25 C
Chicago
wtorek, 29 kwietnia, 2025
Strona główna Blog Strona 2068

Kierwiński o szczepieniach celebrytów przeciw COVID-19: Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki

0

Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki; nie może być zgody na coś takiego – powiedział w poniedziałek sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński odnosząc się do przedterminowych szczepień celebrytów i polityków. Jest to wielka niezręczność – dodał.

„Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Jeszcze w czwartek, jak rozmawiałem na państwa antenie (…) wydawało się, że jest to akcja promująca szczepienia. Ale jeżeli nawet była to taka akcja, zrobiona została tak źle, że należy powiedzieć jasno, że nie może być zgody na coś takiego” – powiedział w poniedziałek w Polskim Radiu 24 Kierwiński.

 

Pytany o to, czy w sprawie szczepień aktorów i znanych postaci jest afera, czy jej nie ma odparł: „Jest to wielka niezręczność. Natomiast wielką aferą jest tempo szczepień, które zafundowało nam PiS i bałagan, który przy tych szczepieniach istnie”.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

 

W grupie tej znalazł się też aktor i piosenkarz Michał Bajor. Opublikował on w niedzielę na Instagramie wpis, w którym wyjawił, że jest jedną z osób promujących szczepienia przeciw COVID-19, które przyjęły szczepionkę poza kolejnością w przychodni przy WUM. „Jeżeli ktoś z Państwa poczuł się urażony, serdecznie przepraszam” – napisał.

 

Pełna lista zaszczepionych ludzi ze świata kultury i polityki wciąż jednak nie jest znana.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. Poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.

 

W niedzielę minister Niedzielski dodał, że „sprawa szczepień ma wymiar formalny i etyczny”. „Formalny zweryfikuje kontrola @NFZ_Centrala. W wymiarze etycznym – w związku z informacjami dot. możliwej obecności Rektora przy szczepieniach (ludzi ze świata kultury – PAP) – poprosiłem o ustosunkowanie się pisemnie do tej informacji” – napisał minister i zamieścił fotokopię swojego pisma do rektora WUM w tej sprawie.

 

Premier Mateusz Morawiecki w sobotę mówił PAP, że „przestrzeganie zasad kolejności szczepienia to wyraz szacunku dla reguł społecznej solidarności”.

 

Prezes ARM Michał Kuczmierowski także w sobotę w rozmowie z PAP podkreślił, że WUM mija się z prawdą twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny. „Nie było żadnej dodatkowej puli dawek szczepionek dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tym bardziej specjalnej puli dla celebrytów” – mówił szef ARM.

 

(PAP)

 

autor: Aneta Oksiuta

 

aop/ par/

Czarzasty o szczepieniu poza kolejnością: Pozostawiam ocenę moralną tym, którzy się na to zdecydowali

0

Pozostawiam ocenę moralną tym ludziom, którzy się na to zdecydowali; jeżeli bym dostał tę propozycję, to bym odmówił, bo pierwszą pulę powinni wziąć lekarze – podkreślił wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) w poniedziałek, komentując zamieszanie wokół szczepień celebrytów i polityków.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. b. premier, europoseł SLD Leszek Miller. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

 

Czarzasty, odnosząc się do zacytowanego w Radiu TOK FM pytania red. Skarżyńskiego z „Gazety Wyborczej”, o ewentualne wykluczenie Leszka Millera „z grona Lewicy” za to, że był w uprzywilejowanej grupie osób, które zaszczepiły się na COVID-19 poza kolejnością, odparł: „Rozumiem, że red. Skarżyński pewnie by chciał, żeby polska kultura wyeliminowała, jeżeli chodzi o polskich artystów, kilkunastu, którzy też przyjęli te dawki”.

 

Według szefa SLD „brakuje procedur, które dokładnie opiszą, jak szczepionki mają być używane, jeżeli zostanie jakaś pula, to w jaki sposób ma być dystrybuowana”. „To jest ewidentna niedoróba, którą trzeba natychmiast ze strony rządu poprawić, czyli zrobić coś z procedurami, bo one są po prostu nieopisane dobrze” – podkreślił.

 

Mówiąc o osobach spoza grupy „O”, które się zaszczepiły zaznaczył, że sam tego by nie zrobił, nawet gdyby dostał taką propozycję. „Jeżeli bym dostał tę propozycję, to bym odmówił. Nie dlatego, że w tej chwili jest afera wokół tego, tylko dlatego, bo – uważam – że pierwszą pulę powinni wziąć lekarze, a potem powinny być jakieś jasne zasady wiekowe, zagrożeń, chorób współistniejących” – powiedział szef Sojuszu. „Pozostawiam ocenę moralną tym ludziom, którzy się na to zdecydowali” – dodał.

 

W poniedziałek ma się rozpocząć szczegółowa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia w jednostkach związanych z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym w związku z zamieszaniem wokół przedterminowych szczepień celebrytów i polityków. Niezależnie sprawę bada komisja WUM.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

(PAP)

 

Autor: Mieczysław Rudy

 

rud/ par/

Dworczyk: W poniedziałek rano w Warszawie wylądowało kolejnych 360 tys. dawek szczepionki

0

W poniedziałek rano w Warszawie wylądowało 360 tys. dawek szczepionki przeciw koronawirusowi; ponad 150 tys. dawek trafi w poniedziałek do szpitali; zaszczepionych zostało do tej pory w Polsce ponad 50 tys. osób – poinformował szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.

 

Jak dodał w Polsat News, ponad 52 tys. dawek szczepionki zostało rozdystrybuowanych. „Dzisiaj trafi do szpitali 152 tys. dawek, które powinny być do końca tygodnia wykorzystane” – mówił Dworczyk.

 

Przekazał, że w sumie mamy w Polsce 660 tys. dawek szczepionki.

 

Dworczyk powiedział, że do niedzieli, do godz. 18 zaszczepionych zostało 50 tys. 391 osób.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

(PAP)

 

autor: Karol Kostrzewa

 

kos/ amac/

Burmistrz Chicago obwinia władze federalne za zbyt wolne przydzielanie szczepionki

0

Burmistrz Chicago, Lori Lightfoot skrytykowała władze federalne za opieszałość w rozpowszechnianiu szczepionki przeciw koronawirusowi. We wpisie, jaki umieściła w niedzielę na Twitterze stwierdziła, że przy obecnym tempie zaszczepienie wszystkich mieszkańców naszego miasta może zająć ponad rok.

 

Dodała, że chicagowskie władze rozdysponowały 95 procent dawek szczepionki. „Potrzebujemy więcej szczepionki już teraz. Jeżeli nic się nie zmieni to zaszczepienie mieszkańców może zająć 71 tygodni”- napisała Lightfoot. Z informacji podanych przez biuro prasowe gubernatora J.B. Pritzkera wynika, że do Sylwestra szczepionkę otrzymało dokładnie 143 924 mieszkańców Illinois.

Zbyt powolne podawanie preparatu krytykowane jest nie tylko w naszym stanie ale w całym kraju. Istnieje obawa, że szczepionka jeżeli nie trafi szybko do wszystkich Amerykanów to nie przyczyni się zgodnie z założeniami do szybkiego powstrzymania pandemii. Z szacunków wynika, że rząd federalny musiałby zapewnić dziennie szczepienia 3 milionów ludzi aby osiągnąć zamierzony cel czyli zaszczepienie do końca czerwca 80 procent ludzi w USA.

Do końca grudnia tylko 2 miliony Amerykanów otrzymało preparat. Jeżeli nic się nie zmieni to zaszczepienie 80 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych może zająć aż 10 lat.   Prezydent Donald Trump winą za zaistniałą sytuację obarcza administracje poszczególnych stanów. Te z kolei podkreślają, że dostawy są zbyt małe by można było rozpocząć masowe szczepienie wszystkich obywateli.

W niedzielę podczas wywiadu udzielonego telewizji ABC, naczelny wirusolog, doktor Anthony Fauci powiedział, że w ciągu ostatnich trzech dni udało się dziennie zaszczepić 500 tysięcy ludzi.

 

BK

Nauczyciele CPS wznawiają pracę w szkołach

0

W poniedziałek po raz pierwszy od początku pandemii koronawirusa niektórzy nauczyciele CPS wznowią pracę w szkołach. Zgodnie z planem przedstawionym przez zarząd Chicagowskich Szkół Publicznych (CPS) w tym miesiącu przewidziane jest wznowienie zajęć z osobistym udziałem uczniów.

 

„Spośród prawie 5 tysięcy nauczycieli, którym zlecono powrót do pracy w szkołach 1800 poprosiło o specjalny przydział. Otrzymało go zaledwie 600 pedagogów” – powiedział przewodniczący Związku Nauczycieli Chicago, Jesse Sharkey.

Zgodnie z zapowiedzią CPS, w poniedziałek do pracy mają wrócić osoby zatrudnione w przedszkolach pre-K a 11 stycznia rozpoczną się zajęcia z udziałem dzieci. 25 stycznia pracę wznowią pozostali nauczyciele a uczniowie do klasy ósmej rozpoczną zajęcia 1 lutego. Oprócz hybrydowego nadal prowadzone będzie zdalne nauczanie.

W niedzielę 32 chicagowskich radnych podpisało list skierowany do burmistrz Lori Lightfoot i prezes CPS, Janice Jackson w którym wymieniono 9 punktów, jakie powinny być wypełnione przed powrotem uczniów do szkół. Obejmują one kryteria dotyczące bezpieczeństwa sanitarnego w czasie pandemii oraz modernizację zdalnego nauczania.

 

BK

Nancy Pelosi ponownie wybrana na szefową Izby Reprezentantów

0

Nancy Pelosi została w niedzielę ponownie wybrana na szefową Izby Reprezentantów. 80-letnia Demokratka z Kalifornii sprawuje ten urząd od stycznia 2019 roku, wcześniej kierowała Izbą w latach 2007-2011.

 

Pelosi, która od 1987 roku zasiada w Kongresie, w 2007 roku obejmowała stanowisko szefowej Izby Reprezentantów jako pierwsza i dotychczas jedyna kobieta w historii USA. W 2011 do 2019 roku była przywódcą mniejszości demokratycznej w Izbie Reprezentantów.

 

Zgodnie z amerykańskim prawem Pelosi jest druga w kolejności w linii sukcesji prezydenckiej, plasuje się w niej bezpośrednio po wiceprezydencie.

 

Nowa kadencja katoliczki o liberalnych poglądach będzie prawdopodobnie jej ostatnią na Kapitolu. Głównym wyzwaniem oprócz rozmów z Republikanami będzie łagodzenie sporów między umiarkowanym a progresywnym skrzydłem Partii Demokratycznej. Ten aspekt ogłaszając kandytarutę Pelosi podkreślał kongresmen Hakeem Jeffiries, stwierdzając, że jest ona „znaną negocjatorką”.

 

Wśród pierwszych zadań nowej Izby Reprezentantów oraz jej szefowej będą rozmowy na temat ewentualnego dalszego bezpośredniego federalnego wsparcia finansowego dla Amerykanów. Na szczycie listy priorytetów Pelosi jest także ograniczenie pochodzących z anonimowych źródeł funduszy dla polityków, reforma systemu imigracyjnego, sprawdzanie karalności nabywców broni palnej oraz ocena potrzeb w zakresie infrastruktury.

 

Zaangażowana w politykę przez dekady Pelosi jest jedną z liderek Partii Demokratycznej, znaną ze skuteczności w zbieraniu kampanijnych funduszy.

 

W ostatnich latach narastał jej konflikt z prezydentem USA Donaldem Trumpem, polem sporu było m.in. parlamentarne śledztwo w sprawie tzw. afery ukraińskiej. Po wygłoszonym przez prezydenta w lutym 2020 roku orędziu o stanie państwa Pelosi podarła przedłożony jej dokument z treścią jego przemówienia.

 

W Waszyngtonie rozpoczęło się w niedzielę pierwsze posiedzenie nowego Kongresu USA. Parlamentarzyści składają tego dnia przysięgę. Po wyborach z 3 listopada w Izbie Reprezentantów Demokraci utrzymali większość, ale kontrola nad Senatem zależy od rezultatów dwóch wtorkowych wyborczych dogrywek w Georgii. Demokraci, aby mieć przewagę także w izbie wyższej amerykańskiego parlamentu, muszą zwyciężyć w obu tych pojedynkach. Jeśli im się to nie uda, to większość wciąż mieć w niej będą Republikanie.

 

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

Najnowsze dane na temat pandemii w Illinois

0

O 4 469 wzrosła w niedzielę liczba zakażeń koronawirusem w Illinois. Stanowy departament zdrowia potwierdził kolejnych 81 zgonów.

 

Od początku pandemii, COVID-19 zdiagnozowano u blisko 980 tysięcy ludzi w Illinois. Przyczynił się do śmierci 16 755 osób. W niedzielę otrzymano wyniki ponad 45 tysięcy testów. Badaniom na obecność koronawirusa w naszym stanie poddano już ponad 13. 482 mln ludzi.

Spada liczba hospitalizacji. Leczeniu szpitalnemu poddanych jest obecnie   3 817 pacjentów z potwierdzonym COVID-19 z czego 798 przebywa na oddziałach intensywnej terapii a 462 podłączonych jest do respiratorów.

 

BK

„W Polsce poczułam się jak w domu i będę tu wracać.” Pożegnalny wywiad z ambasador USA Georgette Mosbacher

0

Co z polskimi mediami? Czy Biden dogada się z Dudą? Dlaczego krytykowała polskie władze? Między innymi o tym mówi ambasador USA Georgette Mosbacher w pożegnalnym wywiadzie.

W Polsce poczułam się jak w domu i będę tu wracać. Polska będzie odgrywać coraz większą rolę w Europie. W sprawie mediów trzeba być ciągle czujnym – mówi Georgette Mosbacher, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce, i zapowiada dalsze wspieranie projektów polsko-amerykańskich po powrocie do USA.

20 stycznia Joe Biden zastąpi Donalda Trumpa na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co to oznacza dla Pani, a co dla relacji polsko-amerykańskich?

Zgodnie ze zwyczajem, jako nominowana politycznie, złożyłam rezygnację z funkcji ambasadora z dniem 20 stycznia, zatem opuszczam Warszawę. Chcę jednak jasno powiedzieć, że wprawdzie opuszczę tę rezydencję, to Polska pozostanie w moim sercu i mam zamiar często tu wracać. Zawarłam tu przyjaźnie na całe życie, a poza tym będę zaangażowana w wiele działań, które tu z powodzeniem prowadziliśmy.

Ale chcę też powiedzieć, że nie sądzę, by cokolwiek zmieniło się po tych wyborach w relacjach polsko-amerykańskich. Znam Joe Bidena niemal tak długo, jak Donalda Trumpa. Nowy prezydent jest dobrym i przyzwoitym człowiekiem. Przez osiem lat pełnił funkcję wiceprezydenta, a politykiem był przez całe zawodowe życie. On zna się na rzeczy, jest politykiem bystrym i sprawnym.

Większość z projektów, nad którymi pracujemy, jest akceptowana przez oba amerykańskie ugrupowania polityczne. Czy to klimat, czy bezpieczeństwo energetyczne, czy wschodnia flanka NATO, rozwój sieci 5G, czy też inicjatywa Trójmorza – to są rzeczy akceptowane i przez Demokratów, i przez Republikanów. Sądzę zatem, że nadal będziemy na tym budować relacje.

Czyli uważa Pani, że te kluczowe obszary współpracy między Polską i USA, zwłaszcza współpraca wojskowa i obecność wojsk USA w Polsce, zostaną utrzymane po zmianie prezydenta?

Zdecydowanie tak. Kiedy wrócę do Waszyngtonu, będę zdawać relację przedstawicielom nowej administracji i na podstawie dotychczasowych interakcji z nimi mogę pana zapewnić, że to są dla nowej ekipy również kluczowe zagadnienia.

A co z Fortem Trump? Czy ten projekt również będzie rozwijany?

Powstanie tak zwanego „Fort Trump” jest oczywiście ideą wymyśloną, ale w kwestii przybywania kolejnych żołnierzy amerykańskich do Polski to odbywa się to zgodnie z planem. Już aktywowaliśmy wysunięte dowództwo V korpusu amerykańskich wojsk lądowych. Ono już funkcjonuje i w tej kwestii nie będzie żadnych zmian.

W trakcie kampanii wyborczej w USA ze strony Joe Bidena popłynęły krytyczne słowa pod adresem polskiego rządu. Z kolei polskie władze miały bardzo dobre relacje z administracją Donalda Trumpa. Czy po zmianie na fotelu prezydenta nie dojdzie do ochłodzenia tych stosunków?

Chcę powiedzieć, że – biorąc pod uwagę wszystko, co wiem – nie powinno być zgrzytów w naszych relacjach. I na ile znam prezydenta elekta Bidena oraz prezydenta Dudę, spodziewam się, że ci obaj czarujący ludzie, obaj mający duże poczucie humoru, bardzo się zaprzyjaźnią. Będę zaskoczona, jeśli tak się nie stanie.

Na jakim etapie jest projekt związany z amerykańską technologią nuklearną dla przyszłej polskiej elektrowni atomowej?

Ten projekt jest na początkowym etapie, ale otrzymaliśmy już od rządu USA pieniądze na opracowanie studium wykonalności, podpisaliśmy umowę i jesteśmy na drodze do jego realizacji, do cywilnej energetyki nuklearnej w Polsce. Musimy również zwracać uwagę na technologię, która w tym projekcie odgrywa wielką rolę. Myślę, że w ciągu najbliższych trzech-pięciu lat małe reaktory nuklearne będą dostępne i zrewolucjonizują ten sektor. To pozwoli Polsce na osiągnięcie neutralności węglowej – mam nadzieję, że za mojego życia.

A może to kwestia już kilku najbliższych lat?

Oczywiście. Obecnie elektrownia atomowa to kwestia dziesięciu lat, ale mając na uwadze, jak szybko następuje postęp technologiczny – kto wie. Kilka lat temu wynalezienie szczepionki wymagało lat, dziś wymaga miesięcy. Technologia pędzi do przodu, a Stany Zjednoczone obecnie wróciły ponownie do tego sektora biznesu i będą inwestować weń znacznie więcej pieniędzy. Mamy najlepszą technologię i zainwestujemy w jej rozwój jeszcze więcej pieniędzy.

A ponieważ jest porozumienie co do tego w Kongresie – zarówno Demokraci, jak i Republikanie popierają to – z powodów bezpieczeństwa narodowego. Nie tylko z powodu ochrony klimatu, ale obu tych priorytetów. Dlatego sądzę, że będziemy świadkami naprawdę wielkiego przełomu technologicznego w krótkim czasie.

Zapewne zrobiła Pani podsumowanie swojej misji w Polsce. Z jakich osiągnięć jest Pani szczególnie zadowolona?

Osiągnęliśmy bardzo dużo, a co jest najistotniejsze dla mnie? Z pewnością wprowadzenie Polski do programu ruchu bezwizowego, ponieważ tak długo obiecywaliśmy to dziesięciu milionom Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych, a to była zaległa sprawa. Dlatego podkreślam to osiągnięcie.

Chciałabym tu również wymienić aktywowanie w Poznaniu wysuniętego stanowiska dowodzenia V Korpusu wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych, a także podpisanie umowy dotyczącej rozwoju cywilnego programu energetyki nuklearnej. Mając na uwadze to, co zrobiliśmy w dziedzinie energetyki – gaz LNG, który jest pomostem między węglem i bezemisyjnymi źródłami energii – Polska rzeczywiście radykalnie poszła do przodu w tej dziedzinie. I to właściwie powinno być na samej górze tej listy, ponieważ kraj, którego energetyka jest oparta na węglu, dokonuje tego wielkiego postępu, mając na uwadze ochronę klimatu.

I chciałabym podkreślić, że jest to osiągnięcie zmierzające do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. I z kolei dla mnie osobiście ważny był projekt Trójmorza, to, że udało się go zainicjować. Sądzę, że będzie to projekt absolutnie podstawowy i spodziewam się, że nowa administracja będzie się na nim skupiać. To obszar zamieszkany przez 500 milionów ludzi, a ten projekt tworzy miejsca pracy po obu stronach Atlantyku.

Znaczenie tego projektu można sobie uświadomić, jeśli się spojrzy, gdzie znajdują się nasi adwersarze, gdzie leży Polska – na wschodniej flance NATO – a także, że ten obszar stanowi dla Chin bramę na Zachód. Zatem ważne jest, byśmy kontynuowali w krajach te inicjatywy, i nie sądzę, by było czymś trudnym pozyskać na nie inwestycje.

A jak Pani postrzega rolę Polski w Europie? Podczas swej inauguracji ponad dwa lata temu mówiła Pani, że chciała zostać ambasadorem w Warszawie, by być częścią sukcesu, na który Polska jest skazana.

Chcę zdecydowanie podkreślić, że wystarczy spojrzeć na ostatnie 30 lat historii Polski i jej osiągnięcia w tym czasie – to był sukces fenomenalny! I myślę, że przez ostatnie dwa lata mogliśmy naprawdę na tym sukcesie budować i go jeszcze wykładniczo powiększać. Myślę, że Polska obecnie zajmuje słusznie należne jej miejsce jednej z głównych sił przy europejskim stole, razem z Francją i Niemcami, z powodów, o których mówiłam, w odniesieniu do Rosji i Chin.

Polska jest na pierwszej linii. Polska ma wszystko, czego potrzeba: wykształconą siłę roboczą, znakomitą etykę pracy, zorientowanie na rodzinę, demokratycznie wybrany rząd, stabilną walutę – wszystko, czego poszukują inwestorzy. I jeśli się tylko porówna dokonania Polski do dokonań jej sąsiadów, osiągnięcia Polski zapierają dech. Te kraje wystartowały z jednego punktu, a zobaczcie, gdzie jest teraz Polska. To jest coś, z czego każdy Polak powinien być naprawdę dumny. To, co osiągnęliście w ciągu 30 lat, jest godne podziwu.

Nie sądzi Pani, że Polska powinna zatem odgrywać bardziej ambitną rolę w Unii Europejskiej?

Zdecydowanie. I jestem przekonana, że tak będzie – wykorzystując atuty, które wcześniej podkreśliłam. To nieuniknione: po pierwsze, z powodu geopolitycznego położenia na mapie Europy, a po drugie, że Polska jest kotwicą dla środkowej i wschodniej Europy, dla 500 milionów ludzi.

Na marginesie – żeby wspomnieć jeszcze jedną kwestię – to jest jedyny region, który się rozwija. Zachodnia Europa już nie rośnie, a wschodnia i środkowa – tak. Zatem na pewno Polska będzie odgrywać większą rolę. Nie widzę możliwości, by się tak nie stało. Polska jest kluczowym graczem, którego zwyczajnie nie da się pomijać.

Ale Pani sama często krytycznie wypowiadała się pod adresem polskich władz, choćby w kwestii środowiska LGBT czy odnośnie wolności mediów…

Tak, wielokrotnie mi się za to obrywało. (śmiech) Cóż, ja bym nigdy nie wypowiadała się na temat LGBT, gdyby reakcja na te osoby nie przybrała tak brzydkiego wyrazu. Poczułam się zmuszona. Oczywiście rozumiem, że Polska to kraj katolicki, i rozumiem, jak dużo czasu zajęło to Stanom Zjednoczonym, by zrozumieć i przyznać prawa tym osobom. W Polsce to musi nastąpić w sposób organiczny. Zatem sądzę, że jest to kwestia, co do której nie ma się co irytować. To musi przyjść naturalnie. I to przyjdzie, z czasem. Obserwuję młodych Polaków i wiem, że potrzeba czasu. Również w Stanach Zjednoczonych trzeba było czasu, wielu dekad, by to zaakceptować.

A jeśli chodzi o media?

Jeśli chodzi o wolność mediów, jest to jedna z tych rzeczy, która wymaga, moim zdaniem, stałej czujności, czego dowodem jest to, co oglądaliśmy na Węgrzech. Stany Zjednoczone są bardzo wyczulone na tę kwestię, ponieważ wolność mediów jest fundamentem demokracji.

Ale prawda jest taka, że Polska ma bardzo różnorodne media i musimy być czujni w tej dziedzinie. Z perspektywy amerykańskiej jedna z naszych firm stała się obiektem ataku, a to jeden z największych inwestorów amerykańskich w Polsce. A jest ważne, żeby amerykańskie inwestycje były traktowane sprawiedliwie.

Naszym zmartwieniem było to, że jako publiczna firma, notowana na giełdzie w Nowym Jorku, może być atakowana czy też zmuszana do sprzedaży udziałów. To by było równoznaczne z nacjonalizacją. Polska wie dużo na ten temat, ponieważ doświadczała tego za czasów komunistycznych. Dlatego to była dla nas sytuacja graniczna.

Ogólnie uważa Pani, że polskie media są wolne, czy mają problem z niezależnością?

Macie mnóstwo mediów, wiele stacji telewizyjnych, mnóstwo portali internetowych. Media w Polsce są obecnie bardzo zdywersyfikowane. Musimy tylko czuwać nad tym, by tak pozostało.

Po raz pierwszy w historii wiceprezydentem USA będzie kobieta – Kamala Harris. Czy to znak czasów? Czy wkrótce możemy się spodziewać pierwszej prezydent USA?

O, zdecydowanie tak. To nieuniknione. To na pewno się wydarzy. Kiedy? Tego nie wiem, ale się wydarzy. I stanie się to nie dlatego, że ta osoba będzie kobietą. Ale stanie się tak, bo będzie to osoba bardzo utalentowana, wykształcona, bardzo doświadczona i bardzo zdolna.

Chciałabym tu jasno powiedzieć, że nie pomaga to kobietom, kiedy kierujemy się tylko kwestią płci i mówimy, że potrzebujemy więcej kobiet w polityce. My potrzebujemy więcej najbardziej utalentowanych i wykwalifikowanych ludzi i wśród takich osób są kobiety.

Jest Pani pierwszą kobietą na stanowisku ambasadora USA w Polsce. Czy może Pani opowiedzieć o swoich osobistych doświadczeniach z misji w Polsce? Jak Pani realizuje to wyzwanie?

Cóż, byłam na emeryturze, kiedy prezydent Trump poprosił mnie o wypełnienie tej misji. To największy zaszczyt, jaki mnie w życiu spotkał: służyć mojemu krajowi u jednego z naszych najważniejszych sojuszników. Muszę powiedzieć, że to trudne wyzwanie. Opanowanie niezbędnych umiejętności jest wymagające, ale ja nigdy nie uchylałam się od ciężkiej pracy. Lubię wyzwania i walkę.

Ale muszę powtórzyć, że to był zaszczyt i nawiązałam tu przyjaźnie, które będą trwały przez resztę mojego życia. Polacy sprawili, że czuję się tutaj jak u siebie w domu. Zdałam sobie sprawę, że to także wynik mojego wychowania. Jak pan wie, wychowywałam się blisko parku Kościuszki w moim mieście, chodziłam na polskie imprezy urodzinowe, modliłam się z Polakami w kościele w mojej dzielnicy. Wydaje mi się, że to sprawiło, że ta Polska stała się aż tak przyjazna dla mnie. Nawet kiedy w pewnych sytuacjach budziłam kontrowersje i krytykowano mnie, wiedziałam, że nie powinnam tego brać do siebie. Czułam to. Mogę przestać być ambasadorem i wyjechać, ale Polska zawsze będzie w moim sercu.

Czy po powrocie do Stanów zamierza Pani utrzymywać kontakty z polską społecznością?

Już się ode mnie nie uwolnicie! (śmiech) Po powrocie będę w Waszyngtonie 25 stycznia i tam będę pracować nad pewnymi projektami, nad którymi pracujemy tutaj – zwłaszcza nad kwestią energetyki nuklearnej i inicjatywą Trójmorza. Pragnę pozostać aktywna i dopilnować, by te projekty posuwały się naprzód. Poza tym, jak wspomniałam, mam tu już przyjaciół na całe życie, więc będę w jakiś sposób cały czas tu obecna.

Czy jest coś typowo polskiego, co zabierze Pani ze sobą do Ameryki?

Tak, jest coś takiego: trzy pocałunki. W Stanach Zjednoczonych całujemy się na powitanie tylko w jeden policzek. Zabieram ze sobą do Ameryki trzy pocałunki. Teraz, kiedy tylko jest okazja, żeby otrzymać dwa pocałunki więcej – korzystam z niej! (śmiech) A więc zabieram je do Stanów Zjednoczonych i od teraz to będzie zawsze: raz, dwa, trzy!

A co z polskim jedzeniem? Może jakieś przepisy kulinarne?

Ja uwielbiam polskie jedzenie, ale muszę dodać, że jestem do niego przyzwyczajona, bo moja prababcia robiła pierogi i kapustę… Dorastałam, jedząc polskie potrawy, również polską kiełbasę, więc to nie jest coś nowego dla mnie. Kocham polskie jedzenie. Zresztą, kto by go nie lubił – jest wspaniałe.

Za nami trudny rok. Świat walczy z pandemią koronawirusa, jest kryzys gospodarczy w wielu branżach. Czy mimo tego znajduje Pani powody do optymizmu na nowy rok?

Jestem optymistką z natury. I proszę zauważyć – mamy już szczepionkę, możemy przekonać ludzi do tego, by się szczepili. Pokonamy tę pandemię. Nadejdzie dzień, że będziemy wolni od covidu w sensie zdrowotnym. Pewnie będziemy żyć z jego obecnością, tak jak żyjemy z grypą, ale ten wirus nie będzie już stanowił takiego zagrożenia, jak obecnie. To już jest na horyzoncie, to nie jest tylko marzenie, ponieważ mamy już szczepionkę.

Jestem optymistką, bo przechodziliśmy już przez różne kryzysy zarówno jako jednostki, kraje i jako cały świat – i przetrwaliśmy je. Ten również prze-trwamy. Wyjdziemy z niego silniejsi niż kiedykolwiek. Szczerze w to wierzę.

Dziękuję za rozmowę, Pani ambasador.

Dziękuję również i zostańcie zdrowi!

 

Red. Rozmawiał Wojciech Rogacin PolskaPress AIP

Jedenastu senatorów chce przełożenia o dziesięć dni głosowania nad zatwierdzeniem wyników wyborów

0

Jedenastu republikańskich senatorów, pod przewodnictwem Teda Cruza, senatora z Teksasu, wystosowało apel o przełożenie głosowania nad zatwierdzeniem listopadowych wyników wyborów prezydenckich w USA. Chcą powołania specjalnej komisji, która zbadałaby zarzuty o fałszerstwa wyborcze.

 

Senatorowie domagają się, by przesunąć o dziesięć dni zaplanowane na 6 stycznia głosowanie w Kongresie, mające zatwierdzić wynik wyborów prezydenckich z listopada ubiegłego roku. Zgodnie z podliczonymi głosami wygrał w nich kandydat Demokratów Joe Biden, który pokonał urzędującego prezydenta Donalda Trumpa. Ten ostatni jednak nie uznaje wyników i twierdzi, że zostały one sfałszowane.

Ze strony sztabu Donalda Trumpa i mediów mu sprzyjających płyną doniesienia o rzekomych fałszerstwach wyborczych na masową skalę, które miały działać na korzyść Joego Bidena. Jak dotychczas sądy nie potwierdziły tego.

Grupa 11 republikańskich senatorów chce zatem powołania specjalnej komisji kongresu, która miałaby zbadać doniesienia o rzekomych fałszerstwach.

– Kongres powinien niezwłocznie powołać Komisję Wyborczą, z pełnymi uprawnieniami śledczymi i prawem do ustalenia faktów, w celu przeprowadzenia pilnej 10-dniowej kontroli wyników wyborów w spornych stanach. Po zakończeniu kontroli poszczególne stany winny ocenić ustalenia Komisji i w razie potrzeby zwołać specjalną sesję ustawodawczą w celu potwierdzenia ewentualnej zmiany w głosowaniu – napisali senatorowie.

– W związku z tym 6 stycznia zamierzamy głosować za odrzuceniem głosów elektorskich ze spornych stanów jako złożonych niezgodnie z regulaminem i poświadczonych prawem (wymóg ustawowy), do czasu zakończenia nadzwyczajnego audytu – napisali senatorowie.

Życzliwie do wniosku 11 senatorów republikańskich odniósł się wiceprezydent Mike Pence. Jak informuje BBC, wiceprezydent Pence wcześniej powstrzymywał się od komentarzy odnoście zarzutów o fałszowanie wyborów, jednak w sobotę szef jego sztabu Marc Short powiedział, że Pence podziela „obawy milionów Amerykanów, dotyczącymi oszustw wyborczych i nieprawidłowości”.

Short dodał, że Pence z zadowoleniem przyjmuje wysiłki członków Izby Reprezentantów i Senatu, aby wykorzystać uprawnienia, które mają na mocy prawa, do wniesienia sprzeciwu i przedstawienia dowodów przed Kongresem i narodem amerykańskim.

BBC przypomina, że to właśnie wiceprezydent Mike Pence, jako przewodniczący Senatu, będzie odpowiadał za nadzorowanie sesji 6 stycznia i ogłoszenie Bidena zwycięzcą wyborów prezydenckich.

Red. Wojciech Rogacin PolskaPress AIP

Niedzielski prosi rektora WUM o wyjaśnienie jego obecności podczas szczepień celebrytów

0

Minister zdrowia Adam Niedzielski zwrócił się do rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Zbigniewa Gacionga o ustosunkowanie się do informacji o jego obecności podczas szczepień osób ze świata kultury i polityki – wynika z pisma, udostępnionego przez ministra na Twitterze.

 

„Sprawa szczepień ma wymiar formalny i etyczny. Formalny zweryfikuje kontrola @NFZ_Centrala. W wymiarze etycznym – w związku z informacjami dot. możliwej obecności Rektora przy szczepieniach – poprosiłem o ustosunkowanie się pisemnie do tej informacji” – napisał minister Adam Niedzielski i zamieścił fotokopię swojego pisma do rektora WUM.

 

„W związku z informacjami opublikowanymi na profilu Facebook ZUM na WUM dotyczącymi Pańskiej obecności podczas szczepień osób ze świata kultury i polityki proszę o ustosunkowanie się do tej informacji” – głosi pismo ministra do rektora.

 

W minioną niedzielę rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali także Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Szczepienia przeprowadziła „wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem” – poinformował w sobotę rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Zbigniew Gaciong. Rektor podawał również, że powołał „wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić przedstawioną sprawę”.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. Poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.(PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

 

pś/ skr/

Najważniejszy jest pacjent – okulistyka w czasach pandemii

Klinika Okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie jest wiodącym ośrodkiem w Polsce. Placówka od lat z sukcesami wdraża najnowsze techniki operacyjne.

 

Klinika jest jedynym ośrodkiem w Europie, w którym do operacji usuwania zaćmy stosowany jest sprzęt 3D. Ośrodek jest także pionierem w Polsce w stosowaniu rozwiązań związanych z telemedycyną.

Profesor Robert Rejdak, nie kryje zadowolenia i dumy, że dzięki podjętym wyzwaniom, lubelska okulistyka stała się rozpoznawalną i cenioną na świecie „marką”. Kierownik Kliniki Okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, profesor Robert Rejdak był gościem redaktora Krzysztofa Czerwieckiego.

 

Red.

Zamachowiec z Nashville wierzył w UFO i istnienie ludzi-jaszczurów

0

Mężczyzna, który wysadził się w powietrze w Wigilię w centrum Nashville w amerykańskim stanie Tennessee był wyznawcą spiskowych teorii o atakach z 11 września 2001 roku, wierzył w istnienie UFO i ludzi-jaszczurów (reptilian) – wynika z doniesień lokalnej telewizji News Channel 5.

 

Dziennikarze telewizji otrzymali kopię listu wysłanego przez sprawcę zamachu Anthony’ego Warnera na dzień przed atakiem. W dziewięciostronicowym liście zawierającym również dwa dyski USB z filmami na temat spiskowych teorii Warner napisał, że posiadł „niezmierną wiedzę” i „rozumie wszystko, począwszy od tego kim oni są, aż po czym naprawdę jest wszechświat”.

 

Z treści listu wynika, że mężczyzna wierzył w istnienie reptilian – przybyłych z kosmosu ludzi-jaszczurów, którzy potrafią manipulować ludzkimi umysłami i którzy zawładnęli Ziemią i zmienili ludzkie DNA. Warner pisał też, że ataki z 11 września były dziełem obcych z innej planety. Twierdził jednocześnie, że „wszystko jest iluzją” i „nie ma czegoś takiego jak śmierć”

 

Z informacji News Channel 5 wynika, że kopie listu otrzymało co najmniej kilka osób, z którymi Warner utrzymywał kontakt.

 

Warner, specjalista od informatyki, w Wigilię Bożego Narodzenia wysadził w powietrze swój samochód turystyczny w centrum Nashville przed budynkiem operatora telekomunikacyjnego AT&T. Jedyną ofiarą zamachu był on sam, bowiem na 15 minut przed wybuchem ostrzegł okolicznych mieszkańców przed eksplozją.

 

Jak pisze portal telewizji z Nashville, w liście nie ma bezpośrednich wyjaśnień co chciał osiągnąć mężczyzna; nie ma też odniesień do firmy AT&T.

(PAP)

osk/ ap/

Kamil Stoch wygrywa w Innsbrucku i zostaje liderem TCS. Kubacki po raz 23. na podium

0

Kamil Stoch triumfował w Innsbrucku w trzecim konkursie Turnieju Czterech Skoczni i został liderem imprezy, którą już dwukrotnie wygrał. Na drugie miejsce awansował ubiegłoroczny zwycięzca Dawid Kubacki, który w niedzielę był trzeci. Między nimi jest 12,5 punktu różnicy.

 

 

Foto PHILIPP GUELLAND  PAP/EPA.

Stoch wielokrotnie powtarzał, że skocznia w Innsbrucku jest jedną z jego ulubionych. Był to więc idealny moment na przejęcie kontroli w TCS. Po drugim miejscu w Oberstdorfie i czwartym w Garmisch-Partenkirchen, w niedzielę znokautował rywali.

 

Na półmetku Lanisek jeszcze był blisko. Obaj skoczyli po 127,5 m i Stoch wyprzedzał Słoweńca o zaledwie 0,7 pkt. W finale jednak Lanisek skoczył 123,5 m, a trzykrotny mistrz olimpijski osiągnął aż 130 m.

 

„Jestem zadowolony z tego, co tutaj pokazałem. W tym momencie koncentruję się tylko na pracy, którą muszę jeszcze wykonać. Na razie nie myślę o tym, że znów mogę wygrać Turniej Czterech Skoczni” – powiedział Stoch.

 

To był 350. indywidualny start Stocha w Pucharze Świata. Na podium stawał 74 razy, a na najwyższym stopniu 37-krotnie.

 

Kubackiemu trzecią lokatę dało 126 i 127,5 m. Czwarte miejsce zajął Piotr Żyła – 126,5 i 124,5 m. Trzech Polaków w najlepszej czwórce było także 1 stycznia w Ga-Pa. Wówczas wygrał Kubacki, trzeci był Żyła, a czwarty Stoch.

 

W niedzielę fatalny dzień miało dwóch najlepszych zawodników na półmetku cyklu – Halvor Egner Granerud i Karl Geiger. Obaj w pierwszej serii zepsuli swoje skoki. Uzyskali, odpowiednio, 116,5 i 117 m, co przełożyło się na 29. i 30 lokatę. W drugiej próbie spisali się już znacznie lepiej. Norweg skoczył 127,5, a Niemiec 128,5 m i zawody zakończyli na 15. oraz 16. pozycji.

 

W klasyfikacji TCS Stoch wyprzedza ubiegłorocznego triumfatora Kubackiego o 15,2 pkt. Trzeci Granerud traci do lidera 20,6 pkt, a czwarty Geiger 24,7.

 

Stoch TCS wygrywał już w sezonach 2016/17 i 2017/18. Pięć razy triumfował w tej imprezie Fin Janne Ahonen, czterokrotnie Niemiec Jens Wiessflog, a po trzy zwycięstwa na koncie mają Norweg Bjoern Wirkola i Niemiec Helmut Recknagel.

 

Natomiast w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wciąż wyraźnie prowadzi Granerud. Norweg ma 162 punkty przewagi nad Niemcem Markusem Eisenbichlerem. Na trzecie miejsce awansował Stoch – 338 pkt straty. Czwarty jest Kubacki, a piąty Żyła.

 

Polacy objęli za to prowadzenie w Pucharze Narodów. Drugich Norwegów wyprzedzają o 32 pkt.

 

Poniedziałek będzie dniem przerwy. We wtorek w Bischofshofen odbędą się kwalifikacje, a w środę konkurs wieńczący rywalizację o Złotego Orła.

(PAP)

Wyniki:

1. Kamil Stoch (Polska) 261,6 pkt (127,5 m/130,0 m)
2. Anze Lanisek (Słowenia) 249,6 (127,5/123,5)
3. Dawid Kubacki (Polska) 248,3 (126,0/127,0)
4. Piotr Żyła (Polska) 246,2 (126,5/124,5)
5. Yukiya Sato (Japonia) 245,6 (126,5/130,0)
6. Markus Eisenbichler (Niemcy) 245,0 (120,5/128,5)
7. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 244,3 (132,0/123,0)
8. Stefan Kraft (Austria) 243,5 (121,0/127,0)
9. Michael Hayboeck (Austria) 242,5 (127,5/123,0)
10. Gregor Deschwanden (Szwajcaria) 240,6 (124,5/126,5)

18. Andrzej Stękała (Polska) 233,3 (126,5/120,0)
19. Aleksander Zniszczoł (Polska) 232,9 (128,0/126,5)
31. Maciej Kot (Polska) 115,0 (121,0)
41. Klemens Murańka (Polska) 99,6 (112,5)

Klasyfikacja Turnieju Czterech Skoczni (po 3 z 4 zawodów):

1. Kamil Stoch (Polska) 809,9 pkt
2. Dawid Kubacki (Polska) 794,7
3. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 789,3
4. Karl Geiger (Niemcy) 785,2
5. Markus Eisenbichler (Niemcy) 776,5
6. Anze Lanisek (Słowenia) 770,4
7. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 766,7
8. Piotr Żyła (Polska) 763,3
9. Philipp Aschenwald (Austria) 761,7
10. Andrzej Stękała (Polska) 760,3

28. Klemens Murańka (Polska) 569,9
34. Aleksander Zniszczoł (Polska) 452,6
40. Maciej Kot (Polska) 335,2

Klasyfikacja PŚ (po 10 konkursach):

1. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 746 pkt
2. Markus Eisenbichler (Niemcy) 584
3. Kamil Stoch (Polska) 408
4. Dawid Kubacki (Polska) 381
5. Piotr Żyła (Polska) 358
6. Anze Lanisek (Słowenia) 350
7. Karl Geiger (Niemcy) 301
8. Robert Johansson (Norwegia) 279
9. Yukiya Sato (Japonia) 252
10. Daniel Huber (Austria) 234

14. Andrzej Stękała (Polska) 163
29. Aleksander Zniszczoł (Polska) 70
33. Klemens Murańka (Polska) 57
35. Paweł Wąsek (Polska) 55
50. Maciej Kot (Polska) 17
53. Jakub Wolny (Polska) 16
64. Stefan Hula (Polska) 2
67. Tomasz Pilch (Polska) 1

Klasyfikacja Pucharu Narodów (po 11 konkursach):

1. Polska 1828 pkt
2. Norwegia 1796
3. Niemcy 1746
4. Austria 1143
5. Słowenia 989
6. Japonia 864
(PAP)

Kraska: Jeżeli szczepionka miałby się zmarnować, można zaszczepić rodziny medyków lub pacjentów

0

NFZ określił, że jeżeli szczepionka miałby się zmarnować, bo osoba z grupy zerowej nie zgłosiła się, można zaszczepić ewentualnie rodziny pracowników służby zdrowia lub pacjentów, którzy w danym szpitalu przebywają – podkreślił w niedzielę wiceszef MZ Waldemar Kraska.

Kraska, pytany w Polskim Radiu 24 o szczepienia osób spoza grupy „0” – aktorów i polityków, w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, zaznaczył, że początkowo pojawiająca się informacja o tym, iż była to akcja promująca szczepienia jest nieprawdziwa. Wyraził nadzieję, że komisja, która w poniedziałek rozpocznie prace, wyjaśni sytuację i wskaże, czy można było daną dawką leku zaszczepić inne osoby.

 

„Nie ma żadnych dodatkowych puli dla osób poza grupą „0” (…) Wiemy, że teraz, z tej puli są też szczepieni oprócz pracowników służby zdrowia, także pracownicy domów pomocy społecznej, personel pomocniczy, pracownicy stacji sanitarnych, osoby, które na co dzień biorą czynny udział w zwalczaniu COVID-19″ – zaznaczył Kraska.

 

Jak podkreślił, „bardzo dziwną rzeczą jest, że pewna grupa celebrytów, polityków znalazła się w tej grupie zerowej”. „Widzimy, że są równi i równiejsi. Tak nie powinno być. Szczególnie teraz, w dobie epidemii, kiedy walczymy z nią od wielu miesięcy, szczepionkę powinny otrzymać osoby z pierwszej linii frontu” – zaznaczył wiceszef MZ.

 

Jak zauważył, w okresie świąteczno-noworocznym wielu medyków jest na urlopach. „NFZ określił, że jeżeli ta szczepionka miałby się zmarnować, to z tej puli zerowej, jeśli nie ma osób, które się zgłosiły, można zaszczepić ewentualnie rodziny pracowników służby zdrowia lub pacjentów, którzy w danym szpitalu przebywają” – wskazał. Jak dodał, na pewno takie osoby by się znalazły, nie trzeba było sięgać po celebrytów.

 

W minioną niedzielę rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

Liczne komentarze na temat szczepień osób, które nie są pracownikami ochrony zdrowia, wywołała m.in. informacja o zaszczepieniu się byłego premiera, europosła SLD Leszka Millera. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski informował w piątek, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.

 

Premier Mateusz Morawiecki w sobotę mówił PAP, że „przestrzeganie zasad kolejności szczepienia to wyraz szacunku dla reguł społecznej solidarności”. „Informacje medialne o znanych osobach m.in. ze świata kultury i polityki, które zaszczepiły się poza kolejnością to prawdziwy skandal. Nie ma żadnego uzasadnienia dla łamania zasad. Każda dawka szczepionki przekazana z naruszeniem harmonogramu to dawka, której może zabraknąć osobom najbardziej potrzebującym” – powiedział premier. Dodał też, że „osoby publiczne, które postanowiły wykorzystać swoją pozycję do uzyskania szczepionki poza kolejnością nie tylko kompromitują siebie, ale szkodzą Narodowemu Programowi Szczepień”. „Tak samo jest z placówkami, które dopuściły do tego procederu” – zaznaczył.

 

Rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong informował w sobotę, że powołał wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić sprawę szczepienia przeciw koronawirusowi osób poza kolejnością, m.in. aktorów i celebrytów. Dodał też, że WUM nie prowadzi akcji szczepień. „Akcję tę prowadzi wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem” – poinformował.

(PAP)

 

autor: Monika Zdziera

 

mzd/ amac/

Wietnam: Pojawiła się szansa na przetrwanie zagrożonego gatunku żółwi

0

Jeden z najbardziej zagrożonych wyginięciem gatunków na świecie – żółwiak szanghajski zyskał szansę na przetrwanie. Sądzono, że przy życiu pozostał jedynie przetrzymywany w chińskim zoo samiec. Okazało się jednak, że w Wietnamie żyje samica tego gatunku.

„Rok 2020 zostanie zapamiętany jako czas nadziei dla żółwiaka szanghajskiego, nazywanego niekiedy żółwiem Jangcy. W jeziorze Dong Mo w Wietnamie pod koniec października została zidentyfikowana samica tego gatunku, przetrzebionego przez człowieka ze względu na wyjątkowo smaczne mięso” – podał w Nowy Rok brytyjski dziennik „The Guardian”.

 

Żółwiak szanghajski (Rafetus Swinhoei) był odławiany także ze względu na pancerz używany w medycynie ludowej i jaja, które solono i wykorzystywano jako remedium przeciwko rozwolnieniu – przypomina dziennik.

 

Po śmierci w styczniu 2016 samca żyjącego w jeziorze Hoan Kiem w centrum Hanoi przy życiu pozostały trzy osobniki: para w ogrodzie zoologicznym w Suzhou w Chinach oraz samiec w Wietnamie. Gdy w kwietniu 2019 roku w chińskim zoo zmarła ostatnia samica żółwiaka, nazywana „China Girl”, gatunek został uznany za niezdolny do dalszej reprodukcji. Podejmowane wcześniej próby sztucznego zapłodnienia nie powiodły się.

 

„W tym przepełnionym smutkiem i złymi wiadomościami roku, znalezienie samicy zagrożonego gatunku stwarza nadzieję, że żółwiak szanghajski jednak przetrwa” – powiedział Hoang Bich Thuy, szef wietnamskiego oddziału amerykańskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody WCS (Wildlife Conservation Society).

 

„To najlepsza wiadomość, jaką działaczom ochrony żółwi przyniósł 2020 r.” – ocenił w grudniu w specjalnym oświadczeniu Związek na rzecz Ocalenia Żółwi (Turtle Survival Alliance).

 

Zdaniem wietnamskich władz w kraju jest kilka okazów żółwiaka szanghajskiego. „Oprócz samicy w tym samym jeziorze Dong Mo żyje jeszcze jeden osobnik o nieustalonej płci. Znaleziono też ślady DNA wskazujące, że w pobliskim jeziorze z Xuan Khanh jest także okaz żółwia Jangcy” – podało WCS. Poszukiwania żółwiaków zostaną wznowione na wiosnę, gdy poziom wód będzie najniższy.

 

„Jak już będziemy wiedzieć, jakiej płci są osobniki żyjące w Wietnamie, sporządzimy plan dalszych działań na rzecz ich ewentualnego łączenia z nadzieją, że się rozmnożą” – zapowiedział Timothy McCormack, dyrektor Azjatyckiego Programu Ochrony Żółwi na Półwyspie Indochińskim.

 

Żółwiaki szanghajskie żyły niegdyś głównie w Chinach. Są uważane za duże żółwie. Długość skorupy dorosłego osobnika to ponad 100 cm, a waga 120 kg. Tradycyjnie żyły w rzece Jangcy i jeziorze Tai Hu.

 

Wśród wszystkich kręgowców to żółwie stanowią najbardziej zagrożony rząd. Blisko połowa z 356 gatunków tego rzędu jest na granicy całkowitego wyginięcia. Dotyczy to zwłaszcza żółwi Jangcy. Zajmująca się ochroną zagrożonych żółwi organizacja Turtle Survival Alliance uznała żółwiaki szanghajskie za najbardziej zagrożone żółwie na świecie obok 24 innych.

 

(PAP)

 

mars/

Rosja. Media: Norweska firma nie będzie certyfikować Nord Stream 2

0

Norweskie towarzystwo klasyfikacyjne DNV GL (Det Norske Veritas), które miało wydać certyfikat dla Nord Stream 2 po zakończeniu jego budowy, zrezygnowało ze świadczenia tej usługi ze względu na nowe sankcje USA wobec gazociągu – podał rosyjski portal RBK.

„Zgodnie z sankcjami, DNV GL zawiesza wszelkie działania dotyczące sprawdzania systemu rurociągowego Nord Stream 2 dopóty, dopóki sankcje pozostaną w mocy” – przekazał RBK w sobotę wieczorem oświadczenie norweskiego towarzystwa klasyfikacyjnego.

 

Oceniło ono, że „ze względu na obecną sytuację nie może wydać certyfikatu po zakończeniu budowy gazociągu” – relacjonuje rosyjski portal.

 

RBK poinformował, że zwrócił się o komentarz do operatora gazociągu Nord Stream 2.

 

Pod koniec listopada 2020 r. media w Rosji podawały, że DNV GL wycofało się z projektu Nord Stream 2 ze względu na sankcje. Później jednak strona norweska zdementowała te informacje i wyjaśniła, że nie będzie świadczyć usług na rzecz statków zaangażowanych w projekt, natomiast podejmie się certyfikowania systemu rurociągowego Nord Stream 2.

 

(PAP)

 

awl/ mars/

Chiny: Festiwal lodu. 300 robotników od rana do wieczora wydobywa z zamarzniętej rzeki Songhua lód

0

Ponad 300 robotników od rana do wieczora wydobywa z zamarzniętej rzeki Songhua lód, z którego powstaną rzeźby, pałace, pagody i mosty, czyli elementy dorocznego festiwalu lodu w Harbinie na północnym wschodzie Chin – relacjonuje agencja Reutera.

 

Ubrani w gumiaki, grube kurtki, rękawice i czapki, chroniące przed siarczystym mrozem, robotnicy wyrębują z szerokiej na kilometr rzeki bloki lodu. Wielu z nich na co dzień pracuje na budowach albo przy uprawie roli.

 

„Przychodzimy do kopalni lodu codziennie o godz. 6 rano. Czasem musimy pracować w nadgodzinach do 20 czy 21, a nawet długo po północy” – powiedział jeden z robotników, 40-letni Zhang Wei.

 

Chwilę wytchnienia daje krótka przerwa na lunch: miska gorącego makaronu, pierogów albo bułek gotowanych na parze w prowizorycznych stołówkach z drewnianych drągów.

 

Co roku dziesiątki tysięcy bloków lodu są wydobywane z rzeki i przewożone ciężarówkami na miejsce harbińskiego festiwalu, gdzie powstają z nich naturalnej wielkości zamki, pagody, mosty, a nawet serwująca prawdziwe posiłki restauracja.

 

Według robotników lód z rzeki jest niezastąpiony. „Sztuczny lód nie jest wystarczająco gruby i silny, by utrzymać się na wietrze” – powiedział Wang Qiusheng, który wyrębuje lód na festiwale od 20 lat.

 

Tymczasem na miejscu wystawy, pośród rusztowań, dźwigów i wózków widłowych, robotnicy układają już bloki lodu jeden na drugim, po czym nadają im kształt piłami mechanicznymi i dłutami.

 

37. Międzynarodowy Festiwal Śniegu i Lodu w Harbinie rozpocznie się 5 stycznia. Ruch na granicach Chin pozostaje bardzo ograniczony z uwagi na pandemię koronawirusa, więc większość gości będą stanowili turyści krajowi. W czasie festiwalu temperatury mają spaść do nawet minus 35 stopni Celsjusza.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ ap/ jar/

Dawid Kubacki powalczy dziś w Innsbrucku o drugie z rzędu podium

0

Dawid Kubacki powalczy w niedzielę w Innsbrucku o drugie z rzędu podium w zawodach Turnieju Czterech Skoczni. Poza zwycięzcą piątkowych zmagań w Garmisch-Partenkirchen kibice polskich skoczków narciarskich liczą też na Kamila Stocha, który we wtorek w Oberstdorfie był drugi.

Kubacki, triumfator poprzedniej edycji TCS, w pierwszej odsłonie obecnej – w Oberstdorfie – zajął 15. miejsce. Tego samego dnia został po raz pierwszy ojcem. Wiadomość o narodzinach córki podziałała na niego uskrzydlająco – w kolejnych zawodach stanął na najwyższym stopniu podium, a w kwalifikacjach w Innsbrucku był trzeci.

 

Fani biało-czerwonych mają również nadzieję, że na podium po przeniesieniu rywalizacji do Austrii wróci też Stoch, który w Ga-Pa był czwarty, a w sobotnich kwalifikacjach piąty.

 

Trzeci w piątek Piotr Żyła dzień później, walcząc o prawo udziału w konkursie w Innsbrucku, zajął ósmą pozycję.

 

W niedzielnych zawodach, które rozpoczną się o godz. 13.30, wystąpi wszystkich siedmiu Polaków. Skład uzupełniają: Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Maciej Kot.

 

Plany podopiecznych Michala Dolezala pokrzyżować będzie chciał m.in. brylujący w tym sezonie Norweg Halvor Egner Granerud, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, który w Garmisch-Partenkirchen był drugi.

 

W austriackiej części TCS nie biorą udziału dwaj utytułowani Niemcy Richard Freitag i Andreas Wellinger. Obaj słabo zaprezentowali się w dwóch wcześniejszych odsłonach imprezy. W kwalifikacjach nie uczestniczył również Norwega Marius Lindvik, którego zabrakło już w obsadzie zmagań w Ga-Pa. W sylwestrowy wieczór w klinice w Innsbrucku przeszedł on operację stomatologiczną.

 

W TCS obowiązuje system KO – na podstawie wyników kwalifikacji tworzonych jest 25 par (według klucza: 1. z 50., 2. z 49., itd.) pierwszej serii. Do finałowej awansują ich zwycięzcy oraz pięciu „szczęśliwych przegranych”, czyli zawodników z najwyższymi notami spośród pokonanych w parach.

 

Rywalem Kubackiego będzie Austriak Timon-Pascal Kahofer, Stocha Niemiec Constantin Schmid, a Żyły Japończyk Junshiro Kobayashi, starszy brat bardziej utytułowanego Ryoyu. Stękała zmierzy się z Rosjaninem Jewgienijem Klimowem, Zniszczoł ze Słoweńcem Zigą Jelarem, a Murańka z reprezentantem Kraju Kwitnącej Wiśni Keiichim Sato. Bardzo trudne zadanie czeka Kota, który trafił na dobrze spisującego się Niemca Markusa Eisenbichlera, wicelidera klasyfikacji generalnej PŚ.

 

Po dwóch odsłonach TCS prowadzi Granerud, który ma cztery punkty przewagi nad Niemcem Karlem Geigerem, 6,7 pkt nad Stochem i 8,6 pkt nad Kubackim.

 

Ostatni konkurs w ramach tej imprezy odbędzie się w środę w Bischofshofen.

 

(PAP)

 

an/ sab/

Kurtyka: W ciągu dwóch dekad wyłączymy 70 proc. starych bloków energetycznych

0

Transformacja polskiej energetyki staje się coraz bardziej paląca i nie wynika tylko z kwestii klimatycznych, ale również z powodu jej wieku – podkreślił minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Dodał, że w ciągu 20 lat trzeba będzie wyłączyć ok. 70 proc. bloków.

Szef resortu klimatu i środowiska podsumowując w rozmowie z PAP 2020 rok, podkreślił, że był on bardzo ważny dla ministerstwa.

 

„Był to pierwszy pełny rok działania resortu klimatu, a później resortu klimatu i środowiska. Zebranie kompetencji w jednym miejscu pozwoliło uruchomić prace nad transformacją polskiej energetyki, która w następnych latach będzie przebiegać wielotorowo” – zaznaczył minister.

 

Kurtyka jako kluczowe wymienił przygotowanie projektu „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”. Zakłada on m.in. wycofanie węgla z użycia w ciepłownictwie indywidualnym do 2030 r. w miastach, a do 2040 r. na obszarach wiejskich. W zależności od cen CO2 w 2040 r. z węgla kamiennego ma powstawać 11-28 proc. energii elektrycznej. Projekt zakłada także m.in. budowę w Polsce elektrowni atomowych, jak i istotne zwiększenie odnawialnych źródeł energii np. w morskich farmach wiatrowych.

 

„PEP2040 uwzględnia nowe uwarunkowania związane z wyzwaniami polityki klimatycznej, sprawiedliwiej transformacji, ochrony powietrza, ale także pandemii COVID-19. Będzie się na to składać kilkanaście aktów prawnych w tym m.in. ustawa offshorowa, która powinna zacząć obowiązywać od wiosny 2021 roku” – wskazał.

 

Minister dodał, że w ciągu roku udało się podpisać też kilka sektorowych porozumień z branżą ws. promocji fotowoltaiki, biogazu, czy wodoru. Z polskiej inicjatywy w październiku podpisano też „Deklarację Bałtycką na rzecz Morskiej Energetyki Wiatrowej”. Oprócz Polski, poparły ją Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Dania, Szwecja, Finlandia oraz Komisja Europejska.

 

„Wchodzimy w okres, kiedy transformacja polskiego systemu energetycznego staje się coraz bardziej paląca. 70 proc. naszych bloków energetycznych ma powyżej 30 lat i w ciągu dwóch dekad trzeba będzie je zastąpić. Musimy podjąć ten wysiłek nie tylko ze względów na politykę klimatyczną, ale głównie z powodu ich starości” – powiedział Kurtyka.

 

Dodał, że ta transformacja będzie kosztować setki miliardów złotych, a blisko 60 mld zł w ciągu dekady trafi do regionów najbardziej uzależnionych teraz od węgla.

 

Pod koniec 2020 roku państwa UE zgodziły się podnieść swój cel redukcji CO2 do 2030 r. o 55 proc. z 40 proc. PAP zapytała, czy uda się nam go zrealizować, a także czy wywiążemy się z planu na 2020 r. – czyli osiągniecia 15 proc. udziału OZE w miksie energetycznym.

 

Kurtyka zaznaczył, że „trendy technologiczne nam sprzyjają”. „Przykładowo zainstalowanie pierwszego GW w PV zajęło nam 8 lat, z kolei drugi GW zajął nam tylko 8 miesięcy. To pokazuje, że jak się przejdzie przez pewien punkt krytyczny, jeśli chodzi o efektywność technologii i wsparcie państwa jest dobrze skonstruowane, to można osiągać bardzo ambitne cele. Tak samo będzie np. z elektromobilnością, która za 2-3 lata osiągnie ten sam fenomen co program +Mój Prąd+” – powiedział.

 

Odnośnie celu na 2020 r. minister podkreślił, że produkcja OZE w Polsce rośnie bardzo szybko.

 

„Pandemia doprowadziła do tego, że źródła konwencjonalne zostały znacząco dotknięte i ten bilans OZE się poprawił. Czekamy na statystyki europejskie w tej sprawie, ale one nie pojawią się na początku roku. Już teraz widać, że kilka państw europejskich nie spełni zobowiązań na 2020 r. i jest to chociażby Francja. W naszym przypadku liczy się przede wszystkim trajektoria, a rośniemy bardzo szybko. Międzynarodowa Agencja Energii pół roku temu podawała, że do 2024 r. moc nowych zainstalowanych OZE w Polsce wzrośnie o 65 proc. Moim zdaniem ta prognoza jest bardzo konserwatywna i tych źródeł będzie jeszcze więcej” – powiedział.

 

Dodał, że w związku z rozwojem OZE i promocją energetyki prosumenckiej w 2021 roku będzie kontynuowany program „Mój Prąd”. Z wcześniejszych zapowiedzi ministerstwa wynikało, że program ma być rozszerzony o kolejne komponenty. Nie będzie tylko dotacji do paneli PV; mają zostać też dofinansowane ładowarki do samochodów elektrycznych.

 

„Sukces tego programu wynika głównie z jego prostoty i ją chcemy zachować. Musimy jeszcze zrobić bilans środków, jakie mamy do dyspozycji, natomiast kwestie techniczne są w dużej mierze przygotowane. W programie znajdą się na pewno jeszcze ładowarki oraz systemy zarządzania energią w domu. Chcemy wzmocnić ten komponent konsumpcji energii po stronie gospodarstw” – przekazał Kurtyka.

 

Dodał, że są przygotowywane również rozwiązania w tej sprawie dla dużej energetyki, która musi odebrać prąd od mikroproducentów.

 

„Pracujemy nad rozwiązaniem dla klastrów energii, by jak najwięcej obszarów w Polsce było +zrównoważonych energetycznie+. Trzeba ograniczyć moc szczytową i stworzyć lokalne bufory, magazyny takiej energii w chłodzie lub cieple, w małych elektrowniach wodnych. Chcemy też zachęcić operatorów do inwestycji w sieci. To będą systemowe rozwiązania, nad którymi pracujemy z URE” – podsumował.

(PAP)

 

autor: Michał Boroń

 

mick/ skr/

Kalisz: Zarzuty dla sprawcy wypadku, w którym zginął 14-latek

0

42-letni kierowca BMW, który doprowadził do czołowego zderzenia z innym samochodem, w wyniku czego zmarł 14-letni chłopiec usłyszał dwa zarzuty – poinformował w niedzielę PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.

 

Mężczyzna – jak powiedział prokurator Meler – przyznał się do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, ale zakwestionował spowodowanie wypadku.

 

Do zdarzenia doszło 1 stycznia br. na ulicy Piłsudskiego w Kaliszu. Około godziny 18 na prostym odcinku drogi BMW zderzyło się czołowo z volkswagenem Golfem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina z powiatu ostrowskiego.

 

W wypadku poszkodowani zostali pasażerowie volkswagena: 43-letni mężczyzna, jego 42-letnia żona oraz dwóch synów w wieku 14 i 15 lat.

 

Najciężej ranny 14-latek kilka godzin później zmarł w kaliskim szpitalu. Jego matka przebywa na oddziale neurochirurgicznym, mąż i syn na chirurgii.

 

42-latek nie doznał poważnych obrażeń ciała, dlatego trafił do policyjnej izby zatrzymań. Badanie wykazało, że był nietrzeźwy; miał 1,5 promila alkoholu w organizmie.

 

Postawiono mu dwa zarzuty – kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

 

„Drugi zarzut mężczyzna zakwestionował. W wyjaśnieniach wskazał okoliczności, które teraz prokuratura będzie weryfikować. Dlatego na obecnym etapie prokurator zlecił dodatkowe czynności w postaci próby odtworzenia bezpośrednio całego odcinka drogi, po którym mężczyzna się poruszał poprzez zabezpieczenie monitoringu, przesłuchanie innych kierowców – świadków. Te zarzuty mogą ulec zmianie” – powiedział prokurator Maciej Meler.

 

Za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego pod wpływem alkoholu grozi do 12 lat więzienia. Mężczyzna prowadzi w Kaliszu ośrodek szkolenia kierowców.

 

(PAP)

 

autorka: Ewa Bąkowska

 

bak/ amac/

 

Matyja: Zatrudnianie lekarzy z zagranicy bez weryfikacji zawodowych, jest zagrożeniem dla pacjentów

0

Zatrudnianie lekarzy z zagranicy bez weryfikacji zawodowych, jest zagrożeniem dla pacjentów – powiedział w niedzielę prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.

Profesor odniósł się w ten sposób do podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudy ustawy, która umożliwia szpitalom zatrudnianie na uproszczonych zasadach lekarzy, pielęgniarek i innych medyków spoza Unii Europejskiej w okresach zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii. „Zatrudnianie lekarzy z zagranicy bez weryfikacji zawodowych, jest zagrożeniem dla pacjentów” – powiedział w wywiadzie dla Radia Zet Matyja. Przyznał, że w obecnej sytuacji potrzebne są dodatkowe ręce do pracy w służbie zdrowia, ale nie można zatrudniać lekarzy bez znajomości języka polskiego czy nazw leków obowiązujących w Polsce. Wskazał, że państwo polskie cudzoziemcom chętnym do pracy w służbie zdrowia, powinno najpierw zagwarantować darmową naukę języka, a potem ułatwić wszystkie procedury związane z nostryfikacją uprawnień. „W przeciwnym razie te dodatkowe ręce mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku” – powiedział.

 

Prezydent podpisał nowelizację niektórych ustaw, której celem jest zapewnienie kadr medycznych w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii. Na podstawie nowych przepisów szpitale będą mogły zatrudniać na uproszczonych zasadach lekarzy, pielęgniarki i innych medyków spoza Unii Europejskiej. Ustawa z 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych wprowadza rozwiązania dotyczące wykonywania zawodów lekarza, lekarza dentysty, pielęgniarek, położnych i ratowników medycznych. Została opublikowana w Dzienniku Ustaw z 29 grudnia pod poz. 2401. Weszła w życie 30 grudnia 2020 r., z wyjątkiem niektórych przepisów.

 

O niepodpisywanie ustawy apelowały do prezydenta samorządy zawodów medycznych.

 

 

(PAP)

 

autor: Ewa Wesołowska

 

ewes/ dki/

Maria Seweryn: Popełniłam błąd szczepiąc się przeciw COVID-19; Oddzielcie moją osobę od wspaniałej kampanii

0

Aktorka Maria Seweryn opublikowała w mediach społecznościowych film, na którym przeprasza za to, że poza kolejnością skorzystała z możliwości zaszczepienia się przeciw COVID-19. „Popełniłam błąd. Proszę żebyście państwo oddzielili wspaniałą kampanię od mojej osoby” – mówiła.

W sobotę pojawia się informacja, że wśród osób zaszczepionych w ramach Narodowego Programu Szczepień, poza kolejnością, zaszczepiła się m.in. Maria Seweryn. Aktorka w rozmowie z dziennikarzem Polsat News najpierw zaprzeczyła udziału w Narodowym Programie Szczepień, a chwilę później potwierdziła. Seweryn opublikowała w niedzielę film, na którym przeprosiła za skorzystanie ze szczepienia oraz za kłamstwo.

 

„Wiozłam mojego tatę na szczepionkę. Wiozłam go, bo jest po ciężkiej operacji, chodzi o kulach. Nie jechałam tam z zamiarem zaszczepienia się, nie jechałam też jako ambasador. Tam popełniłam błąd, ponieważ zaproponowano mi szczepienie, a ja się zgodziłam. (…) Gdy dziennikarz Polsatu zapytał, czy się szczepiłam, skłamałam z obawy, że być może zrobiłam coś złego, a nie jestem seniorem” – powiedziała aktorka.

 

Maria Seweryn powiedziała, że rozumie oburzenie i zbulwersowanie opinii publicznej. „Jest mi wstyd. Proszę, żebyście oddzielili wspaniałą kampanię od mojej osoby, która znalazła się tam fatalnie i przypadkowo” – dodała.

 

Aktorka podkreślała, że „w sytuacji, kiedy niewielu ludzi chce się szczepić, należy robić wszystko, żeby przekonać Polaków do szczepień”, dlatego pomysł, by w ramach kampanii „zaszczepić znanych seniorów jak kampanią wspaniałą”.

 

Oprócz Andrzeja Seweryna i Marii Seweryn zaszczepiła się także jej matka, Krystyna Janda. Informację tę podała na Twitterze. Według informacji reportera Polsat News, aktorka Janda dzwoniła do aktorów seniorów przed świętami z propozycją szczepień w WUM. Mieli być ambasadorami akcji promującej szczepienia.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował w czwartek, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali także Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Szczepienia przeprowadził „wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem” – poinformował w sobotę rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Zbigniew Gaciong. Rektor podawał również, że powołał „wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić przedstawioną sprawę”.

(PAP)

 

hd/ dki/

Molo w St. Petersburg pęka? Właśnie wybrano je drugim „Najlepszym Nowym Miejscem” w USA!

0

Trzecim jest The Forge: Lemont Quarries w Illinois. Które miejsce wygrało w konkursie „USA Today 10Best”?
https://www.10best.com/awards/travel/best-new-attraction-2020/

Wielka Brytania: Podawanie dwóch dawek szczepionki na Covid-19 od różnych producentów niezalecane

0

Podawanie dwóch dawek szczepionki przeciw koronawirusowi od dwóch różnych producentów jest niezalecane, chyba że nie ma innej możliwości – napisała w wydanej w sobotę rekomendacji brytyjska rządowa agencja Public Health England.

Rekomendacja została wydana w związku z tym, że w poniedziałek w Wielkiej Brytanii do użycia wchodzi druga szczepionka przeciw Covid-19 – opracowana przez firmę AstraZeneca i Uniwersytet Oksfordzki. Od 8 grudnia używana już jest szczepionka firm Pfizer i BioNTech. W obu przypadkach Wielka Brytania jako pierwsza na świecie dopuściła je do użytku.

 

W przypadku obu szczepionek dla pełnej ochrony pacjenta wymagane jest podanie dwóch dawek. Według wydanej rekomendacji, druga dawka od innego producenta nie jest zalecana, z wyjątkiem rzadkich sytuacji, jeśli szczepionka od pierwszego nie byłaby dostępna albo nie wiadomo było, którą dawkę podano przy pierwszym szczepieniu.

 

„Nie rekomendujemy mieszania szczepionek przeciw Covid-19 – jeśli pierwsza z dawek była od Pfizera, nie należy podawać drugiej od AstraZenca i odwrotnie. Mogą być wyjątkowo rzadkie sytuacje, w których ta sama szczepionka nie jest dostępna lub nie wiadomo, którą pacjent otrzymał. Powinny zostać podjęte wszelkie wysiłki, by podać tę samą, ale jeśli nie jest to możliwe, lepiej podać drugą dawkę innej szczepionki niż nie podać jej wcale” – powiedziała w stacji Sky News Mary Ramsay, szefowa departamentu szczepień w Public Health England.

 

Pfizer zaleca, by drugą dawkę podawać po trzech tygodniach, jednak w środę brytyjska komisja ds. szczepień JCVI zarekomendowała, że zaszczepienie jak największej liczby osób pierwszą dawką powinno mieć priorytet przed podaniem drugiej dawki tym, którzy już otrzymali pierwszą. Jak wyjaśniono, zarówno w przypadku produktu Pfizera, jak i AstraZeneca, już po przyjęciu pierwszej dawki budowany jest wysoki poziom odporności. Według nowych zaleceń, w przypadku szczepionki Pfizera i BioNTech druga dawka może być podawana od 3 do 12 tygodni po pierwszej, zaś w przypadku szczepionki AstraZeneca – od 4 do 12 tygodni po pierwszej.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ ap/

Burza o szczepienia dla celebrytów i polityków. Będzie kontrola na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym

0

Wyjaśnieniem zaszczepienia na COVID-19 osób spoza kolejki, a więc spoza „grupy zero” na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym zajmie się wewnętrzna komisja powołana przez rektora placówki. W poniedzialek rozpocznie się na WUM także kontrola NFZ zlecona przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.

Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Zbigniew Gaciong powiedział dziennikarzom, że nie wiedział, iż szczepionki mają zostać podane osobom do tego nieuprawionym, w tym celebrytom. „To, że taka sytuacja miała miejsce, to nie jest powód do zadowolenia” – mówił.

Profesor Zbigniew Gaciong wyjaśniał, że Uniwersytet nie uczestniczy w szczepieniach, jedynie – z jego inicjatywy- zaoferowano spółce Centrum Medyczne miejsce, gdzie można sprawnie zaszczepić dużą liczbę osób. Uniwersytet jest właścicielem spółki. Rektor podkreślał, że spółka ta ma bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu masowych akcji szczepień, została wybrana przez Narodowy Fundusz Zdrowia do udziału w Narodowym Programie Szczepień. Poinformował, że zwrócił się także do Przewodniczącego Rady Nadzorczej spółki o wyjaśnienie sprawy.

Profesor Zbigniew Gaciong powiedział też, że dawki podane osobom spoza obowiązującej kolejności, pochodziły z dodatkowej puli, a większość zaszczepionych na WUM to medycy. Z jego informacji wynika także, że żadna dawka nie została zmarnowana i nikt z medyków nie został odesłany z odmową zaszczepienia.

Rektor mówił, że komisja wyjaśni też, kto dobierał osoby spoza kolejki szczepień i kto się z nimi kontaktował. Zapewnił, że nie wiedział, iż szczepionki mają zostać podane osobom do tego nieuprawionym.

Na WUM zaszczepieni zostali m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller, aktorka Krystyna Janda. Aktorka i polityk napisali o tym w mediach społecznościowych. Do przyjęcia pierwszej dawki szczepionki przyznała się też – w rozmowie z Polsat News – aktorka Maria Seweryn. „Moi rodzice (Krystyna Janda i Andrzej Seweryn – red.), będąc seniorami, byli na liście osób do zaszczepienia. Ponieważ mój ojciec porusza się o kulach, pojechałam z nim na szczepienie. Nie było nikogo poza nami, pani doktor mnie zaprosiła i powiedziała, że „skoro już pani jest, niech pani wejdzie, jest otwarta dawka. Ja z tego skorzystałam. Nie miałam poczucia, że to nieetyczne, ponieważ zrozumiałam to tak, że dawka się zmarnuje. Jadąc tam, nie myślałam, że mi się to przytrafi – podkreśliła w rozmowie z Polsat News.
Szczepionkę przeciwko COVID-19 otrzymał także aktor Wiktor Zborowski. Artysta powiedział Polsat News, że na szczepienie zaprosił go Warszawski Uniwersytet Medyczny. „Po prostu zostałem przez WUM zaproszony do pewnej akcji, nie zabiegałem o to. Uznałem, że akcja jest ważna, więc zrobiłem to, choć myślałem, że będę się szczepić w drugiej połowie stycznia. WUM wystosował zaproszenie do teatru, do Krystyny Jandy, teatr to koordynował” – powiedział.

Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował w czwartek, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM. Zaszczepiono też grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym osiemnaście znanych postaci kultury i sztuki, które „zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień”.

Profesor Piotr Religa z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego mówił w Polskim Radiu 24, że szczepienie osób znanych może być przykładem dla reszty społeczeństwa. „Może to posłużyć do przekonania koronasceptyków, że szczepić się warto i nie ma bezpośrednich działań niepożądanych” – dodał.

Narodowy Fundusz Zdrowia w związku z doniesieniami medialnymi o szczepieniu osób spoza grupy „zero”, wyjaśniał, że jest ono możliwe tylko w sytuacji dysponowania przez szpital wolnymi dawkami szczepionki, którymi nie uda się zaszczepić personelu szpitala, np. z powodu nieobecności w pracy w czasie świąteczno-noworocznym.
„Odpowiadając na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym, do 6 stycznia, oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne jest także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala. Dzięki tej możliwości szpitale węzłowe maksymalnie wykorzystają dawki szczepionki, które mogłyby nie być podane zgłoszonym do szczepień medykom i personelowi niemedycznemu, ze względu na nieobecność w czasie świąt i w okresie noworocznym.”- informuje NFZ w komunikacie.

NFZ przypomina, że szczepionki trafiają do szpitali w partiach zawierających wielodawkowe fiolki. Fiolki muszą być użyte w krótkim czasie po ich dostarczeniu, dlatego podanie szczepionek rodzinom medyków i pacjentom pozwoli na ich maksymalne wykorzystanie.

Szczepienia przeciw COVID-19 są wykonywane dla osób z danego etapu. Aktualnie szczepione są osoby z grupy „zero”, czyli m.in. personel medyczny. Inne osoby mogą być szczepione tylko i wyłącznie w przypadku ryzyka zmarnowania szczepionki poprzez brak stawienia się osób uprawnionych. Narodowy Fundusz Zdrowia – jak stwierdza komunikat – zażąda pilnych wyjaśnień od placówek, co do których pojawiły się uzasadnione wątpliwości w sprawie naruszenia tych zasad.

W Polsce w ciągu minionej doby zarejestrowano 6 945 nowych zakażeń koronawirusem – informuje Ministerstwo Zdrowia. Od wczoraj zmarły 102 zakażone osoby, a wyzdrowiało 9 155 osób.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/IARzbiorcza/ d Pilecki/w dyd