21.5 C
Chicago
piątek, 20 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 2065

Formuła 1: Hamilton nadal najlepiej zarabiającym kierowcą

0

Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 Brytyjczyk Lewis Hamilton z zespołu Mercedesa będzie także w tegorocznym sezonie najlepiej zarabiającym kierowcą – ujawnił dziennik „The Sun”. Jego roczna pensja ma wynieść 40 mln funtów.

Hamilton w poniedziałek podpisał nowy kontrakt z zespołem, który będzie obowiązywał tylko przez rok. Szef teamu Mercedes Toto Wolff natychmiast uciął jednak wszelkie pojawiające się spekulacje o możliwości zakończenia przez Hamiltona kariery po sezonie 2021.

 

„To, że kontrakt jest tylko na rok, o niczym nie świadczy. Z tego co wiem, to Lewis na razie nie planuje zakończenia kariery sportowej, a umowa będzie zapewne pod koniec 2021 prolongowana” – oświadczył Wolff.

 

Drugim na liście płac wśród kierowców F1 – zdaniem gazety – będzie w tym roku Holender Max Verstappem z Red Bulla. Jego pensja za wynieść 18,2 mln funtów. Na trzeciej pozycji znalazł się Monakijczyk Charles Leclerc z Ferrari, który ma otrzymać 10,2 mln. Tyle samo ma zarobić Australijczyk Daniel Ricciardo z McLarena.

 

Po 7,3 mln funtów zarobią Hiszpan Carlos Sainz Jr. z Ferrari i czterokrotny mistrz świata Niemiec Sebastian Vettel z ekipy Aston Martin. Obaj będą w tym roku jeździli w nowych zespołach, Vettel rozstał się z Ferrari i przeszedł do Aston Martina, który zastąpi Racing Point. Natomiast w Ferrari Vettela zastąpi właśnie Sainz Jr., syn doskonałego kierowcy rajdowego Carlosa.

 

Na kwotę 6,5 mln funtów „The Sun” ocenia w tegorocznym sezonie zarobki dwukrotnego mistrza świata Hiszpana Fernando Alonso, który będzie kierowcą zespołu Alpine (dawny Renault F1 Team).

 

Na ósmym miejscu listy najlepiej zarabiających kierowców F1 znalazł się wicemistrz świata 2020 Fin Valtteri Bottas, który ma otrzymać 5,8 mln. Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla, którego sponsorzy – według nieoficjalnych informacji – wpłacają do kasy zespołu najwięcej wśród tzw. pay driverów, otrzyma 4,4 mln, a zawodnik zespołu Alfa Romeo Fin Kimi Raikkonen, gdzie kierowcą rezerwowym i testowym jest Robert Kubica, dostanie 3,6 mln.

 

Pensje w zespole F1 nie są jedynym źródłem dochodów kierowców F1. Większość z nich ma podpisane kontrakty reklamowe, których wysokość jest objęta tajemnicą handlową.

 

Tegoroczny sezon Formuły 1 ma się rozpocząć 28 marca wyścigiem o Grand Prix Bahrajnu na torze Sakhir. (PAP)

 

wha/ co/

Pogrzeb Henryka Jerzego Chmielewskiego, Papcia Chmiela – w środę w Warszawie

0

Pogrzeb Henryka Jerzego Chmielewskiego, Papcia Chmiela odbędzie się w środę, 10 lutego, o godz. 13 w Domu Pogrzebowym na Powązkach Wojskowych. Następnie nastąpi odprowadzenie do grobu rodzinnego na Cmentarzu Bródnowskim. Pogrzeb będzie transmitowany w mediach społecznościowych.

Rysownik, autor serii komiksów o przygodach Tytusa, Romka i A’Tomka, powstaniec warszawski zmarł w nocy z 21 na 22 stycznia w wieku 97 lat.

 

Uroczystości pogrzebowe Papcia Chmiela rozpoczną się w środę o godz. 13 w Domu Pogrzebowym na Powązkach Wojskowych, po czym nastąpi odprowadzenie do grobu rodzinnego na Cmentarzu Bródnowskim.

 

Pogrzeb będzie miał charakter uroczystości państwowej.

 

Ze względu na panującą pandemię i konieczność ograniczenia liczby uczestników, będzie zapewniona transmisja z uroczystości w mediach społecznościowych m.in. na Facebooku wydawnictwa Prószyński i S-ka.

 

Papcio Chmiel (niegdyś zwany także Dziadziem Chmielem) urodził się 7 czerwca 1923 r. w Warszawie. Należał do Armii Krajowej, w jego domu odbywały się tajne spotkania podziemia. Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie został artylerzystą w Wojsku Polskim.

 

Karierę rysownika komiksów Chmielewski rozpoczął, rysując dla „Świata Przygód”, kontynuację losów Sierżanta Kinga z królewskiej konnicy (rok 1947), a potem w „Świecie Młodych” humoreski takie jak „Półrocze bumelanta” (rok 1951) czy „Witek Sprytek” (lata 1955-56).

 

W roku 1956 wpadł na pomysł komiksu o Romku, A’Tomku i małpie wysłanej w kosmos – czyli Tytusie. Historia ta nie znalazła uznania w redakcji „Świata Młodych”. Wydrukowano ją dopiero rok później, kiedy Rosjanie wystrzelili pierwszy sputnik.

 

Od tamtego czasu aż do lat 80. przygody trójki bohaterów systematycznie ukazywały się na łamach „Świata Młodych”.

 

Popularność komiksu przerosła oczekiwanie autora. Czytelnicy stale domagali się informacji o Tytusie. W styczniu 1971 roku, w numerze 2000 „Świata Młodych” cała gazeta została zredagowana przez Tytusa de ZOO. W roku 1973, w związku z 25-leciem „Świata Młodych”, Papcio przedstawił charakterystykę Tytusa: waga średniośmieszna, wzrost 90 cm albo 130 (w zależności o tego, czy stał na nogach, czy na rękach).

 

Od drugiej połowy lat 60., kiedy Tytus, Romek i A’Tomek pojawili się w książeczkach, przygody publikowane w piśmie coraz częściej stawały się fragmentami nowych albumów. Pierwsza z serii książeczek została wypuszczona na rynek przez Wydawnictwo Harcerskie „Horyzonty” w 1966 r. Nosiła tytuł „Tytus zostaje harcerzem”. Od razu zdobyła olbrzymią popularność, sprzedając się w łącznym nakładzie 660 tys. egzemplarzy. Podobnie było z następnymi tomami.

 

Na podstawie komiksów powstał pełnometrażowy film animowany „Tytus, Romek i A’Tomek wśród złodziei marzeń”.

 

Chmielewski był też autorem autobiografii pod tytułem „Urodziłem się w Barbakanie” oraz będącej drugim tomem tej biografii książki „Tytus zlustrowany”.

 

Był Kawalerem Orderu Uśmiechu. W 2007 roku został odznaczony Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a w 2009 roku podczas uroczystości z okazji 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej.

 

W 2019 roku prezydent Andrzej Duda nadał mu Medal Stulecia Odzyskanej Niepodległości. (PAP)

 

autor: Katarzyna Krzykowska

 

ksi/ dki/

Prezydent Niemiec w dziwny sposób usprawiedliwa Nord Stream 2. „Cyniczne”

0

Ambasada Ukrainy w Berlinie wyraziła oburzenie słowami prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera o budzącym kontrowersje gazociągu Nord Stream 2. „Wątpliwe argumenty historyczne” prezydenta zostały przyjęte w Kijowie „z zaskoczeniem i oburzeniem” – napisał w oświadczeniu ambasador Andrij Melnyk.

W niedawnej rozmowie z gazetą „Rheinische Post” Steinmeier zapytany, co sądzi o ukończeniu Nord Stream 2 i czy niemieckie interesy są bardziej związane z bezpieczeństwem energetycznym czy lojalnością wobec USA, odpowiedział: „Gdyby to było takie proste… Ale przede wszystkim: dialog z nową administracją amerykańską w tej sprawie nawet się nie rozpoczął.”

 

Bronił rurociągu argumentując, że „po trwałym pogorszeniu stosunków w ostatnich latach relacje energetyczne są prawie ostatnim pomostem między Rosją a Europą”. „Obie strony muszą zastanowić się, czy ten most można całkowicie zburzyć (…). Jak mamy wpływać na sytuację, którą postrzegamy jako niedopuszczalną, kiedy odcinamy ostatnie połączenia?” – powiedział.

 

Niemiecki prezydent przekonywał też, że Niemcy muszą zwrócić uwagę na wymiar historyczny, i przypomniał niemiecki atak na Związek Radziecki z 22 czerwca 1941 r. „Ponad 20 milionów ludzi w byłym Związku Radzieckim padło ofiarą wojny. To nie usprawiedliwia dzisiaj niewłaściwego postępowania w rosyjskiej polityce, ale nie możemy tracić z oczu szerszej perspektywy” – powiedział Steinmeier.

 

„Uwagi prezydenta Steinmeiera ubodły nas, Ukraińców, głęboko w serce. Nord Stream 2 pozostaje geopolitycznym projektem prezydenta Rosji Władimira Putina, sprzecznym z interesami Ukrainy” – pisze Melnyk w oświadczeniu, które otrzymała agencja dpa.

 

„Dlatego cyniczne jest, zwłaszcza w tej debacie, przywoływanie okropności nazistowskich rządów terroru, a ponadto przypisywanie wyłącznie Rosji milionów sowieckich ofiar niemieckiej wojny eksterminacyjnej i zniewolenia” – dodaje.

 

Melnyk zarzuca prezydentowi Niemiec, że nie wspomniał wprost o wielu milionach ofiar dyktatury nazistowskiej na Ukrainie, która w tamtym czasie należała do Związku Radzieckiego. To „niebezpieczne zniekształcenie historii” – powiedział.

 

Ukraina jest jednym z najsurowszych krytyków prawie ukończonego gazociągu Nord Stream 2, którym z Rosji do Niemiec ma być przesyłane 55 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Obecnie Ukraina nadal korzysta na dostawach rosyjskiego gazu do Europy przez swoje terytorium, pobierając od Moskwy opłaty tranzytowe. W najbliższych latach Rosja chce jednak dostarczać więcej gazu bezpośrednio do UE poprzez Nord Stream 2.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ akl/

Illinois podczas Super Bowl zarobiło ponad milion dolarów na sportowych zakładach hazardowych

0

Po raz pierwszy mieszkańcy Illinois mogli legalnie obstawiać Super Bowl. Dzięki zawartym zakładom hazardowym nasz stan zarobił ponad milion dolarów z tytułu podatku dochodowego.

 

Z komunikatu wydanego przez komisję hazardową Illinois wynika, że ogromnym zainteresowaniem cieszyły się zakłady podczas których obstawiano niedzielny mecz. Drużyna Tampa Bay Buccaneers pokonała Kansas City Chiefs i zdobyła Super Bowl.

Wysokość obstawionych zakładów internetowych przekroczyła w naszym stanie 45 milionów dolarów. Illinois zalegalizowało sportowe zakłady hazardowe w ubiegłym roku.

 

BK

Uwaga na fałszywe formularze podatkowe!

0

Amerykański urząd podatkowy( IRS) ponownie ostrzega przed  oszustami. Wysyłają on formy podatkowe rzekomo pochodzące z biur zajmujących się naszymi rozliczeniami.

 

Nie ma na nich konkretnych informacji tylko puste rubryki w które zgodnie ze wskazówkami powinniśmy wpisać swoje dane osobowe w tym numer Social Security. Wypełnionych formularzy nie powinniśmy podpisywać.

Zgodnie z prawem federalnym aby zeznanie podatkowe było ważne konieczny jest podpis podatnika. Urząd podatkowy apeluje by nie wypełniać tych formularzy i podobne informacje otrzymywane internetowo, głównie na skrzynkę mailową natychmiast kasować.

IRS kontaktuje się z podatnikami wyłącznie wysyłając zwykłą pocztą powiadomienia w tym także o zaległych podatkach.  Więcej informacji można znaleźć na stronie IRS.gov

 

BK

Policjant zaatakowany podczas dochodzenia w sprawie morderstwa

0

Dwóch uzbrojonych napastników zaatakowało detektywa prowadzącego dochodzenie w sprawie morderstwa. Do zdarzenia doszło w poniedziałek około 7 wieczorem w chicagowskiej dzielnicy South Shore.

 

Policjant prowadził czynności wyjaśniające związane z wcześniejszym morderstwem przy 7700 South Yates. Nagle podeszło do niego dwóch mężczyzn. Jeden miał pistolet a drugi nóż. Doszło do szarpaniny. Na pomoc funkcjonariuszowi ruszył inny policjant. Jednego z napastników aresztowano a drugi zbiegł. Poszkodowanego detektywa zabrano do szpitala. Odniósł obrażenia głowy i szyi. Lekarze określili jego stan jako dobry.

 

BK

Chicagowskie władze nie wykluczają zwiększenia liczby klientów obsługiwanych w restauracjach

0

Burmistrz Lori Lightfoot rozważa zwiększenie liczby klientów przyjmowanych przez restauracje. Wcześniej ich właściciele zaapelowali do władz miasta o zgodę na obsługę do 50 procent dopuszczalnej liczby klientów.

 

Podczas wczorajszej konferencji prasowej Lightfoot powiedziała, że zbliżające się Walentynki są jednym ze świąt, podczas których restauracje notują duży ruch. Obecnie mogą one obsługiwać do 25 procent dopuszczalnej liczby lub do 25 osób w jednym pomieszczeniu.

Wprawdzie Chicago przeszło już do czwartego etapu ale   zgodnie z zaleceniami miejskiego departamentu zdrowia nie zwiększono limitu klientów przyjmowanych w restauracjach i barach. Burmistrz zaznaczyła, że dokładnie monitorowana jest sytuacja pandemiczna w Chicago.

W najbliższą niedzielę, 14 lutego mina dokładnie dwa tygodnie od rozpoczęcia czwartego etapu w ramach którego zniesiono kolejne obostrzenia. Lori Lightfoot przyznała, że restauracje są wśród tych biznesów które najbardziej ucierpiały z powodu koronawirusa i dlatego nie wyklucza luzowania w ich przypadku dalszych ograniczeń.

 

BK

Rodzina studenta z Naperville oskarża aplikację Robinhood o przyczynienie się do jego śmierci

0

 Rodzina studenta college’u z Naperville złożyła pozew przeciw aplikacji Robinhood, umożliwiającej zawieranie transakcji giełdowych. 20-letni Alex Kearns w lipcu 2020 roku popełnił samobójstwo po sprawdzeniu swojego konta.

 

Chłopak był przekonany, że ma ujemne saldo w wysokości 730 tysięcy dolarów. W pozwie jaki wpłynął w poniedziałek do sądu powiatowego Santa Clara w Kalifornii rodzina zaznaczyła, że firma do której należy aplikacja przez swoje nierozważne postępowanie bezpośrednio wpłynęła na śmierć studenta.

Bliscy Kearns’a domagają się bliżej nieokreślonego odszkodowania i zarzucają firmie nieuczciwe praktyki biznesowe. Dodali, że Robinhood przyciąga zwłaszcza młodych i niedoświadczonych klientów, którzy łatwo inwestują na giełdzie.

20-latek, który popełnił samobójstwo zostawił rodzinie list. Oskarżył w nim Robinhooda o pozwolenie mu na zbyt duże ryzyko. Dodał, że zawarte przez niego transakcje powinny być anulowane ponieważ nie wiedział co robi. Alex Kearns był studentem wydziału biznesowego i interesował się funkcjonowaniem rynków finansowych.

 

BK

Federalne dofinansowanie dla chicagowskiego banku żywności

0

Chicagowski bank żywności (Greater Chicago Food Depository) otrzymał federalny grant w wysokości 2.6 miliona dolarów. Pieniądze pozwolą na otwarcie czterech kolejnych magazynów  i wsparcie 22 już działających.

 

Od początku pandemii koronawirusa Chicago otrzymało już 5 milionów dolarów z funduszu federalnego na pomoc żywnościową dla najbiedniejszych mieszkańców. Nowe magazyny otwarte zostaną w południowych i zachodnich dzielnicach.

W  roku fiskalnym 2020, chicagowski bank żywności przydzielił najbardziej potrzebującym ponad 93 miliony funtów produktów spożywczych. Warto dodać, że od początku pandemii dziennie przydzielanych jest 350 tysięcy funtów żywności. Dla porównania w poprzednich latach było to od 150 do 200 tysięcy funtów.

Warto dodać, że w styczniu wpłynęło w naszej metropolii  prawie 40 tysięcy nowych wniosków  o przyznanie pomocy żywnościowej.

 

BK

Firmy pozywają państwo za lockdown. Wiceminister: To nie skutek decyzji państwa, lecz pandemii

0

Każdy ma prawo iść do sądu, ale Skarb Państwa nie będzie pozbawiony ważkich argumentów, np. że trudna sytuacja, w której się znaleźliśmy, to nie skutek decyzji państwa, lecz pandemii – mówi PAP wiceszef MPRiT Marek Niedużak, odnosząc się do pozwów przedsiębiorców ws. odszkodowań za lockdown.

Dodał, że decyzją rządu jest za to „bezprecedensowa pomoc” dla firm.

 

Jak informowała PAP w ubiegłym tygodniu Prokuratoria Generalna, która reprezentuje Skarb Państwa przed sądami, wpłynęły dwa pozwy z żądaniami odszkodowawczymi, związanymi z lockdownem. Jeden z nich opiewa na ok. 215 tys. zł i został złożony przez właściciela galerii handlowej, a drugi na ok. 458 tys. zł i został złożony przez właściciela sieci siłowni.

 

Ograniczenia w działalności części branż, tzw. lockdown wprowadzono wiosną zeszłego roku po wybuchu pandemii koronawirusa. Częściowy lub całkowity zakaz działalności obejmował od tego czasu m.in. branżę hotelarską, gastronomiczną, fitness, handlową, turystyczną, rozrywkową, usługową, targową czy eventową.

 

Wiceszef resortu rozwoju pracy i technologii Marek Niedużak podkreślił, że w obliczu drugiej fali epidemii koronawirusa rząd podjął działania, które mają na celu pomoc szczególnie tym przedsiębiorcom, którzy najmocniej odczuli jej skutki.

 

„Przygotowaliśmy rozwiązania, mające wesprzeć firmy, aby mogły zachować swoją płynność finansową i ochronić miejsca pracy. W ramach całej pomocy z tarcz antykryzysowych, w tym m.in. tarczy branżowej, tarczy finansowej i tarczy turystycznej przeznaczyliśmy na pomoc przedsiębiorcom ponad 180 mld zł, co stanowi już blisko 9 proc. Produktu Krajowego Brutto” – poinformował Niedużak. „To bezprecedensowa skala pomocy, stawiająca nasz kraj w ścisłej czołówce państw unijnych jeśli chodzi o zakres wsparcia w relacji do rozmiaru gospodarki” – stwierdził.

 

Odnosząc się do zapowiedzi składania pozwów zbiorowych wobec SP za lockdown wiceminister powiedział, że „każdy ma prawo iść do sądu”. „Oczywiście szanuję to, respektuję, rozumiem, ale Skarb Państwa też nie będzie pozbawiony istotnych argumentów” – wskazał PAP wiceminister Marek Niedużak.

 

„Zasadniczym argumentem jest to, że trudna sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy, to skutek zdarzenia zewnętrznego – bezprecedensowej pandemii, z którą zmaga się cały świat – a nie decyzji państwa, które działa w stanie wyższej konieczności” – wskazał wiceszef MRPiT. Zwrócił uwagę, że państwo stoi przed dylematem: „mamy dobro w postaci życia i zdrowia ludzi, a z drugiej strony – dobro w postaci np. swobody działalności gospodarczej czy swobody przemieszczania się”. „Te dobra muszą być w takiej sprawie ważone” – podkreślił.

 

W opinii Niedużaka nie bez znaczenia w tej kwestii jest porównanie obostrzeń obowiązujących w Polsce z tymi w innych państwach Europy. „Jako resort rozwoju zawsze opowiadaliśmy się za utrzymaniem funkcjonowania gospodarki na tyle, na ile jest to bezpieczne, w rygorze DDM (dystans, dezynfekcja, maseczka – PAP). Nie jesteśmy więc krajem, który wprowadza największe obostrzenia dotyczące działalności gospodarczej czy przemieszczania się – nie mamy np. godziny policyjnej” – zaznaczył.

 

Dodał, że „nasze ograniczenia mieszczą się gdzieś w okolicach unijnej średniej restrykcji, które wszystkie inne państwa UE podjęły, żeby walczyć z tę nadzwyczajną sytuacją”. „Są solidne, naukowe przesłanki, aby twierdzić, że skutki braku wprowadzenia obostrzeń byłyby o wiele bardziej negatywne dla wszystkich z nas, w tym oczywiście dla samych przedsiębiorców” – dodał.

 

Niedużak zwrócił uwagę, że koniec końców w każdym z tych procesów trzeba będzie nie tylko ogólnie przesądzić zasady odpowiedzialności. „Trzeba też będzie udowodnić, że konkretna szkoda w określonej wysokości nastąpiła właśnie na skutek konkretnych działań państwa, a nie np. na skutek sytuacji pandemicznej” – podkreślił.

 

Wiceminister odniósł się też do decyzji sądów dotyczących uchylania kar dla przedsiębiorców, którzy zdecydowali się na otwarcie biznesów mimo obostrzeń gospodarczych. „W sądach wojewódzkich, czyli w pierwszej instancji, rzeczywiście zapadają takie orzeczenia. I być może będzie to miało jakieś znaczenie w sprawach z pozwów cywilnych, ale trzeba pamiętać, że są to jednak zupełnie inne rodzaje spraw” – ocenił. (PAP)

 

autor: Magdalena Jarco

 

maja/ amac/

Niedzielski: Będę rekomendował powrót do większych ograniczeń, jeśli przekroczymy 10 tys. zakażeń

0

System ochrony zdrowia nie podoła liczbie powyżej 30 tys. zakażeń dziennie. Będę rekomendował powrót do większych ograniczeń, jeśli przekroczymy 10 tys. zakażeń – zapowiada minister zdrowia Adam Niedzielski w opublikowanej we wtorek rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.

„Przy odmrażaniu gospodarki mamy duszę na ramieniu. Jesteśmy jednak w lepszej sytuacji niż w ubiegłym roku, bo mamy chociażby szpitale tymczasowe. Gdyby udało się je stworzyć wcześniej, to uniknęlibyśmy pewnie wielu problematycznych sytuacji. Dziś opozycja je atakuje, ale to realne zwiększenie bazy łóżkowej, która może być wykorzystana w gorszym momencie i w ten sposób odciążać placówki, które będą przyjmować najciężej chorych. To nasza realna polisa na trzecią falę i dlatego ich nie zamykamy, tylko utrzymujemy w stanie gotowości” – powiedział minister Niedzielski w rozmowie z dziennikiem.

 

Pytany, „skąd taka duża liczba zgonów w porównaniu z niezłymi statystykami zachorowań”, szef resortu zdrowia przyznał, że „z pewnością jest to anomalia”.

 

„Część osób wcześniej próbowało tłumaczyć, że wykonujemy za mało testów, stąd taka dysproporcja. Jednak od dłuższego czasu robimy stale 45–50 tys. badań dziennie, a mieliśmy też ponad 60 tys. W ostatnich tygodniach testy wyjaśniają dużo więcej niż nadwyżka zgonów. Obecna liczba zmarłych może być jeszcze pewnym pokłosiem okresu świąteczno-noworocznego. Musimy tu wziąć pod uwagę okres inkubacji, leczenie w domu, następnie w szpitalu” – powiedział.

 

Pytany, czy patrząc na strukturę zgonów, widać zmieniającą się tendencję, minister odpowiedział, że zmarli to przede wszystkim osoby z chorobami współistniejącymi i seniorzy. „Dlatego szczepimy ich w pierwszej kolejności. Będziemy też rozwijać Domową Opiekę Medyczną, będziemy wysyłać pulsoksymetry do każdego chorego” – zaznaczył w rozmowie z „DGP” Adam Niedzielski. (PAP)

 

rud/ dki/

Prof. Gut: Szczepienia nauczycieli są niezwykle ważne z kilku powodów

0

Szczepienia nauczycieli są niezwykle ważne z kilku powodów. Przede wszystkim jednak dlatego, że uczniowie szczepieni nie będą – powiedział PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut. W jego ocenie produkt firmy AstraZeneca jest równoważny tym innych firm i bezpieczny.

Prezes ARM Michał Kuczmierowski powiedział, że szczepienia nauczycieli powinny przebiec bez zakłóceń. Do Polski trafiło 125 tys. szczepionek firmy AstraZeneca, które są już przekazywane do punktów szczepień. W tym tygodniu spodziewana jest dostawa kolejnych 140 tys., a za tydzień ok. 350 tys.

 

„Szczepienia nauczycieli powinny przebiec bez problemów. Szczególnie, że już teraz rozpoczynamy dystrybucję tych szczepionek. Dzieje się tak, aby mogły trafić do punktów szczepień z odpowiednim wyprzedzeniem. Punkty szczepień mają już doświadczenie. Bez problemu powinny sobie poradzić z tym nowym preparatem. Mamy też zaplanowany szereg warsztatów dotyczących tych szczepionek” – powiedział Kuczmierowski.

 

PAP zapytała prof. Guta o przeznaczenie tej szczepionki dla nauczycieli. Wskazał on, że to produkt równoważny innym zarejestrowanym już w Europie.

 

„Nieuprawnione jest twierdzenie, że ta szczepionka jest mniej skuteczna. Ten wątek pojawia się tylko dlatego, że nie udało się do tej pory zgromadzić bardzo licznych danych o ochronie, którą ona daje u osób powyżej 60. roku życia. Dlatego właśnie będzie – na razie – wykorzystywana w przedziale wiekowym 18-60” – podkreślił Gut.

 

Dodał, że ta szczepionka bazuje na tym samym fragmencie białka. Mówienie obecnie o jej mniejszej skuteczności jest elementem pewnej „gry producentów”.

 

„Pamiętajmy, że szczepionka Curevac jest na trzecim etapie badań klinicznych. To produkt niemiecki. To właśnie w Niemczech rozpoczęto kwestionowanie skuteczności produktu AstraZeneca. Czy to przypadek? Do tego szczepionka AstraZeneca jest znacznie tańsza od innych. Pamiętajmy o tych niuansach” – powiedział wirusolog.

 

Zdaniem eksperta to produkt zabezpieczający na poziomie szczepionek na grypę. „A najpewniej wyższej. Szczepionki na grypę kwestionowane nie są” – dodał.

 

„Szczepienie nim nauczycieli i innych osób poniżej 60. roku życia jest dla nich bezpieczne i bardzo ważne. Ten zastrzyk, a w zasadzie dwa, zabezpiecza przed chorobą, a co najważniejsze – przed ciężkim przebiegiem. Gdy ktoś mówi, że nie ma różnicy, jeżeli coś nie daje 100 procent pewności – to leczy jedynie swoje lęki. Różnica pomiędzy zachorowaniem lekkim – nawet jak takie się zdarzy, a zgonem – jest zasadnicza” – dodał ekspert.

 

W jego ocenie szczepienie nauczycieli jest ważne z wielu powodów m.in. na możliwość normalnego funkcjonowania systemu edukacji. Przede wszystkim jest istotne z jednego podstawowego powodu – braku możliwości zaszczepienia uczniów.

 

„Wiemy już, że nie ma obecnie szczepionki dla dzieci i młodzieży. Dlatego nauczyciele cały czas będą się stykali z osobami potencjalnie zakażonymi. Oczywiście szczepienia to ich wybór. Decyzja wydaje się jednak logiczna i jasna” – zakończył prof. Gut. (PAP)

 

Autor: Tomasz Więcławski

 

twi/ mhr/

Policja przejęła ćwierć tony marihuany o wartości ponad 10 mln zł

0

Prawie 250 kg marihuany o czarnorynkowej wartości ponad 10 mln zł odkryli w ładunku ogórków na terenie podpoznańskiej Mosiny funkcjonariusze z KWP w Poznaniu i Szczecinie. Na miejscu zatrzymano dwóch mężczyzn – przekazały we wtorek PAP prokuratura i policja.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował, że w tej sprawie 3 lutego sąd na wniosek śledczych tymczasowo aresztował na trzy miesiące dwóch mężczyzn w wieku 31 i 34 lat. Są oni podejrzani o posiadanie i udział w obrocie znacznymi ilościami marihuany.

 

„Do zatrzymania podejrzanych doszło w podpoznańskiej Mosinie. Tam też policjanci z Wydziału Antynarkotykowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu wspólnie z funkcjonariuszami Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie zarekwirowali prawie ćwierć tony narkotyków. Ich czarnorynkowa wartość szacowana jest na kwotę ponad 10 mln zł” – podkreślił Wawrzyniak.

 

Jak opisał PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak, funkcjonariusze ze Szczecina przekazali poznańskim policjantom informację, iż na terenie miasta może być znaczna partia narkotyków. „Kiedy zaczęliśmy to sprawdzać i potwierdzać zawiadomiliśmy prokuraturę. Policjanci ze Szczecina zostali poproszeni o udział w tej akcji” – powiedział.

 

Narkotyki odkryto na wynajętej posesji w Mosinie w ładunku ogórków umieszczonych w workach kontenerowych. „Pod ogórkami były schowane sprasowane pakiety zawierające marihuanę” – opisał Borowiak. Dodał, że śledczy ustalają obecnie skąd pochodziły ujawnione narkotyki.

 

Borowiak wskazał, że podejrzani w tej sprawie mężczyźni byli w przeszłości notowani za przestępstwa przeciwko mieniu, rozboje i kradzieże samochodów. Grozi im od dwóch do 12 lat więzienia.(PAP)

 

Autor: Szymon Kiepel

 

fot. Wlkp. Policja

Polska może stać się europejskim centrum produkcji baterii do aut elektrycznych

0

Polska może stać się europejskim centrum produkcji baterii do aut elektrycznych. Już napędzają one nasz eksport do Niemiec, trafiają też do Włoch i Francji. Wciąż powstają kolejne fabryki – informuje wtorkowa „Rzeczpospolita”.

Gazeta pisze, że choć pod względem liczby elektrycznych samochodów na ulicach dzieli nas od unijnej czołówki przepaść, stajemy się europejskim liderem w produkcji baterii do e-aut.

 

Dodaje, że jak podał NBP w analizie bilansu płatniczego, w III kwartale 2020 r. (ostatnie dane kwartalne) polski eksport do Niemiec, naszego najważniejszego partnera handlowego, rósł głównie dzięki komponentom do produkcji elektrycznych samochodów. Najbardziej zwiększył się eksport baterii: nie dość, że okazały się jego najważniejszą pozycją, to jeszcze ich wartość wzrosła w III kwartale aż pięciokrotnie w ujęciu rok do roku, do przeszło 2 mld zł – podano.

 

„Wynikało to z silnego popytu spowodowanego przestawianiem się niemieckich koncernów na produkcję aut elektrycznych” – podaje gazeta za NBP.

 

Nie tylko Niemcy zwiększyły zamówienia na baterie, ale także Francja i Włochy – zaznaczono w „Rz”. (PAP)

 

rud/ amac/

Poczta Polska z ogromną stratą finansową. Będzie zwalniać!

0

Narodowy operator pocztowy zanotował spadek przychodów i znaczącą stratę brutto. Uruchamia program zwolnień, który może objąć około 2 tys. osób – donosi wtorkowy „Puls Biznesu”.

Poczta Polska poinformowała działające w spółce organizacje związkowe o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych w okresie od 1 czerwca do końca 2021 roku. Redukcja zatrudnienia w ramach programu ma wynieść około 2 tysięcy etatów.

 

Poczta Polska, jako powód zwolnień grupowych podaje m.in. przyczyny ekonomiczne, czyli spadek przychodów i konieczność zmniejszenia kosztów. Spółka wskazuje, że od wielu lat funkcjonuje w bardzo wymagającym otoczeniu rynkowym, a postępująca cyfryzacja komunikacji powoduje spadającą liczbę nadawanych przesyłek listowych.

 

Plany spółki na 2020 rok zakładały znaczący wzrost poziomu przychodów. Pokrzyżowała je m.in. epidemia i lockdowny, które wpłynęły na ograniczenie aktywności gospodarczej i negatywnie przełożyły się na przychody.

 

Operator na koniec ubiegłego roku zatrudniał 78 tys. pracowników – podaje „Puls Biznesu”. (PAP)

 

rud/ dki/

Sztuczna inteligencja rozpoznaje, kto może umrzeć na COVID-19

0

Sztuczna inteligencja z 90 procentowym prawdopodobieństwem określa, kto umrze z powodu infekcji SARS-CoV2, jeśli już się zarazi – oraz przewiduje, kto będzie potrzebował respiratora. Według naukowców wyniki te powinno się uwzględniać w ustalaniu kolejki szczepień.

Wykorzystując dane medyczne prawie 4 tys. duńskich pacjentów z COVID-19 naukowcy z Uniwersytetu Kopenhaskiego nauczyli system sztucznej inteligencji określania ryzyka ciężkiego przebiegu i śmierci z powodu infekcji odpowiedzialnym za pandemię wywołaną przez koronawirusa.

 

W przypadku osób, które nawet jeszcze się nie zakaziły, program potrafi z 90 proc. pewnością oszacować ryzyko zgonu, gdyby do infekcji faktycznie doszło. Po przyjęciu pacjenta do szpitala potrafi też z 80 proc. dokładnością przewidzieć, kto będzie potrzebował respiratora.

 

„Pracowaliśmy nad modelami wspierającymi szpitale, kiedy w czasie pierwszej fali istniały obawy, że nie wystarczy respiratorów dla pacjentów na oddziałach intensywnej terapii” – opowiada prof. Mads Nielsen, współautor pracy opublikowanej w piśmie „Scientific Reports”.

 

„Nasze wyniki można także wykorzystać do precyzyjnej identyfikacji osób potrzebujących szczepień” – twierdzi badacz.

 

Program wskazał na szereg czynników zwiększających ryzyko zgonu i ciężkiego przebiegu choroby. W kolejności od najważniejszego są to: wskaźnik masy ciała (BMI), wiek, wysokie ciśnienie krwi, płeć męska, choroby neurologiczne, chroniczna obturacyjna choroba płuc, astma, cukrzyca, choroby serca.

 

„Nasze rezultaty potwierdziły, że wiek i BMI to najważniejsze parametry ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Jednak prawdopodobieństwo konieczności podłączenia do respiratora rośnie także, gdy pacjent jest mężczyzną, ma wysokie ciśnienie krwi lub choroby neurologiczne” – twierdzi prof. Nielsen.

 

Zdaniem badaczy rezultaty te warto uwzględniać w określaniu pierwszeństwa szczepień. „Odkryliśmy, że gdy kogoś dotyczy jeden lub więcej z tych parametrów, uzasadnione może być przeniesienie tej osoby bliżej początku kolejki. Pozwoli to zapobiec sytuacji, w której się ona zakazi i będzie leczona pod respiratorem” – podkreśla badacz.

 

Naukowcy liczą, że już wkrótce program będzie działał w duńskich szpitalach. Udoskonalają też swój system, wykorzystując dane medyczne kolejnej grupy pacjentów z Regionu Stołecznego Danii.

 

„Pracujemy nad tym, aby przewidywać konieczność użycia respiratora pięć dni wcześniej. Robimy to, dając komputerowi dostęp do medycznych danych wszystkich osób z COVID-19 w regionie” – mówi prof. Nielsen.

 

„Komputer nigdy nie będzie w stanie zastąpić ekspertyzy lekarskiej, ale pomoże lekarzom i szpitalom uwzględnić wszystkich zainfekowanych jednocześnie i ustalić odpowiednie priorytety” – zwraca uwagę specjalista.

 

Więcej informacji na stronie https://www.nature.com/articles/s41598-021-81844-x (PAP)

 

Marek Matacz

 

mat/ zan/

Szczepienia w Polsce: Mamy najnowsze dane

0

Do poniedziałku w Polsce zaszczepiono na koronawirusa ponad 1,65 mln osób. Dwie dawki szczepionki otrzymało ponad 450 tys. We wszystkich regionach kraju szczepienia są kontynuowane.

Jak wynika z danych udostępnionych przez rząd, do poniedziałku wszystkich zaszczepionych było 1 656 707 mln osób, z czego 1 206 212 otrzymało jedną dawkę, a 450 496 – dwie.

 

Odnotowanych zostało 1405 niepożądanych odczynów poszczepiennych, 3451 dawek szczepionki zostało zutylizowanych.

 

Najwięcej dziennych szczepień, według danych poniedziałkowych, wykonano w województwie mazowieckim, gdzie liczba ta osiągnęła 3619. Tam łącznie wykonano już 267 701 szczepień na COVID-19.

 

Na drugim miejscu pod względem dziennej liczby znalazło się woj. łódzkie z 2020 szczepieniami dziennymi (118 469 łącznie). Kolejne województwo to dolnośląskie, gdzie pacjenci otrzymali 2084 dawek szczepionki (łącznie 149 820).

 

W woj. lubelskim szczepionkę otrzymało łącznie dotychczas blisko 94,5 tys. osób, w tym drugą dawkę – 24,3 tys. osób. Ostatniej doby zaszczepiono 397 osób.

 

W woj. lubuskim, jak informował dyr. Biura Wojewody Lubuskiego Karol Zieleński, około 40 tys. osób przyjęło pierwszą dawkę szczepionki na COVID-19. Drugą zaaplikowano 9 tys. osób, głównie medykom.

 

Na Podkarpaciu przeciw COVID-19 zaszczepiono 72 965 osób, w tym 15 981 z nich otrzymało drugą dawkę. Najwięcej zastrzyków wykonano w Rzeszowie – 19 991.

 

W niedzielę dzienna liczba szczepień w woj. pomorskim wyniosła 373, z czego większość – 349 – wykonano drugą dawką leku. W regionie przeprowadzono łącznie 106 029 szczepień, w tym 31 973 drugą dawką.

 

W woj. warmińsko-mazurskim ostatniej doby zaszczepiono 250 osób, z czego większość – 238 chętnych – w Olsztynie. Po 6 osób zaszczepiono w powiecie olsztyńskim i braniewskim – podał resort zdrowia. W województwie tym zaszczepiono dotąd przeciwko COVId-19 54,8 tys. osób. Drugą dawkę przyjęło 14,5 tys. osób.

 

Do tej pory w Wielkopolsce ponad 140 tys. osób zostało zaszczepionych przeciwko COVID-19, z czego prawie 38 tys. dwiema dawkami preparatu.

 

Na polskim rynku znajdują się trzy preparaty do szczepień: firm BioNTech/Pfizer, Moderna i AstraZeneca. Zgodnie z rekomendacjami działającej przy premierze Rady Medycznej, nauczycielom i pracownikom żłobków poniżej 60. roku życia będzie podawana szczepionka AstraZeneca. Nauczyciele i pracownicy żłobków, którzy mają więcej niż 60 lat mają być szczepieni preparatami firm BioNTech/Pfizer i Moderna.(PAP)

 

Autor: Dorota Stelmaszczyk

 

dst/ mhr/

W II półroczu 2020 r. polskie sądy ogłosiły upadłość obejmującą likwidację majątku 210 firm

0

Firmy, które zbankrutowały w II półroczu 2020 r. naraziły na straty 284 wierzycieli, a ich zaległości wobec nich przekroczyły 23 mln zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Największy dług – prawie 6,8 mln zł – mają przedsiębiorstwach z Lubuskiego.

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy 2020 r. polskie sądy ogłosiły upadłość obejmującą likwidację majątku 210 firm (dane na podstawie daty postanowienia sądu) – wynika z cytowanych przez KRD danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej.

 

Jak powiedział PAP prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, 63 proc. z tych firm było notowanych w KRD w dniu upadłości. W 49 proc. sygnały o niewypłacalności widać było na pół roku przed ogłoszeniem upadłości. Z kolei 41 proc. firm było notowanych w KRD na rok przed ogłoszeniem bankructwa.

 

Łącki zaznaczył, że informacja o tym, że firma ma zaległe zobowiązania finansowe, „powinna być dla każdego przedsiębiorcy sygnałem ostrzegawczym”. „W drugiej połowie roku firmy, które zbankrutowały, naraziły na straty 284 wierzycieli, zalegając im na łączną kwotę 23,2 mln zł” – wskazał. Dodał, że ważne jest sprawdzanie i monitorowanie kontrahentów przed nawiązaniem współpracy z nimi i w trakcie trwania umowy.

 

Jak wynika z danych KRD, najwięcej winne wierzycielom były przedsiębiorstwa z Lubuskiego, gdzie wartość zadłużenia sięgnęła prawie 6,8 mln zł. Na kolejnych miejscach uplasowali się bankruci z Mazowsza z 4,2 mln zł długu i Śląska, którzy mieli do oddania 3,7 mln zł. W województwach mazowieckim i śląskim dłużników, którzy ogłosili upadłość było także najwięcej.

 

Wśród bankrutów notowanych w KRD mniejszość stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze. Kwota ich należności stanowi jedną piątą całego zadłużenia wśród przedsiębiorstw. Reszta to długi spółek.

 

Jak wskazał Łącki, analizując dane przez pryzmat branż, widać, że najwięcej zobowiązań mają firmy budowlane – 338, zaś najwyższe zadłużenie należy do firm z branży rolniczej (7,1 mln zł). Kolejne w stawce zadłużenia (z 4,3 mln zł długu) są podmioty z sektora przetwórstwa przemysłowego. Z tej branży wywodziła się prawie co czwarta upadła firma z długami (23 proc.). Bankruci z sektora budownictwa pozostawili po sobie 3,7 mln zł, a z handlu ponad 3,1 mln zł. Z sektora handlowego, podobnie jak w przypadku przetwórstwa przemysłowego, pochodził blisko co czwarty dłużnik.

 

Należności bankruci mieli spłacić najczęściej funduszom poręczeniowym i pożyczkowym (6,8 mln zł), bankom (3,1 mln zł) oraz firmom leasingowym (1,3 mln zł).

 

Łącki zaznaczył, że są też branże, które „w czasie pandemii radzą sobie nad wyraz dobrze”. Według niego w nadchodzącym czasie będziemy zapewne obserwować wyraźne zróżnicowanie sytuacji różnych branż, także w gronie bankrutów oraz „narastanie tego zjawiska tam, gdzie pandemia uczyniła największe spustoszenia, a wygasające programy pomocowe nie są w stanie zrekompensować przedsiębiorcom strat; i zmniejszanie się go w gronie tych, którzy w nowej rzeczywistości radzą sobie lepiej” – ocenił.

 

Eksperci współpracujący z KRD zwrócili uwagę, że problemy finansowe zazwyczaj narastają powoli. „Na jedną firmę notowaną w KRD, która ogłosiła upadłość, przypadało średnio trzech wierzycieli” – zaznaczył Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. Według niego największa fala upadłości związana była z samym wybuchem pandemii i przypadła na pierwszą połowę ubiegłego roku. Wtedy to sądy przyjęły wnioski o upadłość 286 firm, o jedną czwartą więcej niż w kolejnym półroczu. Znacznie wyższa była też suma zadłużenia bankrutów, która w momencie ich upadłości opiewała na ponad 50 mln zł.

 

Zdaniem ekspertów liczba samych bankructw w biznesie w ciągu całego 2020 r. była zbliżona do poziomu notowanego w 2019 r.; a pełniejszy obraz zagrożenia niewypłacalnością w biznesie pokazuje połączenie danych dla upadłości i postępowań restrukturyzacyjnych. W tym przypadku wzrost rok do roku wyniósł 32 proc.

 

Łącki zauważył, powołując się na dane Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, że w drugim półroczu 2020 r. systematycznie rosła też liczba wniosków o zamknięcie czy zawieszenie działalności. „O ile w czerwcu liczba jednoosobowych działalności gospodarczych, które rozpoczęły lub odwiesiły działalność była o 125 proc. wyższa, niż tych, które ją zamknęły lub zawiesiły, o tyle w grudniu mieliśmy sytuację odwrotną. 71 proc. więcej firm zawiesiło lub zamknęło działalność niż ją założyło lub wznowiło” – wskazał. Ocenił, że może to oznaczać, że w dobie kryzysu firmy nie liczą na odmianę losu i aby uniknąć bankructwa zawczasu kończą swój biznes. (PAP)

 

autor: Magdalena Jarco

 

maja/ amac/

Chiny: Liczba narodzin spadła w 2020 r. o 15 proc., jednym z powodów Covid-19

0

W 2020 roku w Chinach urodziło się o 15 proc. mniej dzieci niż rok wcześniej – wynika z nowych danych ministerstwa bezpieczeństwa publicznego. Spadek wynika m.in. z pandemii Covid-19, która zakłóciła pracę gospodarki i ważyła na decyzjach o założeniu rodziny.

W 2020 roku na świat przyszło w Chinach 10,035 mln dzieci, z czego 52,7 proc. stanowili chłopcy, a 47,3 proc. dziewczynki – przekazał resort w poniedziałek. W roku 2019 w kraju urodziło się z 11,79 mln dzieci.

 

Chiński państwowy urząd statystyczny ogłosi prawdopodobnie oficjalne dane demograficzne za 2020 rok pod koniec lutego.

 

Chiny od lat mierzą się z problemem spadku liczby narodzin i starzenia się społeczeństwa. Obecnie około 20 proc. Chińczyków to osoby w wieku 60 lat i starsze. Rosnąca liczba seniorów i spadek liczby ludności w wieku pracowniczym staje się coraz większym obciążeniem dla gospodarki.

 

Wielu Chińczyków odkłada decyzję o posiadaniu dzieci w obawie przed rosnącymi kosztami opieki zdrowotnej, edukacji i mieszkań. Ta niepewność pogłębiła się w ubiegłym roku w związku z pandemią Covid-19. Przełożyło się to na kolejny z rzędu spadek liczby narodzonych dzieci.

 

Trendu spadkowego nie odwróciło również rozluźnienie w 2016 roku obowiązującej od dekad surowej polityki planowania rodziny i zezwolenie wszystkim mieszkańcom na posiadanie dwojga dzieci. Władze zapowiadają zwiększenie w nadchodzących latach wsparcia finansowego i społecznego dla rodzin z dziećmi.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ akl/

UE: Narasta krytyka wspólnego programu szczepień, Węgry i Niemcy złożyły własne zamówienia

0

Państwa UE kupują szczepionki przeciwko Covid-19 w ramach wspólnego programu. Preparaty dostarczane są jednak wolniej niż planowano, w Europie narasta krytyka KE za jej działania. Węgry samodzielnie zakupiły chińską i rosyjską szczepionkę. Niemcy również wstępnie zamówiły 50 mln dawek poza programem UE.

Od początku roku narasta krytyka wspólnego unijnego programu zakupu szczepionek przeciwko Covid-19. W styczniu najpierw Pfizer, później AstraZeneca poinformowały o czasowym zmniejszeniu planowanych dostaw do Unii Europejskiej z powodu niewystarczających mocy produkcyjnych.

 

Komisja Europejska jest krytykowana za powolne tempo dostaw preparatów do krajów Wspólnoty, wskutek czego akcja szczepień w Unii przebiega wolniej niż w USA czy Wielkiej Brytanii. W Wielkiej Brytanii co najmniej jedną dawkę szczepionki otrzymało już 17,7 proc. ludności, w USA – blisko 9,5 proc., w będących liderem rankingu Zjednoczonych Emiratach Arabskich – ponad 41 proc. Tak przynajmniej wynika z zestawienia portalu Our World in Data. Dla całej UE współczynnik ten wynosi 2,65 proc., dla Polski – 3,19 proc.

 

„Nadchodzi czas, gdy KE będzie musiała odpowiedzieć na pytania dotyczące szczepień. Jeśli zapisy w umowach są dobre, to (należałoby) sądzić się z firmą, która nie realizuje kontraktu, a jeśli w kontraktach są gorsze zapisy, niż wynegocjowali sobie np. Brytyjczycy, to ktoś powinien ponieść za to konsekwencje” – mówił w zeszłym tygodniu PAP jeden z dyplomatów państw UE. „To wina von der Leyen (przewodniczącej KE – PAP)” – zatytułował swój opisujący „chaos” w europejskiej kampanii szczepień artykuł portal Politico.

 

„W zeszłym roku skupiliśmy się na potrzebie stworzenia szczepionki, ale może jednocześnie powinniśmy byli skoncentrować się bardziej na problemach związanych z ich masową produkcją. Nie doceniliśmy ich” – powiedziała von der Leyen w wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Stampa” w zeszłym tygodniu. Odniosła się w ten sposób pośrednio do wymierzonej w jej osobę krytyki.

 

Jeszcze w 2020 r. wszystkie państwa UE przystąpiły do wspólnego programu zakupu szczepionek przeciwko Covid-19 koordynowanego przez KE. Komisja negocjuje w imieniu państw członkowskich umowy na zakup i dostawę preparatów; dotychczas zakontraktowano dostawy 2,3 mld dawek u sześciu producentów. UE podkreśla, że w ten sposób udaje się wynegocjować niższe stawki dla wszystkich krajów wspólnoty, a preparaty są sprawiedliwie rozdzielane między państwa członkowskie, proporcjonalnie do liczby ich ludności.

 

Szczepionki są dopuszczane do obrotu na terenie całej UE przez KE po uzyskaniu pozytywnej opinii Europejskiej Agencji Leków (EMA). EMA sprawdza bezpieczeństwo i skuteczność preparatów i warunkowo dopuszcza je do obrotu, gdy wszelkie badania wskazują, że korzyści płynące z szczepień konkretną substancją przewyższają związane z nią ryzyka. Obecnie w UE można używać szczepionek Pfizera/BioNTechu, Moderny i AstraZeneca.

 

Władze Węgier dopuściły w styczniu do użytku na terenie tego państwa rosyjską szczepionkę Sputnik V i preparat produkcji chińskiej firmy Sinopharm. Poinformowały też o zakontraktowaniu milionów dawek obu substancji. Obie szczepionki nie wchodzą w skład unijnego programu wspólnych zakupów. To pierwszy kraj Wspólnoty, który samodzielnie dopuścił do stosowania na swoim rynku i zakupił szczepionki, które nie zostały zakwalifikowane do obrotu w całej UE, a KE nie zawarła wstępnej umowy w sprawie ich nabycia dla wszystkich krajów członkowskich. Przedstawiciele węgierskiego rządu deklarowali, że oddzielne umowy wynikają z chęci przyspieszenia szczepień oraz z opóźnień w dostawach substancji kupionych w ramach europejskiego programu.

 

„Państwa członkowskie mogą zacząć negocjacje, a nawet podpisać kontrakty z producentami szczepionek, których nie obejmuje nasza strategia szczepień” – skomentował działania Węgier rzecznik KE ds. zdrowia Sefan De Keersmaecker. Przypomniał jednak, że kraje UE nie mogą równolegle prowadzić rozmów z producentami szczepionek, którzy podpisali lub negocjują kontrakty z KE. Zaznaczył również, że szczepionki autoryzowane poza EMA, przez pojedynczy kraj Wspólnoty, nie są automatycznie dopuszczone do użytku w innych krajach Unii.

 

Z dokumentów niemieckiego ministerstwa zdrowia i informacji ujawnionych przez anonimowego urzędnika wynika, że na przełomie sierpnia i września 2020 r. rząd Niemiec podpisał wstępne umowy w sprawie dostaw szczepionek z niemieckimi firmami CureVac (20 mln dawek) i BioNTech (30 mln dawek). Obie szczepionki należą do unijnego programu wspólnych zakupów, jednak samodzielne umowy z niemieckim rządem zostały podpisane jeszcze przed końcowymi ustaleniami z KE – zaznaczyła agencja Reutersa. Według urzędnika, na którego powoływała się agencja, niemieckie umowy zakładają, że szczepionki zostaną dostarczone dopiero po wywiązaniu się CureVac i BioNTech ze zobowiązań wynikających z kontraktów z KE.

 

12 stycznia KE poinformowała, że EMA prowadzi wstępne rozmowy z producentem szczepionki Sputnik V, ale firma nie zdecydowała się jeszcze złożyć wniosku o dopuszczenie preparatu na unijny rynek.

 

Kanclerz Austrii Sebastian Kurz powiedział w opublikowanym w niedzielę wywiadzie, że Austria jest gotowa umożliwić produkcję chińskich i rosyjskich szczepionek w zakładach farmaceutycznych na swym terytorium, jeśli te substancje uzyskają aprobatę EMA. „Chodzi o to, by jak najszybciej zwiększyć podaż bezpiecznej szczepionki w UE, niezależnie od tego przez jaki kraj została opracowana” – wyjaśnił.

 

Na początku lutego dyrektor bułgarskiego Instytutu Chorób Zakaźnych i Parazytologii prof. Todor Kantardżiew zapowiedział, że Bułgaria może kupić rosyjskie i chińskie szczepionki, jeżeli zostaną one dopuszczone do obrotu w UE.

 

W ramach unijnego programu zakontraktowano dostawy szczepionek firm: Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca, Johnson & Johnson, CureVac i Sanofi. Dostawy od trzech ostatnich firm rozpoczną się, gdy EMA potwierdzi ich bezpieczeństwo i skuteczność. KE prowadzi również rozmowy z koncernami Novavax i Valneva. EMA na bieżąco ocenia wyniki badań szczepionek Johnson & Johnson i Novavax, co przyspieszy ich ostateczne zatwierdzenie.

 

Według von der Leyen pierwszych dostaw preparatu Johnson & Johnson można się spodziewać na początku kwietnia, a CureVac w drugim kwartale. W grudniu 2020 roku francuski koncern Sanofi ogłosił, że rozwijana przez niego szczepionka będzie dostępna dopiero pod koniec 2021 roku.

 

W całej UE do niedzieli podano 16,96 mln dawek szczepionek przeciwko Covid-19 – informuje Our World in Data. Według danych Ministerstwa Zdrowia z poniedziałku, w Polsce zaaplikowano 1,65 mln dawek. (PAP)

 

adj/ mal/

 

arch.

Igrzyska olimpijskie w Tokio mają jeszcze jeden problem poza pandemią

0

Igrzyska olimpijskie w Tokio mają jeszcze jeden problem poza pandemią -pisze AP- to Yoshiro Mori, szef komitetu organizacyjnego. Mori wypowiedział obraźliwe słowa pod adresem kobiet na spotkaniu Japońskiego Komitetu Olimpijskiego, przeprosił za nie, ale nie ustają żądania jego dymisji.

„Ministerstwo edukacji bardzo nalegało na wybór kobiet w roli dyrektorów. Ale spotkanie zarządu z wieloma kobietami oznacza, że będzie się przedłużać” – powiedział działacz. Jak dodał, kobiety mają skłonność do rywalizacji i jeśli „jedna podniesie rękę, by mówić, wszystkie inne też czują taką potrzebę” – powiedział Szef Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich w Tokio Yoshiro Mori podczas wirtualnego posiedzenia komitetu. Po kilku dniach przeprosił za swój komentarz ale stwierdził, że nie rozważa podania się do dymisji. Jednak nie stłumiło to wezwań do rezygnacji z jego pracy.

 

Wydaje się, że codziennie rosną- pisze Associated Press -osłabiając poparcie dla igrzysk olimpijskich i podnosząc pytania, dlaczego starsi mężczyźni dominują w polityce i w zarządach w Japonii.

 

W niedzielnym oświadczeniu Komitet Organizacyjny Igrzysk w Tokio stwierdził pojednawczo, że popiera różnorodność. Komitet jest jednak silnie zdominowany przez mężczyzn z niewielką liczbą kobiet na stanowiskach kierowniczych.

 

Mori pozostaje stałym tematem rozmów i programów informacyjnych, które przypominają, że Światowe Forum Ekonomiczne plasuje Japonię na 121 miejscu ze 153 krajów pod względem równości płci. Kontrastuje to z wizerunkiem Japonii jako kraju wyrafinowanego, rozwiniętego i ojczyzny niektórych z najbardziej znanych i zaufanych marek na świecie.

 

Przyszłość Mori może rozstrzygnąć się w ciągu kilku najbliższych dni. Kierownictwo komitetu organizacyjnego spotka się w tym tygodniu, aby omówić ten problem.

 

Wszelkie zakłócenia na szczycie mogą jeszcze bardziej zaszkodzić wizerunkowi Tokio, gdy próbuje ono rozpocząć igrzyska olimpijskie w środku pandemii, obciążone rosnącymi kosztami, które obecnie oficjalnie wynoszą 15,4 miliarda dolarów, ale uważa się, że są znacznie wyższe- piszą media.

 

Międzynarodowy Komitet Olimpijski w Szwajcarii szybko przyjął przeprosiny Moriego. Został mianowany za byłego premiera Shinzo Abe, był wspierany przez obecnego premiera Yoshihide Sugę i zbudował silne więzi z prezydentem MKOl Thomasem Bachem.Bach nazwał Tokio „najlepiej przygotowanymi igrzyskami olimpijskimi w historii”.

 

W poniedziałek poinformowano, że petycja internetowa w sprawie Moriego uzyskała 140 000 podpisów. Nie postuluje wprost jego rezygnacji, ale prosi członków komitetu o zajęcie się jego zachowaniem.

 

Japońska agencja informacyjna Kyodo podała, że jej weekendowy sondaż pokazał, iż prawie 60 proc. respondentów uważa, że Mori nie kwalifikuje się do tej pracy.(PAP)

 

wr/

Znak powrotu do normalności. W Mediolanie znów można zobaczyć „Ostatnią wieczerzę” i zwiedzić katedrę

0

Za znak powrotu do normalności w Mediolanie po miesiącach przerwy z powodu drugiej fali pandemii koronawirusa uznano zapowiedź ponownego udostępnienia zwiedzającym „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci i katedry w metropolii. Podkreśla się, że miasto wraca do życia.

Przed pandemią, w związku ze stałym napływem turystów z całego świata, trzeba było nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem rezerwować miejsce, by wejść do refektarza klasztoru przy bazylice Santa Maria delle Grazie, gdzie znajduje się malowidło ścienne Leonarda da Vinci. Teraz można to zrobić tylko kilka dni wcześniej. Bilety dostępne są także bezpośrednio w kasie. Pierwsi zwiedzający wejdą do sali we wtorek.

 

Wpuszczanych będzie po 12 osób, czyli jedna trzecia dotychczasowej liczby.

 

„To pozytywny aspekt tej sytuacji, bo obalona została legendarna już niedostępność +Ostatniej Wieczerzy+” – powiedziała dyrektor miejskich muzeów Lombardii Emanuela Daffra.

 

Podkreśla się, że w miesiącach zamknięcia przeprowadzono w refektarzu ważne prace konserwacyjne.

 

Od czwartku można będzie zwiedzać muzealną część słynnej mediolańskiej katedry.

 

„To ważny znak; zapraszamy mediolańczyków i mieszkańców regionu. To także sposób, by pomóc Mediolanowi ruszyć z miejsca” – stwierdził prezes urzędu nadzoru nad katedrą Fedele Confalonieri. (PAP)

 

sw/ kib/

Szumowska i Englert, a może Agnieszka Holland? Dziś poznamy oscarową shortlistę

0

„Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta oraz „Szarlatan” Agnieszki Holland są typowane przez amerykańskie portale branżowe jako produkcje, które mają szanse na nominacje do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. Nominowane tytuły poznamy 15 marca, a we wtorek ogłoszona zostanie oscarowa shortlista.

W piątek zakończyło się głosowanie Komisji Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej ds. Nagrody dla Filmu Obcojęzycznego, w skład której wchodzą przedstawiciele wszystkich branż filmowych. Owocem tego głosowania będzie tzw. oscarowa shortlista zawierająca filmy, które przejdą do dalszego etapu oscarowego wyścigu. Od jej opublikowania dzielą nas już tylko godziny. Tymczasem w amerykańskich mediach pojawia się coraz więcej spekulacji na temat ewentualnych nominacji. Po tym, jak w ubiegłym roku statuetkę dla najlepszego pełnometrażowego filmu międzynarodowego – a obok niej trzy inne: za najlepszy film, reżyserię i scenariusz oryginalny – zdobył „Parasite” Bonga Joon-ho, kategoria ta wzbudza spore emocje.

 

Krytycy wydają się być zgodni co do tego, że w tym roku najsilniejszym kandydatem do nominacji jest duński film „Na rauszu” Thomasa Vinterberga. To opowieść o borykającym się z wypaleniem zawodowym i kryzysem wieku średniego Martinie (w tej roli Mads Mikkelsen), który jest nauczycielem historii w liceum. Mężczyzna razem z kilkoma kolegami po fachu postanawia wypróbować na sobie teorię, że człowiek urodził się ze zbyt niskim stężeniem alkoholu w organizmie, a stopniowe zwiększanie dawki sprawia, że ludzie stają się odważniejsi i zaczynają odnosić sukcesy w życiu zawodowym i osobistym. W pewnym momencie eksperyment wymyka się nauczycielom spod kontroli. Obraz otrzymał Europejskie Nagrody Filmowe dla najlepszego filmu, a także za najlepszą reżyserię, główną rolę męską i scenariusz. W ubiegłym tygodniu doceniono go ponadto nominacją do Złotych Globów w kategorii najlepszy film zagraniczny.

 

W oscarowych przewidywaniach m.in. portali „Variety” i „Deadline” wymieniany jest także polski kandydat do statuetki „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta, którego światowa premiera odbyła się we wrześniu ubiegłego roku na festiwalu w Wenecji. Centralnym bohaterem filmu jest urodzony kilka lat po katastrofie w Czarnobylu, obdarzony bioenergoterapeutycznymi zdolnościami Ukrainiec Żenia, który przyjeżdża do Polski w celach zarobkowych. Mężczyzna otrzymuje zezwolenie na pobyt i rozpoczyna pracę jako masażysta na zamieszkiwanym przez bogaczy zamkniętym osiedlu. Z przenośnym łóżkiem odwiedza rodziny, których członkowie pomimo materialnego dostatku czują się nieszczęśliwi. Są samotni, brakuje im zimy, jaką pamiętają z czasów dzieciństwa i bliskich, którzy odeszli. Dzięki hipnozie Żenia prowadzi ich do magicznego lasu, w którym konfrontują się ze swoimi lękami i potrzebami. W roli głównej wystąpił Alec Utgoff, znany m.in. z serialu „Stranger Things”, w pozostałych – m.in. Maja Ostaszewska, Katarzyna Figura, Agata Kulesza i Weronika Rosati.

 

Bardzo wysoką pozycję w oscarowych rankingach zajmuje reprezentujący Czechy „Szarlatan” Agnieszki Holland, którego światowa publiczność po raz pierwszy obejrzała podczas ubiegłorocznego Berlinale. Film – na podstawie scenariusza Marka Epsteina – został zainspirowany życiorysem czechosłowackiego zielarza Jana Mikolaska (w tej roli Ivan Trojan), u którego leczyli się m.in. pierwszy prezydent Czechosłowacji Tomas Masaryk, kompozytor Josef Bohuslav Foerster oraz komunistyczny działacz, powojenny prezydent Czechosłowacji Antonín Zápotocký. „Jest to intymna historia, a równocześnie bardzo epicka. I główny bohater, który sam jest tajemnicą. Jan Mikolasek jest skomplikowany i pełen sprzeczności, wewnętrznych napięć, a przy tym jego ego i pycha są tak wielkie, że fascynujące było dla mnie poznać kogoś takiego. Do tego wszystkiego dodałabym uczucie, które łączy go z jego asystentem Franciszkiem Palko. Tak nieoczywiste, że nie wiemy do końca, czym właściwie jest. Ze strony Mikolaska to relacja przemocowa, ale widać w niej także ogromny głód miłości” – mówiła PAP reżyserka po światowej premierze.

 

Według amerykańskich portali, duże szanse na nominację ma również film „Quo Vadis, Aida?” Jasmili Zbanic, który opowiada o wojnie z perspektywy mieszkającej w Srebrenicy tytułowej tłumaczki, pracującej dla ONZ. Obraz, uhonorowany w Wenecji nagrodą Katolickiej Organizacji Kinematografii i Sztuki Audiowizualnej (SIGNIS), został zrealizowany w koprodukcji Bośni i Hercegowiny, Austrii, Niemiec, Polski, Francji, Norwegii, Turcji, Rumunii i Holandii. Polską producentką jest Ewa Puszczyńska („Ida”, „Zimna wojna”). Za muzykę odpowiada Antoni Komasa-Łazarkiewicz.

 

Na dalszych miejscach znajdziemy inne tytuły z ubiegłorocznego festiwalu w Wenecji – „Sun Children” Irańczyka Majida Majidiego i „Drogich towarzyszy” Andrieja Konczałowskiego. Pierwszy z nich to historia 12-letniego chłopca poruszająca temat pracy dzieci, które ze względu na status ekonomiczny i społeczny zostają pozbawiane fundamentalnego prawa do edukacji. Drugi natomiast – opowieść o pokoleniu rodziców rosyjskiego twórcy, które „przeżyło II wojnę światową z przeświadczeniem, że śmierć za ojczyznę i Stalina to zaszczyt i bezwarunkowe zaufanie doktrynie komunistycznej”. „Chciałem z jak największą dokładnością odtworzyć wydarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości i epokę, która ujawniła niemożliwą do pokonania przepaść między komunistycznymi ideami a tragicznymi faktami” – mówił Konczałowski, odbierając w Wenecji Nagrodę Specjalną.

 

Nominacje do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej mogą powędrować do ubiegających się o Złote Globy filmów „My dwie” Filippo Meneghettiego o kobietach, które przez kilkadziesiąt lat ukrytwały łączące ich uczucie oraz „Płacząca kobieta” Jayro Bustamantego o starszym generale, oskarżonym o zbrodnie ludobójstwa. Zgodnie z przewidywaniami „Variety” w oscarowej rywalizacji może liczyć się też niemiecko-szwajcarska koprodukcja „My Little Sister” Stephanie Chuat i Veronique Reymond, która porusza kwestie bliźniaczej więzi, śmiertelnej choroby i miłości do teatru. W rolach głównych wystąpili aktorzy z niemieckiego teatru Schaubühne – Nina Hoss i Lars Eidinger.

 

Nominacje do Oscarów zostaną ogłoszone 15 marca. Gala wręczenia statuetek odbędzie się 25 kwietnia. (PAP)

 

autorka: Daria Porycka

 

dap/ wj/

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zaprotestowało przeciwko zablokowaniu konta IPN na Facebooku

0

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zaprotestowało w poniedziałek przeciwko zablokowaniu angielskojęzycznego konta IPN na Facebooku z powodu publikacji postu dotyczącego niemieckich planów germanizacji polskich dzieci w czasie II wojny światowej.

„CMWP SDP stanowczo protestuje przeciwko zablokowaniu angielskojęzycznego konta Instytutu Pamięci Narodowej na portalu Facebook z powodu publikacji postu dot. niemieckich planów germanizacji polskich dzieci w czasie II wojny światowej. Post był opublikowany 15 maja 2020 r., konto zostało zablokowane 6 lutego br. Działanie takie jest naruszeniem zasady wolności słowa” – czytamy w komunikacie, pod którym podpisała się dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz.

 

„CMWP SDP apeluje o zaniechanie takich działań i przywrócenie funkcjonowania angielskojęzycznego konta IPN na Facebooku” – dodano.

 

Centrum przypomniało też informację IPN, że jego materiał został opublikowany w 80. rocznicę powstania (datowanego na 15 maja 1940 r.) dokumentu „Einige Gedanken über die Behandlung der Fremdenvölker im Osten” („Kilka myśli o traktowaniu obcoplemieńców na Wschodzie”) Heinricha Himmlera, który był wstępną instrukcją akcji germanizacyjnej. „IPN określa ten dokument jako +instrukcję porywacza+, zainspirowaną teoriami Walthera Darrégo, ministra Rzeszy ds. żywności i rolnictwa, którego ideologia rasowa +Blut und Boden+ (+Krew i gleba+) położyła podwaliny pod program denacjonalizacji” – głosi komunikat.

 

„W latach 1940–45 III Rzesza wywiozła z podbitych ziem setki tysięcy nieletnich, ponieważ Niemcy poszukiwali dzieci nadających się do germanizacji. W sumie akcja germanizacyjna objęła około 200 tys. polskich dzieci, po wojnie odnalazło się tylko 30 tys.” – dodano.

 

CMWP SDP zaznacza też, że ta sprawa to kolejny przypadek zablokowania materiałów historycznych IPN na portalu Facebook. „W połowie stycznia Facebook zablokował możliwość zagranicznej promocji filmu o niemieckim obozie przy ul. Przemysłowej w Łodzi, do którego w latach 1942–1945 trafiło ok. 3 tys. polskich dzieci” – przypomniało Centrum, podkreślając też, że „wolność słowa należy do podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa” i przytaczając przy tym art. 54 ust. 1 Konstytucji, a także wiążące Polskę akty prawa międzynarodowego, m.in. Powszechną Deklarację Praw Człowieka.

 

„Po raz kolejny przedstawiciel mediów społecznościowych w Polsce stawia się ponad obowiązującym prawem i blokuje dyfuzję treści popularyzujących istotne elementy polskiej historii współczesnej. Ze względu na powszechność serwisu społecznościowego Facebook działanie takie ma charakter cenzury, czyli kontroli publicznego przekazywania informacji, ograniczającej wolność swobodnego wyrażania myśli i przekonań. Jest to nieuzasadnione naruszenie zasady wolności słowa, która jest fundamentem ustroju każdego demokratycznego państwa” – podsumowano w komunikacie. (PAP)

 

nno/ pat/

Kolejny kraj chce uregulować działalność Facebooka i Twittera

0

Lopez Obrador, przewodniczący większości w Senacie Meksyku, reprezentujący partię rządzącą, przedstawił w poniedziałek projekt przepisów regulujących media społecznościowe.

Lopez Obrador był krytyczny wobec mediów społecznościowych, w tym wobec decyzji Twittera i Facebooka o zawieszeniu konta byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. W styczniu senator sugerował publicznie, że jeden z miejscowych menadżerów Twittera , jest powiązany z partią opozycyjną co, jego zdaniem, może grozić brakiem zdolności Twittera do zachowania politycznej neutralności.

 

Senator Lopez Obrador zaproponował upoważnienie do regulacji głównych sieci mediów społecznościowych w tym Twittera i Facebooka, w ramach reformy federalnego prawa telekomunikacyjnego, IFT, meksykańskiego organu ds. Telekomunikacji. Miałby on prawo do nadzoru i ustanowienia ram dla zawieszania i eliminowania kont w sieciach społecznościowych.

 

Projekt ustawy obejmuje wszystkie sieci społecznościowe, z których korzysta ponad 90% internautów w Meksyku – Twitter, YouTube, Instagram i Snapchat – zostałyby one objęte mandatem IFT do „ustalenia podstaw i ogólnych zasad ochrony wolności ekspresji w sieciach społecznościowych ”. Projekt ma poparcie prezydenta Meksyku Andresa Manuela Lopeza Obradora.

 

Jak donosi Reuters zarówno Facebook jak i Twitter nie odpowiedzieli na prośbę skomentowania projektu.(PAP)

 

wr/