10.1 C
Chicago
poniedziałek, 19 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 1992

Chiny wprowadzają „paszporty szczepień”. UE weźmie przykład z totalitarnego państwa?

Chińskie władze ogłosiły wprowadzenie elektronicznych certyfikatów zdrowia z informacjami o szczepieniach i wynikach badań na Covid-19 dla obywateli planujących podróże zagraniczne – podały we wtorek miejscowe media. „Paszporty szczepień” rozważa też m.in. UE.

Kraje na świecie wprowadzają lub rozważają tego rodzaju zaświadczenia, poszukując sposobów na ułatwienie międzynarodowych podróży i wyciągnięcie gospodarek z koronakryzysu. Nad propozycją regulacji w sprawie „paszportów szczepień” w UE pracuje obecnie Komisja Europejska.

 

Chińskie elektroniczne certyfikaty zdrowia w aplikacjach mobilnych zawierają zaszyfrowane kody QR oraz informacje o szczepieniach i wynikach testów na koronawirusa, a także dane osobowe posiadacza – przekazał wydział spraw konsularnych chińskiego MSZ.

 

Szef tego resortu Wang Yi oświadczył w niedzielę, że Chiny są gotowe do rozmów z innymi państwami na temat wzajemnego honorowania zaświadczeń o testach i szczepieniach, aby umożliwić bezpieczne i uporządkowane podróże międzynarodowe.

 

Według dziennika „Global Times” kody QR umożliwią „odpowiednim wydziałom w różnych krajach” weryfikację chińskich certyfikatów. Nie jest jasne, z jakimi krajami Chiny porozumiały się już lub planują się porozumieć w sprawie uznawania zaświadczeń.

 

Chińskie władze nie ogłosiły jak dotąd żadnych ułatwień dla zaszczepionych osób przybywających z zagranicy. Państwowa komisja zdrowia oceniała w lutym, że po wjeździe do Chin podróżni powinni przechodzić kwarantannę niezależnie od szczepień, ponieważ szczepionka nie gwarantuje, że nie są zakażeni koronawirusem.

 

W Chinach kontynentalnych do użytku dopuszczono cztery rodzime szczepionki na Covid-19, a do końca lutego mieszkańcom podano ponad 50 mln dawek. Pekin nie zatwierdził jednak jak dotąd żadnej szczepionki zagranicznej, a żaden ze specyfików chińskich nie dostał dotąd zielonego światła od Europejskiej Agencji Leków (EMA).

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ akl/

Australia: Eksperci chcą wznowienia poszukiwań wraku lotu MH370. Samolot zaginął 7 lat temu

0

Były szef Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu Peter Foley wezwał w poniedziałek do ponownych poszukiwań wraku lotu Malaysian Airlines 370 w związku z nowymi badaniami oceanografów i ekspertów lotnictwa. Samolot zaginął 7 lat temu.

Foley, który przewodził nieudanym australijskim poszukiwaniom wraku MH370, powiedział dziennikowi „The Times”, że nowe badania uzasadniają podjęcie nowych wysiłków na rzecz odnalezienia rozbitego samolotu. Podobnego zdania był ekspert lotnictwa Byron Bailey, który w wywiadzie dla Sky News stwierdził, że nadal istnieją szanse na jego znalezienie.

 

Według dziennika, nowy raport niezależnej grupy ekspertów lotniczych i oceanografów wskazał prawdopodobne miejsce spoczywania wraku. Chodzi o miejsce nieopodal badanego już odcinka Oceanu Indyjskiego, ok. 1900 km na zachód od południowo-zachodniego krańca Australii. Foley chce, by zbadany został teren 70 mil morskich (130 km) po obu stronach miejsca wskazanego przez ekspertów. Poszukiwania prowadziły wcześniej władze Australii i Malezji, lecz nie odnalazły wraku. Lata po katastrofie u wybrzeży m.in. RPA, Madagaskaru i Mauritiusu znaleziono jednak części maszyny.

 

W poniedziałek minęła 7 rocznica katastrofy samolotu, w której zginęło 239 osób. Boeing 777 lecący z Kuala Lumpur do Pekinu zniknął z radarów niecałą godzinę po starcie i nie odpowiadał na wezwania kontrolerów.

 

Przyczyny katastrofy nadal nie zostały definitywnie ustalone, lecz nowy raport, opierając się na jednym z fragmentów skrzydła, podważa tezę o celowym rozbiciu samolotu przez pilota maszyny. Jak przyznał wcześniej były premier Malezji Najib Razak, teza ta była główną badaną przez malezyjskich śledczych. Australijskie władze jako najbardziej prawdopodobną wersję uznały utratę ciśnienia w samolocie i utratę przytomności przez załogę i pasażerów. (PAP)

 

osk/ tebe/

Netanjahu: Do końca kwietnia szczepionkę przyjmą wszyscy dorośli Izraelczycy

0

W liczącym niemal 9 milionów mieszkańców Izraelu zaszczepiono już przeciwko koronawirusowi 5 mln osób. Premier kraju Benjamin Netanjahu zapowiada, że do końca kwietnia szczepionkę przyjmą wszyscy dorośli Izraelczycy.

Jak poinformował „the Times of Israel”, drugą dawkę szczepionki otrzymało już prawie 3,8 mln mieszkańców Izraela.

 

5-milionową osobą, która otrzymała dawkę szczepionki Pfizer/BioNTech była 34-letnia ciężarna kobieta. Towarzyszyli jej premier Netanjahu oraz izraelski minister zdrowia Juli Edelstein.

 

Netanjahu zapowiedział, że władze kraju zamierzają kupić kolejne dziesiątki milionów dawek szczepionek, aby zapobiec dalszym lockdownom. Do końca kwietnia mają zostać zaszczepieni wszyscy dorośli. Prowadzone są też rozmowy z Pfizerem na temat szczepionek dla dzieci. „Kiedy to się stanie, Izrael będzie wolny od pandemii” – zapowiedział premier.

 

W niedzielę w kraju zdjęto większość obostrzeń – ponownie otwarto restauracje, kawiarnie, miejsca imprez masowych i hotele. Złagodzono zasady dotyczące zgromadzeń i nabożeństw. Do szkół, które znajdują się w regionach, gdzie jest mała lub średnia liczba infekcji, mogą wrócić dzieci z klas starszych (od 7 do 10 klasy). Dla ozdrowieńców i osób zaszczepionych otworzono uczelnie oraz seminaria religijne.

 

Od początku pandemii w Izraelu zaraziło się koronawirusem 803 260 osób, zaś 5881 zmarło. (PAP)

 

skib/ tebe/

Niemcy/ Naukowcy: Im wyższe stężenie pyłków roślin w powietrzu, tym więcej infekcji koronawirusem

0

Jeśli w powietrzu na zewnątrz jest dużo pyłków, rośnie liczba infekcji koronawirusem – informuje międzynarodowy zespół badawczy kierowany przez naukowców z politechniki w Monachium (TUM) i Helmholtz Zentrum w Monachium w specjalistycznym czasopiśmie „PNAS”.

Według badaczy wysokie stężenie pyłków może zwiększać ryzyko wystąpienia koronawirusa. W miejscach, w których nie obowiązują przepisy w ramach lockdownu, wskaźnik infekcji wzrósł średnio o cztery procent, jeśli liczba pyłków w powietrzu wzrosła o 100 na metr sześcienny – informuje we wtorek telewizja ARD.

 

W niektórych niemieckich miastach w okresie badania notowano do 500 pyłków na metr sześcienny dziennie – wtedy wskaźniki infekcji rosły o ponad 20 procent. Według naukowców wyjaśnienie obserwacji jest następujące: kiedy w powietrzu są pyłki, obrona organizmu reaguje w osłabionej formie na wirusy oddechowe. Organizm wytwarza wtedy mniej tzw. interferonów, czyli białek produkowanych w odpowiedzi na obecność np. wirusa.

 

Jeśli na badanych obszarach obowiązywały ograniczenia związane z lockdownem, to przy porównywalnych stężeniach pyłków w powietrzu liczba infekcji spadała średnio o połowę.

 

Autorzy przeanalizowali dane dotyczące ekspozycji na pyłki roślin i wskaźniki infekcji SARS-CoV-2 ze 130 regionów w 31 krajach na pięciu kontynentach. Pod uwagę wzięto również czynniki demograficzne i warunki środowiskowe, w tym temperaturę, wilgotność, gęstość zaludnienia i zakres lockdownu. (PAP)

 

bml/ akl/

ME 2021: Po turnieju Joachim Loew przestanie być selekcjonerem Niemiec

0

Joachim Loew, który od 2006 roku jest selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Niemiec, poinformował, że przestanie pełnić tę funkcję po zakończeniu tegorocznych mistrzostw Europy.

Kontrakt Loewa miał obowiązywać do mundialu w Katarze w 2022 roku, ale 61-latek poprosił o jego skrócenie.

 

Pod jego wodzą Niemcy w 2014 roku zdobyli mistrzostwo świata.(PAP)

 

wkp/ sab/

Firma z Illinois rozpocznie produkcję szczepionki Moderny

0

Firma Baxter z siedzibą główną Deerfield w Illinois zajmie się produkcją szczepionki Moderny przeciw koronawirusowi. Szczuje się, że będzie ona w stanie wyprodukować od 60 do 90 milionów dawek preparatu.

 

W wydanym w poniedziałek komunikacie prasowym zaznaczono, że Baxter BioPharma Solutions zapewni usługi sterylnej produkcji do napełniania, wykańczania oraz dostarczania opakowań szczepionki. Proces będzie odbywał się w sterylnym zakładzie BioPharma w Bloomington w stanie Indiana, specjalizującym się w między innymi w produkcji szczepionek i innych leków.

„Dzięki naszym naukowcom, firma Baxter będzie mogła wesprzeć Modernę w zwiększeniu produkcji szczepionek przeciw koronawirusowi. Jesteśmy zaszczyceni tą współpracą” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez wiceprezes Baxter BioPharma Solutions, Marie Keeley.

Moderna jest jedną z trzech szczepionek przeciw koronawirusowi, zatwierdzoną przez amerykańską agencję ds. żywności i leków (FDA). Pozostałe dopuszczone do użytku preparaty opracowały formy Pfizer/BioNTech i Johnson&Johnson.

 

BK

Kibice wracają na chicagowskie stadiony baseballowe

0

Władze Chicago zgodziły się na ograniczony powrót   kibiców na stadiony drużyn baseballowych. Burmistrz Lori Lightfoot poinformowała w poniedziałek, że kibice, którzy zasiądą na trybunach muszą dostosować się do obostrzeń sanitarnych w tym noszenia maseczek ochronnych twarzy.

 

Liczba osób na stadionach ograniczona zostanie do 20 procent. Oznacza to, że na Guaranteed Rate Field, na którym prowadzi rozgrywki drużyna White Sox zasiądzie niewiele ponad 8 tysięcy osób a na Wrigley Field czyli stadionie Chicago Cubs dokładnie 8 274 kibiców. Z ich udziałem odbędą się już rozgrywki otwierające sezon baseballowy. W przypadku Chicago Cubs mecz wyznaczono na 1 kwietnia a White Sox na 8 kwietnia.

„Jako fan sportu, cieszę się, że Chicago podejmuje ostrożne kroki bezpiecznego otwarcia naszych stadionów baseballowych w tym sezonie” – napisała w oświadczeniu burmistrz Lori Lightfoot. Dodała, że jest to możliwe dzięki zaangażowaniu obu drużyn i miejskiego departamentu zdrowia, którym udało się znaleźć wspólne rozwiązanie w czasie pandemii koronawirusa.

Drużyna Chicago Cubs poinformowała, że ze względu na restrykcje ograniczające liczbę kibiców, bilety dostępne będą na zasadzie loterii nawet w przypadku posiadaczy sezonowych karnetów. Jednak to oni będą mieli pierwszeństwo w losowaniu.

 

BK

Takie rzeczy tylko w polskich sądach: Odrzucono apelację, bo pełnomocnictwo prawnika „zagubiło się”

0

Oryginał pełnomocnictwa prawnika został błędnie wysłany stronie przeciwnej wraz z odpisem apelacji przez sąd I instancji, czego konsekwencją było odrzucenie tej apelacji z powodu braku pełnomocnictwa. Skargę nadzwyczajną w tej sprawie do SN skierował Prokurator Generalny.

„Sąd błędnie uznał, że pełnomocnik nie dołączył oryginału pełnomocnictwa do apelacji” – zaznaczono w informacji Prokuratury Krajowej o tej skardze.

 

Skarga dotyczy postanowienia Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze z maja 2019 r. o odrzuceniu apelacji prawnika uczestniczki postępowania spadkowego o podział majątku. Ponieważ kobieta nie zgadzała się z orzeczeniem Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim dotyczącym podziału, to jej pełnomocnik złożył w tej sprawie apelację, do której załączył oryginał pełnomocnictwa do reprezentowania uczestniczki. Odpisy apelacji wraz z załącznikami zostały przez sąd doręczone wszystkim stronom postępowania.

 

Mimo to jeleniogórski sąd wezwał adwokata do uzupełniania braków formalnych poprzez złożenie oryginału pełnomocnictwa, a ostatecznie odrzucił apelację, wskazując, że zawiera ona braki formalne, czyli brak tego pełnomocnictwa.

 

Wniosek o przywrócenie terminu nie został uwzględniony przez sąd, choć ustalono, że pracownik sądu w Lwówku Śląskim błędnie wysłał do strony wraz z odpisem apelacji oryginał pełnomocnictwa złożony przez adwokata reprezentującego kobietę.

 

Prokurator Generalny zarzucił decyzji sądu odrzucającej apelację „naruszenie konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do państwa oraz bezpieczeństwa prawnego, prawa do sądu i zasady dwuinstancyjności postępowania, jak też rażące naruszenie prawa procesowego”.

 

„W sprawie objętej skargą pełnomocnictwo zostało w oryginale dołączone przez pełnomocnika uczestniczki jako załącznik do apelacji wniesionej w 29 marca 2019 r. do Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim. Następnie zostało ono błędnie doręczone stronie przeciwnej wraz z odpisem apelacji przez sąd I instancji, czego konsekwencją było niezasadne wezwanie uczestniczki postępowania do uzupełnienia powyższego braku, co ostatecznie doprowadziło do odmowy merytorycznego rozpoznania środka odwoławczego uczestniczki postępowania” – wskazał PG.

 

W związku z tym w skardze nadzwyczajnej wniesiono o uchylenie zaskarżonego postanowienia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Jeleniej Górze.

 

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Prokurator Generalny dotychczas wniósł ponad 220 skarg nadzwyczajnych do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która w SN zajmuje się ich rozpatrywaniem. (PAP)

 

Autorzy: Marcin Jabłoński, Mateusz Mikowski

 

mja/ mm/ robs/

Emerytury bez podatku? Maląg: O konkretach będziemy rozmawiali, gdy premier obwieści „Nowy Polski Ład”

0

Kiedy premier, ale także władze partii, ogłoszą jakie konkretne działania w ramach Nowego Polskiego Ładu zostaną podjęte, wtedy o konkretach będziemy rozmawiali – powiedziała minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg pytana o wprowadzenie emerytury bez podatku.

Szefowa MRiPS pytana była we wtorek w Programie Pierwszym Polskiego Radia o informacje podane przez portal OKO.press i SuperExpress, że w programie odbudowy po kryzysie – Nowy Polski Ład, który ma ogłosić premier Mateusz Morawiecki – znalazła się m.in. propozycja wprowadzenia emerytury bez podatku, jeśli będzie to emerytura do kwoty 2,5 tys. zł.

 

„Powiem tak: jednak dobrze byłoby poczekać, kiedy Nowy ład będzie ogłoszony, kiedy pan premier, ale także władze partii, ogłoszą jakie konkretne działania w ramach Nowego Ładu zostaną podjęte i wtedy o konkretach będziemy rozmawiali. Teraz każdy z jakimś tam kawałeczkiem informacji idzie do mediów. Natomiast ja wyznaję taką zasadę, że poczekajmy aż cały ten nowy porządek Nowy ład zostanie przedstawiony” – odpowiedziała Maląg.

 

„Przede wszystkim działania, które przewiduje Nowy Ład mają służyć poprawie sytuacji Polaków, poprawie sytuacji zarówno po wyjściu z pandemii, wsparcie polskich rodzin, bo takie działania nasz rząd podejmuje od 5 lat, gdzie rodzina jest w centrum uwagi poprzez realizację i programów społecznych, ale i wszystkich programów gospodarczych” – dodała.

 

Minister rodziny i polityki społecznej odniosła się także do pytania o jej wypowiedź na spotkaniu ministrów Grupy Wyszehradzkiej, że w najbliższych tygodniach premier przedstawi nowe rozwiązania dotyczące polityki rodzinnej. Pytana, była czy to będą rozwiązania, które trafią do Nowego Ładu, czy to będą rozwiązania, które zostaną ujawnione wcześniej.

 

„Żadnych nowych rozwiązań wczesnej nie będziemy pokazywać. cały czas pracujemy na Strategią Demograficzną, która będzie wyznaczała kroki działania dla polityki prorodzinnej, ale w polityce prorodzinnej, rodzina – tak jak mówię – jest w centrum uwagi od 5 lat, wsparcie rodzin zarówno z dziećmi, jak i seniorów to jest priorytet. Otworzenie szerokiej koalicji na rzecz wsparcia: rząd, samorząd, organizacje pozarządowe” – powiedziała.

 

„Te działania na pewno będą wzmacniane, dlatego też kolejne działania, które będą kompleksowo obejmowały czy politykę podatkową, czy mieszkaniową, one będą trafiały jako wsparcie dla rodzin” – wskazała Maląg. (PAP)

 

Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka

 

dsr/ krap/

„Rz”: Polacy uważają, że rząd nie najlepiej radzi sobie z pandemią

0

Respondenci uważają, że rząd nie najlepiej radzi sobie z pandemią, jednak chwalą za lockdowny wprowadzane regionalnie – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”.

Jak wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”, przeszło 77 proc. ankietowanych uważa, że rząd powinien zluzować obostrzenia tam, gdzie jest najmniej zakażeń, a wprowadzać w miejscu, gdzie jest ich najwięcej. Zdecydowana większość, 41,1 proc., respondentów jest pewna, że to dobra strategia. Zdecydowanie przeciwnych takiemu rozwiązaniu było 8,8 proc. ankietowanych i niemal tyle samo raczej przeciwnych.

 

Na podstawie wyników badań „Rzeczpospolita” podaje, że „lokalne lockdowny są przede wszystkim po myśli wyborców opozycji – popiera je aż 84 proc. ankietowanych”. „Z kolei wśród wyborców partii rządzącej za wyłączeniem poszczególnych regionów jest 72 proc. Przy czym zdecydowanie za opowiedział się co piąty ankietowany, podczas gdy wśród wyborców opozycji niemal co drugi” – dodaje.

 

Z sondażu wynika też, że Polacy mają podzielone zdania co do tego, czy rząd z pandemią radzi sobie dobrze, czy źle. „Zaledwie co dziesiąty ankietowany zgadza się z tym, że rząd dobrze radzi sobie z pandemią, a niespełna co trzeci uważa, że raczej sobie radzi” – pisze dziennik.

 

Według gazety, zaledwie co trzeci wyborca partii rządzącej jest przekonany, że walka z pandemią prowadzona jest zdecydowanie dobrze. Wśród wyborców opozycji 57 proc. ankietowanych zdecydowanie nie popiera działań rządu.

 

„Z aprobatą nie spotkały się także wsparcia oferowane przedsiębiorcom w ramach tarczy kryzysowych. Blisko 63 proc. ankietowanych uważa, że pomoc przedsiębiorcom zamkniętych branż była i jest niewystarczająca. Tymczasem straty są ogromne. Federacja Przedsiębiorców Polskich oszacowała, że straty dla polskiej gospodarki w pierwszym roku pandemii wyniosły 185 mld zł” – podje „Rz”.

 

Z sondażu IBRiS wynika, że 50,5 proc. ankietowanych uważa, że reakcje na pierwszy lockdown (z zeszłego roku) były nadmiernie histeryczne (przy czym 23,1 proc. zdecydowanie tak uważa). Przeciwnego zdania jest przeszło 40 proc. 8,1 proc. respondentów nie ma w tej sprawie zdania – podaje dziennik. (PAP)

 

krz/ dki/

Konto nasze drogie… Pierwszy bank w Polsce wprowadzi ujemne oprocentowanie depozytu klientów indywidualnych

0

Pierwszy bank w Polsce wprowadzi ujemne oprocentowanie depozytu klientów indywidualnych – pisze we wtorek „Rzeczpospolita”, powołując się na nieoficjalne informacje.

Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że „czołowy polski bank szykuje się do wprowadzenia ujemnej stawki depozytów lub prowizji dla klientów indywidualnych”.

 

„To by oznaczało, że już nie tylko oszczędności firm, ale teraz także przeciętnego klienta indywidualnego będą obciążone nową daniną. W 2020 r. polskie banki po raz pierwszy wprowadziły regularne, miesięczne ujemne oprocentowanie lub prowizje od dużych złotowych depozytów przedsiębiorstw spoza branży finansowej” – czytamy.

 

Według dziennika „decyzja o obciążeniu oszczędności przez jednego z liderów sektora spowodowałaby, że podobny ruch wykonałyby kolejne banki”. „Branża może zdecydować się na takie niekonwencjonalne działanie w reakcji na tąpnięcie rentowności z powodu pandemii” – podaje gazeta.

 

Jak zaznacza „Rz”, polskie banki w oficjalnych komentarzach bardzo ostrożnie wypowiadają się w tej sprawie. „Twierdzą, że dopóki nominalne stopy procentowe u nas nie spadną poniżej zera, nie będą wprowadzać ujemnego oprocentowania dla klientów indywidualnych. W nieoficjalnych komentarzach przyznają, że muszą rozważać takie ruchy już teraz, bo konieczna jest obrona rentowności” – wskazuje.(PAP)

 

agzi/ dki/

Francja: Do odbudowy Notre Dame będą użyte ponadstuletnie dęby; ekolodzy protestują

0

Pierwszy, 230-letni dąb z 1992 drzew, które zostaną użyte do odbudowy katedry Notre Dame w Paryżu, został podstemplowany. Do otworzenia świątyni wykorzystane zostaną drzewa, które mają co najmniej sto lat. Przeciw wycince protestują organizacje ekologiczne.

Pierwszy podstemplowany dąb pochodzi z królewskiego lasu Berce. Selekcja pod wycinkę kolejnych okazów będzie trwała w marcu w wielu regionach Francji.

 

Prawie tysiąc co najmniej stuletnich drzew zostanie wykorzystanych do odbudowy ramy iglicy Viollet-le-Duc, która ma zostać zrekonstruowana w stylu identycznym w oryginałem, jak również do odbudowy transeptu katedry Notre Dame zniszczonej w pożarze z 15 kwietnia 2019 r.

 

Kolejny tysiąc ma zostać wycięty w drugiej połowie roku i posłuży do odtworzenia pozostałych XIII-wiecznych elementów stolarki budynku.

 

„Po dwóch latach zabezpieczania budynku katedry i usuwania zanieczyszczeń po pożarze, m.in. ołowiu, wybór masywnych dębów mających mieć podobne cechy do drzewostanu z czasów budowniczych katedr jest kolejnym etapem przed przyspieszeniem odbudowy zniszczonej świątyni” – tłumaczył PAP urzędnik ministerstwa kultury uczestniczący w wydarzeniu.

 

Przeciwko wycince 2 tys. starych drzew protestują jednak organizacje ekologiczne. Ministerstwo rolnictwa podkreśla natomiast, że wycinka ta stanowi zaledwie 0,1 proc. rocznej wycinki krajowego drzewostanu.

 

Jak tłumaczą urzędnicy ministerstwa rolnictwa, w dęby obfituje kilka regionów Francji: Burgundia, Dolina Loary, region Grand Est czy Normandia, jednak rekonstruktorzy chcą, aby dęby pochodziły z wszystkich regionów Francji, co ma mieć wymiar symboliczny.

 

Połowa drewna będzie pochodzić z lasów państwowych i gminnych, a połowa z lasów prywatnych. Jak informują rekonstruktorzy – wiele osób i firm chciało uczestniczyć w odbudowie katedry, ale drzewa mają pochodzić z zakątków całej Francji, nawet ubogiej w dęby Korsyki czy regionu Prowansja – Alpy Lazurowe Wybrzeże.

 

Minister kultury Roselyne Bachelot oraz minister rolnictwa Julien Denormandie podstemplowali pierwszy 230-letni dąb oznaczony jako „Drzewo numer 1” w piątek. Okaz rośnie w środku lasu Berce o powierzchni 5,4 tys. ha w departamencie Sarthe w Kraju Loary. W lesie tym rosną również drzewa datowane na XVII w.

 

Minister kultury podkreśliła podczas spotkania z dziennikarzami w Sarthe, że wyznaczony w noc pożaru katedry przez prezydenta Emmanuela Macrona termin ukończenia odbudowy katedry – rok 2024 – zostanie dotrzymany.

 

Wybór rekonstruktorów katedry padł na dęby z Berce, ponieważ zyskały one światową renomę dzięki wyjątkowej jakości pozyskiwanego z nich drewna.

 

Ten dawny las królewski produkował drewno dla marynarki wojennej znane profesjonalistom pod nazwą Jupilles. Berce, w którym rosną również wysokie buki, brzozy i sosny uważany jest za jeden z najpiękniejszych lasów we Francji.

 

Podczas wycinki gałęzie znajdujące się na szczycie koron drzew zostaną najpierw odcięte, aby zapobiec zbyt dużym wibracjom, gdy ich pnie będą upadać na ziemię, co mogłoby uszkodzić drewno.

 

Po ścięciu dęby z Berce trafiają do tartaków, a następnie będą leżakować od dwunastu do osiemnastu miesięcy po to, aby osiągnąć poziom wilgotności poniżej 30 proc. Dopiero w roku 2022 stolarze będą wycinać z nich elementy konstrukcyjne katedry.

 

„Wycinamy dęby, które zapewnią katedrze bezpieczeństwo przez osiem lub dziesięć następnych wieków” – powiedział dziennikarzom koordynujący odbudowę katedry gen. Jean-Louis Georgelin.

 

Z Sarthe Katarzyna Stańko (PAP)

 

ksta/ kib/

Niemcy/ Naukowcy: Trzeba uwzględnić wpływ pogody na rozprzestrzenianie się koronawirusa

0

Naukowcy wzywają do uwzględnienia w modelowaniu pandemii koronawirusa danych dotyczących temperatury, wilgotności i prędkości wiatru. Jak napisał tygodnik Spiegel pozwoli to na lepsze i bardziej długoterminowe planowanie działań. Eksperci uważają, że jak dotąd wpływ pogody na przebieg pandemii był niedoceniany.

Wpływ pogody na rozprzestrzenianie się koronawirusa nie został jeszcze dogłębnie zbadany. Wirusolog Melanie Brinkmann z Uniwersytetu Technicznego w Braunschweigu powołała się w wypowiedzi dla portalu Spiegel na badania, według których efekt sezonowy wynosi około 20 procent. Inni badacze podają podobne wartości.

 

Dimitris Drikakis i Talib Dbouk z Uniwersytetu w Nikozji na Cyprze uważają, że rola pogody w przebiegu pandemii była dotychczas niedoceniana. Naukowcy przeprowadzili interesujący eksperyment.

 

Po pierwsze, przyjrzeli się typowym modelom używanym do przewidywania przebiegu pandemii. Epidemiolodzy wykorzystują tzw. model SIR (model: podatny-zakażony-ozdrowiały) do obliczania sposobu rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych w populacji. Według badaczy, podstawowy model opiera się przede wszystkim na dwóch parametrach: szybkości przenoszenia choroby zakaźnej oraz czasie potrzebnym do wyzdrowienia. W modelu SIR dla każdego z nich przyjmuje się stałą wartość.

 

„W rzeczywistości te wartości są dynamiczne” – mówi Drikakis portalowi Spiegel. Na stężenie wirusa ma wpływ temperatura, wilgotność względna i prędkość wiatru. Aby to uwzględnić, naukowcy obliczyli wartość zmiennej, którą nazywają indeksem AIR (wskaźnik infekcji w powietrzu).

 

Indeks AIR został włączony do modelu prognozy rozprzestrzeniania się koronawirusa. Drikakis i Dbouk zastosowali go w Paryżu, Nowym Jorku i Rio de Janeiro. Wyniki były zaskakujące: w każdym z trzech miast byli w stanie określić okres, w którym faktycznie wystąpiła obserwowana druga fala i wyjaśnić ją warunkami klimatycznymi. Paryż doświadczył epidemii na wiosnę. Z drugiej strony, w okresie letnim odnotowano raczej niską częstość występowania infekcji. Podobna historia miała miejsce w Nowym Jorku. W Rio, gdzie pory roku są inne ze względu na położenie na półkuli południowej, ogniska choroby występowały głównie w okresie od czerwca do października – potem spadła liczba zakażonych osób.

 

Proces infekcji Sars-CoV-2 był podobny do tego znanego z typowych chorób układu oddechowego. Wirusy grypy są również bardziej stabilne w niskich temperaturach. Jest też inny efekt: gdy temperatura jest niska, ludzie spędzają więcej czasu w pomieszczeniach i włączają ogrzewanie. To suche, rozgrzewające powietrze ma negatywny wpływ na błony śluzowe górnych dróg oddechowych. Ludzie stają się bardziej podatni na infekcje.

 

Drikakis uważa, że należy zwrócić większą uwagę na sezonowość Sars-CoV-2. Uważa, że czynniki pogodowe sprawiają, że dwie poważne epidemie w roku i tak są nieuchronne. Są one w pewnym sensie zjawiskiem naturalnym. Ale można by się na to przygotować i zaplanować ograniczenia, takie jak zamknięcia, w dłuższej perspektywie, gdyby okazały się konieczne.

 

Również inni uważają , że jak dotąd wpływ pogody na przebieg pandemii był niedoceniany. Lekarz lotniczy Roland Quast uważa nawet, że wysokość może mieć wpływ na proces infekcji. W wyższych regionach temperatura spada, a powietrze staje się bardziej suche. Dyrektor Aeromedical Center Germany na lotnisku w Stuttgarcie chciałby, aby np. prognoza pogody pomogła w radzeniu sobie z pandemią. Ostrzeżenia mogą zostać wydane dla regionów, w których pogoda sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa.

 

Oprócz czynników temperatury i wilgotności pewną rolę odgrywa też promieniowanie UV, promieniowanie ultrafioletowe światła słonecznego. Badania laboratoryjne wykazały, że wirus traci zakaźność pod jego wpływem takiego promieniowania.

 

Istnieją już modele pogodowe, które mówią o warunkach występowania koronawirusa. Szwajcarska firma Meteomatics oferuje swoim klientom ogólnoświatowe dane dotyczące pogody, oceanów, środowiska i klimatu. Prognoza opiera się głównie na danych dotyczących promieniowania UV, ale także na temperaturze i wilgotności względnej. Na czerwono zaznacza się obszary, w których cząstki wirusa unoszą się w powietrzu przez ponad 2,5 godziny, zanim ulegną niemal całkowitemu rozpadowi.

 

Thorsten Lehr z Uniwersytetu w Saarland również uważa, że sezonowość odgrywa ważną rolę w występowaniu wirusów. Profesor farmacji klinicznej i jego zespół modelują przebieg pandemii. Jego przewidywania również opierają się na modelu SIR, który zmodyfikowali Drikakis i Dbouk. „To matka wszystkich modeli infekcji” – mówi Lehr. Uważa, że badanie tej dwójki jest niezwykle interesujące. Jednak aby uzyskać lepsze potwierdzenie, należałoby zastosować indeks AIR do większej liczby miast lub regionów niż tylko do trzech metropolii.

 

Lehr i jego zespół pracowali już z danymi pogodowymi i włączyli je do modeli infekcji. Jednak po sprawdzeniu z faktycznie zarejestrowanymi danymi dotyczącymi wirusów nie wszędzie znaleziono dopasowanie.

 

Jak jednak podkreśla Spiegel w przyszłości pożądane byłoby uwzględnienie w większym stopniu danych pogodowych. Mogą one bowiem stanowić czynnik decydujący w przebiegu pandemii.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ jar/

Portugalia: Nie Lizbona i Porto? Modne staje się mieszkanie w mniejszych miastach

0

Mniejsze, położone z dala od wybrzeża i głównych szlaków komunikacyjnych portugalskie miasta zyskały na popularności w czasie pandemii. Zmalało z kolei zainteresowanie życiem w Lizbonie i Porto – wynika z danych agencji nieruchomości oraz osób zajmujących się wynajmem mieszkań.

Zjawisko, jak wskazują eksperci ds. nieruchomości, nasiliło się szczególnie w mniejszym miastach położonych w pobliżu wschodniej granicy z Hiszpanią. Wśród nich na popularności zyskały zwłaszcza Castelo Branco, Guarda, Evora oraz Portalegre.

 

Szczególną popularnością w dobie pandemii cieszy się Castelo Branco, gdzie w 2020 r. liczba osób zainteresowanych kupnem mieszkania wzrosła o 120 proc. Lokalne agencje nieruchomości odnotowują, że obecnie brakuje już w tym mieście nowych apartamentów na sprzedaż.

 

Agencje ds. nieruchomości oraz przedsiębiorcy z sektora nieruchomości wskazują, że w czasie pandemii spadło zainteresowanie życiem w największych miastach Portugalii – Lizbonie i Porto. Sygnalizują też malejącą cenę czynszu za wynajem mieszkań.

 

W ocenie Joao Camposa z agencji nieruchomości Century21 w stolicy spadają sukcesywnie ceny mieszkań oraz wpływy osób je wynajmujących. “W najbliższych miesiącach zjawisko to powinno się nasilić także w innych dużych miastach, takich jak Lizbona” – powiedział PAP stołeczny ekspert.

 

Z kolei z szacunków banku BPI wynika, że w aglomeracji Lizbony przybywa zarówno mieszkań na sprzedaż, jak też domów jednorodzinnych, szczególnie w najtańszym segmencie.

 

“Wśród oferowanych w stolicy i na jej przedmieściach nieruchomości o wartości nie przekraczającej 200 tys. euro jest już ponad 12,3 tys. mieszkań oraz ponad 900 domów wolnostojących.

 

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)

Tajlandia umożliwi turystom odbycie kwarantanny na jachcie

0

Władze Tajlandii ogłosiły, że turyści przybywający do tego kraju będą mogli odbyć obowiązkową kwarantannę na jachcie lub małym statku wycieczkowym. To kolejny pomysł na uratowanie turystyki w czasie pandemii koronawirusa.

W pierwszej fazie programu udział wziąć ma 100 właścicieli jachtów, którzy odbędą kwarantannę na popularnej wśród turystów wyspie Phuket. Docelowo program ma zostać rozszerzony i przynieść 58 mln dolarów przychodów z turystyki. Odbywający kwarantannę będą musieli mieć negatywny wynik testu na koronawirusa i będą zobowiązani do noszenia opaski na nadgarstek z nadajnikiem GPS.

 

Nie jest to pierwszy ruch mający ożywić turystykę w czasie pandemii. Wcześniej Tajlandia umożliwiła gościom odbywającym kwarantannę grę w golfa w jednym z sześciu ośrodków. W kwietniu ruszyć ma też nowy program hotelowych kwarantann w nadmorskich kurortach.

 

Turystyka, która jest ważną częścią gospodarki Tajlandii, mocno ucierpiała z powodu pandemii. Kraj ponownie otworzył się na zagranicznych turystów w październiku, ale nie skusiło to do podróży tłumów gości. W całym 2020 r. kraj odwiedziło 6,7 mln gości wobec prognozowanych początkowo 40 mln.

 

Tajlandia jest jednym z najlżej dotkniętych pandemią krajów. Po fali zakażeń koronawirusem na przełomie stycznia i lutego obecnie liczba nowych infekcji spadła do ok. 60 dziennie. Do grudnia 2020 r. przez większą część notowane były jedynie pojedyncze przypadki. Łącznie odnotowano 26 tys. zakażeń i 85 zgonów.(PAP)

 

osk/ akl/

Bruksela: Walka o gaz. Czy Polska przekona Komisję Europejską do korzystnych zapisów?

0

W Brukseli trwają prace nad nowymi regulacjami dot. klasyfikacji inwestycji energetycznych. Polscy europosłowie zabiegają, aby uwzględniały one gaz ziemny jako paliwo przejściowe w procesie transformacji. Chcą przekonać do tego Komisję Europejską.

W ubiegłym roku Komisja opublikowała propozycję dot. klasyfikacji inwestycji energetycznych jako zrównoważonych (tzw. taksonomia). Jej zapisy praktycznie wykluczają wykorzystanie gazu jako paliwa przejściowego w procesie transformacji. Oznacza to, że te inwestycje, które nie kwalifikowałyby się ze względu na przekroczone limity emisji CO2 (m.in. kogeneracja) mogłyby nie otrzymać finansowania ze środków UE i rynkowych. Projekt Komisja przekazała do konsultacji i obecnie analizuje odpowiedzi.

 

Polska i część krajów UE chcą jednak korzystać z gazu jako paliwa przejściowego w procesie transformacji energetycznej. Dlatego grupa ponad 50 europosłów z różnych państw UE i grup politycznych, z inicjatywy europosła Bogdana Rzońcy (PiS), wysłała list do wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który odpowiedzialny jest za Europejski Zielony Ład oraz innych unijnych komisarzy.

 

Europosłowie podkreślają w nim, że już dziś gaz odgrywa ważną rolę w równoważeniu produkcji energii z niestabilnych źródeł odnawialnych, ograniczaniu emisji CO2 i gwarantowaniu niezawodności systemu energetycznego.

 

W ich opinii wykluczenie gazu jako realnej opcji dla regionów zależnych od węgla mogłoby jedynie podważyć trwające obecnie wysiłki dot. transformacji, utrudnić przejście na odnawialne źródła energii i narazić obywateli na ubóstwo energetyczne.

 

„Odpowiednio zaprojektowane mechanizmy finansowania UE powinny umożliwić szybką zamianę węgla na gaz jako rozwiązanie przejściowe, gdzie inne możliwości są ograniczone, zlikwidować lukę inwestycyjną i technologiczną oraz pomóc regionom obecnie zależnym od węgla w ich transformacji w nadchodzących latach” – czytamy w liście europosłów.

 

Timmermans i inni komisarze odpowiedzieli na list europarlamentarzystów. W odpowiedzi, którą widziała PAP, podkreślają, że taksonomia będzie podstawowym narzędziem do osiągnięcia celów Europejskiego Zielonego Ładu. Wskazują, że Komisja analizuje obecnie ok. 50 tys. uwag, które nadesłane zostały do projektu w ramach konsultacji. W tej sprawie przedstawiciele KE, w imieniu Timmermansa, niedawno spotkali się również z europosłami.

 

Jak powiedział PAP Bogdan Rzońca , jeśli w taksonomii nie będzie zgody na wykorzystywanie gazu przez firmy produkujące energię i ciepło oraz jeśli firmy, które wytwarzają konkretne produkty, zostaną wyeliminowane, bo używają gazu jako źródła energii, to będzie to budowało podziały w UE.

 

„Kraje starej UE są w lepszej sytuacji energetycznej niż kraje nowej Unii, które mają ogromne problemy. W efekcie dziesięć krajów UE protestuje przeciwko regulacjom dotyczących taksonomii w obecnym kształcie. Mówi się, że firmy, które używają gazu do produkcji, nie będą mogły nawet uzyskać kredytu bankowego. Jeśli UE będzie tworzyła takie prawo, to spowoduje to, że z jednej kieszeni będzie wydawać na nowe technologie, a z drugiej na zasiłki dla tych, którzy stracą pracę. Firmy po prostu stracą konkurencyjność i upadną” – powiedział Rzońca.

 

W tę kwestię zaangażowany jest też były premier, europoseł Jerzy Buzek (PO), który również podpisał się pod listem do KE. Pytany przez PAP o to, o co jest dla Polski priorytetowe w kwestii nowej klasyfikacji inwestycji energetycznych, podkreśla, że kluczowe jest, aby nie mylić celów z narzędziami.

 

„Taksonomia to nie jest bowiem, i nigdy nie był, cel sam w sobie – to narzędzie do osiągnięcia naszego celu: sprawiedliwej społecznie transformacji energetycznej. By miała ona miejsce, niezbędne jest podejście uwzględniające możliwość stosowania każdej technologii – najlepszej w danym przypadku (tzw. neutralność technologiczna). W tym kontekście warto pamiętać, że gaz – zwłaszcza w krajach takich, jak Polska – może być ważnym elementem płynnego przejścia od węgla w produkcji prądu czy ciepła do zielonej gospodarki, opartej głównie na odnawialnych źródłach energii” – powiedział PAP.

 

„Dlatego tak istotne jest – i zabiegam o to mocno – by dopuszczalny przez taksonomię limit emisji dla gazu był wyższy niż proponowane obecnie 100 g CO2/kWh. Ta liczba to dużo poniżej tego, co wynegocjowaliśmy w Europejskim Funduszu Rozwoju Regionalnego, a więc 250g CO2/kWh (…). Komisja Europejska zapewnia nas o swojej otwartości na te argumenty i gotowości dokonania pewnych zmian” – podkreślił Buzek.

 

 

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

 

 

luo/ jm/

Hiszpania: Rekordowy spadek liczby rozwodów w roku pandemii

0

Wbrew przewidywaniom wielu socjologów w Hiszpanii nie doszło do masowych rozwodów w związku z koniecznością nieustannego przebywania rodzin w domach z powodu restrykcji epidemicznych. Przeciwnie – pandemia koronawirusa doprowadziła do nienotowanego wcześniej spadku liczby rozwodzących się małżeństw.

Z danych hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości opublikowanych w poniedziałek przez agencję Europa Press wynika, że w 2020 r. nastąpił spadek o 13,3 proc. rozwodów i separacji w porównaniu z rokiem wcześniejszym. W sumie rozstało się ponad 95 tys. par.

 

W całym 2020 r., naznaczonym pandemią, liczba osób rozwodzących się wyniosła w Hiszpanii średnio 20 na 10 tys. obywateli.

 

W okresie pandemii najczęściej rozwodzono się na Wyspach Kanaryjskich i Balearach, a także w regionach Walencji i Murcji, na wschodzie kraju. Zanotowano tam odpowiednio od 22 do 23,6 rozwodzących się osób na 10 tys. mieszkańców.

 

Opublikowane w poniedziałek dane zadają kłam tezom hiszpańskich socjologów, którzy wiosną 2020 r., po pierwszych tygodniach pandemii, wróżyli, że Covid-19 nasili w hiszpańskim społeczeństwie zjawisko separacji oraz rozwodów.

 

Większej liczby rozstań spodziewali się też przedsiębiorcy sektora wynajmu nieruchomości, twierdząc, że nasila się zjawisko poszukiwania mieszkań przez rozwodzących się małżonków.

 

Organizacje zrzeszające hiszpańskie agencje nieruchomości wskazywały, że zainteresowanie wynajmem mieszkań zwiększyło się po pierwszych dwóch miesiącach pandemii o 20 proc.

 

Marcin Zatyka (PAP)

 

zat/ kib/

Opóźnia się start kolejnej misji kosmicznej SpaceX

0

Start kolejnej misji załogowej prywatnej firmy SpaceX na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) został ponownie opóźniony – do najwcześniej 22 kwietnia – poinformowała w poniedziałek agencja NASA.

Według pierwotnych planów start rakiety Falcon 9 z czteroosobową załogą w kapsule Crew Dragon miał odbyć się w końcu marca.

 

Jednak federalna agencja kosmiczna NASA poinformowała w styczniu, że odbędzie się on dopiero 20 kwietnia. W poniedziałek przesunięto tę datę na 22 kwietnia z zastrzeżeniem, że jeszcze może zostać przesunięta.

 

Kapsuła ma dostarczyć na ISS dwóch astronautów NASA – Shane Kimbrougha i (kobietę) Megan McArthur oraz Japończyka Akihiko Hoshidę i Thomasa Pesqueta z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

 

Dołączą oni do przebywających na stacji czterech astronautów, którzy przybyli na stację w listopadzie ub. r., również na pokładzie kapsuły Crew Dragon i kosmonautów ze statku kosmicznego Sojuz MS-18.

 

SpaceX, należąca do miliardera Elona Muska, wypróbowuje obecnie rakietę wielokrotnego użytku, zdolną do pionowego startu i lądowania. Jednak kilka prób zakończyło się niepowodzeniem. Rakiety eksplodowały po starcie lub po lądowaniu.(PAP)

 

 

jm/

Francuzi 3 procent czasu w internecie poświęcają na informację i 4% na pornografię

Jeśli wierzyć ogłoszonym w poniedziałek wynikom sondażu, Francuzi 3 procent czasu w internecie poświęcają na informację i 4% na pornografię. Najwięcej czasu poświęca się na rozrywkę.

Portale uznane za szerzące „fake news” są prawie nieoglądane. Według ankiety internauci poświęcają im jedynie 5% krótkiego czasu przeznaczonego na informację. Z sondażu wynika, że na witryny niegodne zaufania trafia się głównie przez sieci towarzyskie.

 

Interesującym odkryciem badania jest to, że większość osób czytających bardzo prawicowy tygodnik „Valeurs actuelles” zagląda również do lewicowej „Liberation”.

 

Oznacza to, zdaniem odpowiedzialnego za ankietę Laurenta Cordoniera z Fundacji im. Descartes’a, że w przeciwieństwie do USA rozłamy ideologiczne wśród Francuzów nie są bardzo ostre. „We Francji przepaść rozciąga się między tymi, którzy informują się na linii, a tymi, którzy do informacji w internecie nawet nie zaglądają” – komentują autorzy sondażu na stronie fundacji.

 

Fundacja im. Descartes’a, która określa się jako „obywatelska, bezpartyjna i niezależna”, pragnie sprowokować debatę na temat informacji w sieci.

 

Badanie przeprowadzono między 20 września a 19 października ub.r. Wzięły w nim udział 2372 osoby „próbka reprezentatywna dla mieszkańców Francji”. Przez ten miesiąc prowadzący sondaż mieli dostęp do wszystkich adresów internetowych, na jakie wchodził każdy z uczestników. Pod uwagę brano wszystkie nośniki – komputery, telefony, tablety.

 

Okazuje się, że badani informowaniu się poświęcali przeciętnie 5 minut dziennie. Za tą średnią kryje się duża rozpiętość trwania połączeń. Choć prawie 1/5 odpowiadających przez miesiąc nie zajrzała nawet na chwilę do jakiegoś źródła informacji, 5% poświęciło portalom informacyjnym ponad 10 godzin. Większość internautów na portalach informacyjnych przebywa mniej niż godzinę miesięcznie.

 

Do takich portali autorzy ankiety zaliczyli szeroki wachlarz źródeł – od stron gazet poświęconych informacji ogólnej, poprzez tytuły specjalistyczne i magazyny plotkarskie, po Wikipedię.

 

Autorzy badania przyznają, że nie udało im się określić różnic między użytkownikami mediów tradycyjnych a tymi, którzy otwierają strony uznawane za niezbyt godne zaufania. „Nie wydaje się, by było to związane z wykształceniem, zamożnością czy płcią”.

 

Jednak, jak napisano w komentarzu do wyników ankiety, mamy do czynienia z nadreprezentacją mężczyzn, gdy chodzi o źródła zwane przez autorów „dezinformacją ogólną”. Więcej wśród nich jest osób samotnych, zwolenników „żółtych kamizelek”, którzy bardzo nieufni są wobec instytucji państwowych, rządu i mediów głównego nurtu. Natomiast to w większości kobiety przyciągane są przez dezinformację dotyczącą zdrowia.

 

Według wyników ankiety, najwięcej czasu w internecie poświęca się na rozrywkę, następnie na oglądaniu stron poświęconym randkom. Na trzecim miejscu są zakupy on line. (PAP)

 

llew/ tebe/

Głośny wywiad księcia Harry’ego i księżnej Meghan źle przyjęty przez Brytyjczyków

0

Brytyjczycy źle przyjęli głośny wywiad, którego książę Harry i księżna Meghan udzielili amerykańskiej gwieździe talk-show Oprah Winfrey – wynika z opublikowanego w poniedziałek sondażu ośrodka YouGov.

Wyemitowany w niedzielę w amerykańskiej stacji CBS wywiad za niestosowny uznało 47 proc. ankietowanych, za stosowny tylko 21 proc., zaś pozostali nie mieli zdania w tej sprawie.

 

Na pytanie o współczucie dla Harry’ego i Meghan na podstawie tego, co czytali lub słyszeli o wywiadzie, 33 proc. badanych odpowiedziało, że nie odczuwa go wcale, 23 proc. – w niewielkim stopniu, 17 proc. – trochę, a 12 proc. ma dla nich dużo współczucia.

 

Ale stopień współczucia dla pozostałych członków rodziny królewskiej w związku z wywiadem Harry’ego i Meghan nie jest dużo wyższy. Dużo współczucia odczuwa 16 proc. ankietowanych, trochę – 23 proc., niewiele – 25 proc., zaś 20 proc. nie odczuwa go wcale.

 

Coraz bardziej krytyczne nastawienie do książęcej pary potwierdza też inny opublikowany w poniedziałek sondaż, który przeprowadzony został jeszcze przed wyemitowaniem wywiadu. Według badania Ipsos MORI najpopularniejszym członkiem rodziny królewskiej jest królowa Elżbieta II, na którą jako na jedną z ulubionych osób wskazało 40 proc. badanych, co jest wzrostem o 8 punktów proc. w stosunku do 2018 r. Na drugim miejscu jest książę William – 32 proc., a na trzecim jego żona księżna Kate – 29 proc.

 

Książę Harry jest na czwartym miejscu – wskazało na niego 24 proc. badanych, ale to aż o 18 punktów proc. mniej niż w 2018 r., kiedy był liderem rankingu, natomiast jego żona znalazła się na miejscu siódmym (13 proc.), wyprzedzona jeszcze przez córkę królowej księżniczkę Annę i męża królowej, księcia Filipa.

 

Na pytanie, jak ewentualne zniesienie monarchii zmieniłoby Wielką Brytanię, 43 proc. odpowiada, że na gorsze, 34 proc. – że nie zrobiłoby to znaczącej różnicy, a 17 proc. – że na lepsze.

 

W pierwszym wspólnym wywiadzie, jakiego Harry i Meghan udzielili po wycofaniu się z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej i przeprowadzce do USA, zarzucili oni pozostałym jej członkom obojętność, rasizm i powielanie kłamstw. Jak twierdziła Meghan, która pochodzi z mieszanej rasowo rodziny, w rodzinie królewskiej były rozmowy dotyczące tego, „jak ciemna może być skóra” jej syna, a ona sama miała myśli samobójcze. Ponieważ ani Harry, ani Meghan nie chcieli powiedzieć, z czyich ust padła uwaga na temat koloru skóry Archie’ego, Winfrey później wyjaśniła, że nie chodziło o królową ani księcia Filipa.

 

W Wielkiej Brytanii wywiad zostanie wyemitowany w poniedziałek wieczorem.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ akl/

Legendarny szwedzki piłkarz w szpitalu na intensywnej terapii po pogryzieniu przez… własnego kota!

0

Szwedzki piłkarz Ralf Edstroem, uczestnik meczu z Polską w drugiej rundzie mundialu 1974 (0:1), a obecnie komentator radiowy, znalazł się w szpitalu na intensywnej terapii po poważnym pogryzieniu przez… własnego kota.

„Mój Tussan spał jak zwykle w nogach mojego łóżka. Musiałem we śnie się rzucać i niechcący go kopnąć, a on w odpowiedzi z całej siły wbił zęby w moja stopę” – opowiedział piłkarz dziennikowi „Aftonbladet”

 

Początkowo potraktował to jako rodzaj zadrapania, lecz stopa zaczęła puchnąć, więc otrzymał antybiotyk, który po 10 dniach stosowania jednak nie zadziałał.

 

„Infekcja wyraźnie postępowała i stopa zaczynała wyglądać jak sino-czerwona piłka” – opisał 68-letni dzisiaj Edstroem.

 

W efekcie były piłkarz, który ma osłabioną odporność ze względu na wcześniej przebytą ciężką chorobę, która spowodowała usunięcie połowy płuca, wylądował w szpitalu w Goeteborgu, gdzie przez prawie tydzień miał podawany silny antybiotyk dożylnie.

 

„Tussan ma 14 lat jest półdziki i ma bardzo długie i ostre zęby i spędza większość czasu poza domem. Jest zaprawiony w bojach z innymi kotami i zwierzętarni, od których mógł się czymś zarazić. Nocuje zawsze w domu i nie wyobraża sobie innego miejsca do snu niż moje łózko” – wyjaśnił Szwed.

 

„Jeżeli sytuacja się powtórzy to będę zmuszony zastosować drastyczne środki – w grę wchodzi nawet uśpienie. Jednak wcześniej zmienię sypialnię i oddam mu łóżko, które właściwie należy do niego” – skomentował.

 

Edstroem dodał, że z powodu pandemii COVID-19 przez cały rok bardzo uważał na siebie, pracował zdalnie i unikał kontaktów. „Udało mi się uniknąć zarażenia, lecz padłem ofiarą kochanego kota w najbezpieczniejszym miejscu, we własnym domu” – podsumował.

 

Szwed rozegrał w reprezentacji Szwecji 40 meczów i strzelił 15 bramek. Uważany jest za jednego z najlepszych piłkarzy w historii szwedzkiego futbolu.

 

Zbigniew Kuczyński (PAP)

 

kucz/ co/

Linie lotnicze i biura podróży mają dość. Wysłali list do administracji Bidena

Największe amerykańskie linie lotnicze, biura podróży oraz producenci samolotów przyłączyli się do lotniczych związków zawodowych wzywając w poniedziałek administrację Bidena do ustalenia jednolitych tymczasowych zasad sanitarnych (CHC) na lotniskach i w samolotach na okres pandemii Covid-19.

 

Przewoźnicy, a pośrednio także przemysł lotniczy, ponieśli z powodu pandemii dotkliwe straty. Zarówno liczba pasażerów jak i wykonywanych rejsów spadły dramatycznie.

 

W liście skierowanym do Jeffa Zientsa, koordynatora polityki Białego Domu w kwestii zwalczania pandemii, organizacja przewoźników Airlines for America, U.S. Chamber of Commerce i U.S. Travel Association wezwały rząd do wspólnego z branżą opracowania takich zasad.

 

„”Apelujemy o szybkie opracowania jednolitych, konkretnych wytycznych federalnych dotyczących czasowych zasad sanitarnych w kwestii Covid-19, obejmujących zarówno testy jak i szczepienia” – napisali autorzy listu.

 

Wyrazili równocześnie przekonanie, że wykazanie się dowodem zaszczepienia „nie powinno być obowiązkowe zarówno podczas lotniczych podróży krajowych jak i międzynarodowych”.

 

W liście zwrócono uwagę, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego (ICAO) ściśle współpracują aby opracować „listę koniecznych informacji, jakie musiałyby być zawarte w dokumentacji medycznej pasażera i w dokumencie podróży”.

 

Autorzy listu zaapelowali do administracji o przyłączenie się do tych prac. Ich zdaniem powinny one dotyczyć nie tylko podróży lotniczych, ale także m. in. obiektów sportowych, restauracji, spotkań biznesowych i parków rozrywki.

 

Biały Dom dotychczas nie ustosunkował się do tego listu.

 

Reuter wskazuje, że list może być reakcją na wcześniejsze oświadczenie federalnego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) stwierdzające, że dziesiątki milionów Amerykanów mimo, że już są zaszczepieni na Covid-19, nie powinni podróżować.

 

CDC generalnie odradza podróże, a jak powiedziała dyrektor tej instytucji Rochelle Walensky „szczególnie dotyczy to obecnego czasu”. „Za każdym razem kiedy zwiększa się liczba podróżnych, zwiększa się liczba zachorowań” – dodała.

 

Był to prawdziwy cios dla linii lotniczych i przemysłu turystycznego.

 

Jednak wielu Amerykanów nie stosuje się do tego ostrzeżenia. Według danych federalnej Administracji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) w ub. niedzielę lotniska w USA obsłużyły 1,3 mln pasażerów, najwięcej w tym roku, ale mniej o 40 proc. w porównaniu z okresem przed pandemii. (PAP)

 

 

jm/

„Teksas nie będzie wspólnikiem polityki otwartych granic” – gubernator Greg Abbott wzmocni teksańską granicę z Meksykiem na przekór Bidenowi

0

Gubernator Teksasu Greg Abbott wraz z Departamentem Bezpieczeństwa Publicznego (DPS) uruchomili w sobotę Operację „Lone Star”, która ma zapobiec przemytowi narkotyków i ludzi przez teksańską część granicy z Meksykiem.

Władze Teksasu postanowiły stawić opór polityce Bidena. Ich zdaniem niedopuszczalne jest, aby nielegalna imigracja była tolerowana. Biden odmówił wzmocnienia południowej granicy kraju, a nawet zachęca do nielegalnej imigracji.

„Teksas wspiera legalną imigrację, ale nie będzie wspólnikiem polityki otwartych granic, która powoduje, a nie zapobiega kryzysowi humanitarnemu w naszym stanie i zagraża życiu Teksańczyków” – powiedział gubernator Teksasu Greg Abbott.

Red. JŁ

Restauracje McDonald’s w Teksasie i Mississippi nie rezygnują z obostrzeń – nadal będą wymagane maseczki

0

McDonald’s nie zamierza podążać śladem lokalnych legislatorów w południowych stanach. Restrykcje w restauracjach pozostają bez zmian – w McDonald’s trzeba będzie nosić maseczkę.

Po tym, jak republikańscy gubernatorzy Teksasu oraz Mississippi ogłosili 100-procentowe zniesienie obostrzeń oraz powrót działalności biznesów do standardów przed-pandemicznych, McDonald’s postawił się okoniem i ma inne plany.

Sieć pozostanie przy restrykcjach. Władze sieci powiedziały, że pozostaną przy opiniach naukowców w kwestii obostrzeń. Co więcej, korporacja ma posiadać własny model postępowania, jeśli chodzi o restrykcje. Badają liczbę przypadków na 100 000 osób w danym regionie oraz jeszcze kila zmiennych i na tej podstawie podejmują decyzję o tym, jak będą wyglądały posiłki w słynnym fastfoodzie.

Red. JŁ

Holandia utrzymuje godzinę policyjną i zapowiada wprowadzenie „koronapaszportu”

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej premier Mark Rutte (VVD) zapowiedział utrzymanie godziny policyjnej oraz większości obostrzeń do końca marca. Tego samego dnia minister zdrowia Hugo de Jonge (CDA) zapowiedział prace nad wprowadzeniem „koronapaszportu”.

 

Premier Mark Rutte zauważył, że obecnie nie ma sensu łagodzenie kursu walki z COVID-19. „Liczba zakażeń jest wciąż wysoka” – mówił premier. Dlatego, jak zakomunikował, godzina policyjna obowiązująca między 21 a 4.30 zostanie utrzymana do 31 marca i będzie obowiązywała również podczas wyborów zaplanowanych na przyszły tydzień. „Nie powinna ona stanowić żadnych przeszkód dla wolnych wyborów” – przekonywał premier.

 

„Jeżeli ktoś będzie wracać z lokalu wyborczego po godzinie 21 i zatrzyma go policja, powinien powiedzieć, że właśnie głosował, to wystarczy” – stwierdził premier Rutte, dodając, że zniesienie godziny policyjne byłoby nieodpowiedzialne.

 

Premier namawia Holendrów, aby zostali w kraju do 15 kwietnia. „Zostańcie w Holandii, nie podróżujcie” – apelował.

 

Uczestniczący w konferencji prasowej wicepremier i minister zdrowia Hugo de Jonge (CDA) wyraził nadzieję, że latem dojdzie do zniesienia większości obostrzeń. „Jeżeli dostawy szczepionek będą na obecnym poziomie, to do 1 lipca zostanie zaszczepiony każdy, kto zechce” – powiedział minister de Jonge. Wyraził też nadzieję, że obecna wydajność testów zostanie zwiększona z obecnych 25 do 100 tys. w kwietniu.

 

Premier Rutte zakomunikował również wprowadzenie drobnych udogodnień. Od 16 marca dzieci mogą wrócić do nauki pływania, a dorośli ćwiczyć na świeżym powietrzu w 4-osobych grupach. Mieszkańcy domów opieki będą mogli przyjmować nie jednego, a dwóch gości dziennie.

 

Duże sklepy, od 50m2, będą mogły przyjmować jednego klienta na 25m2. Obecnie wszystkie sklepy muszą trzymać się limitu 2 osób na piętrze.

 

Minister de Jonge zapowiedział też na briefingu prasowym wprowadzenie specjalnego paszportu. Byłby on dokumentem potwierdzającym brak zakażenia u osób zaszczepionych lub tych, którzy przeszli wcześniej chorobę i są uodpornieni.

 

Zdaniem ministra takie rozwiązanie dałoby ludziom większą swobodę. Z takim dokumentem mogliby wybrać się na koncert lub pójść do kina. De Jonge dodał także, że „korona-paszport” mógłby obowiązywać od najbliższego lata. „Będzie to technicznie możliwe” – zapowiedział minister.

 

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)

 

apa/ tebe/