28.4 C
Chicago
środa, 11 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 27

Dochodzenie w sprawie rasizmu w administracji burmistrza

0

Polityka kadrowa burmistrza Chicago na celowniku urzędników Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych (DOJ). Po ostatnim wystąpieniu Brandona Johnsona, w czasie którego chwalił się mianowaniem czarnoskórych na kluczowe stanowiska w mieście, zostało wszczęte dochodzenie w związku z rasizmem.

Decyzja miała zostać podjęta po tym, jak burmistrz Wietrznego Miasta chwalił się swoją polityką kadrową w Apostolskim Kościele Bożym w Woodlawn. Zwrócił tam uwagę na liczbę czarnoskórych liderów, których mianował na wysokie stanowiska w swojej administracji. Mówił między innymi o zastępcach burmistrza, dyrektorze ds. budżetu i dyrektorze operacyjnym miasta. Stwierdził, że „tworzy” te stanowiska, aby „zapewnić, że nasi ludzie mają szansę na rozwój swojej działalności”.

Wydział Praw Obywatelskich Departamentu Sprawiedliwości informując o wszczęciu dochodzenia w tej sprawie zwrócił uwagę na potencjalne naruszenia Artykułu VII Ustawy o Prawach Obywatelskich z 1964 r., która zakazuje dyskryminacji w zatrudnieniu ze względu na rasę.

Pierwsza polska „atmówka”: Westinghouse informuje, że projekt reaktora AP1000 jest gotowy

0

Projekt reaktora AP1000 dla Polski jest gotowy, Westinghouse nie będzie już modyfikować podstawowej konstrukcji i systemów związanych z bezpieczeństwem – poinformowała PAP wiceprezes ds. rozwoju technologii i szefowa działu badań i rozwoju firmy Lou Martinez Sancho.

Pierwsza polska elektrownia jądrowa, którą na Pomorzu wybudować ma konsorcjum Westinghouse-Bechtel składać ma się z trzech bloków z reaktorami AP1000 po 1110 MW mocy netto.
„Technologia i pełna dokumentacja reaktora AP1000 przeszły proces licencjonowania w USA i są sprawdzone. Dokumentacja projektowa jest, jak to mówimy w branży, +zamrożona+ i gotowa do wdrożenia. Projekt AP1000 dla Polski, podobnie jak dla innych rynków, jest gotowy do realizacji. Jest też już w pełni zdigitalizowany, dokumentacja jest w całości elektroniczna” – powiedziała PAP Lou Martinez Sancho.
Wyjaśniła, że na etapie budowy Westinghouse nie będzie już modyfikować podstawowej konstrukcji oraz urządzeń związanych z bezpieczeństwem pracy reaktora. „Tym samym ograniczamy potencjalne modyfikacje dokumentacji oraz związane z nimi istotne ryzyka związane potencjalnie z niepełną dokumentacją” – podkreśliła wiceprezes Westinghouse.
Konstrukcja reaktora AP1000 jest modułowa. Składa się z 52 głównych modułów, które są przywożone na plac budowy i tam montowane. „Jesteśmy jednak otwarci na optymalizacje związane z procesami budowy i montażu. Stale doskonalimy się, optymalizujemy procesy i wprowadzamy innowacje, jak choćby sztuczną inteligencję do procesu projektowania oraz badań i rozwoju” – zaznaczyła Lou Martinez Sancho.
Na świecie działa obecnie sześć reaktorów AP1000 – w Chinach i USA, dlatego Westinghouse podkreśla, że nie jest to już projekt prototypowy, typu FOAK (first of a kind – pierwszy tego rodzaju). „Polska może bezpośrednio skorzystać z danych i wniosków wyciągniętych z pracujących elektrowni jądrowych z AP1000. Opracowujemy również narzędzia i metody, które zapewniają skuteczne włączenie wszystkich wyciągniętych wniosków do realizowanych projektów” – podkreśliła.
Westinghouse jest również zainteresowane budową drugiej elektrowni jądrowej. W tym przypadku rząd nie wskazał jeszcze ani partnera, ani firmy współpracującej z nim. Przewiduje jednak, że wybór nastąpi w postępowaniu konkurencyjnym. Według Lou Martinez Sancho, jeśli to Westinghoue zostanie wybrane, z pewnością poprawi się znacząco ekonomika projektu – dzięki efektowi skali czy synergiom zakupowym, ale również dzięki procesom uzyskiwania niezbędnych pozwoleń i zezwoleń.
„Na ten ostatni wpływ będzie mieć działanie krzywej uczenia się zarówno wykonawców, jak i instytucji, które te zgody wydają. Takie podejście ogranicza ryzyka wdrożenia technologii w warunkach prawno-regulacyjnych danego kraju” – podkreśliła.
Jednym z obszarów, w którym Westinghouse prowadzi badania pod kątem ewentualnej optymalizacji jest zużycie wody chłodzącej. „Chociaż może to nie dotyczyć akurat Polski, zdajemy sobie sprawę ze znaczenia tego w innych częściach świata. Dlatego analizujemy i opracowujemy alternatywne systemy wody chłodzącej w celu optymalizacji jej zużycia, co jest częścią naszej polityki w zakresie zrównoważonego rozwoju” – powiedziała. Jak wyjaśniła wiceprezes, jednym z obszarów prac badawczo-rozwojowych w tym zakresie są technologie suchego chłodzenia, wentylatorowe, czy bardziej efektywne metody odprowadzania ciepła.
Westinghouse zbudowało pierwszy na świecie komercyjny reaktor, uruchomiony w USA w 1957 r. Od tego czasu powstał szereg konstrukcji, aż po AP1000 zaliczany do generacji III+. „Pełne zaprojektowanie nowego reaktora jądrowego od podstaw, wraz z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń i licencji to średnio okres od 20 do 25 lat. W przypadku AP1000 nie startowaliśmy od podstaw. Na ten sukces konstrukcyjno-projektowy złożyła się wiedza gromadzona w firmie od dekad” – podkreśliła Lou Martinez Sancho.
Inwestorem i przyszłym operatorem pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu będzie należąca w 100 proc. do państwa spółka PEJ. W elektrowni mają stanąć trzy reaktory w technologii AP1000 Westinghouse. Zgodnie z obecnym harmonogramem wylanie tzw. pierwszego betonu jądrowego pod pierwszy reaktor ma nastąpić w 2028 r. Początek komercyjnej eksploatacji pierwszego bloku planuje się na 2036 r. (PAP)

wkr/ mmu/ ktl/

Sztab Nawrockiego zabiega o głosy. „Będziemy przekonywali wszystkich wyborców: Mentzena, Brauna, Zandberga”

0

Będziemy przekonywali wszystkich wyborców, i Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena i Adriana Zandberga – powiedział we wtorek poseł PiS Andrzej Śliwka, pytany o rozmowy dotyczące poparcia w drugiej turze wyborów prezydenckich popieranego przez PiS Karola Nawrockiego.

1 czerwca, w drugiej turze wyborów prezydenckich, zmierzą się kandydat KO Rafał Trzaskowski oraz kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki.
Śliwka, który zasiada w sztabie wyborczym Nawrockiego został zapytany w RMF24 czy Sławomir Mentzen z Konfederacji poprze kandydata związanego z PiS. „Głęboko w to wierzę, mamy taką nadzieję” – odparł.
Jak zaznaczy, sztabowi zależy na każdym poparciu, w tym Mentzena, ale przede wszystkim na tym, by wyborcy kandydata Konfederacji zagłosowali za Nawrockim.
„Czekamy na konferencję prasową pana Mentzena” – dodał, nawiązując do planowanej na godz. 12 konferencji, na której Mentzen ma poinformować, kogo poprze w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Śliwka zwracał jednocześnie uwagę, że PiS i Konfederacja mają wiele zbieżnych poglądów i „bardzo podobnie patrzymy na to, jak ten rząd źle rządzi”.
Według Śliwki Nawrocki ma osobiste relacje z Mentzenem. „Wiem, że panowie się lubią; wiem, że panowie się znają” – powiedział poseł PiS.
Śliwka został też zapytany, czy sztab będzie rozmawiał z Grzegorzem Braunem ws. poparcia Nawrockiego. „Będziemy przekonywali wszystkich wyborców, i Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena i Adriana Zandberga” – zapowiedział polityk PiS.
„Wyborcy to nie jest puchar przechodni, to nie jest worek z ziemniakami, że można przerzucić te głosy” – dodał, nawiązując do wcześniejszych wypowiedzi Zandberga i Mentzena.
„Będziemy się zwracali, przekonywali, prosili, bo wizja Karola Nawrockiego jest tą wizją, która przysłuży się Polsce” – przekonywał Śliwka.
Według oficjalnych danych PKW kandydat KO Rafał Trzaskowski uzyskał 31,36 proc. głosów, popierany przez PiS Karol Nawrocki – 29,54 proc. Oznacza to, że Trzaskowski oraz Nawrocki zmierzą się 1 czerwca w II turze wyborów. Trzecie miejsce zajął kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen – uzyskał 14,81 proc. głosów. Za nim znalazł się wykluczony z Konfederacji Grzegorz Braun z wynikiem 6,34 proc. Na następnych miejscach uplasowali się: kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia z wynikiem 4,99 proc., kandydat Razem Adrian Zandberg – 4,86 proc., kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat – 4,23 proc. (PAP)

rbk/ mow/

„Rzeczpospolita”: Czy Nawrocki poręczył za neonazistę?

0

Kandydat PiS na prezydenta wypiera się bliższych relacji z gdańskim skinheadem Grzegorzem Horodką, pseudonim Śledziu, jednak – jak wynika z informacji „Rz” – miał za niego poręczyć w 2017 r., kiedy Horodkę zatrzymała duńska policja – informuje we wtorek „Rzeczpospolita”.

Według gazety, we wrześniu 2017 r. przed meczem Dania–Polska w Kopenhadze „kopenhaska policja starła się z polskimi kibicami, którym odmówiono wejścia na mecz, a jednego z nich potraktowała wyjątkowo brutalnie”.
„Szybko okazało się jednak, że nie był to zwykły kibic, lecz Grzegorz Horodko pseudonim Śledziu, wielokrotnie skazywany za m.in. pobicia gdański skinhead, powiązany z nielegalną międzynarodową organizacją neonazistowską Blood & Honour” – zauważa „Rz”. Dodaje, że „duńskie media opublikowały nagranie, z którego wynika, że to Horodko zaczął pierwszy atakować policjantów”; „skazano go na 60 dni więzienia i zakaz wjazdu do Danii przez sześć lat”.
„A jak wynika z naszych ustaleń, za Horodkę poręczył Karol Nawrocki (…), wówczas dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku” – zaznacza gazeta wyjaśniając, że informację uzyskała „w środowisku gdańskich pseudokibiców”. „Rz” pisze też, że poręczeniu dla Horodki nie zaprzeczyła rzeczniczka kandydata na prezydenta Emilia Wierzbicki.
Redakcja zaznacza, że „jeśli Nawrocki poręczył za +Śledzia+, nie zrobił tego jako jedyna osoba publiczna”.
„List w jego sprawie zaniósł do Ambasady Królestwa Danii ówczesny poseł Kukiz’15 Sylwester Chruszcz, a oficjalną interwencję zapowiedział ówczesny szef MSZ Witold Waszczykowski. Jednak w przypadku Nawrockiego poręczenie ma szczególne znaczenie, bo może rzucać nowe światło na jego kontakty z Horodką i środowiskiem gdańskich pseudokibiców” – dodaje gazeta. (PAP)

 

pak/ lm/

Optymistyczny raport: Za 3 lata już co szósty nowy samochód osobowy rejestrowany w Polsce będzie miał napęd w pełni elektryczny

0

Do końca 2028 r. już co szósty nowy samochód osobowy rejestrowany w Polsce będzie miał napęd w pełni elektryczny – wynika z raportu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM). Za pięć lat flota osobowych i dostawczych pojazdów BEV w Polsce może osiągnąć 700 tys. pojazdów.

Według raportu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM) przygotowanego wspólnie z IBRM Samar i firmą badawczą F5A New Mobility Research and Consulting w odróżnieniu od rynku samochodów spalinowych, w polskim sektorze elektromobilności rejestruje się po raz pierwszy przede wszystkim pojazdy nowe. Ich udział wynosi 77 proc., a za pozostałą część sprzedaży odpowiadają używane elektryki pochodzące z importu.
Pod względem łącznej liczby zarejestrowanych samochodów najpopularniejszą marką w Polsce jest Tesla, która wyprzedza BMW, Nissana, Mercedesa oraz Volkswagena. Na polskim rynku elektrycznych samochodów osobowych największą popularnością klientów cieszą się SUVy – udział takich modeli w rejestracjach nowych BEV wynosi 47 proc.
W ocenie autorów raportu Polska znajduje się niedługo przed okresem szerszej ekspansji pojazdów elektrycznych, obserwowanej w państwach Europy Zachodniej od ok. 2021 r., kiedy udział BEV na rynku nowych samochodów osobowych przekroczył 10 proc.
„Podobny, ok. 10-procentowy udział pojazdów elektrycznych w Polsce możemy odnotować w 2027 r. Wiele zależy od ewentualnego wydłużenia okresu obowiązywania subsydiów oraz zapewnienia wystarczających warunków infrastrukturalnych. Spodziewamy się, że na koniec tego roku, samochody BEV mogą odpowiadać za ok. 4-5 proc. rynku, czyli więcej niż w 2024 r., gdy ich udział nie przekroczył 3 proc.” – prognozuje Jan Wiśniewski z PSNM.
W ocenie PSNM przegłosowane niedawno w Parlamencie Europejskim uelastycznienie obowiązków emisyjnych nieznacznie co prawda obniży prognozowaną wcześniej liczbę rejestracji BEV w latach 2025 i 2026, jednak nie zatrzyma trendu wzrostowego. Dotąd producenci mieli być rozliczani co roku z emisji CO2, a za przekroczenie limitu, miały być im naliczane kary finansowe. Zgodnie z nowym rozwiązaniem liczyć się zaś będzie średnia emisja z lat 2025, 2026 i 2027, a nie wynik w poszczególnych latach.
Autorzy raportu przewidują, że do końca 2028 r. roczne rejestracje aut BEV osiągną poziom 80 tys. szt., co oznacza, że już co szósty nowy samochód osobowy rejestrowany w Polsce będzie całkowicie elektryczny. Do 2030 r. po polskich drogach może zaś jeździć łącznie ok. 697 tys. osobowych i dostawczych pojazdów BEV oraz niemal 41 tys. zeroemisyjnych pojazdów ciężarowych.
Od 2035 r., kiedy we wszystkich państwach członkowskich UE zakończyć ma się sprzedaż nowych, osobowych i dostawczych samochodów z silnikami spalinowymi, wolumen nowo rejestrowanych „elektryków” przekroczyć ma w Polsce 535 tys. szt. wliczając w to używane pojazdy importowane.
Z raportu wynika, że za 5 lat flota osobowych i dostawczych pojazdów BEV w Polsce może być prawie 8 razy większa niż obecnie i wzrosnąć do prawie 700 tys. pojazdów. Z kolei liczba elektrycznych ciężarówek powiększy się – zdaniem autorów – do ponad 40 tys. szt.
Autorzy raportu zwrócili uwagę, że bez uwzględnienia dopłat, średnia ważona cena osobowych „elektryków” rejestrowanych w Polsce była w 2024 r. wyższa o ok. 40 proc względem średniej ważonej ceny aut z napędem konwencjonalnym. W przypadku samochodów dostawczych różnica była jeszcze większa – BEV były droższe średnio o ok. 60 proc.
Jak zauważyli eksperci PSNM, różnice cenowe się jednak zmniejszają. W 2023 r. osobowe pojazdy w pełni elektryczne były droższe o 57 proc. niż elektryczne, a w segmencie samochodów dostawczych różnica wyniosła – 63 proc.
„+Elektryki+ stopniowo stają się coraz bardziej konkurencyjne nie tylko pod względem całkowitego kosztu posiadania (TCO), ale również ceny zakupu” – zaznaczył Albert Kania z F5A New Mobility Research and Consulting.
Z raportu PSNM wynika również, że na polskim rynku elektromobilności nadal utrzymuje się wysoki udział nabywców instytucjonalnych – w 2024 r. w segmencie elektrycznych aut osobowych i dostawczych wynosił on 87 proc., przy czym za 2/3 rejestracji odpowiadały firmy z branży Car Fleet Management, w tym leasingodawcy.
Najwięcej samochodów BEV jeździ w Warszawie – w stolicy zarejestrowano 23 proc. wszystkich samochodów całkowicie elektrycznych. Łączny udział w polskim rynku miast liczących od 300 tys. do 1 mln mieszkańców (Bydgoszczy, Lublina, Szczecina, Gdańska, Poznania, Łodzi, Wrocławia, Krakowa) wynosi 26 proc. Podobny udział mają ośrodki od 50 tys. do 300 tys. mieszkańców.
Największą flotą samochodów całkowicie elektrycznych dysponuje województwo mazowieckie. Drugie miejsce zajęło woj. wielkopolskie, a trzecie – małopolskie. Na przeciwnym biegunie znalazły się województwa warmińsko-mazurskie, opolskie oraz lubuskie. Na koniec 2024 r. w każdym z tych województw liczba zarejestrowanych BEV nie przekraczała 1,2 tys. szt. (PAP)

Brzoska: Wydajemy 5 proc. PKB na obronność, ale większość trafia do zagranicznych koncernów zbrojeniowych

0

Rosji nie można zmusić do pokoju, ale on nastanie, bo wojna będzie coraz droższa. Imperialne ambicje jednak pozostaną, więc Zachód musi być niezależny surowcowo, a Polska oprócz sojuszy na papierze musi budować siłę gospodarczą i militarną – wskazał Rafał Brzoska, twórca i szef InPostu w wywiadzie dla „Pulsu Biznesu”

W opublikowanej we wtorek rozmowie Brzoska – kierujący zespołem ds. deregulacji – wskazał m.in., że historia podpowiada, że spisane na papierze sojusze muszą być uzupełnione bardzo silną gospodarką i mądrą polityką wzmacniania własnych sił zbrojnych. „To jest najważniejsze. Dzisiaj mamy najpoważniejszy kryzys NATO w historii. Śmiem twierdzić, że – może poza krajami skandynawskimi – jesteśmy jedynym państwem sojuszu, które w dużej skali potrafi wzmacniać swoje wojsko” – ocenił.
Pytany, czy 5 proc. PKB wystarczy, odparł, że tak, ale pytanie, jak te pieniądze wydajemy. „Większość trafia do zagranicznych koncernów zbrojeniowych, co trzeba zmienić” – zaznaczył.
„Dysponując takimi kwotami, jesteśmy w stanie budować własny przemysł, zarówno państwowy, jak i prywatny. 95 proc. produktów dostarczanych przez amerykańskie koncerny pochodzi z sektora prywatnego. Trudno zrozumieć, dlaczego tego nie naśladujemy. Mamy szanse na eksport, zwiększenie wpływów podatkowych, więcej miejsc pracy, szybszy wzrost gospodarczy. Jeden narodowy koncern zbrojeniowy nie jest w stanie spełnić oczekiwań. Skala jest zbyt duża. Potencjał ma sektor prywatny” – stwierdził. (PAP)

Trump o chorobie Bidena: To bardzo smutne. Ale jestem zaskoczony, że nie powiadomiono o tym dawno temu

0

Jestem zaskoczony, że o raku Joe Bidena nie powiadomiono już dawno temu – powiedział w poniedziałek prezydent USA Donald Trump. Zasugerował, że lekarze prezydenta mogli ukrywać jego nowotwór, podobnie jak jego problemy z funkcjami poznawczymi.

„To bardzo smutne. Ale jestem zaskoczony, że nie powiadomiono o tym dawno temu. Ponieważ dotarcie do tego etapu zajmuje dużo czasu” – powiedział Trump w Gabinecie Owalnym, pytany o ogłoszoną przez biuro Bidena w niedzielę diagnozę raka prostaty w czwartym stadium z przerzutami do kości.
Trump stwierdził, że kiedy przechodził niedawne coroczne badania lekarskie, przechodził badania pod kątem raka prostaty, a test (PSA) jest „standardem dla prawie każdego”.
Prezydent stwierdził, że należy zapytać o to lekarza Bidena, sugerując że może być to ta sama osoba, która twierdziła, że Biden nie miał problemu z funkcjami poznawczymi.
„Innymi słowy, dzieją się rzeczy, o których opinia publiczna nie została poinformowana. I myślę, że ktoś będzie musiał porozmawiać z tym lekarzem, jeśli to ten sam lekarz lub nawet jeśli to dwaj różni lekarze (…) To bardzo niebezpieczne. Tu już nie chodzi o poprawność polityczną. To jest niebezpieczne dla naszego kraju” – mówił.
Jak podało w niedzielę biuro byłego prezydenta, raka prostaty z przerzutami do kości wykryto u Bidena w piątek po tym, jak skarżył się on na dolegliwości układu moczowego. Jednak jak powiedział w poniedziałek telewizji MSNBC dr Ezekiel Emmanuel, były doradca Bidena, tak zaawansowane stadium choroby oznacza, że rak rozwijał się u niego przez „wiele lat, może nawet dekadę”.
Emmanuel stwierdził, że zarówno Barack Obama, jak i George W. Bush przechodzili badania PSA wykrywające raka prostaty, choć przyznał, że lekarze czasami nie polecają robienia tego testu osobom po 70. roku życia.
Według lekarzy, cytowanych przez dziennik „New York Times”, choroba Bidena w obecnej fazie nie jest już uleczalna, lecz postępy w medycynie sprawiły, że pacjenci mogą żyć z nią przez nawet 5-10 lat. Dr Judd Moul, specjalista od raka prostaty na Uniwersytecie Duke, ocenił, że Biden może liczyć na to, że „umrze z powodów naturalnych, a nie z powodu raka”.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ sp/

Strefa Gazy: 91 zabitych w atakach Izraela. Od początku wojny zginęło ponad 53,4 tys. Palestyńczyków

0

W izraelskich atakach na Strefę Gazy zginęło w poniedziałek 91 osób – poinformowała agencja AFP, powołując się na lokalną obronę cywilną. Izrael w ostatnich dniach zintensyfikował wymierzone w Hamas ataki. W poniedziałek do Strefy Gazy wjechała też pierwsza od blisko trzech miesięcy pomoc humanitarna.

We wcześniejszych komunikatach kontrolowanej przez Hamas obrony cywilnej informowano o 52 zabitych. Wieczorem bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 91. Od początku wojny zginęło ponad 53,4 tys. Palestyńczyków – dodało ministerstwo zdrowia Strefy Gazy.
Od kilku dni Izrael zintensyfikował ataki na Strefę Gazy, podkreślając, że ich celem jest zniszczenie Hamasu i uwolnienie zakładników. Według danych ministerstwa zdrowia z niedzieli, w poprzednim tygodniu zginęło 464 Palestyńczyków.
Izrael zgodził się na wznowienie dostaw pomocy po trwającej od początku marca blokadzie. W poniedziałek do Strefy Gazy wjechały pierwsze transporty. Zaznaczono, że pomoc będzie na razie „minimalna”, do czasu wdrożenia nowego systemu jej dystrybucji, który ma uniemożliwić rabowanie transportów przez Hamas.
Organizację pomocowe już obecne w Strefie Gazy, w tym ONZ, krytykują jednak planowany system, twierdząc, że oddaje zarządzanie pomocą w ręce jednej ze stron konfliktu, wymusza kolejne przesiedlenia Palestyńczyków, a i tak nie będzie w stanie zaspokoić ich potrzeb.
Według ONZ w czasie blokady kryzys humanitarny w Strefie Gazy się pogłębił, a sytuacja jest najgorsza od wybuchu wojny jesienią 2023 r.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oraz premierzy Wielkiej Brytanii i Kanady, Keir Starmer i Mike Carney, wezwali w poniedziałek Izrael do wstrzymania ofensywy i pełnego odblokowania pomocy, podkreślając, że nie będą bezczynni wobec „skandalicznych działań” Izraela i podejmą przeciwko niemu „konkretne środki”.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu odpowiedział, że stanowisko trzech przywódców to „ogromna nagroda dla ataków” i odbieranie Izraelowi prawa do samoobrony.
Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., gdy Hamas najechał południe Izraela, zabijając około 1200 osób, a 251 porywając. Według izraelskiej armii w niewoli pozostaje 23 zakładników i przetrzymywane są ciała 35 kolejnych osób.

 

Jerzy Adamiak (PAP)

Trump ma już dość roli negocjatora między Rosją a Ukrainą

0

Prezydent USA Donald Trump podczas rozmowy z Władimirem Putinem w zasadzie udzielił błogosławieństwa podejściu Kremla do negocjacji, czyli rozmowom o ustępstwach Ukrainy bez zawieszenia broni – ocenił w rozmowie z PAP John Hardie, analityk think tanku Foundation for Defense of Democracies (FDD).

Ekspert przyznał, że Ukraina ma prawo być sfrustrowana postawą Trumpa.
Hardie, badacz rosyjskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ocenił, że Putin może być zadowolony z rezultatów poniedziałkowej rozmowy, ponieważ Trump przystępował do niej z amerykańską propozycją – żądaniem przełomu i zawieszenia broni, a wyszedł z poparciem Waszyngtonu dla własnego podejścia do negocjacji, które stawia Ukrainę w gorszej pozycji.
„Prezydent Trump w zasadzie pobłogosławił pomysł Putina na kontynuowanie procesu takiego jak w Stambule, w tym negocjacji w kluczowych kwestiach, takich jak terytorium i inne aspekty związane z suwerennością Ukrainy, przed dyskusjami na temat zawieszenia broni. Potencjalne zawieszenie broni zależy teraz od ustępstw Ukrainy i ustępstw Zachodu w tych kwestiach” – podkreślił Hardie. „Nie ma już żądań, by Rosja zgodziła się na bezwarunkowe 30-dniowe zawieszenie broni jako preludium do szerszych rozmów pokojowych. Zasadniczo, Trump stanął więc po stronie Putina kosztem stanowiska Ukrainy” – dodał rozmówca PAP.
Zdaniem analityka, Ukraina ma prawo być sfrustrowana postawą Trumpa, który nieustannie zmienia swoje nastawienie i „nie jest w stanie utrzymać jednego stanowiska na dłużej niż tydzień”. Hardie przypomniał, że jeszcze niedawno, po rozmowie europejskich przywódców z Trumpem i żądaniach zawieszenia broni, można było mieć nadzieję na wywarcie większej presji na Rosję, lecz amerykański prezydent w ciągu zaledwie kilku godzin wycofał się z tego, „odpuszczając” Putinowi i popierając jego pomysł bezpośrednich negocjacji w Stambule. Poniedziałkowe rozmowy telefoniczne, jak zaznaczył ekspert, tylko pokazały, że Rosja nie zamierza czynić żadnych ustępstw i nadal wysuwa „absurdalne” i maksymalistyczne żądania. Jak przypomniał Hardie, choć Trump wielokrotnie groził nałożeniem sankcji w przypadku braku postępów w rokowaniach, za każdym razem szybko się z tego pomysłu wycofywał.
Analityk podkreślił, że Ukrainę może też niepokoić wypowiedź Trumpa, że obie strony muszą uzgodnić ewentualne warunki porozumienia między sobą. W ocenie rozmówcy PAP sugeruje to, że USA nie będą wywierały nacisku na Rosję i wycofają się z rozmów. Hardie ocenił, że groźba porzucenia przez Waszyngton inicjatyw na rzecz pokoju jest Rosji na rękę, bo – choć Putin może mieć nadzieję na układ z Trumpem i zniesienie sankcji – to, mając do wyboru ten scenariusz i pójście na kompromis lub wolną rękę w działaniach w Ukrainie, wybierze drugą opcję.
Hardie nie spodziewa się, by sytuację miał zmienić amerykański Kongres, gdzie utknął projekt ustawy o mocnych sankcjach na rosyjski sektor naftowy oraz kraje kupujące rosyjską ropę. Analityk uważa, że jeśli Trump da Republikanom jasno do zrozumienia, że nie chce sankcji, to przeciwko prezydentowi nie wystąpi tak duża liczba polityków tej partii, by wystarczyło to do odrzucenia weta głowy państwa.
„Po drugie, projekt ustawy daje prezydentowi możliwość odstąpienia od restrykcji. Wszystko i tak będzie więc zależeć od samego Trumpa” – zauważył Hardie.
Zdaniem eksperta, mimo że Rosja nie wykazuje chęci do przerwania wojny i liczy na postępy na froncie, to Putin może się w tej kwestii przeliczyć.
„Sytuacja na froncie nie jest świetna dla Ukrainy, ale też nie jest opłakana. Dlatego nie sądzę, żeby istniało jakiekolwiek realne niebezpieczeństwo poważnego załamania się frontu. Myślę, że jest mało prawdopodobne, aby Rosjanie osiągnęli swój cel przejęcia reszty Donbasu (obwodu donieckiego – PAP), nie mówiąc już o reszcie innych regionów, które Rosjanie nielegalnie zaanektowali w 2022 r. (obwodów ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego – PAP)” – powiedział Hardie. „Ukraina ma spore szanse na ograniczenie (zysków) Rosjan do niewielkich zdobyczy przy naprawdę wysokich kosztach materiałowych, a następnie, z czasem, wyczerpanie rosyjskiego potencjału ofensywnego” – dodał.
Jak przyznał, sytuacja Kijowa pogorszy się, jeśli amerykańska pomoc wojskowa ustanie i Kongres USA nie uchwali kolejnych środków na wsparcie Ukrainy. Rozmówca PAP podkreślił jednak, że to państwo jest obecnie mniej uzależnione od amerykańskiej pomocy i miałoby szansę przetrwać rosyjskie ataki, choć zapewne większym kosztem, jeśli chodzi o ludzi i terytorium.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Oszukana „na Keanu Reevesa”. Sprzedała auto, wzięła kredyt i przelała 160 tys. dolarów

Kobieta z Florydy przesłała oszustowi 160 tys. dolarów, myśląc, że rozmawia z Keanu Reevsem. Przestępca nawiązał kontakt z ofiarą w grze „Words with Friends”. Kobieta uwierzyła, że ma do czynienia ze sławnym aktorem, kiedy oszust skontaktował się z nią telefonicznie, a potem przez wideorozmowę. Okazało się, że „Reeves” był w rzeczywistości awatarem wygenerowanym przez sztuczną inteligencję.

Dianne Ringstaff padła ofiarą sprytnego oszustwa z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Kobieta była przekonana, że podczas gry w „Words with Friends” poznała samego Keanu Reevesa. Podszywający się pod aktora przestępca nie od razu zdobył jej zaufanie. Ofiara uwierzyła, kiedy w słuchawce telefonu usłyszała głos łudząco podobny do tego, który znała z filmów. Oszust utwierdził ją w katastrofalnym błędzie wideorozmową, w której wykorzystał awatar Reevesa, wygenerowany przez sztuczną inteligencję.

Oszust utrzymywał kontakt z kobietą przez następne 2,5 roku, prosząc ją o pieniądze. Ofiara bezrefleksyjnie przekazywała przestępcy kolejne środki, wykorzystując do tego kryptowaluty. Ringstaff pozbyła się nie tylko swoich oszczędności – dla „Reevesa” sprzedała swój samochód, a potem zaciągnęła kredyt hipoteczny. Łącznie oszust wyłudził od niej równowartości 160 tys. dolarów.

Kobieta przekazała mu również swoje wrażliwe dane, dzięki czemu przestępca mógł transferować pieniądze od innych ofiar na jej tożsamość.

Po niespotykanej „przygodzie” Ringstaff zostały już tylko długi. Kobieta przyznała, że odczuwa również wstyd ze świadomością, jak łatwo oszustowi udało się owinąć ją wokół palca. Mieszkanka Florydy wyraziła nadzieję, że jej historia stanie się choć nauczką i ostrzeżeniem dla innych, którzy w przyszłości mogą paść ofiarą podobnych przestępstw.

Przypadek Ringstaff nie jest odosobniony. Według Federalnej Komisji Handlu w 2023 roku odnotowano ponad 64 tys. tzw. „oszustw romantycznych”, na których oszuści zarobili łącznie 1,14 mld dolarów.

Red. JŁ

Teksańczyk pozwał sieć fast-food za dodanie cebuli do kanapki. Żąda nawet 1 mln dolarów

0

Mężczyzna żąda od sieci fast-food Whataburger odszkodowania w wysokości od 250 tys. do nawet 1 miliona dolarów za… dodanie do kanapki cebuli. W pozwie podkreślono, że klient jasno poprosił obsługę o usunięcie składnika ze względu na jego problemy zdrowotne. Zjedzenie kanapki miało wywołać u powoda reakcję alergiczną.

Demery Ardell Wilson z Teksasu pozwał sieć Whataburger o odszkodowanie w wysokości od 250 tys. do 1 mln dolarów w następstwie zignorowania przez obsługę lokalu jego prośby o usunięcie cebuli z kanapki, którą zamówił.

Wilson twierdzi, że jest silnie uczulonym na cebulę alergikiem, a zjedzenie kanapki wywołało u niego „poważne obrażenia osobiste”. Po posiłku Wilson musiał rzekomo skorzystać z pomocy medycznej.

Chociaż do zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku, pozew został złożony dopiero 25 kwietnia w Sądzie Okręgowym Powiatu Harris.

W piśmie procesowym, złożonym przez Whataburger w odpowiedzi na pozew, sieć fast-food domaga się „jasnego dowodu” na spowodowanie przez jej personel szkód zdrowotnych u Wilsona. Co ciekawe, Wilson z tego samego powodu pozwał wcześniej inną sieć fast-food – Sonic Drive-In – ale sprawa została oddalona przez sąd.

Alergia cebulowa jest niezwykle rzadką przypadłością, ale zdarzają się osoby, które są uczulone na to warzywo. Reakcja alergiczna może spowodować objawy, takie jak: pokrzywka, skurcze, wzdęcia i/lub obrzęk wokół ust.

Red. JŁ

FBI ujawniło tożsamość zamachowca z Palm Springs. Kierował się „antyludzką” ideologią

0

FBI ujawniło tożsamość mężczyzny, który dokonał zamachu bombowego na klinikę in vitro w Palm Springs w Kalifornii. Według agencji sprawca – 25-letni Guy Edwarda Bartkusa – kierował się względami ideologicznymi. Media ujawniły natomiast, że na powiązanej z mężczyzną stronie internetowej znaleziono treści o charakterze „pro-mortalistycznym” i „antyludzkim”.

Do ataku terrorystycznego – jak zakwalifikowało zdarzenie FBI – doszło w sobotę, 17 maja, ok. godz. 11:00 przed kliniką in vitro American Reproductive Center w kalifornijskim Palm Springs. W pobliżu budynku eksplodował ładunek wybuchowy, który zabił jedną osobę i ranił cztery kolejne. Eksplozja spowodowała także destrukcję istotnej części kliniki. FBI i przedstawiciele placówki przekazali, że przechowywane w budynku zarodki nie zostały uszkodzone.

Według FBI ofiarą śmiertelną zamachu był jego sprawca. Agenci znaleźli ciało 25-letniego Guya Edwarda Bartkusa w pobliżu samochodu, w którym prawdopodobnie eksplodowała bomba – srebrnego Forda Fusion z 2010 roku. Bartkus miał próbować transmitować atak na żywo w sieci. 25-latek nie był wcześniej znany służbom.

Po zdarzeniu FBI przeszukało dom podejrzanego. Agencja przekazała, że bada manifest, który rzekomo miał opublikować przed zamachem 25-latek. Media poinformowały w międzyczasie o stronie internetowej, która ma być powiązana z Bartkusem. Znaleziono tam treści o charakterze nie tylko antynatalistycznym, ale wręcz „pro-mortalistycznym” i „antyludzkim”.

Według FBI sobotni incydent był największym zamachem bombowym w historii Południowej Kalifornii.

Red. JŁ

Nowojorscy prawodawcy pracują nad projektem pilotażowym 4-dniowego tygodnia pracy

0

W komisjach stanowego Zgromadzenia trwają prace legislacyjne w związku z dwoma projektami ustaw o skróconym tygodniu pracy. Pierwszy projekt zakłada przeprowadzenie pilotażu czterodniowego tygodnia pracy w agencjach stanowych, a drugi – oferowanie zachęt dla prywatnych pracodawców, którzy zdecydują się na przeprowadzenie pilotażu w swoich firmach.

Oba projekty ustaw – AB A5423 i A5454 – zostały złożone w legislaturze w Albany w lutym przez posłankę Pharę Souffrant Forrest, reprezentującą w stanowym Zgromadzeniu okręg 57 na Brooklynie.

Zgodnie z projektem A5423 – Departament Służby Cywilnej Nowego Jorku byłby zobowiązany do wytypowania agencji, w których możliwe jest wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy, który byłby „wykonalny i korzystny” dla co najmniej 60 proc. pracowników. Dalej agencje organizowałyby programy pilotażowe, w ramach których pracownicy otrzymywaliby to samo wynagrodzenie i dotychczasowe benefity za pracę przez cztery dni w tygodniu.

Projekt A5423 wprowadza z kolei szereg zachęt podatkowych dla prywatnych firm – do 250 tys. dol. na przedsiębiorstwo lub 5 tys. dolarów na jednego pracownika. W zamian pracodawcy organizowaliby pilotaż czterodniowego tygodnia pracy w swoich firmach. W trakcie pilotażu musieliby także zbierać dane o wpływie skróconego czasu pracy przy tym samym wynagrodzeniu na efektywność i dobrostan pracowników.

Zgromadzone w czasie programów pilotażowych informacje posłużyłyby analizie potencjału wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy w szerszym zakresie.

Red. JŁ

Tak głosowali w Twoim sąsiedztwie. TOP 5 w okręgach wyborczych w aglomeracji chicagowskiej

Oficjalne wyniki głosowania w pierwszej turze w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2025 r. w Stanach Zjednoczonych. Mamy TOP 5 w okręgach wyborczych w aglomeracji chicagowskiej.

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 306 1530 N Lake Shore Drive, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 393

TRZASKOWSKI Rafał 193
NAWROCKI Karol 69
BIEJAT Magdalena 33
ZANDBERG Adrian 27
MENTZEN Sławomir 25

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 307 4808 S Archer Avenue, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 652

NAWROCKI Karol 492
BRAUN Grzegorz 70
TRZASKOWSKI Rafał 48
MENTZEN Sławomir 23
HOŁOWNIA Szymon 6

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 308 3131 N Mason Avenue, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 778

NAWROCKI Karol 1142
BRAUN Grzegorz 257
TRZASKOWSKI Rafał 233
MENTZEN Sławomir 84
JAKUBIAK Marek 17

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 309  1118 N Noble Street, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 369

NAWROCKI Karol 178
TRZASKOWSKI Rafał 83
BRAUN Grzegorz 50
MENTZEN Sławomir 25
BIEJAT Magdalena 9
ZANDBERG Adrian 9

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 310  3636 W Wolfram Street, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 512

NAWROCKI Karol 323
TRZASKOWSKI Rafał 75
BRAUN Grzegorz 58
MENTZEN Sławomir 29
HOŁOWNIA Szymon 12

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 311  5864 W. Ainslie Street, Chicago
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 011

NAWROCKI Karol 577
TRZASKOWSKI Rafał 176
BRAUN Grzegorz 152
MENTZEN Sławomir 75
BARTOSZEWICZ Artur 6
BIEJAT Magdalena 6
HOŁOWNIA Szymon 6

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 312  2371 County Line Road, Algonquin
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 836

NAWROCKI Karol 331
TRZASKOWSKI Rafał 245
BRAUN Grzegorz 140
MENTZEN Sławomir 73
JAKUBIAK Marek 12

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 313  8342 S Harlem Avenue , Bridgeview
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 296

NAWROCKI Karol 781
BRAUN Grzegorz 197
TRZASKOWSKI Rafał 176
MENTZEN Sławomir 92
JAKUBIAK Marek 15

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 315  6740 W Montrose Avenue, Harwood Heights
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 189

NAWROCKI Karol 676
TRZASKOWSKI Rafał 200
BRAUN Grzegorz 188
MENTZEN Sławomir 87
HOŁOWNIA Szymon 15

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 316  608 Sobieski Street, Lemont
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 685

NAWROCKI Karol 393
TRZASKOWSKI Rafał 129
BRAUN Grzegorz 88
MENTZEN Sławomir 47
BIEJAT Magdalena 8

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 317  21W411 Sunset Avenue, Lombard
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 499

NAWROCKI Karol 705
TRZASKOWSKI Rafał 305
BRAUN Grzegorz 276
MENTZEN Sławomir 139
HOŁOWNIA Szymon 27

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 320  1321 N Burning Bush Lane, Mt Prospect
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 386

NAWROCKI Karol 638
TRZASKOWSKI Rafał 346
BRAUN Grzegorz 229
MENTZEN Sławomir 109
HOŁOWNIA Szymon 14

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 322  8305 N Harlem Avenue, Niles
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 123

NAWROCKI Karol 602
TRZASKOWSKI Rafał 216
BRAUN Grzegorz 191
MENTZEN Sławomir 69
BIEJAT Magdalena 12

 

Obwodowa Komisja Wyborcza numer 325  116 Hilton Street, Willow Springs
Liczba głosów ważnych oddanych łącznie na wszystkich kandydatów 1 032

NAWROCKI Karol 698
BRAUN Grzegorz 188
MENTZEN Sławomir 63
TRZASKOWSKI Rafał 61
JAKUBIAK Marek 7

Red. Źródło wybory.gov.pl 

 

Ranking WTA: Droga Świątek na szczyt i… w dół

0

Iga Świątek w najnowszym notowaniu rankingu tenisistek jest piąta. Tak nisko nie była od 21 lutego 2022, gdy zajmowała ósmą lokatę. Minęło od tego momentu 1176 dni, z których większość – 875 – spędziła jako liderka listy światowej. Po okresie spektakularnych sukcesów, przyszedł kryzys.

Po raz pierwszy pojawiła się w rankingu WTA 7 listopada 2016 roku. Mająca 15 i pół roku zawodniczka z podwarszawskiego Raszyna dotarła do ćwierćfinału imprezy ITF w Sztokholmie, pokonując wcześniej m.in. swoją rówieśniczkę Maję Chwalińską. Dzięki temu zdobyła pierwsze punkty i zameldowała się na 903. pozycji klasyfikacji tenisistek.
Rok Świątek zakończyła na 847. miejscu. W lutym 2017 wygrała turniej ITF w Bergamo, a miesiąc później jej nazwisko było obok numeru 700. na liście WTA. W połowie roku przesunęła się na 587. lokatę, a w grudniu znowu była ósmej setce.
Sezon 2018 przyniósł jej cztery triumfy w turniejach ITF, a awans na 330. lokatę w zestawieniu zawdzięcza finałowi w Charleston, w którym gładko uległa 11 lat starszej Amerykance Madison Brengle. Później dwukrotnie pokonała Amerykankę w zawodowej karierze. Na koniec roku, w którym wygrała juniorski Wimbledon, Świątek była 186. w świecie.
Początek 2019 to udane kwalifikacje i debiut wielkoszlemowy w Australian Open, który zakończył się na drugiej rundzie. Po turnieju w Melbourne przy nazwisku Polki pokazała się liczba 140. W lutym w Budapeszcie zadebiutowała w głównej drabince zawodów WTA, a w kwietniu w Lugano dotarła do finału turnieju tego cyklu. Mimo porażki ze Słowenką Poloną Hercog kilka dni później po raz pierwszy znalazła się w czołowej setce listy światowej.
W sierpniu po trzeciej rundzie w Toronto i drugiej w Cincinnati padła kolejna granica – Świątek zameldowała się w TOP 50, choć rok 2019 zakończyła na 60. miejscu.
W 2020, kiedy wiosną wybuchła pandemia, ranking na kilka miesięcy został zamrożony, bo nie rozgrywano turniejów. Wrócono do rywalizacji latem, a przełomowy – nie tylko pod względem notowań – okazał się październikowy French Open, który przyniósł pracującej wtedy z trenerem Piotrem Sierzputowskim zawodniczce pierwszy wielkoszlemowy tytuł i 17. pozycję w świecie.
Kolejny sezon to pierwsze zwycięstwa w imprezach WTA – w Adelajdzie i Rzymie, a sukces w stolicy Italii przełożył się na pierwsze w karierze miejsce – dziewiąte – wśród najlepszych 10 tenisistek globu. Po wrześniowym półfinale w Ostrawie Polka przesunęła się na czwartą pozycję, ale rok 2021 zakończyła na dziewiątym miejscu.
Tuż za podium wróciła w styczniu 2022 po półfinale Australian Open, a triumf w Indian Wells zaowocował awansem na pozycję wiceliderki.
Jak przyznała Świątek, właśnie po zwycięstwie w Kalifornii pomyślała, że bycie pierwszą rakietą świata może być jej celem na najbliższą przyszłość. Zapewne nie spodziewała się, że zrealizuje go już kilka dni później. „Wirtualnie” zapewniła sobie prowadzenie pokonując Szwajcarkę Viktoriję Golubic i awansując do trzeciej rundy turnieju w Miami, który ostatecznie wygrała. Niejako przy okazji sięgnęła jako czwarta w historii, a przy tym najmłodsza, po prestiżowe „Sunshine Double”, czyli triumfy w rozgrywanych po sobie imprezach w słonecznych, choć przeciwległych rejonach Stanów Zjednoczonych.
Awans na szczyt – dokładnie 1974 dni po debiucie w rankingu – był możliwy także dlatego, że zakończenie kariery niespodziewanie ogłosiła dotychczasowa liderka rankingu WTA, Australijka Ashleigh Barty, która jednocześnie złożyła wniosek o wykreślenie jej z listy.
Organizacja prowadząca zawodowe rozgrywki oficjalnie ogłosiła nazwisko nowej rakiety numer jeden światowego tenisa 4 kwietnia 2022. Świątek została 28. liderką od pojawienia się rankingu w listopadzie 1975 roku.
Objęcie prowadzenia zbiegło się z najlepszym okresem w karierze Polki. Wygrywała wtedy turniej za turniejem i mogła się pochwalić niesamowitą serią 37 zwycięskich meczów, którą po prawie pięciu miesiącach przerwała na Wimbledonie… 37. na liście WTA Francuzka Alize Cornet.
W 2022 roku Świątek wygrała jednak aż osiem turniejów, w tym wielkoszlemowe French Open i US Open, a w 2023 – sześć, przy czym po raz trzeci okazała się najlepsza na paryskich kortach im. Rolanda Garrosa. I choć po niezbyt udanym (1/8 finału) występie w US Open, z którego wyeliminowała ją wybitnie „nieleżąca” jej Łotyszka Jelena Ostapenko, straciła prowadzenie w rankingu, to po ośmiu tygodniach wróciła na szczyt dzięki zwycięstwu w kończącym sezon WTA Finals w meksykańskim Cancun.
Rok 2024 też długo układał się po myśli zawodniczki prowadzonej wtedy przez trenera Tomasza Wiktorowskiego. Wygrała pięć imprez, w tym po raz czwarty, a trzeci z rzędu French Open. Kryzys rozpoczął się po igrzyskach w Paryżu. Polka do rywalizacji na jej ulubionym obiekcie w Lasku Bulońskim przystępowała jako murowana faworytka olimpijskich zmagań. Skończyło się „tylko” brązowym medalem, a Świątek mocno przeżyła półfinałową porażkę z Chinką Qinwen Zheng.
Później przyszły zmiana trenera – Wiktorowskiego zastąpił Belg Wim Fissette – oraz problemy związane z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego. Po licznych wyjaśnieniach i ekspertyzach Polkę praktycznie oczyszczono z zarzutów i skończyło się ledwie na miesięcznej dyskwalifikacji. Przymusowa pauza podczas rozpatrywania sprawy kosztowała ją jednak utratę prowadzenia w rankingu, co nastąpiło 21 października 2024. Jako panująca w kobiecym tenisie zatrzymała się na 125 tygodniach, co daje jej siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów.
Obecny sezon zaczął się obiecująco, bo Świątek była o jedną piłkę od finału wielkoszlemowego Austrialian Open, ale ostatecznie górą okazała się późniejsza triumfatorka – Amerykanka Madison Keys. Ta jedna akcja może działać niczym klątwa, bo wpisuje się w scenariusz, w którym na 27. finał czy 23. turniejowe zwycięstwo w karierze czeka już od roku.
Po raz pierwszy od kiedy zaliczana jest do ścisłej światowej czołówki nie udało jej się wygrać żadnej imprezy zimą. Przełomu nie przyniosły także występy na kortach ziemnych, na których w poprzednich latach nie miała sobie równych. Rok temu w Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie miała bilans 14-1, co było efektem triumfów w stolicach Hiszpanii i Włoch oraz półfinału w Niemczech. Teraz wygrała w tych imprezach tylko sześć spotkań – cztery w Madrycie oraz po jednym w Stuttgarcie i Rzymie. Wskutek tego nie obroniła większości punktów i spadła na piąte miejsce w świecie. Tak nisko – choć to pozycja, o której wiele tenisistek może tylko pomarzyć – nie była ponad trzy lata, a z czołowej trójki wypadła po 165 tygodniach.
Jej dorobek punktowy to teraz 5838, co także wskazuje, że historia w pewien sposób zatoczyła koło. Miała bowiem 5776 pkt, gdy w trakcie turnieju w Miami w marcu 2022 „wirtualnie” po raz pierwszy została liderką listy światowej.
Kolejne wyzwanie, przed którym stanie najbardziej utytułowana polska tenisistka w historii, to rozpoczynający się w niedzielę turniej French Open. Będzie w nim bronić nie tylko 2000 punktów za ubiegłoroczny triumf, ale także miana „królowej Paryża”, ze względu na cztery zwycięstwa i niesamowity bilans spotkań: 35-2. Na kortach im. Rolanda Garrosa przegrała tylko z Rumunką Simoną Halep w 1/8 finału edycji 2019, gdy debiutowała w tej imprezie, oraz dwa lata później, kiedy sposób na nią w ćwierćfinale znalazła Greczynka Maria Sakkari.
Co więcej, po raz pierwszy od 2021 nie będzie rozstawiona z numerem pierwszym, a z „piątką”. Oznacza to, że już w ćwierćfinale może trafić na Sabalenkę czy Gauff. Kolejne niepowodzenie może oznaczać dalsze obsunięcie się w klasyfikacji WTA, choć plasująca się tuż za nią 18-letnia Rosjanka Mirra Andriejewa traci 852 pkt, a bronić będzie 780 za ubiegłoroczny półfinał.
Pewnym paradoksem jest z kolei fakt, że wyniki, jakie Świątek osiąga – choć zmaga się z największym kryzysem w karierze – wystarczają, żeby była… czwartą tenisistką sezonu. W rankingu Race, który wyłoni osiem uczestniczek WTA Finals, wyprzedzają ją tylko Sabalenka, Keys i Andriejewa, a tuż za nią sklasyfikowana Gauff, która w Madrycie i Rzymie dotarła do finału.
Rozwój pozycji Igi Świątek w rankingu WTA:

 7.11.2016 - 903. miejsce
26.12.2016 - 847.
20.03.2017 - 700.
17.07.2017 - 587.
25.12.2017 - 727.
23.04.2018 - 422.
 7.05.2018 - 330.
30.07.2018 - 295.
10.09.2018 - 180.
31.12.2018 - 186.
28.01.2019 - 140.
15.04.2019 - 88.
19.08.2019 - 49.
30.12.2019 - 60.
03.02.2020 - 48.
12.10.2020 - 17.
28.12.2020 - 17.
01.03.2021 - 15.
17.05.2021 -  9.
27.09.2021 -  4.
27.12.2021 -  9.
31.01.2022 -  4.
21.02.2022 -  8.
21.03.2022 -  2.
04.04.2022 -  1.
11.09.2023 -  2.
06.11.2023 -  1.
21.10.2024 -  2.
19.05.2025 -  5.

(PAP)

 

pp/ wkp/ co/

„Wall Street Journal”: Trump pytał Zełenskiego, o czym powinien rozmawiać z Putinem

0

Podczas krótkiej rozmowy przed połączeniem z Władimirem Putinem, prezydent USA Donald Trump pytał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o to, co powinien omówić z rosyjskim przywódcą – podał w poniedziałek „Wall Street Journal”.

Według tych doniesień Zełenski miał zachęcać Trumpa, aby wywarł na Putina nacisk w sprawie przyjęcia propozycji zawieszenia broni i zorganizowania bezpośredniego spotkania tych trzech polityków.
Jak ujawnił dziennik, powołując się na przedstawiciela władz USA i inne wtajemniczone źródło, Trump zapytał Zełenskiego, o czym powinien rozmawiać z Putinem.
„Zełenski odpowiedział, że Trump powinien naciskać na Putina, aby zaakceptował 30-dniowe zawieszenie broni, zgodził się na przyszłe spotkanie Putina z Zełenskim, w którym Trump mógłby wziąć udział. (Trump miałby też) powtórzyć (Putinowi), że Stany Zjednoczone nie podejmą żadnych decyzji w sprawie Ukrainy bez udziału Kijowa” – przekazał „WSJ”.
Po zakończeniu trwającej jeszcze rozmowy z Putinem, Trump ma ponownie połączyć się z Zełenskim, a także przywódcami europejskimi. (PAP)

 

osk/ szm/

Macron, Starmer, Carney: Nie będziemy bezczynni wobec skandalicznych działań Izraela

0

Nie będziemy bezczynni wobec „skandalicznych działań” Izraela; jeżeli to państwo nie zaprzestanie ofensywy na Strefę Gazy i w pełni nie odblokuje pomocy, podejmiemy przeciwko niemu „konkretne środki” – zapowiedzieli prezydent Francji Emmanuel Macron i premierzy Wielkiej Brytanii i Kanady, Keir Starmer i Mike Carney.

„Izrael został okrutnie zaatakowany 7 października 2023 r. Zawsze wspieraliśmy prawo Izraela do obrony jego terytorium przed terroryzmem. Jednakże ta eskalacja jest całkowicie nieproporcjonalna” – napisano w wydanym w poniedziałek wspólnym komunikacie trzech przywódców.
Macron, Starmer i Carney sprzeciwili się też wszelkim rozbudowom nielegalnych żydowskich osiedli na okupowanym Zachodnim Brzegu i zagrozili „ukierunkowanymi sankcjami” w wypadku ich dalszej rozbudowy.
Przywódcy skrytykowali „odrażającą retorykę” niektórych członków izraelskiego rządu, zapowiadających, że cywile ze Strefy Gazy zaczną z powodu stworzonych im warunków wyjeżdżać z tego terytorium. „Przymusowe stałe przesiedlenia ludności łamią międzynarodowe prawo humanitarne” – podkreślono.
W komunikacie wezwano również Hamas do natychmiastowego uwolnienia „okrutnie przetrzymywanych” izraelskich zakładników i poparto wysiłki USA, Kataru i Egiptu na rzecz zawarcia rozejmu.
Przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii i Kanady zobowiązali się też do uznania państwowości Palestyny. Podkreślili swoje przywiązanie do idei tzw. dwupaństwowego rozwiązania sporu, czyli stworzenia obok Izraela niepodległej Palestyny. W liście dodano, że w czerwcu w ONZ odbędzie się konferencja, której celem będzie „zbudowanie międzynarodowego konsensusu” wokół rozwiązania dwupaństwowego. Izraelski rząd odrzuca stworzenie niepodległej Palestyny.
Konflikt w Strefie Gazy zaczął się po ataku Hamasu na południe Izraela 7 października 2023 r. Zginęło w nim ok. 1200 osób, nadal więzionych jest kilkudziesięciu Izraelczyków porwanych wówczas w roli zakładników.
Izrael w ostatnich dniach zintensyfikował walki, przerywając wcześniej trwający blisko dwa miesiące rozejm. Rząd w Jerozolimie podkreśla, że jego celem jest uwolnienie kolejnych zakładników i zniszczenie siły politycznej i militarnej Hamasu.
Według palestyńskich władz lokalnych i mediów dużą część ofiar stanowią jednak cywile. Od początku wojny zginęło ponad 53,3 tys. Palestyńczyków, Strefa Gazy jest zrujnowana, panuje w niej kryzys humanitarny. Izrael zgodził się w poniedziałek na wznowienie dostaw pomocy po trwającej od początku marca blokadzie transportów.

Jerzy Adamiak (PAP)

 

adj/ mms/

Von der Leyen dziękuje Trumpowi za jego wysiłki na rzecz zawieszenia broni na Ukrainie

0

Szefowa KE Ursula von der Leyen wraz z europejskimi przywódcami rozmawiała w poniedziałek z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Po rozmowie podziękowała mu za jego niestrudzone wysiłki na rzecz zawieszenia broni na Ukrainie.

„Dobra rozmowa z prezydentem USA Donaldem Trumpem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premier Włoch Giorgią Meloni i prezydentem Finlandii Alexanderem Stubbem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, aby uzyskać relację z rozmowy z prezydentem Putinem. Dziękuję prezydentowi Trumpowi za jego niestrudzone wysiłki na rzecz zawieszenia broni na Ukrainie” – napisała szefowa KE na platformie X.
Dodała, że ważne jest, aby Stany Zjednoczone pozostały zaangażowane w proces. „Będziemy nadal wspierać Wołodymyra Zełenskiego w osiągnięciu trwałego pokoju na Ukrainie” – podsumowała Niemka.
Prezydent USA Donald Trump powiedział, że jego rozmowa z Władimirem Putinem poszła bardzo dobrze, a w jej myśl Rosja i Ukraina rozpoczną natychmiast negocjacje w sprawie zawieszenia broni. Zaznaczył jednak, że warunki zostaną wynegocjowane między dwiema stronami.
„Właśnie zakończyłem dwugodzinną rozmowę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Uważam, że poszła bardzo dobrze. Rosja i Ukraina natychmiast rozpoczną negocjacje w sprawie zawieszenia broni i, co ważniejsze, ZAKOŃCZENIA wojny” – oznajmił Trump we wpisie na własnym portalu Truth Social. „Warunki zostaną wynegocjowane między obiema stronami, tak jak musi być, bo znają szczegóły negocjacji, o których nikt inny by nie wiedział” – dodał.
Stwierdził przy tym, że ton i duch rozmowy były doskonałe, że Rosja chce prowadzić „handel na dużą skalę” z USA po skończeniu wojny i że jej potencjał w tym względzie jest „nieograniczony”.
Dodał, że poinformował o rozmowie Ursulę von der Leyen, Emmanuela Macrona, Giorgię Meloni, Friedricha Merza i Alexandra Stubba.
„Watykan, reprezentowany przez papieża, oświadczył, że byłby bardzo zainteresowany zorganizowaniem negocjacji. Niech proces się rozpocznie!” – napisał Trump.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

Trump: Rosja i Ukraina między sobą wynegocjują warunki porozumienia

0

Prezydent USA Donald Trump powiedział, że jego poniedziałkowa rozmowa z Władimirem Putinem poszła bardzo dobrze, a w jej myśl Rosja i Ukraina rozpoczną natychmiast negocjacje w sprawie zawieszenia broni. Zaznaczył jednak, że warunki zostaną wynegocjowane między dwiema stronami.

„Właśnie zakończyłem dwugodzinną rozmowę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Uważam, że poszła bardzo dobrze. Rosja i Ukraina natychmiast rozpoczną negocjacje w sprawie zawieszenia broni i, co ważniejsze, ZAKOŃCZENIA wojny” – oznajmił Trump we wpisie na własnym portalu Truth Social. „Warunki zostaną wynegocjowane między obiema stronami, tak jak musi być, bo znają szczegóły negocjacji, o których nikt inny by nie wiedział” – dodał.
Stwierdził przy tym, że ton i duch rozmowy były doskonałe; że Rosja chce prowadzić „handel na dużą skalę” z USA po skończeniu „krwawej łaźni” i że jej potencjał w tym względzie jest „nieograniczony”.
„Jest ogromna okazja dla Rosji, aby stworzyć ogromne ilości miejsc pracy i bogactwa. Jej potencjał jest NIEOGRANICZONY. Podobnie Ukraina może być wielkim beneficjentem w handlu, w procesie odbudowy swojego kraju” – napisał.
Dodał, że poinformował o rozmowie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premier Włoch Giorgię Meloni, kanclerza Niemiec Friedricha Merza i prezydenta Finlandii Alexandra Stubba.
„Watykan, reprezentowany przez papieża, oświadczył, że byłby bardzo zainteresowany zorganizowaniem negocjacji. Niech proces się rozpocznie!” – napisał Trump.
Z Zełenskim rozmawiał też krótko przed rozmową z Putinem. Także i druga rozmowa była prawdopodobnie krótka, bo od zakończenia połączenia z Putinem do opublikowania wpisu minęła mniej niż godzina. Według „Wall Street Journal”, Zełenski przed rozmową miał doradzić Trumpowi, by wywarł na Putina nacisk w kwestii przyjęcia 30-dniowego zawieszenia broni, spotkania wszystkich trzech liderów, a także by powiedział mu, że Stany Zjednoczone nie podejmą żadnych decyzji w sprawie Ukrainy bez udziału Kijowa.
Trump ogłosił zadowolenie z rozmowy, mimo że nie zdała się ona przynieść przełomu. Przed rozmową amerykański prezydent wyrażał nadzieję, że doprowadzi ona do zawieszenia broni, do czego nie doszło. Trump nie określił też dotąd, czy pozostawienie wypracowania porozumień Rosji i Ukrainie oznacza wycofanie się USA z roli mediatora. W piątkowym wywiadzie dla Fox News, gospodarz Białego Domu twierdził, że nałoży na Rosję sankcje, jeśli nie dojdzie do porozumienia jego z Putinem, choć przyznał, że nie chce tego robić.
Putin w poniedziałek po rozmowie ocenił z kolei, że była ona bardzo merytoryczna, szczera i pomocna. Oznajmił, że choć Rosja opowiada się za pokojowym rozwiązaniem „kryzysu ukraińskiego”, potrzebuje zarysu najskuteczniejszej ścieżki prowadzącej ku pokojowi. Stwierdził też, że Rosja jest gotowa, by pracować z Ukrainą nad memorandum w sprawie przyszłych rozmów pokojowych”. Podkreślił też, że zawieszenie broni jest możliwe, gdy będą „osiągnięte uzgodnienia”.
Poniedziałkowa rozmowa telefoniczna Trumpa i Putina była ich trzecim oficjalnym kontaktem podczas drugiej kadencji, choć według doniesień mediów mogło być ich więcej.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Prof. Leszczyński, były dziennikarz „Wyborczej”: Wynik Brauna w I turze wyborów prezydenckich „szokująco wysoki”

0

Wynik Grzegorza Brauna w I turze wyborów prezydenckich jest „szokująco wysoki” – uważa dyrektor Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza prof. Adam Leszczyński. Poglądy, dzięki którym znalazł się na czwartym miejscu to kombinacja ksenofobii, lęków i szalonego poziomu nacjonalizmu – podkreśla profesor.

Według podanych w poniedziałek przez PKW oficjalnych wyników I tury niedzielnych wyborów prezydenckich kandydat KO Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a popierany przez PiS Karol Nawrocki 29,54 proc. To właśnie ci dwaj kandydaci zmierzą się w II turze wyborów, które odbędą się 1 czerwca.
Na Grzegorza Brauna w niedzielę głosowało ponad 1,24 mln osób (6,34 proc.). Był to czwarty wynik spośród 13 kandydatów.
„Wynik Grzegorza Brauna jest szokująco wysoki. To człowiek ciężko pracujący od wielu lat na swoją rozpoznawalność i niepozbawiony talentu do publicznych występów. Natomiast treść poglądów, które sprawiły, że wylądował na czwartym miejscu, jest poruszająca. To kombinacja ksenofobii, lęków i szalonego poziomu nacjonalizmu” – ocenił w rozmowie z PAP prof. Adam Leszczyński, dyrektor Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza.
Jego zdaniem, w ślad za poglądami prezentowanymi przez Grzegorza Brauna może się wyłonić wizja ładu konserwatywnego, ładu patriarchalnego, religijnego, zamkniętego na wpływy świata, w której przykładowo nie ma miejsca dla Ukraińców. Jak ocenił profesor, u prawicowego polityka retoryka antyukraińska jest ważniejsza społecznie niż przykładowo antyżydowska. „Ona aktualnie lepiej rezonuje” – zauważył.
Według prof. Leszczyńskiego, dobry wynik Brauna może oznaczać przesunięcie debaty w Polsce na prawo. Zwrócił uwagę, że PiS, zabiegające o poparcie Brauna lub też o jego marginalizację, może przejąć przynajmniej w części ten rodzaj retoryki. „Nie chodzi tu o samą osobę Grzegorza Brauna i jego poglądy, tylko o to, że PiS, które nigdy nie chciało mieć konkurencji po prawej stronie uzna, iż musi się przesunąć w tę stronę” – podkreślił.
Na pytanie, kim jest wyborca Grzegorza Brauna, profesor odpowiedział, że 1,2 mln głosów oznacza, iż jest to kombinacja różnych elektoratów: trzonem jest wyborca radykalnie konserwatywno-religijny i nacjonalistyczny. Zdaniem prof. Leszczyńskiego, należałoby zbadać, na kogo ten wyborca głosował wcześniej, choć – jak mówił – intuicja podpowiada mu, że w jakiejś mierze był to elektorat PiS, który później poczuł się rozczarowany rządami tej partii.
Grzegorz Braun podczas wieczoru wyborczego w swoim sztabie mówił, że „mainstreamowe media”, stosowały wobec niego „brutalną, bezwzględną kampanię przemilczenia i przekłamania”.
Prof. Leszczyński na pytanie, jak zatem Braun zdołał dotrzeć ze swoim projektem politycznym do elektoratu, powiedział, że polityk pracował na to wiele lat. „Opracował taką technikę spotkań z wyborcami, które go wzmacniały. Po drugie, sukces tego typu kandydatów jest możliwy także w sytuacji obejścia mediów tradycyjnych. Docieramy bezpośrednio do wyborców przez TikToka, przez media społecznościowe, przez przesłania na YouTube” – powiedział.
Zdaniem naukowca, zasięgi i wpływ mediów tradycyjnych, jak telewizja czy radio, nie mówiąc już o prasie, wyraźnie maleje, a one wcześniej tego rodzaju poglądy „filtrowały”.
„Możemy się zastanawiać, czy +filtrowały+ je słusznie, czy nie, czy to jest demokratyczne, czy nie. Media społecznościowe – przeciwnie wzmacniają poglądy skrajne i polaryzujące. Grzegorz Braun jest człowiekiem inteligentnym i z tego skorzystał, na nieszczęście dla demokracji w Polsce” – stwierdził prof. Leszczyński.
Na pytanie, czy Braun zdoła przekuć sukces w wyborach prezydenckich w większą reprezentację parlamentarną, odpowiedział, że przede wszystkim należałoby zbadać, na ile ten elektorat jest przywiązany do lidera; czy jest tak stabilny, jak wyborcy Jarosława Kaczyńskiego.
„Myślę, że to nie jest jeszcze stabilny elektorat, gdyż tego rodzaju poparcie buduje się przez dekady. Natomiast wydaje mi się, że główny wpływ na demokrację będzie miało nawet nie to, że wprowadzi jakichś posłów. Główne znaczenie ma to, że jego obecność normalizuje pewne poglądy w przestrzeni publicznej i pokazuje, że w jakimś sensie (…) można je mieć. Uważam to za skrajnie niebezpieczne” – powiedział profesor.
Adam Leszczyński jest historykiem i socjologiem, wykładowcą Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Był dziennikarzem Gazety Wyborczej i współzałożycielem OKO.press. W kwietniu został powołany przez minister kultury i dziedzictwa narodowego Hannę Wróblewską na dyrektora Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza, który zajmuje się działalnością badawczą, upowszechnianiem wiedzy i kultury, a także realizacją polityki pamięci w zakresie historii Polski. (PAP)

szf/ par/ ktl/

Prof. US Marek Żurek: Poparcie na poziomie 15 proc. wzmocniło polityczną pozycję Mentzena

0

Poparcie na poziomie 15 proc. jakie w pierwszej turze wyborów uzyskał Sławomir Mentzen wzmocniło pozycję polityczną kandydata Konfederacji, a jego wyborcy, głównie młodzi ludzie, mogą zdecydować, kto zostanie zwycięzcą wyborów 1 czerwca – uważa politolog prof. Uniwersytetu Szczecińskiego Marek Żurek.

Według oficjalnych danych PKW kandydat KO Rafał Trzaskowski uzyskał 31,36 proc. głosów, a popierany przez PiS Karol Nawrocki 29,54 proc. – 1 czerwca zmierzą się w II turze wyborów. Trzecie miejsce zajął kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen – uzyskał 14,81 proc. głosów.
Ekspert z Instytutu Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie Uniwersytetu Szczecińskiego dr hab. prof. US Marek Żurek jako zwycięzcę pierwszej tury wyborów prezydenckich wskazał Sławomira Mentzena.
„O ile wiadomo było, że Trzaskowski i Nawrocki zdobędą dwa czołowe miejsca, nie było pewne, kto będzie trzeci na podium” – zauważył w rozmowie z PAP. Ocenił, że poparcie na poziomie 15 proc. wzmocniło pozycję polityczną Mentzena, a jego wyborcy, głównie młodzi ludzie, mogą zdecydować, kto zostanie zwycięzcą wyborów 1 czerwca. „To będzie zależało od tego, kogo poprze Mentzen. Może nie powie wprost, ale da wskazówki” – zaznaczył politolog.
Zwrócił uwagę, że Mentzen jest politykiem, który „trafia do obiorców”, „ma dar mówienia na wiecach”. „Posiada proste recepty na skomplikowane zagadnienia. Jego atutem jest to, że jeszcze nie uczestniczył w rządach, więc może powiedzieć więcej i jest postrzegany jako wiarygodny” – podkreślił politolog.
Ocenił, że drugim kandydatem, który może ukierunkować rzesze wyborców jest Krzysztof Stanowski. Jak dodał, mimo nieporównywalnego do Mentzena poparcia w niedzielnym głosowaniu (1,24 proc.), Stanowski staje się liderem opinii.
„W tym kontekście ja bym zwrócił uwagę na popularność i +zasięgi+ Krzysztofa Stanowskiego. Jego kanały w mediach społecznościowych oglądają miliony ludzi. Także młodych. Mogą kierować się jego opiniami, podpowiedziami” – stwierdził politolog. „Z tego, co mówił Stanowski dotychczas, można wywnioskować, że popiera Nawrockiego. A jeśli nie popiera, to jest mu bliżej do tego kandydata” – dodał Żurek.
W jego ocenie „powiedzieć więcej” może również popierany przez PiS Karol Nawrocki, który dopiero wchodzi do wielkiej polityki, „niejako stoi z boku” i reprezentuje krytyków obecnego rządu, a jest ich więcej niż zwolenników. „Może pozwolić sobie na mocniejszy przekaz, może być bezkompromisowy, może kontestować to, co się dzieje. Nie musi zwracać uwagi, na to co mówi, żeby nie zaszkodzić rządzącym” – zauważył politolog.
Pytany, czy w drugiej turze kandydat obywatelski popierany przez PiS jest faworytem, Żurek stwierdził, że z prognozami należy poczekać jeszcze kilka dni. Zwrócił uwagę na takie czynniki jak „dynamika kampanii” i „decyzje sztabów”. Według politologa, Nawrocki będzie „czerpał” z wyborców Mentzena, Stanowskiego, Grzegorza Brauna oraz Marka Jakubiaka.
„Ale istnieje też druga część społeczeństwa, także wyborcy Mentzena czy Stanowskiego, którzy mogą przestraszyć się radykalnych haseł, swego rodzaju autorytaryzmu” – zastrzegł Żurek. „Spodziewam się, że jednym z głównym motywów kampanii będzie przeciwstawienie: +prawdziwi Polacy+, którzy chcą, żeby Polska była silna, rozwijała się, kontra +elity europejskie+ służące Brukseli itd.” – dodał.
Politolog przyznał, że „trochę rozczarował” go niższy od prognozowanego w sondażach wynik Magdaleny Biejat (Lewica). Według niego, mogła to być cena za udział w koalicji rządzącej. Jak dodał, kandydat partii Razem Adrian Zandberg uzyskał większe poparcie, bo występował jako ten, który krytykuje rząd, obecny i poprzedni oraz trafnie wskazywał nierozwiązane problemy.
„Niezadowolonych zawsze jest więcej” – podkreślił politolog. „Magdalena Biejat podczas debaty nawet wytknęła to Zandbergowi, że ona w ramach koalicji próbuje zmieniać Polskę, a on tylko kontestuje. Wytyka błędy, niezałatwione sprawy” – zauważył. Żurek określił Biejat jako polityczkę „bezkompromisową, odważną, śmiało głoszącą swoje poglądy”. „Być może wyborcy jeszcze nie są gotowi na taką kandydatkę” – stwierdził.
Politolog zdiagnozował, że dla wyborców progresywnych „brak domknięcia kontrrewolucji liberalnej” po wyborach parlamentarnych był istotny. Dla innych grup wyborców lewicy kluczową kwestią jest sytuacja gospodarcza, zwalnianie pracowników itd. i to – jak ocenił – wzmocniło Zandberga.
Pytany, co osłabiło Szymona Hołownię (Trzecia Droga, Polska 2050) politolog wskazał na „zanik efektu świeżości”. Przypomniał, że w poprzednich wyborach Hołownia był nową twarzą, odkryciem, a po wyborach parlamentarnych, już jako marszałek Sejmu, stał się gwiazdą polityki. „Ale później zaczęła się codzienna praca, a w takich tematach jak np. aborcja, związki partnerskie pan marszałek kluczył, i to mogło spowodować spadek poparcia” – podkreślił Żurek.
Ocenił, że słabością Hołowni jest też zaplecze polityczne: małe partie, ruchy społeczne są postrzegane jako słabe. „Głosuje się na tego, kto może więcej. Poza tym – w sprawach społecznych, światopoglądowych kandydaci Lewicy byli bardziej wyraziści i prawdopodobnie to oni przejęli część sympatyków Hołowni” – podsumował politolog. (PAP)

W niedzielę dwa marsze w Warszawie organizowane przez KO i PiS

0

W niedzielę w południe ulicami Warszawy przejdą dwa konkurencyjne marsze polityczne. W „Wielkim Marszu Patriotów” weźmie udział kandydat KO Rafał Trzaskowski, a także premier Donald Tusk i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki organizuje „Wielki Marsz za Polską”.

Marsz patriotów premier zapowiedział pod koniec marca. Początkowo miał on się odbyć 11 maja, przed pierwszą turą wyborów. Datę zmieniono jednak na 25 maja, o czym poinformował na początku kwietnia kandydat KO na prezydenta. Jak tłumaczył Trzaskowski, marsz powinien odbyć się między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich, aby jednoczyć „wszystkie siły demokratyczne”.
Marsz wyruszy w niedzielę o 12 z placu Bankowego i przejdzie ulicą Marszałkowską na plac Konstytucji. „Będzie obecny Rafał Trzaskowski i premier. Również liderzy koalicji 15 października – wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził obecność, a z innymi rozmawiamy o udziale” – powiedziała PAP rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda.
Dodała, że planowane są przemówienia premiera, kandydata KO na prezydenta i „koalicjantów, jeśli zgodzą się przyjąć zaproszenie”.
„Pokażmy siłę. Pokażmy, że jest nas więcej. Bo kiedy będziemy razem, WYGRA CAŁA POLSKA” – podkreślono na oficjalnym koncie kandydata KO w mediach społecznościowych. Do udziału w marszu zachęcał na platformie X premier. „Wzywam wszystkich, którzy kochają Polskę. Spotkajmy się w niedzielę, 25 maja, w samo południe. A tydzień później zagłosujmy razem za silną, solidarną i bezpieczną Polskę” – zaapelował szef rządu.
Poparcie dla Trzaskowskiego wyraził w poniedziałek lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Wcześniej Naczelny Komitet Wykonawczy PSL przyjął uchwałę o poparciu w II turze kandydata KO.
Kandydat Trzeciej Drogi (PSL i Polski 2050) Szymon Hołownia oświadczył w niedzielę, po ogłoszeniu wyników sondażowych, że będzie zachęcał wszystkich, którzy mu zaufali, żeby w drugiej turze zaufali Trzaskowskiemu. Wcześniej Hołownia zadeklarował, że nie wybiera się na marsz.
Kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat stwierdziła w niedzielę, że Trzaskowski sam musi zawalczyć o poparcie lewicowych wyborców w II turze wyborów prezydenckich. Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska zapewniła natomiast, że parlamentarzyści Lewicy poprą kandydata KO.
Z kolei kandydat partii Razem (która nie wchodzi w skład koalicji rządzącej) Adrian Zandberg stwierdził, że wyborcy to nie jest puchar przechodni, którego jeden polityk może oddać innym.
W niedzielę, również w południe, wyruszy „Wielki marsz za Polską” Karola Nawrockiego. Rozpocznie się na rondzie de Gaulle’a i skieruje się w stronę placu Zamkowego.
Kandydat popierany przez PiS zaprosił na marsz podczas niedzielnego wieczoru wyborczego, jak mówił „w poszukiwaniu dialogu, niezależnie od tego, jak kto głosował w pierwszej turze wyborów prezydenckich”.
Podczas poniedziałkowego wiecu w Toruniu z kolei Nawrocki przekonywał, że marsz będzie „manifestacją przywiązania do Polski suwerennej, do Polski bezpiecznej, przede wszystkim do Polski normalnej i do Polski dobrobytu”.
„Jeśli tylko możecie być 25 maja w Warszawie, niezależnie od sympatii, antypatii politycznych, jeśli tylko kochacie Polskę, to bądźcie ze mną 25 maja w Warszawie” – mówił.
Na marsz zaprosił też w mediach społecznościowych szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. „To czas, by pokazać jedność, odwagę i miłość do Ojczyzny. Wspólnie z Karolem Nawrockim pójdźmy po zwycięstwo!” – napisał Błaszczak.
Druga tura wyborów, w której zmierzą się Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, odbędzie się 1 czerwca.(PAP)

Sąd Najwyższy pozwolił Trumpowi na pozbawienie prawa do pobytu 350 tys. Wenezuelczyków

0

Sąd Najwyższy USA unieważnił w poniedziałek decyzję sądu niższej instancji o zablokowaniu pozbawienia prawa do pobytu w USA 350 tys. Wenezuelczyków w ramach programu tymczasowej ochrony (TPS). Choć nie jest to ostateczna decyzja w sprawie, otwiera drogę do deportacji legalnie dotąd przebywających migrantów.

 

Wedle wydanej przez sąd decyzji administracja Trumpa może realizować swój plan pozbawienia ok. 350 tys. Wenezuelczyków tymczasowego statusu chronionego (temporary protected status, TPS). Decyzję poprzedniej administracji o anulowaniu wydłużeniu prawa do pobytu Wenezuelczykom do 2026 r. podjęła jeszcze w lutym szefowa ministerstwa bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem, twierdząc, że dalszy pobyt migrantów nie jest w interesie narodowym.

 

Wówczas jednak sąd federalny w Waszyngtonie wstrzymał tę decyzję na czas pełnego rozpatrzenia sprawy przez sądy. Teraz Sąd Najwyższy odwrócił zarządzenie sądu niższej instancji i w praktyce pozwolił na pozbawienie Wenezuelczyków legalnego statusu pobytu, choć spór sądowy będzie toczył się dalej.

 

Jak podaje „Washington Post”, części z Wenezuelczyków przyjętych w ramach TPS, programu chroniącego przed deportacjami migrantów ze względu na niebezpieczne warunki w ich rodzimym kraju, status kończył się już w kwietniu, a innym we wrześniu br. Podobną decyzję podjęto również wobec Kubańczyków, Haitańczyków i Nikaraguańczyków, których również przyjęto w ramach TPS. Jak dotąd los ten nie spotkał natomiast Ukraińców, mimo że w kwietniu 230 tys. z nich otrzymało e-maila – jak się później okazało, przez pomyłkę – o zakończeniu ich legalnego pobytu. Administracja Trumpa wciąż ma rozważać jednak ten krok, choć Biały Dom podawał w kwietniu, że decyzja w ich sprawie nie została podjęta.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ mms/

Nawrocki: Wybory 1 czerwca będą najważniejszymi po 1989 roku

0

Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki ocenił w poniedziałek w Toruniu, że wybory 1 czerwca (II tura) będą najważniejszymi po 1989 roku. Apelował też do wszystkich sił prawicowych o zjednoczenie przed drugą turą wyborów prezydenckich.

Według podanych w poniedziałek przez PKW oficjalnych wyników I tury niedzielnych wyborów prezydenckich kandydat KO Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a popierany przez PiS Karol Nawrocki 29,54 proc. To właśnie ci dwaj kandydaci zmierzą się w II turze wyborów, które odbędą się 1 czerwca.
W poniedziałek podczas spotkania otwartego na Rynku Staromiejskim w Toruniu, kandydat popierany przez PiS odnosząc się do tych wyników wyborów, ocenił, że w I turze „60 procent wyborców opowiedziało się przeciwko rządowi Donalda Tuska”.
„Jeśli Donald Tusk zamknie drzwi za Rafałem Trzaskowskim w Pałacu Prezydenckim, to możemy być pewni, głos nas – polskiej prawicy, konserwatystów, ale i reprezentantów lewicy, nie będzie słuchany. Powstanie monopol, jednowładztwo” – mówił Nawrocki.
Ocenił, że wybory 1 czerwca „będą najważniejszymi po 1989 roku”.
„Łańcuch podejmowania decyzji, jeżeli wygra Trzaskowski, będzie taki: najpierw Berlin albo Bruksela, potem premier Tusk, a na końcu notariusz w Pałacu Prezydenckim” – ironizował Nawrocki.
Przypomniał również część swoich postulatów wyborczych, w tym sprzeciw wobec nielegalnej migracji, budowę centrów deportacji imigrantów, sprzeciw wobec przyjęcia euro oraz Zielonego Ładu.
Apelował o zjednoczenie wszystkich sił prawicowych i zaprosił na marsz do Warszawy, który ma odbyć się 25 maja.
W wiecu Nawrockiego w Toruniu uczestniczył m.in. brat kontrkandydata Nawrockiego w I turze Sławomira Mentzena – Tomasz Mentzen. (PAP)

Od przyszłego miesiąca więcej zapłacimy za prąd

0

Od 1 czerwca mieszkańcy Chicago więcej zapłacą za prąd. ComEd, główny dostawca energii elektrycznej w rejonie metropolii i największy w Illinois, zwiększa swoją „opłatę za moc” – informuje firma na swojej stronie internetowej.

 

Rachunki wzrosną od 10 do 15% czyli o około 10,50 dol miesięcznie. Z informacji opublikowanych na stronie internetowej ComEd-u wynika, że odbiorcy energii elektrycznej uiszczają „opłaty za moc”, czyli za koszty dostaw, które są przeznaczane na zasilanie zarówno teraz, jak i w przyszłości. To, jak twierdzi ComEd, zapewnia wystarczającą moc „wtedy, gdy jej klienci potrzebują”.

ComEd podkreślił, że ze względu na czynniki takie jak ekstremalne warunki pogodowe i skoki zużycia energii koszty rosną i dlatego „opłata za moc” wzrośnie teraz dla wszystkich klientów ComEd. Jest to dodatkowa opłata, którą klienci płacą operatorom elektrowni, aby zapewnić wystarczającą rezerwę energii elektrycznej.

 

BK