporcie powołano się na Title VI ustawy o prawach obywatelskich, która chroni osoby przed dyskryminacją ze względu na pochodzenie narodowe i ma zastosowanie do szkół oraz instytucji szkolnictwa wyższego otrzymujących fundusze federalne.

 

BK

Gubernator Illinois nie miał racji: Zapłacimy za miasteczko namiotowe dla migrantów

0

Budzące kontrowersje ogromne miasteczko namiotowe dla migrantów, które nigdy nie zostało otwarte, będzie kosztowało podatników Illinois 1,3 mln dolarów. Gubernator J.B. Pritzker zapewniał wcześniej, że mieszkańcy stanu nie poniosą żadnych kosztów za ten nieudany projekt. Tak się jednak nie stanie.

 

Zatrudniony do budowy miasteczka wykonawca domagał się zapłaty mimo wstrzymania prac. Rzecznik gubernatora Pritzkera potwierdził, że pieniądze zostały przeznaczone na opłacenie niezrealizowanego projektu. „Firma GardaWorld domagała się zapłaty, twierdząc, że wykonała znaczną część prac na zlecenie stanu” – powiedział rzecznik gubernatora Alex Gough. Dodał, że stan prowadził negocjacje z firmą i rozstrzygnął tę sprawę w sądzie ds. roszczeń.

Do wspomnianej kwoty trzeba jeszcze dodać 1,7 mln dolarów, które Chicago wydało na rekultywację środowiska i ugodę z właścicielem nieruchomości, na której miało powstać miasteczko namiotowe dla migrantów. Jego lokalizacja w dzielnicy Brighton Park od samego początku budziła ogromne kontrowersje po tym, gdy burmistrz Brandon Johnson wyraził zgodę na budowę pod koniec 2023 roku.

Grupy społeczne wyrażały obawy dotyczące wpływu zakwaterowania 1500 migrantów w namiotach przystosowanych do warunków zimowych na terenie o powierzchni dziewięciu akrów. Obawiano się również, że teren ten jest skażony.

 

BK

Mieszkańcy Chicago powinni mieć możliwość odwoływania burmistrza i radnych

0

Inicjatywa mająca na początku stworzenie mechanizmu do odwołania burmistrza Brandona Johnsona przerodziła się w szerszy projekt mający na celu przebudowę władz Chicago. Inicjatywa wypłynęła z komitetu Chicago Deserves Better PAC.

 

„Od dawna władze naszego miasta są zbyt rozbudowane i wymykają się spod kontroli” – powiedział D.J. Doran, dyrektor wykonawczy organizacji. Podczas wtorkowej konferencji prasowej Doran ogłosił rozpoczęcie zbierania podpisów pod petycją wzywającą do powołania komisji reformy Chicago, która opracowałaby statut miasta. „Jesteśmy trzecim co do wielkości miastem w Stanach Zjednoczonych” – powiedział. „Jednak w przeciwieństwie do większości innych miast tej wielkości nie mamy statutu miejskiego ani konstytucji” – zaznaczył Doran.

W projekcie uwzględniono zapis z możliwością rozważania innych form rządów dla Chicago zamiast ustawy „Cities and Villages Act” przyjętej w 1941 roku. Wnioskodawcy zmian chcą bliżej przyjrzeć się roli burmistrza i radnych oraz stworzyć nowe sposoby pociągania ich do odpowiedzialności.

Wśród propozycji jest ograniczenie kadencji, zmniejszenie liczby członków Rady Miasta oraz umożliwienie odwołania urzędników miejskich z powodu niekompetencji lub nadużyć. Aby projekt trafił w formie referendum na wyborcze karty w marcu 2026 roku konieczne jest zebranie pod nim co najmniej 56 tysięcy podpisów.

 

BK

W Chicago odbyła się manifestacja solidarności z Los Angeles

0

We wtorek w centrum Chicago odbyła się duża demonstracja przeciwko działaniom policji imigracyjnej w całym kraju. Była to także akcja solidarności z Los Angeles, gdzie od soboty trwają manifestacje po działaniach ICE.

 

Uczestnicy chicagowskiej demonstracji zebrali się na Federal Plaza. Skandowali hasła krytykujące działania ICE za prowadzenie masowych deportacji w całym kraju. Przynieśli też ze sobą transparenty, na których były napisy z hasłami: Trump musi odejść.

Dziesiątki protestujących zebrało się najpierw na East Adams Street przed sądem imigracyjnym. Wielu z nich dołączyło później do innych demonstrantów na Federal Plaza. Tłum przemieszczał się następnie ulicami centrum miasta, aż do DuSable Lake Shore Drive. Protest miał pokojowy charakter, policja zabezpieczała jego przebieg. W pewnym momencie bordowy samochód osobowy wjechał w tłum maszerujących ludzi. Na szczęście nikt nie został ranny. Auto odjechało, nie wiadomo, czy policja zatrzymała kierowcę.

Doszło też do konfrontacji kilku protestujących z policją na skrzyżowaniu Madison i Wabash. Funkcjonariusze zatrzymali parę osób, ale protest był kontynuowany. Uczestnicy demonstracji w Chicago zaznaczyli, że solidaryzują się z podobnymi protestami przeciw działaniom deportacyjnym służb federalnych w Los Angeles, gdzie prezydent Donald Trump wysłał Gwardię Narodową wbrew woli gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma. Do gwardzistów dołączyło ponad 700 żołnierzy piechoty morskiej USA.

 

BK

Oszust latami korzystał z darmowych biletów lotniczych. Grozi mu 30 lat więzienia

0

35-letni mieszkaniec Florydy został oskarżony o oszustwo finansowe i nielegalne wejście do chronionej strefy lotniska pod fałszywym pretekstem. Mężczyzna przez kilka lat podawał się za stewarda, rezerwując darmowe bilety lotnicze. W sumie odbył ponad 120 lotów nie płacąc za nie.

30 lat więzienia grozi 35-letniemu Tironowi Alexandrowi z Florydy za kradzież przysługujących wyłączenie stewardom, stewardessom i pilotom biletów lotniczych. Od 2018 do 2024 roku mieszkaniec południowej Florydy miał podawać się za pracownika obsługi samolotu przy rezerwacji lotów za pomocą wewnętrznej strony internetowej jednej z linii lotniczych – dostępnej wyłącznie dla pilotów i personelu pokładowego.

W procesie rejestracji fałszywie deklarował zatrudnienie w siedmiu różnych liniach lotniczych, podając około 30 różnych numerów identyfikacyjnych (badge numbers) i dat zatrudnienia.

Alexander miał zarezerwować za pomocą tej strony 34 loty, ale dowody wskazują, iż w ciągu sześciu lat odbył ponad 120 darmowych podróży, korzystając z trzech różnych linii lotniczych.

Śledztwo prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Transportu (TSA). Wyrok ma zapaść 25 sierpnia.

Red. JŁ

Gubernator Arizony zawetowała ustawę o „zakazie nauczania antysemityzmu”. „Nieakceptowalne”

0

Gubernator Arizony zawetowała projekt ustawy zakazującej „nauczania antysemityzmu” w publicznych szkołach i na uniwersytetach. Katie Hobbs uzasadniła decyzję twierdząc, że proponowane przepisy nie będą miały rzeczywistego wpływu na ograniczenie antysemityzmu, a zamiast tego obarczą nauczycieli „nieakceptowalną” odpowiedzialnością cywilną.

Zawetowany przez Hobbs projekt ustawy zakazywałby „nauczania antysemityzmu”, jego promowania, wzywania do ludobójstwa i „zmuszania uczniów do reprezentowania antysemickich poglądów” w publicznych szkołach i uniwersytetach w Arizonie. Nauczyciele i personel szkół byliby osobiście odpowiedzialni za naruszenia przepisów – w tym za pokrycie kosztów ewentualnych odszkodowań, bez ochrony prawnej ze strony stanu. Rodzice i uczniowie powyżej 18 roku życia mogliby pozywać nauczycieli, którzy stwarzają „wrogie środowisko edukacyjne”.

„[Ustawa] wprowadza nieakceptowalny poziom odpowiedzialności cywilnej dla naszych nauczycieli i pracowników szkół publicznych, szkół wyższych i uniwersytetów, narażając ich na groźby kosztownych pozwów sądowych” – przekazała Hobbs w komentarzu do weta. „Ponadto ustanawia niebezpieczny precedens, który niesprawiedliwie atakuje nauczycieli szkół publicznych, jednocześnie chroniąc personel szkół prywatnych” – podkreśliła gubernator.

Republikański projekt przeszedł wcześniej przez stanową legislaturę z poparciem części demokratów. Prawodawcy tej partii próbowali zastąpić określenie „antysemityzm” pojęciem „nielegalnej dyskryminacji”, ale bez powodzenia.

Główny autor ustawy, republikanin Michael Way, skrytykował weto gubernator, nazywając decyzję „haniebną”. „Sugerowanie, że zagraża to wolności wypowiedzi większości nauczycieli w Arizonie, jest w najlepszym razie nieszczere” – stwierdził.

Red. JŁ

Gubernator Teksasu skierował do jednego z miast Gwardię Narodową w związku z protestami anty-ICE

0

W związku z trwającymi i planowanymi protestami przeciwko ICE gubernator Teksasu Greg Abbott wysłał do San Antonio oddział stanowej Gwardii Narodowej. Lokalna policja potwierdziła rozmieszczenie żołnierzy, ale nie otrzymała dokładnych planów operacji.

Po wykorzystaniu kilku tysięcy żołnierzy kalifornijskiej Gwardii Narodowej do tłumienia rozruchów antydeportacyjnych w powiecie Los Angeles przez administrację Donalda Trumpa na podobny krok, ale na razie prewencyjny, zdecydował się także gubernator Teksasu. Greg Abbott skierował oddział żołnierzy Gwardii do San Antonio, gdzie zaplanowano duży protest przeciwko działaniom Urzędu Imigracyjnego.

Protesty antydeportacyjne w teksańskich miastach już się rozpoczęły – w tym także w San Antiono. Dotychczas odbywały się jednak pokojowo. Na sobotę planowana jest duża demonstracja w Travis Park, która zbiegnie się ze zorganizowaną w Waszyngtonie defiladą wojskową z okazji 250-lecie Armii Amerykańskiej.

Organizatorzy sobotniego protestu “No-Kings Nationwide Day of Defiance” w Travis Park zalecają uczestnikom przygotowanie się na użycie gazu łzawiącego i zabranie apteczek.

Gubernator Teksasu już wcześniej chętnie wykorzystywał Gwardię Narodowa podczas operacji na granicy z Meksykiem, ale po raz pierwszy żołnierze zostali skierowani przez Abbotta do San Antonio.

Red. JŁ