22.1 C
Chicago
wtorek, 17 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 15

Kanada/ Sędzia odrzucił dokumenty obrony, bo częściowo napisała je sztuczna inteligencja

0

W sądzie w prowincji Ontario w Kanadzie sędzia odrzucił dokumenty przygotowane przez adwokata w sprawie karnej, bowiem zredagowała je sztuczna inteligencja – podały we wtorek kanadyjskie media.

Dokumenty obrony w sprawie o napaść zostały kilka dni temu odrzucone przez sędziego Josepha F. Kenkela. Sędzia nakazał obrońcy powtórne przygotowanie dokumentów, ponieważ wśród zacytowanych odniesień znalazł m.in. sprawę, która nigdy się nie wydarzyła. „Błędy są liczne i istotne” – cytował publiczny nadawca CBC. Sędzia podkreślił, że narzędzia AI nie mogą być używane do przygotowywanie spraw.
„Jeden z cytowanych kazusów wydaje się być fikcyjny. Sąd nie był w stanie znaleźć żadnej sprawy o takiej sygnaturze” – cytował sędziego dziennik „Toronto Sun”.
Sędzia Kenkel, który od lat zajmuje się kwestiami technologii w sądach, został cztery lata temu mianowany doradcą ds. technologii w sprawach prawnych w ontaryjskich sądach. Bierze udział w pracach nad cyfrową transformacją sądów prowincji Ontario i dyskusjach nt. AI w sądownictwie i obrocie prawnym – podaje strona Manitoba Law Library.
W maju br. w sądzie w Toronto sędzia zorientował się podczas sprawy rozwodowej, że w dokumentach pojawiły się tzw. halucynacje AI, z odniesieniami do fikcyjnych spraw – podawał „Toronto Sun”.
CBC informowało, że francuski prawnik Damien Charlotin stworzył międzynarodową bazę danych o sprawach sądowych, w których pojawił się problem halucynacji AI, czyli fikcyjnych spraw i odniesień, tworzonych przez AI. Na liście jest 137 przypadków z różnych krajów.
Pierwszym kanadyjskim przypadkiem nie była jednak sprawa rozwodowa z Toronto, ale sprawa z lutego ub.r., w której sędzia ukarał prawnika grzywną za włączenie do dokumentów informacji o fikcyjnych przypadkach, podkreślając, że narzędzia AI nie mogą zastąpić profesjonalnej wiedzy i kompetencji – cytowało CBC.

z Toronto Anna Lach (PAP)

Prokuratura w USA oskarżyła parę Chińczyków o przemyt grzyba, potencjalnej broni biologicznej. Wywołuje on choroby roślin, w tym uszkodzenie kłosów zbóż

0

Prokuratura w USA oskarżyła parę Chińczyków o przemyt niebezpiecznego biologicznego patogenu, który jest potencjalną bronią terrorystyczną. Grzyb, o łacińskiej nazwie Fusarium graminearum, wywołuje choroby roślin, w tym uszkodzenie kłosów zbóż.

Śledczy z FBI ustalili, że 34-letni naukowiec Liu Zunyong próbował przemycić zarodniki grzyba z ChRL do USA, kiedy przybył z wizytą do swojej partnerki, 33-letniej Jian Yunqing. Doszło do tego w lipcu 2024 r. na lotnisku w Detroit.
W trakcie przesłuchania mężczyzna początkowo twierdził, że nie wiedział o potencjalnej broni biologicznej w swoim plecaku. Później zmienił zeznania, mówiąc, że planował wykorzystać materiał do badań w laboratorium Uniwersytetu Michigan, w którym pracowała Jian. Uczelnia do tej pory nie skomentowała tego zdarzenia. Uniwersytet ten nie posiada zezwolenia na prowadzenie tego typu badań.
Jak ustalono Liu i Jian już wcześniej prowadzili badania naukowe nad tym gatunkiem grzyba w ChRL, które były finansowane przez rząd. Jian jest członkinią Komunistycznej Partii Chin.
Agent FBI Cheyvoryea Gibson powiedział, że działania tej pary „stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego”.
Amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości potwierdziło, że para spiskowała w celu przemycenia do USA grzyba, który powoduje fuzariozę kłosów zbóż, czyli uszkodzenie kłosów pszenicy, jęczmienia, ryżu czy kukurydzy. Po przedostaniu się do żywności, może powodować wymioty i uszkodzenie wątroby, a u ciężarnych kobiet poronienia.
Jak podaje FBI, grzyb ten jest klasyfikowany w literaturze fachowej jako „potencjalna broń agroterrorystyczna”. Patogen jest odpowiedzialny za „miliardy dolarów strat ekonomicznych na całym świecie każdego roku”.
Oskarżenia pojawiły się w momencie napiętych stosunków między USA i Chinami, zaledwie kilka dni po tym, jak administracja prezydenta Donalda Trumpa zapowiedziała „agresywne” cofnięcie wiz obywatelom Chin studiującym w Stanach Zjednoczonych. (PAP)

mzb/ ap/

Portugalia/ Politolodzy: Sukces antysystemowej partii Chega to efekt zwrotu społeczeństwa w prawo

0

Najlepszy w sześcioletniej historii partii Chega wynik w majowych wyborach parlamentarnych w Portugalii zapewnił jej przywództwo wśród ugrupowań opozycji w jednoizbowym parlamencie, Zgromadzeniu Republiki. Przyczyniło się do tego kilka czynników m.in. zwrot społeczeństwa w prawo – twierdzą portugalscy politolodzy.

We wtorek podczas inauguracji prac nowego parlamentu konserwatywno-narodowa Chega zajęła rekordową w swojej historii liczbę miejsc w 230-osobowym parlamencie – 60. Jej sukcesowi towarzyszy znikoma liczba posłów ugrupowań radykalnej lewicy, których w izbie jest 10.
Sukces partii Chega, kierowanej przez Andre Venturę, 42-letniego prawnika i doktora nauk humanistycznych, był zdaniem ekspertów do przewidzenia, ale należy ją uznać za niespodziankę w przedterminowych wyborach z 18 maja. Wygrał je zdobywając 91 mandatów centroprawicowy Sojusz Demokratyczny (AD), opierający się o koalicję socjaldemokratów (PSD) i chadeków (CDS-PP).
„Przed tegorocznymi wyborami widać było niedoszacowanie partii Chega w sondażach, które nie uwzględniały widocznego zwrotu Portugalczyków w prawo” – powiedział PAP prof. Jose Pereira, politolog z Uniwersytetu Nowego w Lizbonie.

 

Dodał, że spodziewał się wzmocnienia pozycji Chega w parlamencie i osłabienia Partii Socjalistycznej (PS), która w latach 2015-2024 sprawowała rządy w Portugalii. Ugrupowanie to zapewniło sobie jedynie 58 mandatów.
Podobnego zdania jest prof. Armando Marques Guedes, politolog i ekspert w dziedzinie prawa, w przeszłości wykładowca Ventury na wydziale prawa Uniwersytetu Nowego w Lizbonie. Jego zdaniem w najbliższym czasie Chega powinna nadal umacniać posiadane poparcie w społeczeństwie.
„Jedną z przyczyn sukcesu partii Ventury jest to, że politykom Chega udało się przekonać społeczeństwo do swoich argumentów na temat imigracji, rzekomo osłabiającej kraj. Nie są one jednak prawdziwe” – uważa prof. Guedes.
Zdaniem eksperta Ventura i jego ugrupowanie wykorzystują trudności w pracy urzędu ds. imigrantów (AIMA), który w ostatnich miesiącach działał w sposób chaotyczny.
Prof. Guedes odnotował, że politycy Chega krytykują szczególnie niekontrolowany napływ imigrantów z państw muzułmańskich. „Tymczasem to przesadzony zarzut, bo większość imigrantów docierających do Portugalii stanowią Brazylijczycy” – dodał.
Zwrócił uwagę na próby Ventury zbliżenia się do AD, a szczególnie socjaldemokratów, których w przeszłości był on członkiem. Zaznaczył jednak, że lider AD i PSD Luis Montenegro, który został desygnowany na premiera, nie chce współpracy z umacniającą się w izbie Chega – w porównaniu do poprzedniej kadencji parlamentu powiększyła swój stan posiadania o 10 mandatów.
„Spodziewam się, że nowy rząd Montenegro będzie gabinetem mniejszościowym, który powstanie dzięki nieformalnemu wsparciu socjalistów. AD, opierająca się na socjaldemokratach, nie zawrze jednak żadnej umowy o współpracy z PS” – powiedział prof. Guedes.
Dodał, że u podstaw popularności Chega leży też zmęczenie Portugalczyków trwającym od lat dwupartyjnym systemem politycznym i rządami dwóch ugrupowań – socjalistów i socjaldemokratów.
Z opinią tą zgadza się politolog i historyk Jose de Carvalho, dodając, że majowe wybory w Portugalii położyły kres trwającemu ponad 50 lat systemowi dwupartyjności. Politolog, który jest posłem Chega, twierdzi, że wokół jego ugrupowania narosło wiele fałszywych opinii, wśród których jest m.in. oskarżenie o rasistowski profil partii.
Jego zdaniem dowodem przeciw takim zarzutom jest m.in. wejście z ramienia Chega do parlamentu w 2024 r. czarnoskórego Marcusa Santosa. W majowych wyborach urodzony w Brazylii imigrant rezydujący w Portugalii od 2009 r., ponownie zdobył mandat z listy Chega.
„Portugalskie przepisy uniemożliwiają funkcjonowanie w parlamencie partii faszystowskich czy rasistowskich” – powiedział PAP Carvalho dodając, że „nieprawdziwe oskarżenia” wysuwają wobec Chega głównie osoby powiązane z partiami skrajnej lewicy.
Eksperci spodziewają się, że rosnąca popularność partii Chega uwidoczni się w jesiennych wyborach samorządowych w Portugalii. Kolejnym celem założonego w 2019 r. ugrupowania ma być jednak utworzenie rządu. „W najbliższym czasie sformujemy gabinet cieni rozpoczynając przygotowania do objęcia władzy w Portugalii” – podsumował Carvalho.

 

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)

Bodnar dla „Business Insider”: Mógłbym się czuć winny przegranej Trzaskowskiego, gdybym się lenił

0

Mógłbym się czuć winny przegranej Rafała Trzaskowskiego, gdybym się lenił, gdybym nie wykonywał swojej pracy w sposób należyty – powiedział „Business Insider” szef MS, prokurator generalny Adam Bodar. Nowy prezydent raczej będzie kontynuował działania poprzednika w kwestii statusu sędziów – dodał.

Bodnar, pytany, czy czuje się winny, że Rafał Trzaskowski przegrał wybory prezydenckie, odpowiada: „Mógłbym się czuć winny, gdybym się lenił (…), gdybym nie wykorzystywał mojej wiedzy prawniczej w taki sposób, aby maksymalnie realizować wszystkie zadania, które zostały przede mną postawione”. „Tymczasem od 13 grudnia 2023 r. do dzisiaj wykorzystałem każdy dzień, dosłownie” – zaznacza w środę „BI”.
Minister sprawiedliwości wskazuje, że zaangażował „mnóstwo osób do współpracy”, pozostawał „w ciągłym dialogu z wszystkimi środowiskami, którym na sercu leży odbudowywanie państwa polskiego w obszarze wymiaru sprawiedliwości”.
Bodnar zaznacza, że ustawy dotyczące KRS oraz TK zostały przyjęte przez parlament, ale „niestety prezydent nie pozwolił na ich wejście w życie”. Jego zdaniem „nowy prezydent raczej będzie kontynuował działania poprzednika w kwestii statusu sędziów”.
Na pytanie, o wspomniany przez premiera Donalda Tuska „plan awaryjny”, odpowiada, że „już teraz można rozważać, co zrobić z Krajową Radą Sądownictwa”, w przypadku której wiosną 2026 r. upływa kadencja 15 sędziowskich członków KRS.
Według Bodnara, „jeśli prezydent odmówi współpracy, trzeba będzie zrobić wszystko, co możliwe, aby ograniczyć władzę polityczną”. Wyjaśnia, że „to sami sędziowie powinni wybrać swoich kandydatów na członków KRS w drodze jasnej, transparentnej procedury, a rola Sejmu powinna się sprowadzać jedynie do zatwierdzenia tych kandydatur. Bez jakiejkolwiek ingerencji”.
Dodaje, że „jeśli KRS zostanie naprawiona, to otwiera się przestrzeń do kolejnych działań w sądownictwie”. (PAP)

pak/ amac/

Tusk zraził do siebie Trumpa, a teraz Nawrockiego. Sawicki: Z nowym prezydentem z pewnością łatwiej dogada się Władysław Kosiniak-Kamysz

0

Poseł Marek Sawicki (PSL) ocenił, że premier Donald Tusk zamknął sobie drogę do rozmowy z prezydentem elektem Karolem Nawrockim. Jego zdaniem, z nowym prezydentem z pewnością łatwiej dogada się Władysław Kosiniak-Kamysz.

Kandydat KO Rafał Trzaskowski przegrał niedzielne wybory prezydenckie, uzyskując 49,11 proc. głosów. Z wynikiem 50,89 proc. zwyciężył popierany przez PiS Karol Nawrocki. Premier Donald Tusk poinformował, że w przyszłą środę 11 czerwca Sejm rozpatrzy wniosek o wotum zaufania dla rządu.
Sawicki podkreślił w rozmowie z PAP, że po wyborze Nawrockiego na prezydenta, rząd powinien wyciągnąć rękę do nowego prezydenta i spróbować uzgodnić z nim, co z jego wizji państwa można wspólnie realizować i na co prezydent elekt zgodzi się – jeśli chodzi o rządową wizję państwa.
„W mojej ocenie premier Tusk w czasie kampanii, a szczególnie po tym ostatnim wystąpieniu w Polsacie zamknął sobie drogę do rozmowy z prezydentem Nawrockim” – podkreślił poseł PSL. W rozmowie w Polsat News premier nawiązał m.in. do wypowiedzi zawodnika tzw. freak fightów Jacka Murańskiego, który w filmie opublikowanym w mediach społecznościowych stwierdził, że Nawrocki kłamie na temat swoich „faktycznych relacji” z Patrykiem Masiakiem, ps. Wielki Bu.
Na pytanie, czy w takim razie planowana jest jakaś zmiana na stanowisku premiera, Sawicki odparł, że nic o tym nie wie. „Ale uważam, że premier Władysław Kosiniak-Kamysz z pewnością łatwiej dogada się z prezydentem elektem” – oświadczył poseł ludowców.
Według niego, współpraca Nawrockiego z Kosiniakiem-Kamyszem będzie łatwiejsza ze względu na to, że prezes PSL pełni funkcję szefa MON, który współpracuje z prezydentem – zwierzchnikiem sił zbrojnych oraz z racji tego, że Kosiniak-Kamysz miał dobre relacje z prezydentem Andrzejem Dudą. „Nie jest żadną tajemnicą, że Nawrocki był mocno wsparty przez prezydenta Dudę” – dodał poseł PSL.
Na pytanie, czy według niego ten rząd przetrwa do końca kadencji, Sawicki powiedział, że nie chciałby, żeby taki rząd tylko przetrwał. „Jeśli ma tylko przetrwać, to taki rząd Polakom i Polsce nie jest potrzebny” – ocenił. Według niego, potrzebny jest rząd, „który będzie decydował, rozwiązywał problemy, wykorzystywał środki unijne, że będzie to rząd nie przetrwania, a rząd aktywny”.
Pytany, czy do tej pory tego nie było, Sawicki odparł, że w poniedziałek oceny dokonał sam premier Tusk. „W trzyminutowym orędziu dokonał samooceny. Ja już jej nie muszę poprawiać, po panu premierze nie trzeba nic poprawiać w tej sprawie” – powiedział poseł ludowców.
Premier Donald Tusk podkreślił w poniedziałek w wystąpieniu powyborczym, że plan działania rządu przy nowym prezydencie „będzie wymagać jedności i odwagi od całej Koalicji 15 października”.
„Pierwszym testem będzie wotum zaufania, o które zwrócę się do Sejmu w najbliższym czasie” – oświadczył szef rządu. Wyjaśnił, że chce, aby „wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok”.
Sawicki został też zapytany przez PAP o propozycję prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego powołania apolitycznego rządu technicznego, złożonego ze specjalistów. „Stara świecka tradycja znana od 35 lat w polskim parlamencie, że strona, która nie ma większości zawsze wzywa do budowy rządu technicznego. Nic nowego” – ocenił polityk ludowców. Zwrócił uwagę, że wybory prezydenckie nie zmieniły układu sił w parlamencie. „W związku z tym nadal pozostaje większość w parlamencie do tworzenia rządu. I to ta większość musi się poukładać” – podkreślił. (PAP)

ero/ mrr/ mhr/

Aż 80 proc. Polaków nadal chce ograniczać swoje wydatki

0

Najczęściej deklarują to w stosunku do takich kategorii produktów, jak sprzęt elektroniczny czy meble. Na tle innych nacji okazujemy się raczej ostrożnymi konsumentami – pisze w środę „Rzeczpospolita”.

„Ograniczać wydatków konsumpcyjnych nie ma zamiaru 19 proc. badanych konsumentów w Polsce” – wynika z badania platformy Shopfully, którego wyniki „Rzeczpospolita” poznała pierwsza.
Gazeta informuje, że „średnia dla grupy badanych państw to 23 proc. – najwięcej przeciwników zaciskania pasa jest w Austrii, bo aż 32 proc., a w Niemczech – 28 proc.”. „Z kolei taką postawę przyjmuje tylko 10 proc. Bułgarów czy 17 proc. Włochów” – dodaje.
Według dziennika, „najwięcej wskazań, bo 37,2 proc. zapowiadanych oszczędności, dotyczy kategorii sprzętu”.
„Wynika to z kombinacji kilku czynników, jak choćby wysokiej ceny jednostkowej produktów elektronicznych. W warunkach niepewności gospodarczej lub presji inflacyjnej konsumenci odkładają zakupy, które nie są pilnie potrzebne” – mówi Robert Biegaj, ekspert Shopfully.
„Elektronika to nie są produkty kupowane regularnie – w przeciwieństwie np. do jedzenia czy kosmetyków. Telefony, laptopy czy lodówki są kupowane raz na kilka lat. W czasie konieczności ograniczania wydatków konsumenci zaczynają unikać wymiany sprzętu +na wszelki wypadek+, jeśli ten nadal działa” – dodaje Biegaj.
Gazeta zwraca uwagę, że „36,6 proc. badanych planuje ograniczać wydatki na meble, a 35 proc. na odzież”. „Wydatki na materiały budowlane, wykończeniowe i narzędzia chce ograniczać 34,2 proc. badanych, ale już na farmaceutyki tylko 10,7 proc.” – czytamy. (PAP)

Raport: najczęściej oszczędzamy na elektronice, najrzadziej – na farmaceutykach

Polacy najczęściej oszczędzają na zakupach urządzeń elektronicznych (ponad 37 proc. ankietowanych) , a najrzadziej na farmaceutykach (niespełna 11 proc.) – wynika z raportu UCE Research i Shopfully.
Spośród 9 grup produktowych wymienionych w ankiecie respondenci deklarujący oszczędności najczęściej wskazywali elektronikę – 37,2 proc. W ocenie autorów wynika to z wysokiej ceny jednostkowej tego typu produktów, które kupuje się relatywnie rzadko, przy czym najczęściej nie wynika to z najpilniejszej potrzeby.
„W warunkach niepewności gospodarczej i presji inflacyjnej konsumenci unikają wymiany działającego sprzętu. Ponadto produkty elektroniczne są kupowane tylko raz na kilka lat i raczej nie robi się takich zakupów pod wpływem impulsu, jak np. w przypadku ubrań czy perfum” – zauważył Robert Biegaj z Shopfully.
Ekspert wskazał, że kiedy nieprzewidziany wydatek na produkty elektroniczny nagle staje się konieczny, np. z powodu awarii, Polacy częściej niż kiedyś sięgają po produkty outletowe czy używane.
„Warto też wskazać na rosnącą dojrzałość rynku elektronicznego. W wielu gospodarstwach domowych podstawowy sprzęt elektroniczny jest już obecny. Duża część konsumentów nie widzi wyraźnych korzyści z wymiany na nowy model, ponieważ różnice między kolejnymi generacjami urządzeń często nie są wielkie” – zauważył Robert Biegaj.
Na kolejnych miejscach w zestawieniu znalazły się takie dobra jak meble domowe – 36,6 proc. wskazań, odzież – 35 proc., a także materiały budowlane, wykończeniowe i narzędzia – 34,2 proc.
Biegaj zaznaczył, że meble i materiały budowlano-wykończeniowe to produkty o charakterze inwestycyjnym, a w czasach niepewności finansowej konsumenci są bardziej skłonni do rezygnowania z remontu czy wymiany wyposażenia wnętrz.
„Ponadto w tych kategoriach produktów w ostatnich latach obserwowaliśmy znaczący wzrost cen. Konsumenci często więc odkładają zakupy lub szukają tańszej alternatywy. Z kolei w przypadku odzieży klienci ograniczają zakupy dyktowane przez zmiany w modzie” – wskazał ekspert.
Na piątym miejscu w zestawieniu znalazły się kosmetyki, na których oszczędza 28,6 proc. ankietowanych, a na szóstym – produkty drogeryjne – z 23,1 proc. wskazań.
W ocenie Roberta Biegaja konsumenci starają się wydawać mniej na te kosmetyki, które nie są niezbędne. Częściej sięgają po tańsze marki lub poszukują promocji.
Spośród 9 grup produktowych wymienionych w ankiecie, najmniejszy odsetek badanych wskazał farmaceutyki – 10,7 proc.
Na artykułach dla zwierząt domowych zamierza oszczędzać 12,9 proc., na produktach dla dzieci i zabawkach – 16,9 proc., a na żywności i napojach – 17,8 proc.
Biegaj zaznaczył, że w przypadku produktów pierwszej potrzeby trudno myśleć o ich zastąpieniu czy ograniczeniu. Zwłaszcza oszczędzanie na lekach bywa ryzykowne i może skutkować nieprzewidzianymi konsekwencjami – również finansowymi.
W raporcie wskazano, że 19,5 proc. Polaków nie zamierza ograniczać swoich wydatków. Jak jednak zaznaczyli autorzy, w tej grupie respondentów mogli się znaleźć zarówno najzamożniejsi, którzy nie muszą oszczędzać, jak również ci najubożsi, którzy ograniczyli wydatki wcześniej i nie mają już z czego rezygnować.
„Przy tym część Polaków jest już zmęczona +zaciskaniem pasa+. Po latach wysokiej inflacji ludzie pragną powrotu do normalności. Ta postawa może dotyczyć zwłaszcza grupy średnio zamożnych” – przypuszcza ekspert Shopfully.
Raport powstał na podstawie badania opinii publicznej przeprowadzonego przez UCE Research i Shopfully na próbie 1032 Polaków w wieku 18-80 lat. (PAP)

 

gkc/ malk/

Hollywoodzka mowa końcowa obrońcy Weinsteina. „Nie wierzę, że mówię o tym w sądzie”

0

Podczas wtorkowej mowy końcowej w procesie Harveya Weinsteina przed sądem w Nowym Jorku, adwokat byłego potentata filmowego nazwał oskarżycieli „oszustami”, a domniemane ofiary producenta – „kłamcami”. Arthur Aidala stwierdził, że to jego klient jest ofiarą kobiet, które zarzucają mu szereg nadużyć seksualnych. Zwracając się do przysięgłych przekonywał, że „wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje i grali w tę grę”. Nawiązał także do intymnych relacji ze swoją żoną, a nawet posunął się do parodiowania świadków, którzy zeznawali wcześniej przed sądem.

We wtorek w sądzie na Manhattanie odbyła się jedna z ostatnich rozpraw w powtórzonym procesie Harveya Weinsteina, który w 2020 roku został skazany przez Sąd Najwyższy Manhattanu na 23 lata więzienia za przestępstwo seksualne pierwszego stopnia i gwałt trzeciego stopnia. W ubiegłym roku stanowy sąd najwyższy nakazał unieważnienie procesu i powtórzenie go ze względu na błędy proceduralne – w procesie z 2020 roku sędzia nielegalnie dopuścił do zeznań świadków w związku z „wcześniejszymi, niezaskarżonymi nadużyciami seksualnymi”, których miał rzekomo dopuścić się Harvey Weinstein. Nowy proces byłego potentata branży filmowej jest uważany za swoisty test trwałości ruchu MeToo, który powstał w 2017 roku – m.in. w związku z działalnością Weinsteina.

Adwokat 73-latka – Arthur Aidala – wygłosił podczas wtorkowej rozprawy bardzo ekspresyjną i ocierającą się o skandal mowę końcową, w której wprost nazwał oskarżycieli swojego klienta „oszustami”, a domniemane ofiary opisał jako oportunistki, które „wykorzystały swoją młodość”, aby „coś od niego wyciągnąć”.

„Wykorzystują swoją młodość, urodę, urok, charyzmę, aby coś od niego wyciągnąć” – stwierdził Aidala. „Wiem, że to zabrzmi szalenie, ale to on jest wykorzystywany. To on jest wykorzystywany” – podkreślił obrońca Weinsteina.

W pewnym momencie adwokat nawiązał nawet do własnych doświadczeń intymnych ze swojego małżeństwa. „Nie mogę uwierzyć, że mówię o tym w sądzie… Przytulam ją, całuję, a ona może i nie jest entuzjastycznie nastawiona, ale mówi: »OK, w porządku«” – powiedział Aidala.

Obrońca Weinsteina przedstawił relację jego klienta z domniemanymi ofiarami – asystentką produkcji telewizyjnej Miriam Haley, modelką Kają Sokolą i byłą aktorką Jessicą Mann – jako zaloty, które prowadziły do „transakcyjnych” i „dobrowolnych” kontaktów seksualnych.

„Wszyscy zdawali sobie sprawę, co się dzieje. Wszyscy grali w grę zalotów” – ocenił Aidala.

Sokola zeznała, że kiedy miała 16 lat (w 2002 roku) Weinstein dotykał ją w okolicach intymnych, a cztery lata później zmusił ją do seksu oralnego w Tribeca Grand Hotel. Według relacji Mann – producent miał zgwałcić ją w Midtown’s DoubleTree Hotel w 2013 roku.

Aidal stwierdził, że trzy kobiety zeznające przeciwko Weinsteinowi w jego procesie „próbowały wcisnąć się w kolejkę”, opisując najpierw życie Haley, jako kobiety otaczającej się wpływowymi osobistościami z Hollywood i gwiazdami muzyki. Przytoczył relację asystentki Weinsteina z Michaelem White’em – producentem m.in. filmu „Monty Python i Święty Graal” – który po zachorowaniu zamknął swoją firmę i zmarł.

„Ona próbuje wam wmówić, że ma ciężkie życie. Ona dosłownie podróżuje po świecie” – drwił Aidala. „Harvey był odpowiednim kawalerem, który wypełniłby świat [Haley po] Michaelu White, który właśnie odchodził. Był singlem. Był na rynku” – dodał.

Aidala wyśmiał ponadto emocjonalność Haley podczas składania przez nią zeznań, twierdząc, że płakała, bo „została przyłapana na kłamstwie”. Następnie wszedł na mównicę świadka i w sposób prześmiewczy naśladował zachowanie kobiety i jej byłej współlokatorki Elizabeth Entin, czym wywołał śmiech u kilku ławników.

Sokolę obrońca Weinsteina opisał jako „żądną sławy kobietę z problemami”, która zgłosiła się do magazynu Rolling Stone, aby „zostać nazwaną najmłodszą ofiarą” jego klienta.

„Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, aby była ważna. Chodzi o to, aby była znana” – stwierdził Aidala.

Adwokat podważył także zeznania Mann, zwracając uwagę przysięgłych na jej historię o strzykawce z zastrzykiem na zaburzenia erekcji, którą miała zauważyć w koszu na śmieciu tuż po gwałcie. Aidala stwierdził, że zastrzyk ten „działa dopiero po 15-20 minutach”.

„Wiecie, że Jessica kłamie, kiedy mówi, że [Weinsteina] nie było przez chwilę. Czy „przez chwilę” oznacza 15 do 20 minut? Nie oznacza. Po prostu nie oznacza” – powiedział Aidala, zmierzając do końca swojej mowy.

W przyszły poniedziałek po południu odbędzie się kolejna rozprawa, podczas której swoje ostateczne stanowisko ogłosi zespół prokuratorów.

Red. JŁ

Trump ułaskawił dwóch nurków z Florydy. Zostali skazani za kradzież rekinów

0

Prezydent Donald Trump ułaskawił dwóch nurków z południowej Florydy, którzy zostali skazani za kradzież po uwolnieniu z rybackiej liny połowowej 19 rekinów i jednego itajarę goliata (goliath grouper), uznając narzędzie za nielegalne.

Nurkowie Tanner Mansell i Johna Moore Jr zostali skazani w 2022 roku za kradzież w specjalnej jurysdykcji morskiej w wodach na południowej Florydzie. Podczas nurkowania Mansell i Moore Jr natrafili na linę połowową. Uznali ją za nielegalną, więc postanowili uwolnić złapane na niej 19 rekinów i jednego itajarę goliata.

Mężczyźni zgłosili sprawę do służb ochrony przyrody i wyciągnęli linę na brzeg, ale pomimo tego sąd uznał, że dopuścili się kradzieży mienia. Okazało się bowiem, że lina należała do rybaka, który posiada licencję Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) na połów rekinów dla celów badawczych.

Mansell i Moore Jr nie trafili do więzienia. Musieli natomiast zapłacić 3343,72 dolary odszkodowania oraz utracili część praw obywatelskich – m.in. prawa do głosowania, posiadania broni i swobodnego podróżowania.

W środę Donald Trump ułaskawił obu mężczyzn. Prezydencki akt łaski unieważnia wyroki, co wiąże się również z odzyskaniem pełni praw obywatelskich przez Mansella i Moore’a Jra.

Red. JŁ

Osadzony z więziennej celi koordynował przemyt do zakładu karnego. Wystarczył telefon i drony

0

Osadzony Więzienia Stanowego Pleasant Valley w Kalifornii przedłużył swój wyrok o pięć lat po uznaniu go winnym przemytu kontrabandy do zakładu karnego za pomocą dronów. Więzień wykorzystywał ukryty przed strażnikami telefon komórkowy, aby ze swojej celi koordynować dostawy paczek z narkotykami i sprzętem elektronicznym.

Skazanie Michaela Raya Acosty na 5 lat więzienia zwieńczyło sukces „Operacji Nocny Zrzut”, w ramach której służby starały się rozpracować schemat przemytu kontrabandy do więzień z wykorzystaniem dronów.

Acosta zdołał koordynować przepływ narkotyków i nielegalnego sprzętu elektronicznego – w tym urządzeń mobilnych i telefonów – do Więzienia Stanowego Pleasant Valley, samemu będąc osadzonym. Wystarczył telefon, dzięki któremu kontaktował się z osobami, które realizowały dostawę bezzałogowcami spoza murów zakładu karnego.

W okresie od maja do sierpnia 2021 roku Acosta miał kierować przemytem do Pleasant Valley paczek z metamfetaminą, heroiną, telefonami, akcesoriami do telefonów i innymi przedmiotami.

Acosta finalnie wpadł, a wraz z nim jego wspólnicy – Joshua Gonzlez, Jose Oropeza Rosendo, Rosendo Ramirez i David Ramirez Jr, których procesy jeszcze się nie zakończyły.

Red. JŁ

Posłanka z Teksasu zapowiada wszczęcie procedury impeachmentu Trumpa

0

Posłanka do Izby Reprezentantów USA z Teksasu – Jasmine Crockett – oficjalnie ogłosiła swoją kandydaturę na stanowisko liderki Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów. Rywalizacja dotyczy wakatu po zmarłym niedawno pośle Gerrym Connolly. Crockett zapowiedziała, że jeżeli uda się jej objąć stanowisko, rozpocznie procedurę impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa.

Jasmine Crockett (D) reprezentująca Teksas w krajowej Izbie Reprezentantów zapowiedziała walkę o stanowisko przewodniczącej Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów, o które będzie rywalizować z posłami Stephenem Lynchem (D-Va.), Robertem Garcią (D-Kalif.) oraz Kweisim Mfume (D-Md.).

Poprzednio funkcję tę piastował poseł Gerry Connolly, demokrata z Wirginii, który zmarł niedawno w wieku 75 lat. Connolly chorował na nowotwór przełyku.

W liście do kolegów z partii Crockett określiła siebie jako „widocznego medialnie wojownika” i zadeklarowała wykorzystanie komisji do rozliczeń i budowania narracji na rzecz większości demokratów.

Ponadto, w wywiadzie dla „Inside Texas Politics”, posłanka zapowiedziała, że jeżeli uda się jej objąć stanowisko, zainicjuje dochodzenie ws. Donalda Trumpa, rozpoczynając procedurę impeachmentu.

Crockett zamierza zbadać także kwestie współpracy Trumpa z Elonem Muskiem w ramach utworzonego z inicjatywy miliardera Departamentu Efektywności Rządu (DOGE), przyjrzeć się naciskom prezydenta wobec Harvardu oraz jego prywatnej działalności w branży kryptowalut.

Crockett jest zagorzałą przeciwniczką Trumpa, co prezydent wiele razy publicznie odwzajemniał, nazywając posłankę, m.in. „osobą o niskim IQ”. Polityk Partii Demokratycznej twierdzi, że takie słowa prezydenta świadczą wyłącznie o „jej rosnących wpływach”.

Styl Crockett bywa określany jako „radykalny” i „nacechowany rasowo”. Posłanka w przeszłości oskarżała republikanów o powiązania z białymi supremacjonistami, a odpowiadając na zaczepki Trumpa stwierdziła, że „boi się czarnoskórych kobiet.”.

Red. JŁ

Trump zadowolony ze zwycięstwa Nawrockiego, kandydata zdrowego rozsądku

0

Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała we wtorek, że prezydent jest zadowolony z wyników wyborów prezydenckich w Polsce. Jak stwierdziła, Trump poparł Nawrockiego, bo prezydent elekt „wspiera zdrowy rozsądek” i ochronę granic.

„Prezydent jest wyraźnie zadowolony z wyniku wyborów w Polsce. Spotkał się z Karolem Nawrockim – mam nadzieję, że dobrze to wymawiam – w Białym Domu i powiedział mu, że wygra, bo wspiera zdrowy rozsądek, wspierał silne granice w Polsce, wspierał zakończenie wszystkich radykalnej polityki DEI (polityki promującej różnorodności, równości i inkluzywności – PAP), które widzieliśmy, nie tylko tutaj w Stanach Zjednoczonych, ale które naprawdę przejmują Europę i cały świat” – powiedziała Leavitt, pytana o to podczas briefingu prasowego.
Leavitt podkreśliła, że Trump nie kryje swoich poglądów w tej sprawie, i dodała, że sama czytała wiele na temat kampanii w Polsce.
„Czytałam doniesienia o tym, co Polacy myślą o tym człowieku, czuli, że stawiał on potrzeby Polski na pierwszym miejscu. To bardzo orzeźwiające uczucie, które znamy bardzo dobrze tutaj w Stanach Zjednoczonych Ameryki” – dodała. Oznajmiła jednocześnie, że Stany Zjednoczone i Polska zawsze dzieliły bardzo głęboką i silną przyjaźń, a Polska jest „wspaniałym sojusznikiem”.
Trump już w poniedziałek w nocy pogratulował Nawrockiemu zwycięstwa we wpisie na portalu społecznościowym Truth Social. W wypowiedzi zamieszczonej po północy czasu lokalnego prezydent USA skomentował nagłówek z prawicowej telewizji Newsmax mówiący o „zwycięstwie sojusznika Trumpa w Polsce, szokującym wszystkich w Europie”.
„Gratulacje Polsko, wybrałaś zwycięzcę!” – napisał Trump.
Nawrocki odwiedził Biały Dom 1 maja i spotkał się z prezydentem Trumpem, który miał mu przepowiedzieć wówczas zwycięstwo. Jasne poparcie dla kandydata PiS tuż przed II turą wyborów wyraziła również szefowa resortu bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Elon Musk o „wielkiej, pięknej” ustawie budżetowej Trumpa: „Okropne paskudztwo”

0

Elon Musk, miliarder i do niedawna bliski współpracownik prezydenta USA Donalda Trumpa, w ostrym tonie skrytykował we wtorek projekt ustawy budżetowej amerykańskiego przywódcy. Ci, którzy głosowali za ustawą, popełnili błąd – dodał.

„Przykro mi, ale nie mogę tego już wytrzymać” – napisał w serwisie X szef Tesli, odnosząc się do projektu określanego przez Trumpa jako „wielka, piękna ustawa”. Musk nazwał projekt przewidujący obniżenie podatków i zwiększenie pewnych wydatków „okropnym paskudztwem”.
Miliarder wyraził przekonanie, że ci, którzy głosowali za przyjęciem ustawy, wiedzą, że popełnili błąd. Zaznaczył, że ustawa znacząco zwiększy deficyt budżetowy – do poziomu 2,5 biliona dolarów – i obciąży amerykańskich obywateli.
Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt, pytana o krytykę ze strony Muska, odpowiedziała, że prezydent zna zdanie miliardera na temat ustawy i nie zmieni to jego opinii w sprawie procedowania projektu.
W ubiegłym tygodniu Musk powiadomił o odejściu z administracji USA, w której pełnił funkcję jednego z głównych doradców prezydenta Trumpa oraz szefa Departamentu Efektywności Rządowej (DOGE).
Musk już wcześniej zapowiadał, że pożegna się z administracją, by poświęcić więcej czasu swoim biznesom.
Jego odejście zbiegło się z publiczną krytyką „wielkiej, pięknej ustawy”. W wywiadzie dla CBS Musk wyraził rozczarowanie projektem.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)

 

ndz/ mms/

Spięcia w koalicji rządzącej. Rozpoczęły się dyskusje i powyborcze wyciąganie wniosków

0

Po przegranych przez kandydata KO Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich w koalicji rządzącej rozpoczęły się dyskusje i powyborcze wyciąganie wniosków. Do spięcia doszło między ministrą funduszy i polityki regionalnej Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz (Polska 2050-TD) i posłanką KO Magdaleną Filiks.

Kandydat KO Rafał Trzaskowski przegrał II turę wyborów prezydenckie uzyskując 49,11 proc. głosów. Z wynikiem 50,89 proc. zwyciężył popierany przez PiS Karol Nawrocki.
W obozie rządowym rozpoczęło się powyborcze wyciąganie wniosków. Premier Donald Tusk poinformował, że w przyszłą środę, 11 czerwca, Sejm rozpatrzy wniosek o wotum zaufania dla rządu i odbędzie się głosowanie w tej sprawie.
W poniedziałek odbyło się spotkanie liderów koalicji rządzącej. Szef Polski 2050, marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że kolejne spotkanie odbędzie się prawdopodobnie w czwartek.
Inni politycy partii rządzących również dokonują oceny niedzielnych wyborów. Do wymiany zdań doszło na platformie X między ministrą funduszy i polityki regionalnej Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz (Polska 2050) i posłanką KO Magdaleną Filiks. „Wiem, że to gorzkie słowa, ale lepiej powiedzieć to teraz, niż płakać za 2 lata: więcej tego samego przynosi więcej tego samego. I to właśnie zobaczyliśmy w wyniku wyborów” – napisała Pełczyńska-Nałęcz.
Według niej, trzeba się wreszcie wziąć za prawdziwą zmianę. „Miała być ustawa o TVP, żeby była to TV publiczna – nie ma. Miała być ustawa o profesjonalnym zarządzaniu spółkami skarbu państwa, czyli antykuwetowa – nie ma. Bo projekt Polski 2050 został zgodnie utrącony przez koalicjantów. Miała być polityka dla Polski lokalnej, a znowu mamy +przywileje+ dla dużych. Zamiast nowych linii kolejowych do takich miast jak Płock (realizacja odłożona na nieznaną przyszłość) – szybkie koleje tylko między największymi miastami. Oprotestowałam to jako minister rozwoju regionalnego, ale zdecydowała większość” – wyliczała minister.
No i wreszcie – jak dodała – „polityka świętych krów”. „Potrzeba pieniędzy na zbrojenia i zdrowie, ale banki, choć zarabiają krocie kosztem naszego rozwoju, są nietykalne. WIBOR, choć niesprawiedliwy, nie +da się+ zreformować. A walka o prawa ludzi vs deweloperów, jeśli się już udaje, to pomimo rządu” – podkreśliła Pełczyńska-Nałęcz. „Zdecydujmy się na prawdziwą zmianę. Nie na powielanie PiS-u czy Konfy, ale na naszą własną wizję Polski. Mamy na to 2 lata” – dodała.
Na jej wpis zareagował Filiks. „Pani jest rządem – do kogo to pani pisze?” – zapytała.
„Np do Pani” – odpowiedziała jej Pełczyńska-Nałęcz. „Nie wiem czy Pani zauważyła, ale kandydat KO na prezydenta popierany przez premiera właśnie przegrał wybory. Przegrał zwłaszcza wśród ludzi młodych. Po 10 latach rządów Dudy. Więc mam pytanie, co w związku z tym proponujecie ludziom? Bo ja proponuję dowieźć prawdziwe zmiany: ustawę TV Publiczna, ustawę antykuwetową. I dać to podpisu Prezydentowi Nawrockiemu i w ten sposób powiedzieć mu sprawdzam” – podkreśliła minister.
Posłanka KO odparła: „Zauważyłam proszę pani. Naprawdę w przeciwieństwie do pani nawet w tej kampanii ciężko pracowałam z tymi wyborcami po 12 godzin dziennie, żeby im wytłumaczyć dlaczego marszałek tego rządu mówi, że PiS i PO jedno zło. Na panią pracowałam 10 lat, żeby pani mogła być ministrem”.
We wtorek obszerny wpis na Facebooku dotyczący wyborów zamieściła też wiceministra edukacji Joanna Mucha (Polska 2050). „Wybory prezydenckie to kronika zapowiedzianej porażki. Kim jeszcze musiałby okazać się kandydat PiSu, żeby kandydat Platformy wygrał?” – pytała.
Mucha porównywała działania PiS i PO w kampanii prezydenckiej. Według niej PiS zrobił strategiczną analizę pożądanych cech kandydata. „Miał on być osobą, której nie da się powiązać z rządem PiS i miał być tym, na którego w drugiej turze zagłosują wyborcy Mentzena” – podkreśliła.
Posłanka Polski 2050 zarzuciła Platformie Obywatelskiej, że nie robi analiz strategicznych. „Jest tak przekonana o własnej samozajebistości, że analizy strategiczne nie są potrzebne. Platforma uważa, że jest +lepsza+ i w związku z tym istnieje moralny obowiązek głosowania na kandydatów Platformy. Oni uważają, że +im to zwycięstwo się po prostu należy+ – to cytat za anonimowym przedstawicielem sztabu. W tym przekonaniu wspierają ich prawie wszystkie media” – zaznaczyła Mucha.
Jak zaznaczyła, PiS zrobił casting na kandydata, który będzie wypełniał założenia strategii, a „w Platformie żaden casting nigdy nie był potrzebny”. „Wybory między (Rafałem) Trzaskowskim a (Radosławem) Sikorskim były pozorne i zorganizowane wyłącznie po to, żeby nie można było powiedzieć, że Trzaskowski jest kandydatem Tuska” – podkreśliła. Mucha zarzuciła też PO, że wzięła do sztabu ludzi, którzy „przegrali wszystkie kampanie, które robili, również tę w 2023 roku”, oraz że „chce jeszcze więcej własnej bańki zamiast wyjścia poza bańkę”.
„Oni mogą mieć najgorszy rząd i utrzymywać poparcie społeczne przy 18 proc. inflacji! Bo wiedzą, czym jest komunikacja! Nasz rząd uważa, że jest tak wspaniały, że komunikacja nie jest mu do niczego potrzebna. Bo skoro aksjomatem jest, że Platforma jest +lepsza+ to wszyscy mają to wiedzieć i nawet nie próbujcie tego kwestionować” – napisała Mucha.
„Za chwilę rozpoczniecie rytualne szukanie winnych. Będziecie Platformo ich szukać wszędzie, ale nie u siebie. Nasza polityka zmieniła się w blame game. Nie, Szymon Hołownia nie jest winny porażki Rafała. Gdyby nie wystartował, Rafał miałby jeszcze gorszy wynik, bo duża część z jego elektoratu poszłaby do Mentzena już w pierwszej turze a w drugiej zagłosowałaby na Nawrockiego” – podkreśliła posłanka.
„Ile razy, ilu ludzi, ile analiz ma jeszcze pokazać, że polaryzacja sprzyja PiSowi. Polaryzacja winduje w górę PiS i Platformę, ale PiSowi pomaga bardziej. Ale co tam, mainstream idzie dalej w tę polaryzację. Wspaniale! Złóżcie sobie Drodzy Państwo gratulacje! Właśnie zbieracie efekty własnych działań!. Tyle mówimy o rozliczeniach. Myślę, że każdej partii przyda się porządne rozliczenie tych wyborów. Ale szczególnie partii, która przegrała w drugiej turze, mimo że miała wszystkie narzędzia, żeby wygrać, poparcie mainstreamu, możliwości, które daje pozycja partii rządzącej, kasę” – dodała.
Wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (Lewica) mówił wcześniej we wtorek, że „porażki się zdarzają”. „Trzeba wyciągnąć wnioski i to nie jest tak, że coś się kończy, coś się zaczyna. Żadne zwycięstwo nie jest ostateczne, żadna porażka nie jest fatalna. W tej sprawie trzeba iść do przodu. Cieszę się, że wszyscy koalicjanci wspólnie deklarują, że jest poparcie dla rządu i że nie zamierzają zmieniać koalicji, która obecnie rządzi” – stwierdził polityk Lewicy.
Natomiast posłanka Agnieszka Pomaska (KO) mówiła we wtorek, że sztab Rafała Trzaskowskiego analizuje, co poszło nie tak w kampanii, ale przede wszystkim koncentruje się na przyszłości. Według niej, zabrakło wystarczającej mobilizacji po stronie kandydata KO. Karol Nawrocki bardziej zmobilizował swój elektorat – oceniła.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że w czerwcu, po wyborach prezydenckich, rząd czeka rekonstrukcja. Stwierdził, że po zmianach rząd będzie mniej liczny ale sprawniejszy. Przyznał też, że chciałby renegocjować umowę koalicyjną.
Kierownictwo w największej liczbie resortów pełnią członkowie Koalicji Obywatelskiej lub osoby rekomendowane przez KO. To dokładnie 10 ministrów: Jakub Jaworowski (MAP), Barbara Nowacka (MEN), Andrzej Domański (MF), Hanna Wróblewska (MKiDN), Marzena Czarnecka (MP), Sławomir Ntras (MSiT), Tomasz Siemoniak (MSWiA), Radosław Sikorski (MSZ), Adam Bodnar (MS), Izabela Leszczyna (MZ). Z Polski 2050 ministerialne funkcje pełnią: Paulina Henning-Kloska (MKiŚ) i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (MFiPR). (PAP)

ero/ par/

Błaszczak zaprasza na środę kluby i koła na spotkanie w sprawie utworzenia rządu technicznego

0

Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak skierował do klubów i kół parlamentarnych zaproszenie na środowe spotkanie w sprawie utworzenia ponadpartyjnego rządu technicznego. Jak dodał, trzeba zrobić wszystko, żeby Polska była rządzona skutecznie do wyborów parlamentarnych.

Według informacji PAP, spotkanie odbędzie się w Sejmie o godz. 13.
„Skierowałem do klubów i kół parlamentarnych zaproszenie na jutrzejsze spotkanie w sprawie utworzenia ponadpartyjnego rządu technicznego” – napisał we wtorek wieczorem b. szef MON, przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak na platformie X.
Jak dodał, „trzeba zrobić wszystko, żeby Polska była rządzona skutecznie i sprawnie do czasu wyborów parlamentarnych” w 2027 r. „Donald Tusk nie może być dłużej premierem” – stwierdził.
Wiceszefowa klubu KO Katarzyna Piekarska podkreśliła, że „poważni politycy nie będą brali udziału w niepoważnych rozmowach”.
Rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik poinformował, że klub Lewicy również nie ma zamiaru brać udział w podobnym spotkaniu.
Przewodniczący klubu Konfederacji Grzegorz Płaczek przekazał PAP, że klub nie otrzymał jeszcze żadnego oficjalnego zaproszenia w tej sprawie.
Koło Razem także się na nim nie zjawi, o czym poinformował PAP poseł Adrian Zandberg.
Podobnie klub Polska 2050-TD, chyba że – jak zażartował szef tego klubu Paweł Śliz – zostanie mu zaproponowane stanowisko premiera.
Wiceprzewodniczący klubu PSL-TD Jacek Tomczak zapowiedział, że przedstawiciel tego klubu także nie wybiera się to spotkanie.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w poniedziałek, że wynik wyborów prezydenckich to „czerwona kartka” dla obecnego rządu i zaproponował powołanie apolitycznego rządu technicznego, złożonego ze specjalistów. Zaapelował jednocześnie do wszystkich sił politycznych, aby poparły tę inicjatywę.(PAP)

Spotkanie Dudy z Nawrockim w Pałacu Prezydenckim

0

We wtorek ok godz. 20.30 w Pałacu Prezydenckim prezydent Andrzej Duda przywitał prezydenta elekta Karola Nawrockiego – poinformowała na platformie X Kancelaria Prezydenta. „Niech żyje Polska!” – czytamy we wpisie.

W drugiej turze niedzielnych wyborów prezydenckich zwycięzcą został popierany przez PiS Karol Nawrocki, uzyskując 50,89 proc. głosów. Kandydat KO Rafał Trzaskowski zdobył 49,11 proc. poparcia.
Minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera zapowiedział w poniedziałek, że spotkanie Andrzeja Dudy z Karolem Nawrockim będzie miało „charakter ogólny”. Jak dodał, następnie będą się odbywać spotkania techniczne, w trakcie których aktualny prezydent przekaże prezydentowi elektowi wszystkie kluczowe kwestie.
Andrzej Duda zapowiedział, że będzie zapraszał Nawrockiego na więcej spotkań.(PAP)

 

 

Szefernaker: praca z prezydentem RP byłaby dla mnie wielkim wyróżnieniem

Praca z prezydentem RP byłaby dla mnie wielkim wyróżnieniem; myślę, że dla każdego polityka to niezwykłe wyróżnienie – mówił szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego Paweł Szefernaker (PiS). Jak dodał, rozmowy Karola Nawrockiego z osobami, z którymi będzie chciał współpracować są jeszcze przyszłością.
Paweł Szefernaker, szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego, który wygrał wybory prezydenckie, poinformował we wtorek w Polsat News, że prezydent elekt odbył już kilka rozmów, m.in. rozmowę telefoniczną z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą oraz z szefem NATO Markiem Rutte. „Ostatnie 48 godzin przyniosło już pierwsze działania” – powiedział.
Karol Nawrocki we wtorek wieczorem spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą, po jego powrocie z Litwy.
Szefernaker zapytany, czy Nawrocki ma już własne biuro, zanim przeprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego, odpowiedział, że to będzie także jednym z tematów wtorkowej rozmowy, jak te dwa miesiące mają funkcjonować.
Szef sztabu wyborczego na pytanie o ewentualny urlop prezydenta elekta po kampanii wyborczej odpowiedział, że Nawrocki „będzie teraz podejmował działania, aby przygotować się do pełnienia funkcji prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przez te najbliższe dwa miesiące, pełniąc funkcję prezydenta elekta”.
„To było ciężkie pół roku, także od strony fizycznej, nie tylko od tej strony związanej z atakami na Karola Nawrockiego. Ale także Karol Nawrocki odwiedził w ciągu pół roku ponad 300 powiatów, miał wiele spotkań, rozmów. To także jest wyczerpujące, choć to był jego urlop w IPN-ie jako prezesa. Wielokrotnie mówił w czasie kampanii, jak rozmawialiśmy, że nie miał jeszcze nigdy takiego urlopu, ale bardzo dobrze to znosił. Miał urlop w IPN-ie, w tej chwili już będzie podejmował działania związane z funkcją prezydenta elekta, bo to także są pewne obowiązki związane z tym, że także rozmowy z innymi głowami państw” – podkreślił.
Szefernaker był pytany, co zrobiłby, gdyby otrzymał od Nawrockiego propozycję stanowiska szefa Kancelarii Prezydenta, szefa gabinetu prezydenta lub szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „Byłoby to dla mnie wielkie wyróżnienie” – powiedział. „Praca z prezydentem RP myślę, że dla każdego parlamentarzysty, polityka to niezwykłe wyróżnienie. Ale tak jak powiedziałem, te rozmowy pana prezydenta Nawrockiego z osobami, z którymi będzie chciał współpracować są jeszcze przyszłością” – dodał.
Popierany przez Prawo i Sprawiedliwość Karol Nawrocki zwyciężył w drugiej turze niedzielnych wyborów prezydenckich, uzyskując 50,89 proc. głosów. Kandydat KO Rafał Trzaskowski zdobył 49,11 proc. poparcia.
Po podaniu przez Państwową Komisję Wyborczą podała 2 czerwca wyników wyborów prezydenckich przeprowadzonych w pierwszej turze – 18 maja i w drugiej turze 1 czerwca, do 16 czerwca będzie można składać protesty wyborcze, a 2 lipca będzie ostatnim dniem, w którym Sąd Najwyższy będzie mógł orzec o ważności wyborów. Zgodnie z Kodeksem wyborczym prezydent elekt powinien objąć urząd 6 sierpnia, kiedy z urzędu ustąpi obecny prezydent Andrzej Duda. (PAP)

 

mbed/ par/

CBOS: Badani uważają, że kobieta powinna być zadbana, a mężczyzna musi umieć prowadzić auto

Zdaniem większości badanych mężczyzna powinien przepuszczać kobiety w drzwiach i umieć prowadzić auto, natomiast kobieta powinna być zadbana, ale nie może mieć zbyt wielu partnerów seksualnych – wynika z sondażu CBOS.

Autorzy badania zapytali respondentów o opinie dotyczące różnic między płciami i obiegowe wyobrażenia o kobietach i mężczyznach.
Wśród stwierdzeń odnoszących się do wzorców męskości największym poparciem młodszej części polskiego społeczeństwa cieszyły się te, które wymagały od mężczyzn grzeczności. 88 proc. badanych zgodziło się, że mężczyzna powinien przepuszczać kobietę w drzwiach, a 61 proc., że powinien płacić za nią na randce. Zdecydowana większość respondentów (81 proc.) uznała też za nieodzowny atrybut męskości umiejętność prowadzenia samochodu.
Sprzeciw budził natomiast pogląd, wedle którego mężczyzna nie powinien nigdy płakać czy okazywać słabości. Przeciwnych temu stwierdzeniu było 69 proc. respondentów.
Wysokie odsetki zarówno głosów poparcia, jak i sprzeciwu odnotowano w przypadku zdań opisujących systemowe nierówności między płciami. Ze stwierdzeniem, że w przypadku wojny tylko mężczyźni powinni być objęci obowiązkowym poborem wojskowym zgodziło się 51 proc. badanych, a 40 proc. było przeciw. W przypadku stwierdzenia, że mężczyzna powinien przechodzić później na emeryturę od kobiet za było 39 proc. badanych, a 50 proc. było przeciw.
Niemal identyczne odsetki respondentów zgadzały się i nie zgadzały się z tym, że mężczyzna powinien umieć się bić (47 proc. za, 45 proc. przeciw) oraz że to lepiej, gdy mężczyzna zarabia w związku więcej niż kobieta (44 proc. za, 42 proc. przeciw).
Dość wyraźny sprzeciw budzi pogląd, że mężczyzna nie powinien wiązać się ze znacznie młodszymi kobietami (55 proc. przeciw, 28 proc. za). Z kolei zdecydowanie największy opór millenialsów i pokolenia Z (urodzonych w latach 1995-2012 r.) wzbudziło przekonanie, że mężczyzna nie powinien płakać i okazywać słabości (69 proc. przeciw, 25 proc. za).
Kwestia płacenia za kobietę na randce niższe poparcie uzyskuje wśród respondentów z największych miast, osób posiadających wykształcenie wyższe, źle oceniających swoje warunki materialne, niepraktykujących religijnie oraz wyznających poglądy lewicowe.
Natomiast w przypadku objęcia poborem wojskowym wyłącznie mężczyzn bardziej uwidacznia się wpływ wieku, jedynie w grupie najmłodszych badanych głosy sprzeciwu przeważają nieco nad głosami poparcia.
Z kolei kwestia późniejszego przechodzenia mężczyzn na emeryturę uruchamia podziały według płci. Rozwiązanie takie popiera bowiem tylko 35 proc. mężczyzn wobec 43 proc. kobiet. Uwidaczniają się tu także różnice pokoleniowe, bo rozwiązanie zyskało 43 proc. wśród millenialsów wobec 32 proc. w pokoleniu Z i zaledwie 26 proc. wśród najmłodszych badanych w wieku 18–24 lata.
Co do stwierdzeń opisujących tradycyjny wzór mężczyzny – jako zdolnego do przemocy, dominującego nad partnerką zarobkami, nieokazującego słabości, to męska część badanych znacznie częściej broniła takiego wzorca, twierdząc, że mężczyzna powinien umieć się bić (55 proc. wobec 39 proc. wśród kobiet), zarabiać więcej niż jego partnerka (50 proc. wobec 38 proc. kobiet) i że nie powinien nigdy płakać (34 proc. wobec 17 proc. wśród kobiet).
Większość badanych zgodziła się, że kobieta powinna zawsze starać się być zadbana i dobrze wyglądać (70 proc.). Jednocześnie 47 proc. respondentów uważa, że kobieta nie powinna mieć w życiu zbyt wielu partnerów seksualnych. Sprzeciw wobec tego stwierdzenia wyniósł 39 proc.
Pozostałe stwierdzenia wzbudziły większy opór. „Zbliżone odsetki nie zgadzały się, że kobieta powinna być zawsze miła (53 proc.), że lepiej, kiedy to ona zajmuje się codziennym przygotowywaniem posiłków dla rodziny (58 proc.) oraz że kobiety nie powinny wiązać się ze znacznie młodszymi mężczyznami (52 proc.). Zdecydowanie jednak największy sprzeciw wzbudził pogląd, że dziećmi w rodzinie powinny zajmować się przede wszystkim kobiety (72 proc.).
Zdaniem autorów badania, przekonanie, że kobieta powinna zawsze starać się dobrze wyglądać, spotyka się ze zbliżonym poparciem u obu płci, jednak widoczna jest tu wyraźna różnica pokoleniowa. Wśród reprezentantów pokolenia Z odsetek głosów poparcia jest zauważalnie niższy niż wśród millenialsów (62 proc. wobec 73 proc.).
W odniesieniu do pozostałych stwierdzeń opisujących tradycyjny wzór kobiecości widać – jak zwracają uwagę autorzy badania – wyraźny konflikt światopoglądowy między młodymi mężczyznami i kobietami. „Podobnie jak w przypadku wzorców męskości to mężczyźni w większym stopniu bronią starych obyczajów i zasad. Znacznie częściej twierdzą, że kobieta nie powinna mieć zbyt wielu partnerów seksualnych (55 proc. wobec 37 proc. kobiet), że to ona powinna przygotowywać w rodzinie posiłki (41 proc. wobec 24 proc. kobiet) oraz zajmować się dziećmi (31 proc. wobec 15 proc. kobiet), a także być zawsze miła (46 proc. wobec 31 proc. kobiet).
Respondentów zapytano też o stwierdzenie, że w polskim społeczeństwie lepiej żyje się mężczyznom niż kobietom. 44 proc. badanych odpowiedziało na to pytanie twierdząco, zaś 36 proc. przecząco, a co piąty badany nie miał na ten temat zdania (20 proc.).
Badanie zostało zrealizowane metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych tabletami oraz wywiadów internetowych w okresie od 11 października do 11 listopada 2024 r. na próbie dorosłych mieszkańców Polski w wieku od 18 do 44 lat.(PAP)

mchom/ jann/

Iga Świątek pokonała Switolinę i jest w półfinale. Teraz Sabalenka

0

Iga Świątek wygrała z Ukrainką Eliną Switoliną 6:1, 7:5 i awansowała do półfinału wielkoszlemowego turnieju tenisowego French Open. O czwarty z rzędu, a piąty w karierze finał paryskiej imprezy powalczy w czwartek z białoruską liderką światowego rankingu – Aryną Sabalenką.

24-letnia Polka wygrała 26. z rzędu mecz w tym turnieju. Jest niepokonana od 9 czerwca 2021, kiedy w ćwierćfinale uległa Greczynce Marii Sakkari. Triumfowała w trzech późniejszych edycjach zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa, a najlepsza była także w 2020 roku.

 

Gem otwarcia, w którym serwowała Świątek, trwał sześć minut. Polka obroniła w nim break pointa i objęła prowadzenie, ale Switolina błyskawicznie wyrównała.

 

Od tego momentu Polka zaczęła jednak uciekać rywalce. Ostatecznie wygrała pierwszego seta 6:1 w 43 minuty, choć miała też trochę szczęścia. W piątym gemie Świątek znów broniła break pointów, a przy jednym z nich Ukrainka pomyliła się w dość prostej sytuacji.

 

To właśnie liczne błędy Switoliny stały za tak jednostronnym wynikiem. W pierwszym secie miała tylko cztery zagrania wygrywające przy aż 17 niewymuszonych błędach.

 

Drugą partię Ukrainka zaczęła znacznie lepiej. To Świątek w czwartym gemie popsuła łatwy wolej, następnie została przełamana i przegrywała 1:3. Polka w świetnym stylu odrobiła jednak stratę.

 

Switolina nadal utrzymywała wysoki poziom. Prowadziła 5:4 mając w drugiej partii siedem „winnerów” i tylko pięć niewymuszonych błędów. Postęp w stosunku do pierwszego seta był więc znaczący.

 

Ukrainka znana jest z walki do końca. W niedzielę w meczu 1/8 finału obroniła trzy piłki meczowe i pokonała ubiegłoroczną finalistkę z Paryża Włoszkę Jasmine Paolini. Świątek była świadoma tych umiejętności rywalki i odpowiedziała wznosząc się na wyżyny.

 

Świątek wygrała trzy kolejne gemy i w efekcie spotkanie. Serwując na zwycięstwo z czterech punktów aż trzy zdobyła po asach, choć wcześniej w meczu nie zanotowała nawet jednego.

 

„Nie umiem wyjaśnić tych asów. Miałam nowe piłki, wiatr, który długo przeszkadzał, trochę się uspokoił i poszłam na całość” – powiedziała w rozmowie na korcie.

 

Był to piąty pojedynek rozstawionej w tym roku w Paryżu z „piątką” Świątek z siedem lat starszą tenisistką pochodzącą z Odessy i jej czwarte zwycięstwo. Jedynej porażki doznała w ćwierćfinale Wimbledonu w 2023 roku.

 

Grająca z numerem 13. Ukrainka po raz piąty wystąpiła w ćwierćfinale French Open, ale nigdy nie zrobiła kolejnego kroku. Wielkoszlemowe półfinały udało jej się osiągnąć dwukrotnie w Wimbledonie i raz w US Open.

 

Sabalenka wcześniej we wtorek zwyciężyła mistrzynię olimpijską z Paryża, Chinkę Qinwen Zheng 7:6 (7-3), 6:3.

 

Świątek z Sabalenką ma bilans 8-4, w tym 5-1 na kortach ziemnych.

 

Polka we wtorek odniosła 100. zwycięstwo w swoim 114. meczu rangi WTA na mączce. Jak podał serwis „OptaAce” szybciej 100 wygranych na tej nawierzchni zgromadziły tylko Chris Evert, Margaret Court (obie 109) i Monica Seles (113).

 

To była także 40 singlowa wygrana Świątek w 42. meczu w Paryżu. Ten pułap szybciej osiągnął tylko jej wielki idol Rafael Nadal, który potrzebował 41 spotkań. (PAP)

 

wkp/ sab/

Prok. Adamiak: Jest wniosek do PE o uchylenie immunitetu Braunowi po wydarzeniach w szpitalu w Oleśnicy

0

Prokurator generalny Adam Bodnar skierował do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu europosłowi Grzegorzowi Braunowi m.in. w związku z wydarzeniami w szpitalu w Oleśnicy – poinformowała we wtorek rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak.

Sprawa dotyczy wydarzeń z 16 kwietnia, gdy Braun, wówczas kandydat w pierwszej turze wyborów prezydenckich, próbował dokonać „zatrzymania obywatelskiego” ginekolożki w szpitalu w Oleśnicy, wykonującej tam legalne aborcje.
„Dzisiaj prokurator generalny Adam Bodnar skierował do przewodniczącej Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu posłowi do Parlamentu Europejskiego Grzegorzowi Braunowi” – poinformowała prok. Adamiak na spotkaniu z dziennikarzami w tej sprawie.
Przypomniała, że śledztwo w sprawie pozbawienia wolności ginekolożki w czasie incydentu z udziałem Brauna wszczęła Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy, a następnie – jak poinformowała – postępowanie to trafiło do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Rzeczniczka PG dodała, że prokurator prowadzący postępowanie dotyczące zdarzeń z 16 kwietnia dołączył do niego jeszcze inne postępowania, w których gromadzono materiał dowodowy w związku z innymi zachowaniami Brauna, m.in. związane z publicznym nawoływaniem do nienawiści na tle różnic wyznaniowych.
„Uwzględniając te wszystkie postępowania, które znalazły swoje miejsce w jednym postępowaniu Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prokurator referent sprawy przygotował wniosek o uchylenie immunitetu, który swoim zakresem obejmuje sześć przestępstw. Cztery z tych przestępstw odnoszą się bezpośrednio do pani dr Gizeli Jagielskiej i ona jest, jeżeli chodzi o te cztery zachowania, osobą pokrzywdzoną. Dwa czyny dotyczą innych zachowań pana europosła Grzegorza Brauna” – mówiła prok. Adamiak.
Zarzuty prokuratury wobec Brauna – po uchyleniu mu immunitetu przez PE – mają dotyczyć m.in. bezprawnego pozbawienia wolności lekarki w szpitalu w Oleśnicy, naruszenia jej nietykalności cielesnej (poprzez popychanie i przytrzymywanie rękoma), znieważenia słownego podczas wykonywania przez nią obowiązków służbowych, a także pomówienia jej o działania mogące podważyć zaufanie do zawodu lekarza.
Rzeczniczka PG podkreśliła, że lekarka korzysta w tej sprawie ze szczególnej ochrony jako funkcjonariusz publiczny, ponieważ – jak zwróciła uwagę prok. Adamiak – „zachowania te były skierowane wobec niej przez pana europosła Grzegorza Brauna podczas i w trakcie wykonywania przez nią czynności jako lekarz oddziału szpitalnego”.
Do Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy Braun wtargnął 16 kwietnia i próbował uniemożliwić pracę ginekolożce Gizeli Jagielskiej, która przeprowadziła „indukcję asystolii płodu” (wbicie igły do serca z podaniem chlorku potasu). Jak mówił, dokonywał „obywatelskiego zatrzymania”. Lekarka relacjonując PAP, co wydarzyło się w oleśnickim szpitalu, powiedziała m.in., że Braun wtargnął do działu administracyjnego, zagrodził jej drogę i zamknął w pomieszczeniu administracyjnym.
Pozostałe przyszłe zarzuty wobec Brauna dotyczą jednej z jego wypowiedzi, która została opublikowana na YouTube jeszcze w grudniu 2023 r. po tym, gdy Braun zgasił – przy użyciu gaśnicy – świece chanukowe w Sejmie. „Braun zawarł wypowiedź wyrażającą aprobatę oraz zachęcającą widzów i słuchaczy do podejmowania tego typu zachowań, a także określił Chanukę jako przejaw satanistycznej i rasistowskiej celebracji stanowiącej zagrożenie dla polskich katolików” – podała prok. Adamiak.
Dodatkowy zarzut, który prokuratura chce przedstawić Braunowi, dotyczy zniszczenia 18 marca br. w Opolu 10 plakatów należących do Stowarzyszenia Tęczowe Opole, czym wyrządził on szkodę w wysokości ponad 5 tys. zł.
„W tej sytuacji prawnej wniosek o uchylenie immunitetu jest niezbędny dla dalszego prowadzenia postępowania karnego w niniejszej sprawie, a w tym do sporządzenia postanowienia o przedstawieniu zarzutów Grzegorzowi Braunowi, a następnie wykonania czynności procesowych z jego udziałem” – podsumowała prok. Adamiak.
Niezależnie od tego śledztwa postępowanie karne wobec Brauna – już po uchyleniu mu immunitetu przez PE w tej sprawie – prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Chodzi o śledztwo dotyczące m.in. zgaszenia przez Brauna – przy użyciu gaśnicy – świec chanukowych w grudniu 2023 r. w Sejmie. W ostatnim czasie Braun miał usłyszeć zarzuty w tej sprawie, jednak prokuratura ze względu na inne obowiązki, m.in. związane z pożarem hali w Kawęczynie, przełożyła ten termin – jak podała prok. Adamiak – na koniec czerwca.
Rzeczniczka PG przypomniała też, że w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga prowadzone jest postępowanie dotyczących innych wydarzeń z udziałem Brauna, m.in. w sprawie zdjęcia flagi Ukrainy w Białej Podlaskiej, zdjęcia flagi UE w Katowicach, a także publicznego znieważania podczas kampanii prezydenckiej ludności żydowskiej z powodu jej przynależności narodowej. W sprawie tych czynów prokuratura, również pod koniec czerwca, planuje skierować kolejny wniosek do PE o uchylenie immunitetu Braunowi. (PAP)

nno/ itm/

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy: Zaatakowaliśmy i uszkodziliśmy Most Krymski

0

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) oświadczyła, że zaatakowała i uszkodziła we wtorek Most Krymski, który prowadzi z okupowanego Krymu nad Cieśniną Kerczeńską na Półwysep Tamański w kontynentalnej części Rosji.

„SBU przeprowadziła nową, unikalną operację specjalną i po raz trzeci zaatakowała Most Krymski, tym razem pod wodą” – przekazała służba na swej stronie internetowej.
W komunikacie wyjaśniono, że operacja trwała kilka miesięcy. „Agenci SBU zaminowali podpory tego nielegalnego obiektu. I dziś, bez żadnych ofiar wśród ludności cywilnej, o godzinie 4:44 rano pierwszy ładunek wybuchowy został zdetonowany!” – ogłosiła SBU.
Zgodnie z komunikatem w wyniku eksplozji poważnie uszkodzone zostały podwodne podpory mostu na poziomie dna morskiego. Do ataku użyto 1100 kg materiałów wybuchowych w ekwiwalencie trotylowym.
„Most znajduje się de facto w stanie awaryjnym” – podkreśliła SBU.
Operację osobiście nadzorował szef SBU, generał Wasyl Maluk.
„Bóg kocha Trójcę, a SBU zawsze doprowadza swoje plany do końca i nigdy się nie powtarza. Wcześniej dwukrotnie uderzyliśmy w Most Krymski – w 2022 i 2023 roku. Dziś kontynuowaliśmy tę tradycję już pod wodą. Nie ma miejsca dla żadnych nielegalnych obiektów Federacji Rosyjskiej na terytorium naszego państwa” – powiedział.
„Dlatego Most Krymski jest całkowicie legalnym celem – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wróg wykorzystywał go jako logistyczną arterię do zaopatrywania swoich wojsk. Krym to Ukraina, a wszelkie przejawy okupacji spotkają się z naszą stanowczą odpowiedzią” – podkreślił szef SBU.
Most Krymski został zbudowany w latach 2016-2019 przez Rosję, która anektowała Krym w 2014 roku.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

Kawa pomaga zdrowiej się starzeć kobietom

0

Pięćdziesięciolatki wypijające od jednej do trzech filiżanek kawy dziennie mogą uniknąć w starszym wieku chorób przewlekłych i dłużej zachować zdrowie fizyczne, psychiczne i umysłowe – twierdzi prof. Sara Mahdavi z University of Toronto.

Specjalistka powołuje się na najnowsze badania ponad 47 tys. kobiet, które po raz pierwszy przedstawiła podczas odbywającego się w Orlando kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Żywienia (ASN). Obserwacje prowadzono przez 30 lat w ramach wielokierunkowego badania pielęgniarek amerykańskich Nurses’ Health Study.
„W ramach tego badania ustaliliśmy, że w średnim wieku umiarkowane spożycie kawy zawierającej kofeinę może zwiększać szansę zdrowego starzenia się w kolejnych 30 latach” – stwierdza kanadyjska specjalistka w wypowiedzi dla CNN.
Są to jednak badania obserwacyjne, nie wykazujące związku przyczynowego między spożyciem kawy i zachowaniem zdrowia. Potwierdzają one jednak wcześniejsze obserwacje, że spożycia kawy, przynajmniej w umiarkowanych ilościach, jest korzystne zdrowia. Takiej zależności, przynajmniej w tych badaniach, nie wykazano w przypadku spożycia herbaty oraz kawy bezkofeinowej.
Prof. David Kao z University of Colorado, który nie uczestniczył w tych badaniach, a jest jednym z najbardziej znanych badaczy tego zagadnienia, zaznacza, że kawa wykazuje szczególne zalety, przewyższające również inne napoje zawierające kofeinę. Dodaje, że najnowsze obserwacje są wysokiej jakości. Uwzględniono w nich również to, że poza kawą na stan zdrowia badanych pielęgniarek mogą mieć wpływ także inne czynniki, w tym przede wszystkim styl życia. Mimo to ustalono, że umiarkowane spożycie tego napoju zmniejsza ryzyko takich schorzeń przewlekłych jak cukrzyca typu 2 i choroby sercowo-naczyniowe. A na te choroby kobiet po 50. roku życia są szczególnie narażone.
Prof. Mahdavi zwraca jednak uwagę, że choć kawa może przedłużać życie w dobrym zdrowiu, to nie znaczy jednak, że jest to sposób na zdrowie dla wszystkich kobiet. Dotyczy to szczególnie tych z nadciśnieniem tętniczym, chorobami serca, zaburzeniami lękowymi oraz zaburzeniami snu.
Autorzy badania nie twierdzą też, że wypijanie większej ilości kaw dziennie, więcej niż trzy filiżanki, jest już niezdrowe. To też zależy od indywidualnych predyspozycji oraz przyzwyczajeń. Niektóre badania sugerują jednak, że może być ważna pora dnia – wypijanie kawy rano, nawet większej ilości, może być bardziej korzystne dla zdrowia niż w pozostałych porach dnia.
Sugerują to badania opublikowane w styczniu 2025 r. na łamach „European Heart Journal”, w których uwzględniono 40 725 osób w wieku co najmniej 18 lat. Główny autor tych analiz prof. Lu Qi z Tulane University w Nowym Orleanie twierdzi, że u tych osób, które wypijały kawę głównie rano, ryzyko chorób sercowo-naczyniowych zmniejszyło się o 31 proc., a zagrożenie zgonem – o 16 proc. Z kolei w przypadku osób sięgających po kawę przez cały dzień takie zależności nie stwierdzono. Nie miało przy tym znaczenia ile kaw rano zostało wypitych – jedna czy trzy albo więcej.
Prof. Lu Qi tłumaczy to tym, że spożywanie kawy po południu lub wieczorem może zaburzać rytm serca oraz wpływać na poziom melatoniny. Niski poziom melatoniny może zwiększać ciśnienie tętnicze krwi oraz tzw. stres oksydacyjny, co z kolei zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych.

Zbigniew Wojtasiński (PAP)

Niemcy: Ponad 20 tys. pracowników Volkswagena zgodziło się wcześniej odejść z pracy. Niemiecki producent aut planuje redukcję zatrudnienia łącznie o 35 tys. osób do 2030 r.

0

Ponad 20 tys. pracowników Volkswagena zgodziło się na wcześniejsze odejście z pracy – podał we wtorek dziennik „Bild”, powołując się na informację ze spotkania zarządu i rady zakładowej. Firma planuje redukcję zatrudnienia łącznie o 35 tys. osób do 2030 r.

Gazeta podała, że dwie trzecie osób, które zgodziły się dobrowolnie odejść z pracy przed terminem wynikającym z podpisanych umów o pracę, przejdzie na niepełny wymiar pracy przed emeryturą.
Pracownicy mają otrzymać odprawę w wysokości zależnej od stażu pracy, a jej wartość może wynieść do 400 tys. euro. Przedstawiciel Volkswagena nie podał łącznej kwoty odpraw.
„Bild” zaznaczył, że odejście 20 tys. pracowników to etap przejściowy. Volkswagen zmniejszył liczbę oferowanych staży z 1400 do 600 rocznie od 2026 r. Dzięki tym środkom producent chce zaoszczędzić 1,5 mld euro rocznie.
Jednocześnie ok. 130 tys. pracowników zaakceptowało zamrożenie płac na obecnym poziomie. Ponadto wycofano się z wypłacanego wcześniej świadczenia urlopowego w wysokości 1290 euro.
Dziennik poinformował, że według związku zawodowego IG Metall wprowadzone środki zapobiegną zamknięciu zakładów.(PAP)

Były szef służb wywiadowczych Portugalii: „Komuś zależało” na podważeniu wizerunku nowego prezydenta Polski

0

Pojawiające się podczas kampanii wyborczej i po wyborach w Polsce informacje w międzynarodowej przestrzeni publicznej na temat rzekomej prorosyjskości Karola Nawrockiego to kłamstwo – powiedział we wtorek były szef służb wywiadowczych Portugalii Jorge Silva Carvalho.

W rozmowie z CNN Portugal zauważył, że „komuś zależało” na podważeniu wizerunku nowego prezydenta Polski poprzez działania dezinformujące opinię publiczną o jego rzekomo bliskich związkach z Moskwą.
„Zarzuty tego typu są fałszywe. Nawrocki może nie jest rusofobem, ale nie jest mu daleko do tego” – ocenił Carvalho.
Dodał, że straszenie argumentem o rzekomej prorosyjskości Nawrockiego to fałszywa retoryka, która nie uwzględnia faktu, że jest on ścigany przez rosyjską prokuraturę w związku z usuwaniem przez kierowany przez niego IPN sowieckich pomników na terytorium Polski.
„Ze zdziwieniem odbieram niektóre interpretacje wyników wyborów w Polsce sugerujące rzekomą zmianę w tym kraju. Zmiany nie ma żadnej: konserwatysta Karol Nawrocki zastąpił bowiem innego konserwatystę Andrzeja Dudę” – uważa Carvalho.
Zaznaczył, że polski nurt narodowo-konserwatywny jest – jego zdaniem – znacznie bardziej stabilny od prawicowych radykalizmów w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, z których część jest prorosyjska.
Carvalho przyznał, że nie spodziewa się większych zmian w polityce Nawrockiego w kwestii wspierania przez Polskę Ukrainy oraz oczekuje dalszego pogłębiania relacji Warszawy z Waszyngtonem podczas prezydentury Donalda Trumpa.
„Polska ma od lat dobre relacje z USA; historyczne. Powiedziałbym nawet, że jest najważniejszym partnerem Amerykanów na wschodzie Europy” – podsumował Carvalho.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)

zat/ ap/ lm/

W ciszy wyborczej Polacy pytali Google o córkę Nawrockiego i związek Trzaskowskiego z Prince Polo

0

W czasie ciszy wyborczej Polacy najczęściej szukali w Google informacji o córce Nawrockiego i związku Trzaskowskiego z Prince Polo – wynika z raportu Google Trends dla PAP. Internauci poszukiwali odpowiedzi na pytania związane z programami wyborczymi kandydatów, a także ich przynależności do partii.

Według raportu Google Trends, w okresie od 31 maja do 1 czerwca najczęściej wyszukiwanym kandydatem na prezydenta w II turze był kandydat KO Rafał Trzaskowski; interesowało się nim 51 proc. internautów. Pozostałe 49 proc. użytkowników sieci poszukiwało informacji o kandydacie popieranym przez PiS Karolu Nawrockim.
Znaczące różnice widoczne są jednak w przypadku wyszukiwań dotyczących partii politycznych: 80 proc. zapytań dotyczyło Prawa i Sprawiedliwości, a jedynie 20 proc. Koalicji Obywatelskiej.
Analiza pokazuje, że najwięcej zapytań o Karola Nawrockiego wiązało się z jego córką. 7-latka zwróciła na siebie uwagę podczas wieczoru wyborczego ojca, chętnie nawiązując kontakt z publicznością. W trakcie wystąpienia Karola Nawrockiego machała flagą Polski i układała ręce w kształt serca. Internauci zwracają uwagę na pojawiające się w sieci przejawy hejtu wobec dziewczynki. W komentarzach część internautów zarzuca jej „nieodpowiednie zachowanie”.
Użytkownicy sieci pytali również o przynależność partyjną Nawrockiego. W trakcie marcowej konferencji programowej w Szeligach prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o poparciu partii dla Nawrockiego. „Nawet ci, bo dziś tacy są, także po naszej stronie – Prawa i Sprawiedliwości, którzy byli za Karolem Nawrockim, ale nie wiedzieli do końca, czy to jest nasz partyjny kandydat, czy my go także popieramy jako kandydata obywatelskiego, już dzisiaj wiedzą” – mówił wtedy Kaczyński. „Wiedzą, że to nasz kandydat. Innego nie ma” – podkreślił.
O tym, że Nawrocki będzie kandydatem na prezydenta zdecydował Komitet Obywatelski pod koniec listopada ub. roku podczas konwencji w Krakowie z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Internauci poszukiwali odpowiedzi na pytania o stosunki Karola Nawrockiego do Unii Europejskiej. W czasie wiecu w Bydgoszczy, tuż po I turze wyborów Nawrocki podkreślił, że wybory prezydenckie są o suwerenności Polski. „My nie chcemy Unii Europejskiej, która mówi nam, jak mamy się ubierać, jak żyć, jak ma wyglądać nasz system praworządności, jak ma być zarządzana nasza armia. Unia Europejska dzisiaj potrzebuje silnej, suwerennej Polski, mówiącej swoim głosem i prezydenta państwa polskiego, który Unię Europejską będzie budził z tego letargu i balansu” – oświadczył.
W przypadku Rafała Trzaskowskiego dominowały zapytania dotyczące jego związku z firmą Prince Polo, producentem wafli czekoladowych. Kandydat KO na prezydenta mówił w kwietniu podczas spotkania z mieszkańcami w Ostrowcu Świętokrzyskim o polskich firmach, których wyroby znane są na całym świecie. Jako przykład podał m.in. batony Prince Polo. Podkreślił, że wymienione przez niego produkty są hitami na półkach sklepowych w Mongolii, Azerbejdżanie oraz Islandii i trzeba je promować nie tylko w tych krajach, ale na całym świecie. Dodatkowo kandydat wyjął w trakcie wystąpienia wafel czekoladowy, a popularność zyskał fragment jego wypowiedzi, w którym mówił „Jedzmy razem Prince Polo Drodzy Państwo”.
Inne zapytania na temat Trzaskowskiego dotyczyły głównie jego poglądów i programu wyborczego, w tym o stosunek do aborcji czy paktu migracyjnego.
Autorzy raportu podkreślili, że równie często pojawiało się w sieci zapytanie „Czy Trzaskowski jest z PiS-u?”. Jak sam kandydat mówił, jego przygoda z polityką rozpoczęła się w liceum, gdy przed wyborami 1989 r. zgłosił się jako tłumacz-wolontariusz do biura warszawskiego Komitetu Obywatelskiego w kawiarni Niespodzianka. W latach 2000-2001 pracował jako doradca sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej Jacka Saryusz-Wolskiego, a później – w latach 2004-2009 – doradzał delegacji PO w Parlamencie Europejskim. W swojej karierze pełnił już rolę europosła, ministra administracji i cyfryzacji, wiceministra spraw zagranicznych ds. Unii Europejskiej, pełnomocnika ds. Rady Europejskiej i wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Trzaskowski pełni funkcję prezydenta Warszawy drugą kadencję, na fotel prezydenta kandydował również dwukrotnie.
Według oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej, niedzielne wybory prezydenckie w Polsce wygrał Karol Nawrocki, popierany przez PiS, który uzyskał 50,89 proc. głosów. Na kandydata Koalicji Obywatelskiej, Rafała Trzaskowskiego, zagłosowało 49,11 proc. wyborców.
Frekwencja wyniosła 71,63 proc.

 

Weronika Moszpańska (PAP)

 

wm/ bst/ lm/

Ipsos odpiera zarzuty w sprawie exit poll: 19 proc. odmów odpowiedzi to mniej niż w poprzednich wyborach

0

Część wyborców odmawia podania swojej deklaracji po wyjściu z lokalu wyborczego, takich osób w niedzielę było 19 proc. – powiedział PAP Paweł Predko z Ipsos. Dodał, że to mniej niż w pierwszej turze wyborów, a także mniej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych i samorządowych.

W badaniu exit poll wykonanym przez Ipsos dla TVP, Polsatu i TVN, opublikowanym w niedzielę o godz. 21, tuż po zamknięciu lokali wyborczych, kandydat KO Rafał Trzaskowski miał 50,3 proc., a popierany przez PiS Karol Nawrocki 49,7 proc. głosów. Różnica wynosiła 0,6 pkt proc. Natomiast oficjalne wyniki podane w poniedziałek przez PKW wskazały na zwycięstwo Nawrockiego – 50,89 proc. głosów. Trzaskowski zdobył 49,11 proc. głosów.
Paweł Predko z Ipsos powiedział PAP, że na podstawie wyniku exit poll podanego o godzinie 21 nie można było rozstrzygnąć, kto zostanie zwycięzcą wyborów. Podkreślił, że dwa punkty procentowe określone jako błąd oszacowania w badaniu, czyli wyniki w przedziale 48-52 proc., oznaczają brak stuprocentowej pewności, że dany kandydat wygrał, o czym Ipsos informował przed głosowaniem w mediach społecznościowych, komunikatach prasowych oraz wywiadach radiowych i telewizyjnych.
Zaznaczył, że w mediach anglosaskich (agencjach prasowych, dziennikach, stacjach telewizyjnych), szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, taki wyniki interpretuje się jako „too close to call” (za mała różnica, by wskazać zwycięzcę). Dodał, że czasami agencje go nie pokazują, ponieważ nie można na ich podstawie stwierdzić, który z kandydatów wygrał.
Predko zaznaczył, że margines błędu w badaniu exit poll wynika z błędu szacunku, który jest błędem losowym. „Jeśli badanie zrobimy jednego dnia, następnego dnia je powtórzymy i zrobimy je też trzeciego dnia, to otrzymamy trzy wyniki, które będą się różniły o błąd szacunku” – powiedział. Dodał, że większe znaczenie ma błąd nielosowy. Podkreślił, że część wyborców odmawia udzielania odpowiedzi, podania swojej deklaracji po wyjściu z lokalu wyborczego. Zaznaczył, że takich osób w niedzielę było 19 proc. Jak powiedział, to mniej niż w pierwszej turze wyborów, a także mniej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych i samorządowych, gdy ten wskaźnik wynosił ok. 20 proc.
Predko wyjaśnił, że w przypadku odmów obliczane jest prawdopodobieństwo, na kogo dana osoba zagłosowała, by wliczyć to w finalny wynik.
Ekspert podkreślił, że Ipsos spodziewał się tego, że sondaż exit poll nie wskaże rozstrzygnięcia wyborów. „Informowaliśmy, że w takiej sytuacji następnym krokiem będą wyniki sondażu late poll” – powiedział Predko. Podkreślił, że w badaniu late poll część wyników pochodzących z ankiet wykonanych przed lokalami wyborczymi jest zastępowana wynikami oficjalnymi z obwodowych komisji wyborczych. Zastrzegł, że gdyby wczesny late poll wskazał na różnicę mniejszą niż 2 pkt proc., to także takiego wyniku nie można byłoby uznać za rozstrzygający.
Według pierwszego sondażu late poll wykonanego przez Ipsos, Nawrocki (50,7 proc.) prowadził z przewagą 1,4 pkt proc. nad Trzaskowskim (49,3 proc.). Natomiast wyniki sondażu late poll z 90 proc. komisji wskazały, że Nawrocki zdobył 51 proc. głosów, a Trzaskowski 49 proc.
Predko zwrócił uwagę, że także sondaże przedwyborcze wykonane tuż przed ciszą wyborczą nie wskazywały rozstrzygnięcia wyborów. „Na podstawie tych sondaży można było zakładać tylko remis. Sondaże te świetnie się sprawdziły” – zaznaczył. Dodał, że w przypadku sondaży przedwyborczych błąd wynosi od 3 do 4 punktów procentowych.
Według opublikowanego w piątek sondażu wykonanego przez Ogólnopolską Grupę Badawczą (OGB) dla Wirtualnej Polski, na kandydata popieranego przez PiS Karola Nawrockiego zagłosowałoby 50,63 proc. badanych, a na kandydata KO Rafała Trzaskowskiego – 49,37 proc. Różnica wynosiła 1,26 punktu procentowego.
Z kolei opublikowany w piątek sondaż wykonany przez IBRiS dla „Polsat News” pokazywał, że Trzaskowski może liczyć na 49,1 proc poparcia, a Karol Nawrocki – 48,1 proc. głosów. 2,8 proc. nie wiedziała, na kogo odda głos. (PAP)

kno/ agz/ aba/ lm/

Rzecznik MSZ: Protestujemy przeciw użyciu przez „Times of Israel” wobec Nawrockiego określenia „Holocaust revisionist”

0

Polska ambasada w Izraelu wysłała do redakcji „Times of Israel” list, w którym protestuje przeciw użyciu w kontekście prezydenta elekta Karola Nawrockiego określenia „Holocaust revisionist” – przekazał PAP rzecznik MSZ Paweł Wroński. Zaznaczył, że użycie go było „niesprawiedliwe i nieprecyzyjne”.

„Otrzymaliśmy informację o tym tekście z naszej placówki (dyplomatycznej w Izraelu). My nie polemizujemy (z tekstem), ale gdy pojawiło się to stwierdzenie, które może budzić złe skojarzenia w kontekście Holocaustu, skierowaliśmy list do redakcji wskazując, że użycie go jest niesprawiedliwe, nieprecyzyjne i odnoszące się dyskusji naukowych, które toczą się w Polsce” – powiedział Wroński.
Wroński zaznaczył, że MSZ nie staje po żadnej stronie tych dyskusji naukowych, które „dotyczą Polaków w czasie Holocaustu i stanowiska pana Karola Nawrockiego”. „My mówimy tylko, że prezydent elekt nie powinien być w ten sposób określany” – podkreślił rzecznik resortu dyplomacji.
„Nasza placówka skierowała list. Prosimy w nim, by nie używać tego typu określeń, protestujemy przeciw temu i prosimy o wydrukowanie tego listu. Zakładamy prawo redakcji do oceny, ale ta ocena z użyciem tego akurat określenia budzi – szczególnie w Polsce – bardzo niebezpieczne skojarzenia” – powiedział Wroński. Zaznaczył, że „nacjonalizm, do którego wiele osób się w Polsce przyznaje, jest czym innym niż to określenie”.
O liście do redakcji Times of Israel jako pierwsze poinformowało RMF FM.
Portal Times of Israel napisał w poniedziałek w artykule zatytułowanym „Conservative Holocaust revisionist Karol Nawrocki wins Polish presidential election”, że drugą turę wyborów prezydenckich w Polsce wygrał Nawrocki, który „uczynił rewizjonizm Holokaustu częścią swojej kampanii”.
Portal dodał, że Nawrocki w ostatnim czasie kierował Instytutem Pamięci Narodowej, który „wzmacniał nacjonalistyczną wizję historii, gloryfikującą polskie ofiary i opór wobec nazistów w czasie II wojny światowej, jednocześnie dyskredytując badania na temat polskiego antysemityzmu i Polaków, którzy zabijali Żydów”. (PAP)

 

Izrael/ „Haarec”: wspierany przez skrajną prawicę i Trumpa Nawrocki dąży do odrodzenia nacjonalizmu

Karol Nawrocki został wybrany na prezydenta Polski częściowo dzięki głosom skrajnie prawicowego, antysemickiego elektoratu – napisał izraelski „Haarec”. Dodał, że wspierany przez prezydenta USA Donalda Trumpa Nawrocki dąży do odrodzenia konserwatywnego i nacjonalistycznego kursu poprzedniego rządu.
Nawrockiego wybrano częściowo głosami skrajnej prawicy, w tym antysemitów, którzy w pierwszej turze poparli jego „skrajnego rywala”, a w drugiej przenieśli głosy na kandydata wspieranego przez PiS – napisał publicysta dziennika „Haarec” Ofer Aderet, nie podając nazwiska Grzegorza Brauna.
Kandydat Konfederacji Korony Polskiej był wielokrotnie oskarżany o antysemickie zachowania i wypowiedzi, przeciw Braunowi toczy się kilka postępowań prokuratorskich, politykowi zarzucono m.in. znieważenia grupy osób z powodu ich przynależności wyznaniowej oraz znieważenia przedmiotu czci religijnej.
Aby zadowolić skrajnie prawicowy elektorat, Nawrocki obiecał walczyć z polskimi historykami, którzy badają przypadki udziału Polaków w Holokauście i zakończyć tradycję zapalania świec chanukowych z przedstawicielami środowisk żydowskich – dodał Aderet.
Zwyczaj corocznego zapalania świec w Pałacu Prezydenckim z okazji żydowskiego święta Chanuki wprowadził w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński. Tradycję kontynuowali jego następcy, Bronisław Komorowski i Andrzej Duda.
Dziennikarz lewicowej izraelskiej gazety zaznaczył, że prezydentura Nawrockiego może oznaczać początek końca rządu Donalda Tuska, a „nastawiony na konflikt” prezydent będzie blokował „postępowy program i liberalne reformy” gabinetu.
Aderet podkreślił, że zwycięstwo Nawrockiego jest „imponującym osiągnięciem” tego polityka, biorąc pod uwagę jego słabą rozpoznawalność na początku kampanii prezydenckiej oraz mniejsze doświadczenie polityczne i poparcie w sondażach od Rafała Trzaskowskiego (KO).
Izraelski publicysta zaznaczył, że „bardzo konserwatywne poglądy społeczne” Nawrockiego grożą tym, że Polska wróci do czasów poprzednich rządów, który popierał „populistyczne, nacjonalistyczne, prawicowo-konserwatywne reformy szkodzące praworządności, demokracji, wolności prasy, kobietom, osobom LGBTQ i – do pewnego stopnia – Żydom”.
Aderet dodał, że Nawrocki jest wrogi instytucjom Unii Europejskiej, a w polityce zagranicznej skłania się bardziej w kierunku prezydenta USA Donalda Trumpa, którego rząd otwarcie poparł go podczas kampanii.
Według oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej wybory prezydenckie w Polsce wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki, uzyskując 50,89 proc. głosów; na kandydata KO – Rafała Trzaskowskiego zagłosowało 49,11 proc. wyborców.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)

 

adj/ ap/ amac/