6.5 C
Chicago
poniedziałek, 19 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 2092

Indiana: Aresztowano zbiega podejrzanego o morderstwo

0

Policja w Indianie ujęła mężczyznę podejrzanego o morderstwo, który zbiegł z prywatnego transportu z Teksasu do więzienia w powiecie Lake. 22-letni Leon Taylor został zatrzymany w środę o 8:40 rano – poinformowało biuro szeryfa powiatu Lake.

 

14 grudnia Taylor uciekł z vana, którym był transportowany. Od tego czasu trwały jego intensywne poszukiwania, w które zaangażowane były nie tylko policja w Indianie ale także w Illinois i w samym Chicago. 22-latek podejrzany jest o morderstwo w East Chicago.

 

BK

Illinois przygotowuje się na nową mutację koronawirusa

0

Departament zdrowia Illinois monitoruje sytuację pandemiczną z powodu pojawienia się w USA pierwszego przypadku nowej odmiany koronawirusa. Potwierdzono go w Kolorado.

 

Nowy szczep wykryto w Wielkiej Brytanii i zdiagnozowano go już w kilku krajach między innymi w Japonii i Francji. Z informacji podanych przez   naukowców wynika, że nowa odmiana COVID-19 jest bardziej zakaźna. Doktor Aniruddha Hazra z University of Chicago Medical Center przyznaje, że informacja o nowym szczepie nie jest zaskoczeniem. Mutacje tego wirusa występują już od marca.

Biorąc pod uwagę, że ludzie mimo restrykcji w dalszym ciągu dużo się przemieszczają, możemy spodziewać się, że nowa odmiana wirusa wkrótce dotrze także do Illinois. W środę władze Kolorado poinformowały, że nową odmianę COVID-19 potwierdzono u żołnierza Gwardii Narodowej. Podejrzenie kolejnego przypadku pojawiło się także w Kalifornii.

 

BK

Sylwester: Czy policja będzie egzekwować rozporządzenie rządu?

0

– Policja będzie egzekwowała obowiązujące zakazy, czyli m.in. dotyczące zgromadzeń publicznych oraz przemieszczania się w Sylwestra – zapowiedział rzecznik rządu Piotr Muller. Jak dodał „są możliwe mandaty”. Przed finansowymi konsekwencjami ostrzegał także minister zdrowia Adam Niedzielski.

Szef resortu zdrowia zapowiedział, że będą mandaty za złamanie zakazu przemieszczania się w sylwestrową noc.

 

– A co więcej, policja po każdej takiej interwencji może sporządzić wniosek o postępowanie administracyjne, które jest prowadzone przez głównego inspektora czy inspektoraty sanitarne – oświadczył we wtorek na antenie Radia ZET Adam Niedzielski. Minister stwierdził, iż „od strony prawnej to postępowanie wygląda w ten sposób, że jest wymierzona kara w wysokości do 30 tys. i ona w ciągu 7 dni jest egzekwowana z konta”. – Dopiero potem przysługuje możliwość odwołania się – mówił.

 

Muller: Nie dziwię się mocnym słowom ministra zdrowia

 

Słowa ministra zdrowia wywołały poruszenie wśród Polaków. W środę o stanowisko szefa resortu zapytany został rzecznik rządu Piotr Muller. – Cieszę się akurat z tego, że minister zdrowia jest bardzo jednoznaczny w tych ocenach, bo on odpowiada w głównej mierze za to, jeżeli chodzi o rozwój epidemii, ta sytuacja się poprawiała. Nie dziwię się mocnym słowom ministra zdrowia, ponieważ wychodzenie i gromadzenie się okresie sylwestra nie ma nic wspólnego z troską o to, aby epidemia się ograniczała – stwierdził w TVN24.

 

Dodał, że policja będzie egzekwowała kwestie obowiązujących zakazów. – Jedna to kwestia zakazów, które obowiązują już dłuższy czas, czyli m.in. zgromadzeń publicznych – limit do 5 osób. Druga kwestia to zakaz przemieszczania się od godz. 19.00 31 grudnia do godz. 6.00 1 stycznia – wskazał.

 

Możliwe mandaty

 

Rzecznik rządu dopytywany, czy za przemieszczanie w noc sylwestrową, będą grozić mandaty, odpowiedział, że „jakiś mandat jest możliwy do otrzymania zgodnie z obowiązującymi przepisami”.

 

– Nie musi to być 30 tys. zł, gdyż istnieje zasada proporcjonalności i to od policjanta będzie zależeć, czy będzie to pouczenie, czy mandat, i w jakiej wysokości – tłumaczył. – W Dzienniku Ustaw obowiązuje ograniczenie w przemieszczaniu się poza określonymi celami od godz. 19:00 do godz. 6:00. To jest obowiązujący przepis prawa – dodał. Müller wskazał, że „wszystkie przepisy, ograniczenia nie są wprowadzane po to, aby obowiązywały same dla siebie, ale po to żeby ograniczać epidemię”. – Rozwijająca się epidemia może doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie umierało kilkaset osób dziennie, a kilka tysięcy osób. Musimy sobie zdawać z tego sprawę – mówił rzecznik rządu.

 

Andrusiewicz: Od Sylwestra będzie zależał wzrost zakażeń

 

Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekonywał w środę, że d tego, jak spędzimy Sylwestra „będzie zależało to, co będzie się działo pod koniec przyszłego tygodnia”.

 

– Czy pozostaniemy na tych dobowych raportach na poziomie 10-13 tys. czy też skoczymy do 20 tys. To zależy tylko i wyłącznie do nas – od tego, czy podejdziemy do jutrzejszych obostrzeń z przymrużeniem oka, żartobliwie, czy będziemy wszyscy wychodzić z tym przysłowiowym psem. Czy też jednak spędzimy tego sylwestra w pewnym rygorze i w pewnym dystansie, bo to jest wszystko dla naszego dobra – mówił na konferencji prasowej.

 

Zaapelował także do Polaków: – Spędźmy tego Sylwestra w dystansie, jedynie z najbliższymi – najlepiej w domowym zaciszu, wówczas możemy być pewni, jeśli nie skoczą nam zakażenia ze świąt, że dzieci będą mogły powrócić do szkół.

 

Czy policja będzie egzekwować rozporządzenie rządu?

 

Z przesłanego stacji TVN materiału wideo z oświadczaniem sierż. szt. Mariusza Kurczyka z Komendy Głównej Policji, wynika, że funkcjonariusze „każdorazowo, w przypadku podejmowania przez siebie interwencji wobec sprawców wykroczeń, w sposób indywidualny podchodzą do tego typu sytuacji i sami podejmują decyzję o sposobie ich zakończenia”.

 

Policjant wymienił również, jakie kary mogą być zastosowane przez funkcjonariuszy. – To może być pouczenie, to może być nałożony mandat karny, a w szczególnych przypadkach policjanci mogą skierować wniosek o ukaranie do sądu – mówił.

 

Niejasne informacje dotyczące Sylwestra

 

21 grudnia rząd wydał rozporządzanie, mównice o tym, że przemieszczanie się między godz. 19 dnia 31 grudnia 2020 r. a godz. 6 dnia 1 stycznia 2021 r. jest zakazane, z wyjątkiem przemieszczania się w celach zawodowych lub w celu „zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”.

 

Jednak kilka dni po publikacji rozporządzenia premier Mateusz Morawiecki oświadczył na konferencji prasowej, że rząd „godziny policyjnej nie wdraża”. – Aby ona mogła być zastosowana, musielibyśmy za zgodą prezydenta wdrożyć stan wyjątkowy. Uważamy że dziś nie jest to niezbędne – mówił w niedzielę. – Apelujemy o nieprzemieszczanie się, również o nieużywanie fajerwerków, o to, żeby rzeczywiście ten sylwester minął spokojnie – dodał szef rządu.

 

Godzina policyjna nielegalna?

 

Część prawników wskazuje, że zakaz jest nielegalny i niezgodny z Konstytucją, twierdząc, że rząd wbrew przepisom prawa wprowadza godzinę policyjną. Prof. Marek Chmaj we wpisie na Facebooku zawrócił uwagę, że Konstytucja w art. 52 ust. 1 wskazuje, iż „każdemu zapewnia się wolność poruszania po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. „W ust. 3 tego artykułu zastrzeżono, że wolność ta może podlegać ograniczeniom określonym w ustawie. Z kolei w art. 31 ust. 3 podkreślono, że ograniczenia w zakresie korzystania z wolności konstytucyjnych nie mogą naruszać „istoty tych wolności”. Powstaje zatem pytanie kiedy ustawa może ograniczyć wolność poruszania się? Odpowiedź na to pytanie daje art. 233 ust. 1 Konstytucji, gdzie pozwolono, aby ustawa określająca zakres ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela w stanie klęski żywiołowej dotyczyła także określonej w art. 52 ust. 1 wolności poruszania się” – tłumaczy konstytucjonalista.

 

Prof. Chmaj stwierdza, że: zapowiadanie ograniczenia wolności poruszania się sa możliwe tylko i wyłącznie w stanie klęski żywiołowej; niezależnie od tego, czy „godzina policyjna” będzie wprowadzona w drodze ustawy czy rozporządzenia, akt taki będzie rażąco niezgodny z Konstytucją (chyba, że będzie wprowadzony stan klęski żywiołowej); to kolejne, nielegalne ograniczenie naszych konstytucyjnych wolności i praw, nie może w stosunku do nas rodzić negatywnych skutków prawnych, z uwagi na oczywistą niezgodność z Konstytucją RP.

 

RPO: Nie można zakazać przemieszczania się

 

Do sprawy zakazu przemieszczania się odniósł się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Tłumaczył on, że podstawa ustawowa, która jest powoływana przez rząd, przy wprowadzaniu tego typu ograniczeń, to przepis ustawy z 2008 roku o chorobach zakaźnych. Pozwala ona na to, by w drodze rozporządzenia określać sposób przemieszczania się bądź nakazy określonego sposobu przemieszczania.

 

– Ale określanie sposobu przemieszczania się to jest przepis, który może nam powiedzieć, że mamy być w pewnej odległości w stosunku do siebie albo że w określony sposób możemy korzystać z komunikacji miejskiej, natomiast nie można z tego przepisu wyciągać wniosku, że można nam całkowicie zakazać przemieszczania się. Warto to jeszcze raz powtórzyć w kontekście zapowiedzi rządowych, które odnosiły się do wprowadzenia tego, co powszechnie się nazywa jako tzw. godzinę policyjną – mówił rzecznik. RPO dodał, że zdecydował się na wydanie oświadczania „z troski o praworządność, z troski o prawo, o zaufanie obywateli do państwa i stanowionego prawa”. – W ten sposób po prostu nie można robić, że tego typu pozbawianie nas praw i wolności obywatelskich, pozbawianie nas istoty tych praw, istoty wolności przemieszczania się na podstawie rozporządzeń nie powinno następować – stwierdził.

 

AIP

Pomoc finansowa dla pracowników restauracji i barów

0

4 miliony dolarów zebrano w ramach specjalnego fundusz wsparcia dla pracowników barów, restauracji i kawiarni dotkniętych pandemią koronawirusa. Chicago Relief Fund wciąż nie rozdzielił znacznej kwoty i czeka na aplikacje.

 

Do podziału zostało bowiem 3.6 mln dolarów. O dofinansowanie mogą ubiegać się osoby zatrudnione w branży gastronomiczne od co najmniej 6 miesięcy i pracujące średnio 30 godzin tygodniowo. W aplikacji należy również przedstawić dokument, potwierdzający zatrudnienie. Pojedyncza wypłata może wynieść nawet 3 tysiące dolarów. Po spełnieniu wszystkich warunków pieniądze natychmiast trafiają na konto.

 

BK

2020 rok to czas przełomów w eksploracji kosmosu

0

Rok 2020 obfitował w ważne i przełomowe wydarzenia związane z eksploracją kosmosu. To m.in. pierwszy od lat lot amerykańskiej rakiety na Międzynarodową Stację Kosmiczną, pierwszy od dekad powrót próbek z Księżyca i aż trzy nowe misje na Marsa.

Jeden z najbardziej oczekiwanych momentów tego roku nastąpił 31 maja na przylądku Canaveral na Florydzie, kiedy należąca do firmy SpaceX rakieta Falcon 9 z kapsułą Dragon 2 przetransportowała astronautów NASA na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Był to pierwszy taki amerykański lot po dziewięcioletniej przerwie i kolejny zwiastun coraz większej roli firm komercyjnych, zwłaszcza założonego przez miliardera Elona Muska SpaceX.

 

Przełomem była też chińska misja sondy Chang’e 5 na Księżyc. Wysłany w listopadzie przez Chiny robot w grudniu wylądował na wyspie Hainan z próbkami księżycowej gleby i kamieni. Była to pierwsza taka misja od 1976 r., a Chiny stały się w ten sposób trzecim mocarstwem, które tego dokonało.

 

Chiny były też jednym z trzech państw, które wysłały w tym roku misję na Marsa. Rozpoczęta w lipcu misja Tianwen-1 jest pierwszą samodzielną chińską misją badawczą tej planety. W lutym 2021 r. na powierzchni Marsa wyląduje chiński lądownik i łazik.

 

Również w lutym na Czerwonej Planecie wylądują należące do NASA łazik Perseverance oraz śmigłowiec Ingenuity, które zbiorą próbki i zabiorą je z powrotem na Ziemię. Trzecią misją na Marsa była misja emirackiej agencji kosmicznej we współpracy z amerykańskimi uczelniami. Wysłany przez ZEA orbiter al-Amal zbada pogodowe i sezonowe cykle na planecie.

 

W grudniu br. sukcesem zakończyła się japońska misja Hayabusa2, która przywiozła na Ziemię próbki pobrane z planetoidy 162173 Ryugu pobrane dwa lata wcześniej. W październiku zaś sonda NASA OSIRIS-REx wylądowała na planetoidzie 101955 Bennu i zebrała z niej próbki materiału.

 

Mijający rok był też czasem znaczących sukcesów dla firmy SpaceX. Nie tylko z powodu sukcesu Dragon 2 oraz 23 innych misji, ale również z powodu postępów w projektu Starlink, mającego dostarczyć internet na całym globie za pomocą sieci satelitów. Firma wyniosła w tym roku na orbitę 800 satelitów i rozpoczęła testy w USA.

 

(PAP)

 

osk/ jar/

Sondaż: 41 proc. Polaków chce zaszczepić się przeciwko COVID-19; wzrost o 8 pkt

0

41 proc. badanych deklaruje chęć zaszczepienia się przeciwko COVID-19; to wzrost o 8 pkt proc. od poprzedniego badania. O 5 pkt proc. spadł odsetek osób, które deklarują, że nie chcą się zaszczepić; to obecnie 39 proc. – wynika z sondażu Social Changes dla wPolityce.pl.

 

W badaniu pracowni Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl zadano respondentom pytanie: „Czy Pani/Pan zaszczepi się na koronawirusa, jeśli będzie dostępna szczepionka i Pani/Pan będzie mieć taką możliwość?”.

 

Na tak zadane pytanie pozytywnie odpowiedziało 41 proc. – o 8 pkt proc. więcej niż w poprzednim badaniu. Spośród osób, które deklarują chęć zaszczepienia się, zdecydowanie chce się zaszczepić 20 proc. ankietowanych, a raczej jest skłonnych to zrobić 21 proc.

 

Odsetek osób, które deklarują, że nie chcą się zaszczepić, spadł o 5 pkt procentowych i obecnie wynosi 39 proc., a tydzień temu było to 44 proc. Spośród osób, które deklarują, że nie będą się szczepić, zdecydowanie odrzuca taką możliwość 22 proc., a 17 proc. twierdzi, że raczej nie będzie się szczepiło.

 

20 proc. respondentów wybrał odpowiedź „trudno powiedzieć”.

 

Chęć zaszczepienia się deklaruje 57 proc. badanych, którzy deklarują poparcie dla Zjednoczonej Prawicy; 25 proc. z nich odrzuca taką możliwość. Więcej – bo 62 proc. – zwolenników szczepienia się jest wśród potencjalnych wyborców Koalicji Obywatelskiej; 29 proc. spośród nich nie chce sie szczepić.

 

Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) na panelu internetowym. Badanie zostało przeprowadzone na ogólnopolskiej, reprezentatywnej (pod względem: płci, wieku, wielkości miejsca zamieszkania) próbie Polaków N=1040 osób w dniach od 25 do 28 grudnia 2020 roku.

 

(PAP)

 

autor: Marzena Kozłowska

 

mzk/ itm/

Rajd Dakar: W sobotę rusza 43. edycja z 12 Polakami

0

Sobotnim prologiem w okolicach Dżuddy rozpocznie się 43. edycja Rajdu Dakar, druga w Arabii Saudyjskiej. W tej najtrudniejszej i najbardziej prestiżowej imprezie off-roadowej startuje cała światowa czołówka, a Polacy są w gronie faworytów.

W sobotę 11-kilometrowy prolog po piaskach koło Dżuddy ustali kolejność na liście startowej, a prawdziwe ściganie rozpocznie się niedzielnym etapem do Biszy. Dzień przerwy wyznaczono na 9 stycznia w Ha’il, po którym uczestnicy wyruszą na najbardziej wymagający odcinek maratoński. Metę ostatniego, 12. etapu wyznaczono 15 stycznia w Dżuddzie.

 

Jak zapewnił dyrektor rajdu David Castera, zdecydowana większość odcinków jest nowa, chociaż powtarza się kilka miejsc biwakowych z poprzedniej edycji. Trasa liczy łącznie 7646 km, w tym 4767 km odcinków specjalnych. Ma być wolniejsza i bardziej techniczna niż przed rokiem, gdy śmierć w wyniku wypadków poniosło dwóch motocyklistów.

 

Taka zmiana cieszy Jakuba Przygońskiego, który już po raz 12. zmierzy się z dakarowymi trudami. „Wolę, jak rajd jest wolniejszy i bardziej uzależniony od nawigacji i techniki jazdy, a nie od nieraz bezmyślnego trzymania gazu w miejscach, gdzie nie widać, co jest za szczytem wzniesienia. Poprzedni Dakar trochę taki był, wygrywali ci, którzy wytrzymywali presję i nie zwalniali w takich miejscach. Teraz więcej będzie zależało od umiejętności zawodników” – powiedział kierowca Orlen Teamu, który podobnie jak przed rokiem pojedzie z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem.

 

Polak jest jednym z faworytów „królewskiej” klasy samochodów. Przed rokiem pokazał, że na saudyjskiej pustyni potrafi wygrać z każdym i tylko seria awarii wyeliminowała go z walki o czołowe miejsca. Ponieważ Mini okazało się zawodne także w poprzednich edycjach rajdu, tym razem pojedzie Toyotą.

 

„Uważam, że to był dobry ruch, bo Toyota jest bardzo mocna, co pokazuje w ostatnich Dakarach Nasser Al-Attiyah. Nowe auto, nowa konstrukcja, nowy zespół, nauczyliśmy się też już dużo nowych rzeczy, których w poprzednim zespole nie było. Mamy najnowszą ewolucję samochodu, jaka jest dostępna na rynku” – podkreślił Przygoński. Identyczną Toyotą będzie dysponował m.in. wspomniany Katarczyk Al-Attiah, który w 2019 roku zapewnił temu japońskiemu producentowi pierwsze dakarowe zwycięstwo w historii.

 

W nadchodzącej edycji jest sporo nowości. Największą, wymuszoną pandemią, jest specjalny reżim sanitarny obowiązujący podczas rajdu. Ma on ograniczyć do minimum kontakty między uczestnikami, członkami ekip i organizatorami. W warunkach biwakowych może to być jednak trudne do realizacji. Inną nowinką jest udostępnianie map odcinków, tzw. road booków, bezpośrednio przed startem, a nie dzień wcześniej. Wprowadzono także nową kategorię „Dakar Classic”, otwartą dla samochodów osobowych i ciężarowych zbudowanych przed 2000 rokiem. Do rywalizacji w niej zgłosiły się 24 załogi.

 

Polska ekipa jest bardzo mocna. Według Rafała Sonika, jedynego obok mechanika holenderskiej ciężarówki Dariusza Rodewalda polskiego zwycięzcy Dakaru, oprócz załogi Przygoński-Gottschalk w walce o podium powinni liczyć się będą jadący lekkim pojazdem UTV Aron Domżała i Maciej Marton oraz startujący z coraz większym powodzeniem w kategorii quadów Kamil Wiśniewski.

 

„Myślę, że to może być polski Dakar. Kuba Przygoński ma ogromne doświadczenie i gdyby nie prześladujące go kłopoty techniczne, to już by pewnie miał to upragnione podium. Teraz moim zdaniem jedzie po swoje. Nie wiem, czy może wygrać, ale w Dakarze nie obowiązuje zasada, że drugi jest pierwszym przegranym. Kamil ma olbrzymie szanse na podium. Bardzo się z tego cieszę, bo takie było założenie, gdy zaczynał startować w Dakarze. Załoga UTV też już pokazała, co potrafi. Obserwuję ją na rajdach i widzę, jak świetnie sobie radzi. Obaj są młodzi, ale to nie wiek jest czynnikiem decydującym, tylko doświadczenie. A oni już je mają” – przyznał.

 

Sonik, zwycięzca kategorii quadów z 2015 roku, tym razem musiał się wycofać z udziału w rajdzie. „Zadecydowało o tym kilka czynników. Jestem przedsiębiorcą i w tych trudnych czasach odpowiadam za pracowników. Moi rodzice są w podeszłym wieku i nie chcę ich zostawiać samych, podobnie jak najbliższej rodziny. I oczywiście budżet. Dakar to droga impreza, a obecnie bardzo ostrożnie trzeba wydawać pieniądze. Wielu zawodników postąpiło podobnie. Moja ekipa przyjęła tę decyzję ze zrozumieniem” – podkreślił krakowski biznesmen.

 

Trudne czasy spowodowane pandemią zmusiły do rezygnacji z Dakaru także jednego z jego polskich bohaterów poprzedniej edycji Arkadiusza Lindnera. Startujący quadem w debiucie pokazał, że jeśli wyeliminuje problemy techniczne, przyszłość może należeć do niego.

 

Ostatecznie w Dakarze wystartuje 12 Polaków. Powoli do czołowej dziesiątki powinni się zbliżać doświadczeni już na dakarowych trasach motocykliści Orlen Teamu Adam Tomiczek i Maciej Giemza, a oprócz nich w tej kategorii pojadą Konrad Dąbrowski i Jacek Bartoszek. W quadach jedynym polskim uczestnikiem będzie Wiśniewski, podobnie jak w rywalizacji samochodów Przygoński. Biało-czerwono będzie za to w rywalizacji lekkich pojazdów UTV – z saudyjskimi piaskami i swoimi słabościami zmierzą się Aron Domżała i Maciej Marton, Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk oraz Marek Goczał i Rafał Marton.

 

W nadchodzącym Dakarze nie zabraknie nikogo z wielkich. Rywalami Przygońskiego będą m.in. triumfatorzy 13 ostatnich edycji – Hiszpanie Carlos Sainz i Nani Roma, Al-Attiyah, Giniel de Villiers z RPA czy legendarny juz Francuz Stephane Peterhansel. Fabryczny zespół producenta motocykli KTM, który po wielu latach dominacji przegrał przed rokiem z Hondą, zapewne będzie chciał odzyskać palmę pierwszeństwa, a pomóc mu w tym mają Australijczyk Toby Price i Brytyjczyk Sam Sunderland. Ich ataki będzie się starał odpierać broniący tytułu Amerykanin Ricky Brabec, a do grona faworytów zaliczany jest także m.in. Chilijczyk Pablo Quintanilla (Husqvarna).

 

Trudno się spodziewać wielkich emocji w rywalizacji ciężarówek. Tutaj z roku na rok przewaga Kamaza jest coraz bardziej widoczna, a w ostatniej dekadzie passę zwycięstw rosyjskiego koncernu jedynie dwukrotnie udało się przełamać załodze Holendra Gerarda de Rooya, w której mechanikiem był Rodewald. Ciekawostką jest, że za kierownicą Tatry zasiądzie trzykrotny zwycięzca rywalizacji quadów Ignacio Casale. Właśnie startując ciężarówką utytułowany Chilijczyk w 2010 roku rozpoczynał swoją dakarową przygodę.

 

Rajd Dakar jest najbardziej rozpoznawalną i najtrudniejszą imprezą off-roadową na świecie. W 2020 roku Arabii Saudyjskiej otworzył kolejny rozdział, po 29 latach obecności w Afryce i 11 w Ameryce Południowej.

 

Pierwszy Paryż-Dakar wystartował 26 grudnia 1978 roku z paryskiego Placu Trocadero, a jego twórcą był francuski motocyklista Thierry Sabine. Kierowców czekało ponad 10 tys. kilometrów, głównie w nieznanych im warunkach w Afryce.

 

Z roku na rok rajd zyskiwał coraz większą popularność i sławę. Jego trudy nie wszyscy jednak wytrzymywali. Zdarzały się wypadki śmiertelne, zawodził sprzęt. Jedną z ofiar został sam Sabine, który w 1986 roku zginął w wypadku śmigłowca na granicy Nigru z Mali. Do tej pory rajd pochłonął życie 66 osób. Na tej liście jest też polskie nazwisko – w 2015 roku motocyklista Michał Hernik został znaleziony martwy podczas 3. etapu z San Juan do Chilecito w Argentynie.

 

Wśród uczestników Dakaru było wielu znanych kierowców rajdowych, ale też słynnych sportowców innych dyscyplin i celebrytów. Jednym ze zwycięzców został znany w przeszłości alpejczyk Francuz Luc Alphand (2006), z bezdrożami Ameryki Południowej zmagał się też m.in. medalista olimpijski w skokach narciarskich Adam Małysz. Na liście triumfatorów jest jedna kobieta, Niemka Jutta Kleinschmidt (2001).

 

Polacy odnosili w Dakarze sukcesy. W 2015 roku w kategorii quadów zwyciężył Sonik, a dwa triumfy ma na koncie Rodewald. W rywalizacji samochodów trzeci był Krzysztof Hołowczyc. Sonik w sumie pięciokrotnie stał na dakarowym podium, a listę biało-czerwonych w czołowej trójce uzupełnia Gospodarczyk, który w 2018 roku był pilotem startującego pojazdem UTV francuskiego kierowcy Claude’a Fourniera.

 

(PAP)

 

Kryspin Dworak (PAP)

 

krys/ sab/

Małopolskie. Coraz więcej medyków zainteresowanych szczepieniami

0

W małopolskich szpitalach coraz więcej medyków jest zainteresowanych przyjęciem szczepionki. Widzą, że ci już zaszczepieni, czują się dobrze. Niektórzy zaś mówią, że pierwszy termin zgłoszeń był za krótki i nie zdążyli – ustaliła PAP.

Decyzją rządu termin zgłoszeń na szczepienia dla pracowników służby zdrowia został wydłużony do 15 stycznia. Pierwotnie medycy mogli zapisywać się do 28 grudnia.

 

„Lista osób zainteresowanych szczepieniem jest coraz dłuższa. Systematycznie zgłaszają się kolejni pracownicy” – powiedziała w czwartek PAP Bożena Bugajska przełożona pielęgniarek w Szpitalu Powiatowym im. Miłosierdzia Bożego w Limanowej.

 

Pierwotnie w placówce tej na szczepienia zapisało się ok. 250 osób, czyli jedna czwarta personelu. Zdaniem części pracowników pierwszy termin był krótki. W placówce część personelu nie zapisze się na szczepienia, ponieważ przeszła już COVID-19.

 

W limanowskim szpitalu szczepienia rozpoczęły się w środę. Tu o kolejności podania preparatu decyduje PESEL. Pierwsi na liście są najstarsi. Jako pierwszy w powiecie limanowskim preparat przyjął były dyrektor limanowskiego szpitala, ponad 70-letni dr Janusz Stokłosa; po nim: Zygmunt Chaja, Janusz Chodorowski, Piotr Gawlas, Danuta Warszawska-Głąb.

 

Dr Stokłosa po zabiegu powiedział, że fizycznie nic nie czuł, ale psychicznie czuł radość i nadzieję, że dzięki szczepionkom pandemia zostanie zatrzymana.

 

Szczepienia 75 osób w Limanowej rozpoczęły się w środę i zakończą się w czwartek. W przyszłym tygodniu placówka spodziewa się dostawy 150 dawek. „Szczepienie przebiega szybko i sprawnie” – oceniła Bożena Bugajska.

 

Wśród placówek, w których przybywa chętnych do szczepienia, jest m.in. Szpital Wojewódzki im. św. Łukasza w Tarnowie. „Cały czas zgłaszają się kolejne osoby” – powiedział PAP rzecznik prasowy lecznicy Damian Mika.

 

Pierwotnie w placówce tej do szczepień zgłosiło się ok. 600 osób, czyli 30 proc. personelu. „Liczymy, że do 15 stycznia na liście znajdzie się 50 proc. kadry” – mówił rzecznik. Również tu część pracowników uważa, że pierwotny termin zapisów był za krótki.

 

W tarnowskim szpitalu zaszczepiło się już, „dla przykładu”, kierownictwo poszczególnych działów. Póki co nikt z zaszczepionych nie miał poważnych objawów niepożądanych, a zdarzały się typowe dla wielu szczepionek ból czy drętwienie ręki, gorsze samopoczucie.

 

Trwa szczepienie kolejnych osób. Od niedzieli do końca tygodnia zaszczepionych będzie tu łącznie 225 pracowników. Dawki, które szpital spodziewa się dostać w przyszłym tygodniu, starczą dla 500 osób.

 

Do końca stycznia do Polski powinno trafić 1,5 mln dawek. Zgodnie ze środowymi zapowiedziami prezesa Agencji Rezerw Materiałowych Michała Kuczmierowskiego tygodniowo Polska będzie otrzymywać ok. 300 tys. szczepionek. Dystrybuowanych będzie połowa z nich. Reszta trafi do lodówek jako druga dawka dla już zaszczepionych.

 

Zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup mają ruszyć po 15 stycznia. Rejestracji będzie można dokonać przez specjalną infolinię, u lekarza POZ, przez stronę internetową lub Internetowe Konto Pacjenta.

 

Szczepienia odbędą się w przychodniach POZ, szpitalach, szpitalach rezerwowych, a także u lekarzy samodzielnie prowadzących praktykę. Zgodnie z programem punkty szczepień mają działać w każdej gminie.

 

Całodobowy numer infolinii podającej informacje o szczepieniach to 989. Dla dzwoniących z zagranicy i operatorów nieobsługujących numerów specjalnych: +48 22 62 62 989. Po 15 stycznia przez infolinię będzie można również zapisywać się na szczepienie. Pytania można również przesłać na adres: [email protected].

 

(PAP)

 

Autor: Beata Kołodziej

 

bko/ mhr/

Na obecność koronawirusa przebadano dotąd w Polsce ponad 6 mln 941 tys. osób. Sprawdź te dane!

0

Na obecność koronawirusa przebadano dotąd w Polsce ponad 6 mln 941 tys. osób. Ostatniej doby wykonano 53 712 testów, w tym 13 247 testów antygenowych – podało w czwartek Ministerstwo Zdrowia.

Resort poinformował, że łącznie przebadano 7 203 973 próbki pobrane od 6 941 502 osób.

 

Dane resortu mówią, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, odkąd uzyskali taką możliwość, zlecili 1 710 912 badań w kierunku wykrycia wirusa SARS-CoV-2.

 

Zakażenie koronawirusem potwierdzono w Polsce od marca br., kiedy wykryto pierwszy przypadek, u 1 294 878 osób, z których 28 554 zmarły.

 

 

 

31 grudnia: 13 397 nowych zakażeń koronawirusem, najwięcej na Mazowszu; 532 osoby zmarły

Badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u dalszych 13 397 osób, najwięcej przypadków wykryto na Mazowszu – 1739 i w woj. kujawsko-pomorskim – 1517 – poinformowało w czwartek Ministerstwo Zdrowia. Zmarły 532 osoby.

Nowe przypadki dotyczą osób z województw: mazowieckiego (1739), kujawsko-pomorskiego (1517), wielkopolskiego (1469), pomorskiego (1 1288), warmińsko-mazurskiego (1061), śląskiego (1046), zachodniopomorskiego (900), dolnośląskiego (804), łódzkiego (703), lubelskiego (564), lubuskiego (493), małopolskiego (387), podlaskiego (356), opolskiego (347), podkarpackiego (284) i świętokrzyskiego (193).

 

Resort podał, że 246 zakażeń to dane bez wskazania adresu, które zostaną uzupełnione przez inspekcję sanitarną.

 

Z powodu COVID-19 zmarły 104 osoby, zaś z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 428 osób.

 

Zakażenie koronawirusem potwierdzono w Polsce od marca br., kiedy wykryto pierwszy przypadek, u 1 294 878 osób, z których 28 554 zmarły.

 

 

 

 

(PAP)

 

Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl

 

ktl/ mhr/

Poznań: Sześcioro oskarżonych ws. tzw. zamku w Stobnicy

0

Akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom, związanym z budową tzw. zamku w Stobnicy (Wielkopolskie) skierowała do sądu Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Oskarżeni, urzędnicy i przedstawiciele firmy budującej w Stobnicy, nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw.

W lipcu zarzuty m.in. poświadczenia nieprawdy, niedopełniania obowiązków oraz prowadzenia budowy zagrażającej środowisku i prowadzeniu jej wbrew przepisom ustawy o ochronie środowiska usłyszało siedem osób.

 

Rzecznik prokuratury prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował PAP w czwartek, że do Sądu Rejonowego Poznań Grunwald i Jeżyce w Poznaniu skierowany został akt oskarżenia przeciwko osobom, „których działania mają związek z realizacją nielegalnej inwestycji polegającej na prowadzeniu budowy obiektu mieszkalnego i gospodarczego na obszarze chronionym Natura 2000 Puszcza Notecka”. Aktem oskarżenia objęto sześć osób. Wobec siódmej, z uwagi na jej śmierć, prokurator umorzył postępowanie w zakresie stawianych jej zarzutów.

 

Wśród oskarżonych są reprezentujący spółkę prowadzącą inwestycję Paweł N. i Dymitr N.

 

„Dymitra N. oskarżono o realizowanie wbrew zakazowi inwestycji budowlanej na Obszarze Specjalnej Ochrony Ptaków w ramach sieci Natura 2000. Prokurator oskarżył Pawła N. o popełnienie dwóch przestępstw, tj. użycia poświadczającego nieprawdę dokumentu, wykazując nierzetelne dane dotyczące powierzchni planowanej do przekształcenia w związku z realizacją przedsięwzięcia budowlanego poprzez zaniżenie wielkości powierzchni terenu oraz złożenia fałszywego oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością” – podał prok. Wawrzyniak.

 

Paweł N. został także oskarżony o prowadzenie działalności zagrażającej środowisku.

 

Według prokuratora, Waldemar S. jako architekt i główny projektant, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, poświadczył nieprawdę w dokumencie poprzez podanie nierzetelnych danych dotyczących wielkości powierzchni planowanej do przekształcenia i udzielił w ten sposób pomocy Pawłowi N. do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa.

 

Prokuratura oskarżyła również pełniącą funkcję inspektora nadzoru budowlanego w Obornikach Iwonę P. o dwukrotne nadużycie uprawnień poprzez zaniechanie podjęcia i wdrożenia do wykonania decyzji dotyczącej wstrzymania budowy w Stobnicy i poświadczenie nieprawdy w protokole przeprowadzonej kontroli.

 

„Marek J. i Bernadeta G. – funkcjonariusze Wydziału Architektury i Budownictwa w Starostwie Powiatowym w Obornikach oskarżeni zostali o niedopełnienie obowiązków służbowych poprzez nierzetelną weryfikację przedłożonych przez inwestora dokumentów, doprowadzając do wydania decyzji administracyjnej udzielającej pozwolenia na budowę obiektu płożonego w Stobnicy i działając na szkodę interesu publicznego” – podał rzecznik.

 

Prokurator w toku postępowania przygotowawczego zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwotach od 10 do 200 tys. zł. oraz zakazów opuszczania kraju i kontaktowania się ze sobą. Podejrzani będący funkcjonariuszami publicznymi zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. Zabezpieczono również mienie w kwocie prawie 100 tys. zł. Rzecznik podał, że żadna z osób nie przyznała się do zarzucanych jej przestępstw.

 

Za poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej grozi kara do 8 lat więzienia. Przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego zagrożone jest karą więzienia do lat 3. Prowadzenie działalności zagrażającej środowisku podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Za złożenie fałszywego oświadczenia grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat.

 

Pod koniec listopada wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk uznał ważność zgody na budowę w Stobnicy. Po tej decyzji zaufanie do niego utracił szef MSWiA; w połowie grudnia Mikołajczyk został odwołany z funkcji. W ub. tygodniu dokumenty ws. zamku w Stobnicy zabezpieczali w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu (WUW) funkcjonariusze CBA.

 

Odwołanie od decyzji wojewody, odmawiającej stwierdzenia nieważności decyzji starosty obornickiego z maja 2015 roku, zatwierdzającej projekt budowlany i udzielającej pozwolenia na budowę budynków wraz z infrastrukturą położonych na terenie Stobnicy złożył Prokurator Okręgowy w Poznaniu. Jego zdaniem, analizowana przez wojewodę decyzja starosty obornickiego winna być wyeliminowana z obrotu prawnego „jako rażąco naruszająca prawo”.

 

Inwestycja poznańskiej spółki D.J.T. jest prowadzona na obszarze Natura 2000. Powstający w Puszczy Noteckiej obiekt ma liczyć 14 nadziemnych kondygnacji i mieć kilkudziesięciometrową wieżę. W sierpniu 2018 r. minister środowiska polecił Generalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska wszczęcie pilnej kontroli procesu wydania decyzji dotyczących budowy. Sprawa została skierowana do prokuratury, zaczęło też ją badać CBA.

 

W 2019 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu poinformowała, że uchyliła decyzję z maja 2015 r. określającą warunki prowadzenia robót i wniosła sprzeciw wobec jej realizacji. W 2015 r. RDOŚ uznała, że inwestycja nie będzie miała negatywnego wpływu na środowisko.

 

Powodem uchylenia poprzedniej decyzji oraz wniesienia sprzeciwu wobec realizacji przedsięwzięcia było ujawnienie przekroczenia deklarowanej wcześniej przez inwestora powierzchni przekształconej w związku z inwestycją o ok. 0,3 ha. GDOŚ 31 lipca 2019 r. utrzymał w mocy decyzję RDOŚ w Poznaniu. Inwestor odwołał się w tej sprawie do sądu. Wskutek zaskarżenia decyzji GDOŚ przez inwestora, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyrokiem z 11 marca br. uchylił tę decyzję. 30 czerwca GDOŚ złożył skargę kasacyjną od wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

 

(PAP)

 

autorzy: Rafał Pogrzebny, Szymon Kiepel

 

rpo/ szk/ lena/

Włochy: Na czarnym rynku pojawiły się produkowane nielegalnie niebezpieczne, potężne petardy o nazwie COVID

0

We Włoszech na czarnym rynku pojawiły się produkowane nielegalnie niebezpieczne, potężne petardy o nazwie COVID. Policja i saperzy ostrzegają, że mogą stanowić zagrożenie dla życia.

Potężne, nielegalnie produkowane petardy pojawiają we Włoszech co roku przed Sylwestrem. Noszą zawsze sugestywne nazwy. W tym roku jest to Covid. Sztuka kosztuje 50 euro. W poprzednich latach były to „Piłka Maradony”, i „Kim koreański” „Tsunami” czy „Bin Laden”. Tylko w Kampanii karabinierzy w ciągu ostatnich tygodni zarekwirowali 5 ton petard „Covid”.

Ze względów bezpieczeństwa w wielu miastach, w tym w Neapolu i Palermo, władze postanowiły zabronić odpalania jakichkolwiek ładunków wybuchowych. Grupa neapolitańskich artystów i burmistrz Luigi De Magistris zaapelowali do mieszkańców, by w tym roku zrezygnowali z odpalania petard i fajerwerków okazując w ten sposób szacunek ofiarom pandemii i chorym w szpitalach.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Piotr Kowalczuk/w pbp

Polscy skoczkowie narciarscy zdrowi

0

Polscy skoczkowie narciarscy zdrowi. Przeprowadzone w środę testy na obecność koronawirusa dały wyniki negatywne.

To oznacza, że Polacy mogą wystąpić w sylwestrowych kwalifikacjach do drugiego konkursu 69. Turnieju Czterech Skoczni, który odbędzie się w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen.
Sylwestrowe skoki treningowe od 11.45, od 14.00 kwalifikacje.

Redakcja Sportowa PR / AG

Centralny Port Kumunikacyjny: Pierwsi pasażerowi już w 2027 roku. Czy to realne?

0

Wybór doradcy strategicznego, rozpoczęcie wykupu gruntów oraz wytyczenie kolejowych korytarzy transportowych. Tak wyglądały przygotowania do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego w 2020 roku. W myśl planów zasadnicze prace budowlane mają się rozpocząć w 2023 roku. Jak mówi prezes spółki odpowiedzialnej za budowę CPK Mikołaj Wild, jednym z elementów przygotowań w tym roku było opracowanie programu wieloletniego. Trwało to trzy lata. W planie zawarte są niezbędne procedury, które mają doprowadzić do sprawnego przeprowadzenia zasadniczych prac budowlanych.

Jednym z elementów Centralnego Portu Komunikacyjnego będzie sieć szybkiej kolei, dzięki której dojazd do portu lotniczego Solidarność w Baranowie między Warszawą a Łodzią niemal z każdego większego miasta w Polsce nie przekroczy 2,5 godzin. W pierwszym kwartale tego roku wytyczono korytarze transportowe, w których powstaną poszczególne odcinki. Przedstawiciele spółki zaznaczają jednocześnie, że są to jedynie wstępne koncepcje, a ostateczny przebieg linii kolejowych może się różnić o tych propozycji. W trzecim kwartale tego roku spółka ogłosiła rozpoczęcie inwentaryzacji środowiskowych na terenach, na których powstaną szlaki kolejowe.

Pod koniec tego roku wybrano doradcę strategicznego. Został nim międzynarodowy port lotniczy dla Seulu – stolicy Korei Południowej. Doradca będzie przekazywał swoje know – how w zakresie planowania i budowy lotniska.
W tym roku nie udało się natomiast wyłonić firmy, która przygotuje tak zwany plan generalny lotniska. Przetarg w tej sprawie został unieważniony.

W myśl rządowych planów pierwsi pasażerowie skorzystają z Centralnego Portu Komunikacyjnego pod koniec 2027 roku.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/ #Pszoniak/w dw