22.3 C
Chicago
środa, 25 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 11

Komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego w poniedziałek złoży protest wyborczy

0

Komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego w poniedziałek złoży protest wyborczy – zapowiedział w sobotę członek sztabu kandydata KO na prezydenta, wiceszef MON Cezary Tomczyk. Przedstawił też – jak podkreślił – pięć dowodów, że wybory prezydenckie wymagają weryfikacji – tam, gdzie są nieprawidłowości.

„Od wielu dni analizujemy wyniki wyborów – komisja po komisji. Przeanalizowaliśmy 31 627 obwodowych komisji wyborczych w całej Polsce. Na podstawie tych danych składam osobisty protest wyborczy” – napisał na platformie X Tomczyk, zachęcając do podobnego kroku – do poniedziałku – innych obywateli.
Poinformował też, że w poniedziałek protest złoży również komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego – kandydata KO na prezydenta, który w drugiej turze wyborów prezydenckich przegrał z kandydatem popieranym przez PiS Karolem Nawrockim. Według danych PKW, różnica pomiędzy nimi wyniosła ponad 369 tysięcy głosów.
Wśród pięciu dowodów na pierwszym miejscu Tomczyk wskazał „niewytłumaczalny wzrost głosów nieważnych” z podwójnym znakiem „X” – tam, gdzie Trzaskowski wygrywał w pierwszej turze. „W komisjach, gdzie Trzaskowski wygrał w I turze – wzrost takich głosów wyniósł średnio 149,9 proc. W komisjach, gdzie wygrał Nawrocki – tylko 44,6 proc. Ponad trzykrotna różnica. Tych głosów nie da się przypisać +przypadkowi+. To może być efekt masowego unieważniania” – ocenił.
Tomczyk napisał też, że „równie drastyczny wzrost dotyczy głosów nieważnych ogółem – z naciskiem na puste karty”. „W komisjach, gdzie wygrał Trzaskowski – wzrost głosów nieważnych ogółem wyniósł średnio 177,5 proc. W komisjach, gdzie wygrał Nawrocki – tylko 77,9 proc. To ponad czterokrotna różnica w liczbie pustych kart. Statystycznie nie do obrony. Takie skoki wymagają pilnej kontroli” – ocenił polityk.
Kolejnym dowodem – według niego – jest to, że w 3800 komisjach odnotowano podejrzanie wysoki wyniki Nawrockiego, co – jak podał – zostało wyliczone na podstawie modelu UCE Research. „W 800 komisjach Nawrocki otrzymał ?33 proc. więcej głosów niż przewiduje model przepływów elektoratu. Suma tych nadwyżkowych głosów: ponad 36 000. Analogiczne przypadki na korzyść RT: 200 komisji, 4 000 głosów. Stosunek 9:1. Zbyt duży, by go zignorować” – napisał Tomczyk.
Przypomniał też, że w Krakowie i Mińsku Mazowieckim wykryto, że kandydatom przypisano wyniki odwrotnie, a błąd ten sięgnął setek głosów. „Został poprawiony dopiero po interwencji mediów i obywateli! PKW tego nie wykryła. System zawiódł. Jeśli błąd na setki głosów przeszedł niezauważony – co z resztą kraju?” – dodał.
Ostatni piąty dowód – w ocenie Tomczyka – dotyczy statystyki. „Statystyka nie kłamie: 7 przesuniętych głosów na komisję = 442 778 głosów różnicy w skali kraju. 7 głosów odjętych Trzaskowskiemu i dodanych Nawrockiemu × 31 627 komisji = 442 778. To wystarczy, by odwrócić wynik wyborów. A takie przesunięcie jest trudne do wykrycia bez ponownego liczenia” – podsumował, wskazując też na źródła analizy, m.in. dotyczące Obywatelskiego Protestu Wyborczego.
„Nie chodzi o to, by podważać demokrację. Chodzi o to, by ją uratować. Domagamy się przeliczenia głosów tam, gdzie dane wskazują na poważne odchylenia” – dodał.
Poniedziałek jest ostatnim dniem na składanie w Sądzie Najwyższym protestów przeciwko wyborowi Prezydenta RP. Protest można złożyć bezpośrednio w budynku SN w godzinach pracy sądu od 8 do 16 lub nadać za pośrednictwem Poczty Polskiej. W piątek po południu Sąd Najwyższy poinformował, że wpłynęły dotychczas do niego 434 protesty. Wcześniej, w czwartek, SN poinformował też, że zarządził przeliczenie głosów z 13 obwodowych komisji wyborczych. (PAP)

 

nno/ mhr/

Parada Równości w Warszawie pod hasłem „Odpowiedzią jest miłość!”

0

Równość małżeńska, respektowanie praw dzieci w tęczowych rodzinach, ochrona przed hejtem i dyskryminacją – to postulaty uczestników Parady Równości, która w sobotę przeszła ulicami Warszawy pod hasłem „Odpowiedzią jest miłość!”.

Uczestnicy parady, zorganizowanej przez Fundację Wolontariat Równości gromadzili się od godzin południowych w Miasteczku Równości, w parku przy ul. Świętokrzyskiej, tuż obok Pałacu Kultury i Nauki.
Wydarzenie rozpoczęło się o godz. 14.00, kiedy do zgromadzonych zwrócił się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, podkreślając, że parada po raz kolejny objęta jest jego patronatem. „Pamiętacie, że od wielu lat mówię, że razem budujemy Warszawę, która jest miastem otwartym i tolerancyjnym, w którym te wartości są nie tylko cenione, ale i promowane” – powiedział.
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula podkreśliła, że parada na ulicach Warszawy to odpowiedź miłością na nienawiść. „Chcemy pokazać, że jesteśmy jedną wielką siłą, mówiącą +nie+ i +stop+ Grzegorzowi Braunowi, który niszczy piękną kolorową wystawę w Sejmie” – powiedziała. Poinformowała, że jej środowisko złoży zawiadomienie do prokuratury w związku z działaniami Brauna.
Polityk zniszczył w środę tablice będące elementem wystawy w Sejmie, poświęconej kwestiom LGBT, autorstwa stowarzyszenia „Tęczowe Opole”. „Ci, którzy chcą nas podzielić, szczuć na społeczność LGBT, muszą ponieść konsekwencje. Dorwiemy ich” – powiedziała Katarzyna Kotula.
Dodała, że złożyła w Sejmie poselskie projekty ustaw o związkach partnerskich. Ministra tożsame projekty przeprowadza przez rządowy proces legislacyjny, jednak od kwietnia nie przeszły one Komitetu Stałego Rady Ministrów. „Jak nie drzwiami, to oknem. (…) Prawo musi dać wam pełnię praw, musi was chronić” – podsumowała.
Tegorocznej Paradzie Równości towarzyszyło hasło „Odpowiedzią jest miłość!”. „Miłość to przeciwieństwo nienawiści. To siła, która popycha nas do działania. To coś, do czego wszyscy dążymy” – pisali organizatorzy w zapowiedziach.
Uczestnicy parady, przy asyście policji i dźwiękach muzyki disco i pop granej z kilku platform umieszczonych na samochodach ciężarowych, nieśli liczne tęczowe flagi i transparenty z hasłami, m.in.: „Tylko ja mogę się zdefiniować”, „Małżeństwa dla wszystkich”, „Miło Cię widzieć”. Przeszli ulicami Świętokrzyską i Marszałkowską do Senatorskiej. Trasa wiodła następnie Miodową, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Świętokrzyską, którą uczestnicy wrócili do Miasteczka Równości.
Tam, na scenie głównej, ruszyła część artystyczna – „Let’s get visible! Queer Art Stage”. Swoje stoiska w nim miały organizacje wspierające osoby LGBT+ oraz zaproszeni do współpracy artyści. Została zorganizowana także specjalna strefa rodzinna.
W sąsiedztwie Miasteczka Równości protestowała Fundacja Pro – Prawo do życia. Jej członkowie, odgrodzeni przez kilkudziesięciu policjantów od głównej imprezy, przez głośniki przekazywali, informacje o szkodliwości edukacji seksualnej – od września obowiązkowej w szkołach. Towarzyszył im transparent z napisem: „Tranzycja okaleczyła tysiące dzieci”. Osoby ze społeczności LGBT+ nie reagują, panuje atmosfera pikniku.
Podczas Parady doszło do incydentu, kilkudziesięcioosobowa grupa zablokowała przejazd jednej z platform – poinformowała na platformie X Komenda Stołeczna Policji.
„Jedna osoba z tłumu rzuciła w kierunku platformy czerwoną cieczą, po czym kilkudziesięcioosobowa grupa zablokowała przejazd jednej z platform” – podano w komunikacie. Jak dodano, „sześć osób weszło na platformę, a wyniku szybkiej reakcji policjantów z Zespołu Antykonfliktowego osoby te zeszły z platformy i zostały wylegitymowane”. Służby poinformowały, że „wobec tych osób zostały sporządzone wnioski o ukaranie do sądu”.
Poza prezydentem Warszawy, tegoroczną Paradę Równości swoim patronatem objęły ministra ds. równości Katarzyna Kotula i wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat.
Pomiędzy 1 a 30 czerwca w Polsce obchodzony jest Miesiąc Dumy (Pride Month, znany także jako Miesiąc Dumy osób LGBT+). W tym czasie organizowane są liczne wydarzenia, które celebrują i promują równość, wolność i tolerancję. Są to m.in. koncerty, warsztaty i marsze równości.
Parada Równości jest w stolicy organizowana od 2001 roku. Początkowo niewielka manifestacja z czasem przekształciła się w event, w którym bierze udział kilkadziesiąt tysięcy osób – nie tylko LGBT+.

 

Katarzyna Czarnecka (PAP)

Polityczny mord w Minnesocie. Nie żyje liderka Demokratów i jej mąż, a stanowy senator z żoną są ranni

0

Liderka Demokratów w stanowym parlamencie Minnesoty Melissa Hortman została zastrzelona w Brooklyn Park na przedmieściach Minneapolis, a stanowy senator John Hoffman postrzelony w nocy z piątku na sobotę – poinformowały władze stanu. Atak miał być politycznie motywowany, a sprawca był przebrany za policjanta.

Jak podali podczas konferencji prasowej przedstawiciele stanowej policji, do pierwszego ataku, przeciwko Hoffmanowi i jego żonie, doszło o godz. 2 w nocy czasu lokalnego w Champlin na przedmieściach Minneapolis. Para została postrzelona kilka razy i przebywa w szpitalu i mają szansę na przeżycie.

 

Do ataku na Hortman, byłą przewodniczącą parlamentu i jej męża doszło godzinę później w Brooklyn Park, ok. 10 km dalej. Kiedy policja zjawiła się w domu polityczki, by sprawdzić czy również nie została zaatakowana, zobaczyli sprawcę przebranego w mundur policyjny, który przyjechał samochodem wyglądającym „dokładnie jak wóz policyjny”. Po wymianie ognia z policjantami, sprawca uciekł z miejsca zdarzenia biegnąc, a jego poszukiwania trwają. Hortman i jej mąż zginęli.

 

Jak powiedział gubernator stanu Tim Walz, atak był motywowany politycznie. W samochodzie sprawcy znaleziono manifest polityczny i listę celów, na której były nazwiska polityków. Policja zidentyfikowała tożsamość potencjalnego sprawcy, lecz nie podano jej jeszcze do wiadomości publicznej.

 

„Nasz stan stracił wspaniałego przywódcę, a ja straciłem najdroższą przyjaciółkę. Spikerka Hortman był kimś, kto służył mieszkańcom Minnesoty z wdziękiem, współczuciem, humorem i poczuciem służby, była stałym elementem i gigantem w Minnesocie każdego dnia” – powiedział Walz. „To był akt ukierunkowanej przemocy politycznej. Pokojowy dyskurs jest podstawą naszej demokracji. Nie rozstrzygamy naszych różnic przemocą ani pod groźbą broni” – dodał.

 

Atak potępiła też prokurator generalna USA Pam Bondi, która poinformowała, że w śledztwie weźmie udział FBI. „Tego rodzaju straszliwe akty przemocy nie będą tolerowane i będą ścigane z całą surowością prawa” – zadeklarowała.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ ap/

W Arizonie aresztowano 55-latka, który groził otwarciem ognia do uczestników sobotnich protestów

0

Mężczyzna z Arizony został aresztowany i oskarżony po groźbach otwarcia ognia do uczestników jednej z sobotnich demonstracji w ramach „No Kings Day”. Przed zatrzymaniem 55-latek udostępnił w sieci wpis ze zdjęciem broni i amunicji oraz zapowiedzią strzelaniny.

W piątek, 13 czerwca, ok. godz. 1:30 po południu Biuro Szeryfa Powiatu Mohave otrzymało zgłoszenie o niepokojącym wpisie w mediach społecznościowych.

55-letni Richard Charles Bertram wrzucił do sieci post z zapowiedzią, że zamierza strzelać do uczestników sobotnich demonstracji w ramach „No Kings Day”. Wpis opatrzył zdjęciem broni i amunicji.

Zastępcy szeryfa przyjęli zgłoszenie i zatrzymali potencjalnego zamachowca w jego domu w Golden Valley. Podczas rozmowy z funkcjonariuszami 55-latek przyznał się do opublikowania wspomnianego wpisu w sieci.

Bertram przebywał do tej pory na zwolnieniu warunkowym. Został wcześniej skazany za przestępstwa z użyciem broni.

Red. JŁ

Gubernator Florydy podpisał kolejny nakaz egzekucji. Stan niedługo wyrówna historyczny rekord straconych

0

Gubernator Florydy podpisał ósmy w tym roku nakaz egzekucji. 54-letni Michael Bernard Bell zostanie stracony 15 lipca za podwójne morderstwo z 1993 roku.

W połowie lipca w więzieniu stanowym w Starke zostanie podany ósmy już w tym roku śmiertelny zastrzyk. Wyrok śmierci zostanie wykonany wobec 54-letniego Michaela Bernarda Bella.

Bell został skazany za zamordowanie w 1993 roku w Jacksonville Jimmy’ego Westa i Tamecki Smitha.

22-letni wówczas Bell szukał zemsty za śmierć swojego brata, zamordowanego w tym samym roku przez przyrodniego brata Westa. W grudniu 1993 roku zaczaił się z karabinem AK-47 przed klubem w Jacksonville, gdzie spodziewał się zabójcy swojego brata. Następnie otworzył ogień do mężczyzn wychodzących z lokalu.

Jak się później okazało – Bell błędnie rozpoznał swoje ofiary, gdyż wśród zabitych nie było przyrodniego brata Westa. Przed ucieczką z miejsca zdarzenia mężczyzna otworzył ogień także w stronę tłumu gapiów.

Bell został aresztowany w 1994 roku. Rok później skazano go na karę śmierci.

Jeżeli Bell i Thomas Gudinas, którego egzekucję zaplanowano na 24 czerwca, zostaną straceni, liczba wykonanych egzekucji w 2025 roku zrówna się z rekordowymi pod tym względem latami dla Florydy – 1984 i 2014.

Red. JŁ

Zatrzymany uciekł ze szpitala w Arizonie. Próbował wykorzystać śmigłowiec

0

21-latek z Arizony stanął w obliczu szeregu poważnych zarzutów po ataku na pielęgniarkę, ucieczce ze szpitala i próbie kradzieży śmigłowca z jego dachu. Ostatecznie mężczyzna ukradł samochód, który następnie rozbił. Dzień później zauważono go w innym kradzionym aucie. Tego samego dnia został aresztowany.

21-letni Rome Steele został w niedzielę zatrzymany przez policję z Prescott w Arizonie, jednak nie trafił bezpośrednio do aresztu, tylko do szpitala, z którego chwilę później uciekł. W trakcie pobytu w placówce medycznej mężczyzna zaatakował pielęgniarkę, po czym przedostał się na lądowisko dla śmigłowców. Próbował ukraść zaparkowaną tam maszynę, ale na szczęście nie zdołał jej uruchomić.

Następnie 21-latek ukradł samochód, który rozbił później w rowie Paulden.

Zbieg został zauważony dzień później w innym aucie – SUV-ie należącym do strażaka, który zgłosił kradzież, kiedy zauważył, że jego auta nie ma na parkingu.

Finalnie 21-latek został zatrzymany przez zastępców szeryfa powiatu Yavapai.

Steele został oskarżony o szereg zarzutów związanych z kradzieżami. Policja z Prescott nie wyklucza postawienia 21-latkowi kolejnych.

Red. JŁ

Nowy Jork zabezpieczy protesty „No Kings” bez wsparcia Gwardii Narodowej. „Damy radę”

0

W sobotę, 14 czerwca, w całych Stanach Zjednoczonych odbędą się anty-trumpowskie protesty w ramach „No Kings Day”. Szereg demonstracji zaplanowano także w Nowym Jorku. W mieście odbędzie się ich co najmniej pięć – w tym jeden na Manhattanie, gdzie NYPD spodziewa się nawet „setek tysięcy” protestujących. Burmistrz Eric Adams zapowiedział w czwartek, że w Wielkim Jabłku nie będzie konieczne rozmieszczenie Gwardii Narodowej. „Damy radę” – zapewnił włodarz miasta Nowy Jork.

„Wyraźnie daliśmy do zrozumienia rządowi federalnemu, że wystarczyły trzy proste słowa: Damy radę” – powiedział Adams do reporterów w piątek.

Szefowa wydziału kontrterroryzmu NYPD Rebbeca Weiner zapewniła z kolei, że przy współpracy z rządem federalnym do miasta ściągnięto dobrze wyszkolonych funkcjonariuszy, wyspecjalizowanych w zabezpieczenia masowych demonstracji.

„Nasza komunikacja z partnerami federalnymi była bardzo jasna, że ​​jesteśmy tam, aby pomóc w kontrolowaniu protestów, aby rząd federalny mógł robić to, co musi, podczas gdy my dbamy o bezpieczeństwo publiczne” – wyjaśniła Weiner.

Pierwszy protest w ramach akcji „No Kings Day” rozpocznie się o 12:30 po południu na Queensie. Kolejne grupy demonstrantów zbiorą się przed Uniwersytetem Columbia, na Staten Island oraz na Brooklynie o godz. 1:00 po południu. Następnie o 2:00 demonstranci zgromadzą się przy Bryant Park na Manhattanie. Jest to tylko kilka potencjalnie najliczniejszych protestów z co najmniej kilkunastu, które odbędą się w sobotę w Wielkim Jabłku. W całym stanie będzie ich kilkadziesiąt.

Red. JŁ

Departament bezpieczeństwa wewnętrznego otrzymał dane nielegalnych imigrantów korzystających z Medicaid

0

Administracja prezydenta Donalda Trumpa przekazała władzom imigracyjnym dane osobowe – w tym status imigracyjny – milionów ludzi zapisanych do ubezpieczenia medycznego Medicaid. Oznacza to, że ICE będzie mogło zlokalizowanie osoby mieszkające w Illinois i innych stanach w ramach szeroko zakrojonej akcji deportacyjnej.

 

Zbiór danych zawiera informacje o osobach mieszkających w stanach zarządzanych przez Demokratów między innymi w Illinois, Kalifornii, Minnesocie i Waszyngtonie. Z wewnętrznej notatki służbowej i maili, do których dotarła agencja Associated Press, wynika, że urzędnicy Medicaid bezskutecznie próbowali zablokować przekazanie danych, powołując się na kwestie prawne i etyczne.

Niemniej jednak, jak wynika z maili, dwaj czołowi doradcy sekretarza departamentu zdrowia Roberta F. Kennedy’ego Jr. nakazali przekazanie zbioru danych departamentowi bezpieczeństwa krajowego. Urzędnicy z Centrum Usług Medicare i Medicaid (CMS) mieli we wtorek zaledwie 54 minuty na wykonanie polecenia.

Rzecznik departamentu zdrowia i opieki społecznej Stanów Zjednoczonych Andrew Nixon stwierdził, że udostępnienie danych było zgodne z prawem. Odmówił jednak odpowiedzi na pytania dotyczące powodów udostępnienia danych departamentowi bezpieczeństwa krajowego oraz sposobu ich wykorzystania.

Pod koniec ubiegłego miesiąca CMS ogłosiło, że dokonuje przeglądu niektórych osób objętych programem Medicaid w celu upewnienia się, że fundusze federalne nie zostały wykorzystane do opłacenia ubezpieczenia osób o – jak to ujęto – „niepewnym statusie imigracyjnym”. W piśmie wysłanym do stanowych urzędników Medicaid CMS stwierdziło, że działania te są częścią dekretu prezydenta Donalda Trumpa z 19 lutego zatytułowanego „Koniec subsydiowania otwartych granic przez podatników”.

W ramach przeglądu Kalifornia, Waszyngton i Illinois udostępniły szczegółowe informacje na temat osób niebędących obywatelami USA, które zapisały się do stanowego programu Medicaid – wynika z notatki służbowej datowanej na 6 czerwca i podpisanej przez zastępcę dyrektora Medicaid Sarę Vitolo. Urzędnicy CMS próbowali przeciwstawić się żądaniu udostępnienia danych przez departament bezpieczeństwa krajowego, twierdząc, że naruszyłoby to przepisy federalne, w tym ustawę o ubezpieczeniach społecznych i ustawę o ochronie prywatności z 1974 r.

 

BK

Protesty pod hasłem: „No Kings”. To sprzeciw wobec polityki prezydenta Donalda Trumpa

0

Chicago weźmie udział w ogólnokrajowym proteście pod hasłem „No Kings”. Podobne akcje odbędą się w sobotę w wielu amerykańskich miastach we wszystkich 50 stanach i są wyrazem sprzeciwu wobec polityki prezydenta Donalda Trumpa nie tylko w związku z masowymi deportacjami.

 

„Dochodzi do nadużywania władzy i korupcji” – twierdzą organizatorzy chicagowskiego protestu. Odbędzie się on w Dniu Flagi i w dniu 79. urodzin prezydenta Donalda Trumpa. Tego dnia w Waszyngtonie zaplanowano też paradę wojskową z okazji 250. rocznicy powstania amerykańskiej armii.

Podczas wiecu w Chicago na Daley Plaza, który rozpocznie się w samo południu zaplanowano przemówienia po których ulicami miasta przejdzie marsz. „Ameryka nie ma króla” – napisali organizatorzy na swojej stronie internetowej. I dodali: „Do każdego, kto uważa, że prezydent posunął się za daleko apelujemy o udział w naszych protestach”.

Policja ponowiła apel o spokojny przebieg protestu. Zapewniła, że będzie chronić manifestujących zgodnie z przysługującymi im prawami zapisanymi w amerykańskiej Konstytucji, ale osoby łamiące prawo, dopuszczające się przestępstw będą karane.

Były wpływowy przewodniczący Izby Reprezentantów Illinois Michael Madigan skazany na ponad 7 lat więzienia

0

Zapadł wyrok w sprawie wpływowego przez lata polityka partii demokratycznej Illinois. Były przewodniczący stanowej Izby Reprezentantów, Michael Madigan, został skazany w piątek na 7,5 roku więzienia oraz grzywnę w wysokości 2,5 miliona dolarów, czyli maksymalną kwotę przewidzianą przez prawo.

 

Sędzia zdecydował, że 83-letni Madigan musi odbyć co najmniej 6,3 roku z wyznaczonej kary. Były przewodniczący Izby Reprezentantów Illinois w lutym został uznany winnym 10 z 23 zarzutów w głośnym procesie o korupcję, który trwał cztery miesiące. W sprawie przesłuchano 60 świadków i przeanalizowano ogromną ilość dokumentów, zdjęć i nagrań rozmów.

Madigan był najdłużej urzędującym przywódcą legislacyjnym w historii Stanów Zjednoczonych i został skazany za federalne przestępstwa przekupstwa, zmowy i oszustwa telekomunikacyjnego związane z planem forsowania ustawodawstwa w zamian za miejsca pracy i kontrakty dla swoich współpracowników.

Wyrok wydał w piątek chicagowski sędzia John Robert Blakey. Zanim go ogłosił Michael Madigan wygłosił krótkie oświadczenie. „Jest mi naprawdę przykro, że naraziłem mieszkańców Illinois na tę sytuację. Robiłem wszystko, co mogłem. Nie jestem idealny” – powiedział Madigan. „Kiedy patrzę wstecz na swoje życie, nie jestem najbardziej dumny z bycia przewodniczącym Izby Reprezentantów. Najbardziej dumny jestem z bycia ojcem i dziadkiem” – dodał.

Sędzia ogłaszając swoją decyzję rozpoczął następująco: „Ten wyrok nie opiera się na retoryce ani mitach. Nie opiera się na micie o Aksamitnym Młocie ani czarodzieju ze Springfield”. I dodał zwracając się do 83-letniego polityka: „Skłamał pan a nie musiał pan tego robić. To sprawa dwóch Madiganów – jednego polityka sukcesu a drugiego człowieka wykorzystującego swoją władzę do prywatnych celów”.

 

BK

Ciężarówka nie zdążyła przejechać przez tory. Uderzył w nią pociąg towarowy (VIDEO)

0

Pociąg towarowy linii BNSF zderzył się w piątek po południu z ciężarówką na stacji La Grange w Illinois. Wypadek spowodował poważne opóźnienia oraz zniszczenia.

 

Doszło do niego około 1:52 po południu, gdy ciężarówka próbowała przejechać przez tory na La Grange Road — ruchliwym przejeździe kolejowym z trzema równoległymi torami. Pociąg uderzył w naczepę ciężarówki, blokując wszystkie trzy główne linie kolejowe.

Na szczęście żaden z naszych pracowników ani osób postronnych nie został ranny – twierdzi BNSF. Kierowca ciężarówki też wyszedł z wypadku bez szwanku. Wszystkie pociągi Metra BNSF zostały wstrzymane między Fairview Ave. a Berwyn na ponad cztery godziny. Dopiero o 6:30 wieczorem udało się oczyścić dwa tory, a pociągi przyjeżdżające i odjeżdżające wznowiły kursowanie.

W sprawie wypadku wszczęto dochodzenie.

 

BK

Chicagowskie organizacje imigracyjne przygotowują się na naloty ICE na zakłady pracy

0

Organizacje społeczne i grupy broniące praw imigrantów w Chicago i na przedmieściach spodziewają się kolejnych nalotów imigracyjnych w miejscach pracy. Policja imigracyjna od paru dni prowadzi podobne akcje w całym kraju.

 

W tym tygodniu pojawiła się też informacja o planach wysłania specjalnych jednostek ICE do miast zarządzanych przez Demokratów w tym do Chicago. Organizacje takie jak Warehouse Workers for Justice próbują przygotować osoby bez stałego statusu w USA, pracujące w różnych zakładach na naloty ICE.

„Wierzymy, że każdy pracownik zasługuje na godną pracę i szacunek, niezależnie od tego, skąd pochodzi” – powiedział Marcos Ceniceros, dyrektor wykonawczy Warehouse Workers for Justice.

W tym tygodniu ICE poinformowało, że we wtorek przeprowadziło największą akcję w zakładzie przetwórstwa mięsnego w Omaha w stanie Nebraska. Według agencji zatrzymano ponad 70 osób za brak legalnego zezwolenia na pracę. Niektóre z nich miały aktywne nakazy aresztowania, były notowane w rejestrze karnym i zostały wcześniej deportowane. W komunikacie ICE poinformowało również, że aresztowało 25 osób na dwóch różnych placach budowy w Teksasie.

 

BK

Katastrofa indyjskiego Boeinga. Ekspert wskazuje na jedną rzecz

0

Patrząc na nagrania wygląda to tak, jakby samolot stracił moc w dwóch silnikach, ale musimy poczekać na wyniki badań – powiedział PAP ekspert lotniczy, Piotr Czech. Nieszczęście polega na tym, że samolot miał bardzo niską wysokość, więc tak naprawdę czasu na reakcję nie było prawie wcale – dodał.

W czwartek, 13 maja Boeing 787-8 Dreamliner linii Air India, lecący do Londynu, rozbił się tuż po starcie z lotniska w Ahmadabadzie na zachodzie Indii. Samolotem podróżowały 242 osoby, w tym 230 pasażerów: 169 obywateli Indii, 53 – Wielkiej Brytanii, siedmiu – Portugalii oraz jeden obywatel Kanady.
Samolot spadł na ziemię poza lotniskiem, na gęsto zabudowanym terenie nieopodal szpitala. Indyjskie media przekazały, że maszyna uderzyła w stołówkę medycznej placówki edukacyjnej, kiedy przebywało w niej od 60 do 80 osób. Częściowo samolot wbił się też w budynek uczelnianego hostelu.
Przeżył tylko jeden pasażer – Vishwash Kumar Ramesh, 40-letni obywatel Wielkiej Brytanii pochodzenia indyjskiego. Jedyny ocalały miał siedzieć na siedzeniu 11A, w rzędzie przy wyjściu awaryjnym. Zdziwienie, że ktoś siedzący w tej części samolotu przeżył taką katastrofę wyraził m.in. analityk ds. bezpieczeństwa CNN i były inspektor bezpieczeństwa Federalnej Administracji Lotnictwa USA David Soucie.
Ekspert i konsultant w dziedzinie bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego, b. dyrektor lotniska Chopina w Warszawie Piotr Czech w rozmowie z PAP ocenił, że „nie widziałby dużej korelacji pomiędzy tym, w którym miejscu siedzi pasażer, a tym, jakie są jego szanse na przeżycie”. Dodał, że „miejsce w samolocie ułożone jest w taki sposób, by móc w określonym czasie opuścić statek powietrzny w sytuacji niebezpiecznej, a wszystko zależy od tego, jakie to jest zdarzenie”.
Według niego „w niektórych przypadkach dobrze jest siedzieć z tyłu samolotu, bo zazwyczaj przy zderzeniach z ziemią ogon odpada i odlatuje gdzieś dalej, więc jest większa szansa, że człowiek przeżyje”.
Podobna sytuacja miała miejsce w 1971 r. – Juliane Koepcke przeżyła katastrofę lotniczą samolotu linii LANSA Flight 508, który rozbił się w Peru. Samolot leciał z Limy i uległ katastrofie po uderzeniu pioruna. Kobieta spadła z wysokości ok. 3 km, jednak była przypięta do fotelu co miało zamortyzować upadek. Wylądowała w dżungli amazońskiej, gdzie przetrwała 11 dni.
Niewiele później, w 1972 r. stewardesa Vesna Vulović przeżyła wybuch samolotu McDonnell Douglas DC-9 jugosłowiańskich linii JAT lecącego do Zagrzebia. Vulović w chwili katastrofy znajdowała się w tylnej części maszyny, gdzie została przygnieciona przez wywrócony wózek z żywnością, co sprawiło, że nie wyleciała poza maszynę i przeżyła. Szacuje się, że kobieta przeżyła upadek z 10 km. Została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa jako osoba, która przeżyła upadek z największej wysokości bez spadochronu.
Katastrofa Boeinga 787-8 Dreamlinera w Indiach to pierwsze tak tragiczne zdarzenie w historii samolotów tego typu.
„Jeśli chodzi o zdarzenie z udziałem w ogóle szerokokadłubowca, do których zalicza się 787, to jest bardzo duża katastrofa z dużą liczbą osób śmiertelnych i pierwsza katastrofa tego typu statków powietrznych. 787 nigdy wcześniej nie był obiektem katastrofy” – powiedział ekspert lotniczy.
Według niego „start samolotu na samym początku nie budzi jakiegokolwiek niepokoju”, jednak uwagę zwraca fakt, że samolot „miał cały czas wypuszczone podwozie”.
„Konsultowałem się z kolegami pilotami Dreamlinera, oni mówią, że na wysokości 50 stóp już powinno się podwozie schować. Więc pytanie, dlaczego to podwozie się nie schowało, czy załoga już walczyła z maszyną, czy po prostu być może zabrakło energii” – powiedział Czech. Według niego na nagraniach „widać ewidentnie, że statek powietrzny dochodzi do pewnego momentu, kiedy się wznosi i faktycznie lekko się zatrzymuje, utrzymuje poziomy tor lotu i zaczyna przepadać”.
Czech ocenił, na nagraniach katastrofy wygląda to tak, „jakby samolot stracił moc w dwóch silnikach, bo gdyby został jeden silnik, to by wytrzymał”. „Nieszczęście polega na tym, że miał on bardzo niską wysokość, więc tak naprawdę czasu na reakcję nie było prawie wcale” – dodał.
Według eksperta, do utraty mocy silnika samolotu dochodzi m.in. kiedy wpadną w niego lecące ptaki lub w wyniku utraty paliwa. Uwagę zwraca także fakt, że „statek powietrzny wysunął tak zwanego RAT-a (skrót od Run Air Turbine) – dynamo-prądnicę, którą wysuwa się ze statku powietrznego w sytuacji, kiedy nie ma mocy, żeby utrzymać zasilanie najważniejszych krytycznych systemów” – powiedział Czech. „To wygląda tak, jakby po prostu tam ta moc zniknęła i samolot po prostu przypadł” – podsumował. Zaznaczył jednak, że „są to jedynie spekulacje, bo nie można mówić o twardych dowodach bez odpowiednich badań”.
Tragedia, która wydarzyła się na zachodzie Indii to druga pod względem liczby ofiar śmiertelnych katastrofa samolotowa w ostatnich 20 latach na świecie. Najbardziej śmiercionośną była katastrofa Boeinga 777 malezyjskich linii Malaysia Airlines, lecącego 17 lipca 2014 r. z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Samolot został zestrzelony nad terenami kontrolowanymi przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Na pokładzie znajdowało się 298 osób, większość stanowili Holendrzy; nikt nie przeżył. (PAP)

mbed/ wm/ lm/

Kulesza uzyska wymagane poparcie i pozostanie prezesem PZPN? „Byłoby ciekawiej, gdyby był kontrkandydat”

0

Były prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski jest przekonany, że Cezary Kulesza uzyska wymagane poparcie i pozostanie prezesem PZPN. „Byłoby ciekawiej, gdyby był kontrkandydat, ale nikt nie zebrał wymaganego poparcia” – zaznaczył.

Pozbawienie Roberta Lewandowskiego opaski kapitańskiej reprezentacji, rezygnacja z gry zawodnika Barcelony w kadrze narodowej, porażka w meczu eliminacji mistrzostw świata z Finlandią (1:2) i w końcu rezygnacja Michała Probierza z funkcji selekcjonera – wszystko to wydarzyło się w niespełna tydzień w polskiej piłce nożnej.
Według byłego prezesa Dolnośląskiego ZPN i wieloletniego wiceprezesa piłkarskiej centrali nie będzie to miało wpływu na zbliżające się wybory w PZPN.
„Chyba, że wydarzy się jeszcze coś po drodze. Coś co sprawi, że prezes Kulesza nie otrzyma wymaganych 50 procent plus jeden głosów poparcia. Uważa jednak, że tak się nie stanie. Myślę, że jeszcze przed wyborami prezes mianuje nowego selekcjonera, a następnie 30 czerwca zostanie szefem PZPN na kolejne cztery lata” – powiedział PAP Padewski.
Jeszcze do niedawna pojawiały się nieoficjalne informacje, że w szranki z Kuleszą będą chcieli stanąć Paweł Wojtala czy Wojciech Cygan. Tak się jednak nie stało. Kilka miesięcy temu start w wyborach zapowiadał też Padewski.
„Nie ma kontrkandydata, bo nikt nie zebrał wymaganego statutowo poparcia, a potrzeba 15 takich stanowisk od członków związku. Tak, sam przez pewien czas myślałem o starcie, ale uznałem, że nie mam szans zebrać wymaganego poparcia i zrezygnowałem. Czy to normalne, że nie ma kontrkandydata? Nie widzę w tym nic nienormalnego. Analogia: w niektórych partiach politycznych od lat jest ten sam prezes, który jest popierany w każdych kolejnych wyborach. Teraz mamy taką samą sytuację w PZPN. Środowisko jest zadowolone z tego, jak jest i stąd brak kontrkandydata” – skomentował Padewski.
Prezesem DZPN był od 2010 roku, a w sumie w strukturach piłkarskich pracował 25 lat. Za czasów Zbigniewa Bońka był wiceprezesem ds. piłkarstwa kobiecego, ale od czterech lat nie działa już w strukturach PZPN.
„Nie wiem, jak jest teraz w środku związku, bo tam nie jestem. Od czterech lat stoję z boku. Fakty są takie, że nikt się nie odważył stanąć w szranki z prezesem Kuleszą i pozostaje nam to zaakceptować. Jasne, że lepiej by było, gdyby był kontrkandydat. Byłoby ciekawiej, konstruktywniej. Byłaby rozmowa, której, moim zdaniem, brakuje w polskiej piłce. Na dzisiaj środowisko piłkarskie obdarzyło prezesa zaufaniem i 30 czerwca zostanie wybrany na kolejną kadencję. Jeszcze raz jednak podkreślę: chyba, że coś się jeszcze wydarzy, a jak pokazały ostatnie dni, nie jest to wykluczone” – podsumował honorowy prezes DZPN.(PAP)

 

marw/ pp/

Tusk: Konfrontacja między Izraelem a Iranem może zdestabilizować cały świat

0

Konfrontacja między Izraelem a Iranem zmierza w kierunku regularnej wojny w regionie, która może zdestabilizować cały świat – ocenił premier Donald Tusk we wpisie na platformie X. Dodał, że Europa i USA muszą zjednoczyć swoje wysiłki, by powstrzymać dalszą eskalację.

Premier Donald Tusk opublikował w sobotę rano na platformie X wpis dotyczący sytuacji na Bliskim Wschodzie.
„Konfrontacja między Izraelem a Iranem zmierza w kierunku regularnej wojny w regionie, która może zdestabilizować cały świat. Od czasów II wojny światowej nie byliśmy tak blisko globalnego konfliktu” – przekazał premier.
Zaapelował o zjednoczenie wysiłków Europy i USA w celu powstrzymania dalszej eskalacji. „Europa i USA muszą zjednoczyć swoje wysiłki, aby powstrzymać dalszą eskalację. Wciąż nie jest za późno!” – podkreślił Donald Tusk.
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników operacja była wymierzona m.in. w kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową. W nocy z piątku na sobotę i w sobotę rano Iran przeprowadził kolejne serie ataków na Izrael. Są zabici i ranni. Z kolei Izrael zaatakował lotnisko Mehrabad w stolicy Iranu, Teheranie, na którym stacjonują samoloty bojowe irańskich sił powietrznych.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wezwał Izrael i Iran do deeskalacji. „Izraelskie bombardowania irańskich instalacji nuklearnych. Irańskie ataki rakietowe na Tel Awiw. Dość eskalacji” – napisał Guterres w serwisie X. „Pokój i dyplomacja muszą zwyciężyć” – podkreślił. (PAP)

 

Iran zagroził atakami na bazy USA, Wielkiej Brytanii i Francji, jeśli te kraje pomogą Izraelowi

0

Iran ostrzegł Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję, że zaatakuje ich bazy oraz okręty w regionie Bliskiego Wschodu, jeśli te kraje będą pomagać Izraelowi w powstrzymywaniu ataków Teheranu – poinformowały w sobotę irańskie media.

Wcześniej amerykańska stacja CNN podała, powołujac się na wysokiego rangą przedstawiciela władz Iranu, że celami strony irańskiej staną się regionalne bazy dowolnego kraju trzeciego, wspierającego Izrael w obronie przeciwko irańskim atakom.
Rozmówca CNN zapowiedział, że Iran zintensyfikuje swoje ataki na Izrael i podkreślił, że Teheran „zastrzega sobie prawo do zdecydowanej odpowiedzi, (udzielonej) temu reżimowi zgodnie z prawem międzynarodowym”.
W piątek źródła amerykańskie i izraelskie przekazały m.in. CNN, że amerykańskie siły pomogły w przechwyceniu irańskich pocisków, którymi Teheran zaatakował Izrael. Jedno ze źródeł izraelskich poinformowało, że również inne kraje w regionie wsparły izraelską obronę powietrzną. (PAP)

 

Izrael/ Siły zbrojne: Iran wystrzelił dotychczas w naszym kierunku 200 pocisków balistycznych

Iran wystrzelił od piątkowego wieczora w kierunku Izraela około 200 pocisków balistycznych – powiadomiły w sobotę Siły Obronne Izraela. Armia zapewniła, że większość rakiet została przechwycona przez izraelską obronę powietrzną.
Wojskowi poinformowali, że około 25 proc. pocisków, czyli mniej niż 50, nie udało się przechwycić. Rakiety miały uderzyć w otwarte przestrzenie, nie powodując uszkodzeń obiektów infrastruktury krytycznej.
„Niewielka liczba” pocisków przedostała się przez obronę przeciwrakietową – przyznały siły zbrojne, dodając, że irańskie uderzenia skutkowały ofiarami wśród ludzi i stratami materialnymi, w tym w dzielnicach mieszkalnych w Tel Awiwie, Ramat Gan i Riszon le-Cijjon w centralnym Izraelu.
Dziennik „Jerusalem Post” informował wcześniej w sobotę, że w wyniku irańskich ataków na Izrael zginęły co najmniej cztery osoby, a ponad 70 zostało rannych.
Wojsko Izraela powiadomiło, że wszystkie jego bazy, w tym bazy lotnicze, funkcjonują w normalnym trybie.
Siły zbrojne przekazały, że kilka dronów, wystrzelonych w kierunku Izraela w nocy, zostało zniszczonych. W piątek izraelska obrona przeciwlotnicza przechwyciła około 100 bezzałogowców.
Armia zaznaczyła, że kontynuuje ataki w Iranie, a jej następnym celem jest uzyskanie możliwości „swobodnego operowania nad Teheranem”. Seria nocnych ataków na Iran zniszczyła tamtejsze systemy obrony powietrznej, a w sobotę rano szef sztabu generalnego izraelskich sił zbrojnych, generał Ejal Zamir, potwierdził, że „droga do Teheranu stanęła otworem” – przekazał portal Times of Israel.
Naloty na Izrael są odpowiedzią na rozpoczęte w piątek nad ranem zmasowane izraelskie ataki na Iran. Władze w Jerozolimie deklarują, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Oskarżają też Iran o przyspieszenie prac na produkcją broni atomowej, która byłaby egzystencjalnym zagrożeniem dla państwa żydowskiego.
Strona irańska uznała uderzenia Izraela za deklarację wojny. (PAP)

 

jbw/ szm/

Dochody Trumpa z kryptowalut, pól golfowych i opłat licencyjnych przekroczyły 600 mln dolarów

0

Prezydent USA Donald Trump wykazał w oświadczeniu majątkowym ponad 600 mln dolarów dochodu z kryptowalut, pól golfowych, opłat licencyjnych i innych źródeł. Agencja Reutera przekazała w sobotę, że prezydent zgłosił w dokumencie aktywa o wartości co najmniej 1,6 mld dolarów.

„Chociaż Trump powiedział, że przekazał swoje firmy pod zarząd powierniczy dzieciom, to (te) dane pokazują, w jaki sposób dochód z tych źródeł ostatecznie nadal przypada prezydentowi” – zauważył Reuters, dodając, że naraża to Trumpa na oskarżenia o konflikt interesów.
„Niektóre z jego biznesów w branżach takich jak kryptowaluty korzystają ze zmian w polityce USA za kadencji (Trumpa) i stały się przedmiotem krytyki” – podkreśliła agencja.
Dokument podpisano 13 czerwca, jednak nie wskazano w nim jednoznacznie, jaki okres obejmuje. Reuters przekazał, że oświadczenie ujawnia dochody uzyskane do końca 2024 r.
Wśród źródeł tych dochodów wymieniono m.in. token typu „meme coin” o nazwie $TRUMP. Jego wartość oszacowano na około 320 mln dolarów. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób kwota ta została rozdzielona między Trumpa i jego partnerów biznesowych.
Kluczową częścią majątku Trumpa pozostają udziały w Trump Media & Technology Group, do której należy platforma społecznościowa Truth Social. Dochody z trzech pól golfowych na Florydzie i prywatnego klubu Mar-a-Lago przyniosły natomiast prezydentowi łącznie co najmniej 217,7 mln dolarów. (PAP)

jbw/ szm/

Telewizja Republika ujawnia nagrania rozmowy Donalda Tuska z Romanem Giertychem

0

Telewizja Republika ujawnia nagrania rozmowy Donalda Tuska z Romanem Giertychem z 2019 roku w czasie, gdy Tusk był przewodniczącym Rady Europejskiej.

Rozmowa dotyczyła startu Giertycha w wyborach parlamentarnych z list Platformy Obywatelskiej. Giertych skarżył na Grzegorza Schetynę, który nie chciał umieścić go na liście kandydatów.

– On tego nie chciał(…). Błąd zrobił, bo tylko by na tym zyskał. Ja myślę, że on bał się ciebie(…). On już wcześniej miał sceptycyzm. On obiecał mi ten start wcześniej – mówił Giertych do Tuska.

– Wkurzony jestem, że mnie nie dał do Senatu, bo jak by mnie dał, to byłbym zadowolony(…). Nie mogłem iść gdzieś indziej na inny okręg, bo bym się spalił. On mi pięć okręgów proponował(…). Jakaś wschodnia Polska, Radom, tam gdzie same shity są – mówił Giertych.

W rozmowie słyszymy, jak Giertych ocenia PiS:

– Jeżeli oni nie wezmą większości sami, tylko z Konfederacją. Będą mieli wicepremiera Korwina-Mikke, to są debile(…). To będzie dla nich dwa lata góra – mówił Giertych przed wyborami w 2019 roku.

Dziennikarze Republiki uważają, że z nagrań wynika wysoki wpływ Giertycha na Tuska, mimo że ten formalnie nie był wtedy aktywny w polskiej polityce: – To jest 2019 rok, a więc Donald Tusk jest przewodniczącym Rady Europy. Jak przeniesiemy tę sytuację na dzisiaj, to pokazuje, jakie wpływy w tej koalicji ma Roman Giertych. On stara się sterować w tej rozmowie Donaldem Tuskiem(…). Szara eminencja tej uśmiechniętej koalicji(…), ona ma twarz Romana Giertycha.

 

źródło: TV Republika

Konflikt między Izraelem a Iranem to powód zadowolenia dla Putina, bo rośnie cena ropy

0

Konflikt między Izraelem a Iranem, w wyniku którego wzrasta cena ropy, sprzyja rosyjskiej machinie wojennej – ocenił w sobotę prezydent Litwy Gitanas Nauseda. Niestety, jest to korzystne dla Rosji – przyznał litewski przywódca w rozmowie z dziennikarzami.

Nauseda przypomniał, że „cała rosyjska machina wojenna, machina śmierci, opiera się na tych przeklętych dolarach z ropy”. Według prezydenta sankcje nałożone na Rosję „stają się niczym w obliczu faktu, że obecnie cena ropy jest znacznie wyższa niż przed konfliktem” Izraela z Iranem.
W piątek ceny ropy gwałtownie wzrosły po tym, gdy Izrael przeprowadził naloty na cele w Iranie. Wzrost cen jest reakcją na obawy inwestorów o eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie i potencjalne zakłócenia w dostawach surowca.
Komisja Europejska zaproponowała 10 czerwca 18. pakiet antyrosyjskich sankcji. Nowe restrykcje dotyczą m.in. handlu rosyjską ropą, a także w banków, pomagających Kremlowi obchodzić sankcje, czy próby reaktywacji gazociągów Nord Stream. Komisja chce obniżenia limitu ceny rosyjskiej ropy z 60 do 45 dolarów za baryłkę, ale w tym przypadku niezbędne są dodatkowe uzgodnienia w ramach grupy G7.
W nocy z czwartku na piątek siły izraelskie rozpoczęły największą w historii operację powietrzną przeciwko irańskim celom wojskowym, w tym obiektom jądrowym. Według władz w Jerozolimie podjęcie tych działań ma uniemożliwić Teheranowi dalsze prace nad uzyskaniem bronią nuklearnej.
W odwecie Iran atakuje cele na terytorium Izraela. Na skutek wzajemnych ostrzałów zginęło dotychczas co najmniej 140-150 osób w Iranie i cztery w Izraelu.

Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)

 

aki/ szm/

Iran dokonał odwetowego ataku na Izrael. Blisko 60 osób rannych

0

Iran w piątek wieczorem dokonał odwetowego ataku na Izrael. Irańska armia wystrzeliła trzy serie rakiet w kierunku izraelskiego terytorium, eksplozje słychać było w Jerozolimie i Tel Awiwie. Według izraelskiego dziennika „Jerusalem Post” blisko 60 osób zostało rannych.

„Iran przeprowadza zdecydowaną i precyzyjną odpowiedź przeciwko dziesiątkom celów, baz i (obiektów) infrastruktury wojskowej reżimu syjonistycznego” – napisała wcześniej irańska Gwardia Rewolucyjna w komunikacie. Z kolei duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael rozpoczął wojnę, w związku z tym nie można pozwolić, aby przeprowadzał ataki na zasadzie „uderz i uciekaj” bez poważnych konsekwencji.

 

Izraela armia potwierdziła, że niewielka liczba budynków została uszkodzona, a niektóre szkody powstały w wyniku przechwytywania irańskich rakiet przez izraelską obronę powietrzną. Według armii Iran wystrzelił mniej niż 100 rakiet, a zdaniem premiera Izraela Benjamina Netanjahu duża część irańskich pocisków została zestrzelona.

 

Przeprowadzone w piątek nad ranem izraelskie ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.

 

Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi poinformował, że w wyniku ataku Izraela na Iran naziemna fabryka wzbogacania uranu w Natanz została zniszczona. Argentyńczyk przemawiał podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) w Nowym Jorku. Przekazał, że wewnątrz obiektów wystąpiło skażenie radioaktywne, głównie cząstkami alfa, które można opanować za pomocą „odpowiednich środków ochronnych”.

 

MAEA podała wcześniej, że nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Przekazała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.

 

Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.

 

Z kolei irańska agencja Fars przekazała po południu, że słychać było eksplozje w pobliżu zakładów wzbogacania uranu w Fordo, kluczowego ośrodka irańskiego programu nuklearnego, zlokalizowanego w pobliżu świętego dla szyitów miasta Kom. Obiekty zbudowano głęboko pod ziemią na górzystym terenie, co ma chronić je przed atakami z powietrza. Ośrodek budowany był potajemnie, jego istnienie ujawniono w 2009 roku.

 

W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.

 

Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.

 

Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.

 

Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.

 

Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.

 

Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.

 

Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.

 

W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.

 

Jednak, jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.

 

„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.

 

We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”

 

USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.

 

Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.

 

Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.

 

Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.

 

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.

 

Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.

 

Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w piątek, że Iran „ponosi poważną odpowiedzialność” za destabilizację w regionie. Ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.

 

Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.

 

MSZ w Jerozolimie poinformowało w piątek o bezterminowym zamknięciu wszystkich izraelskich placówek dyplomatycznych na świecie. Przebywających za granicą obywateli kraju wezwano do zachowania szczególnej ostrożności, w tym nieeksponowania żydowskich symboli i unikania zgromadzeń związanych z judaizmem i Izraelem.

 

Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.

 

W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.

 

W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.

 

Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.

 

Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.

 

Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.

 

Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.

 

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba. (PAP)

 

mrf/ mms/ sp/

Atak Izraela na Iran: Polscy kierowcy zapłacą więcej na stacjach paliw

0

Z powodu eskalacji konfliktu na linii Izrael-Iran już w przyszłym tygodniu polscy kierowcy mogą zapłacić więcej na stacjach paliw – prognozują analitycy Refleksu. Podwyżki mogą sięgnąć kilkunastu groszy na litrze, w zależności od odpowiedzi Iranu na izraelski atak.

Z danych Refleksu wynika, że w mijającym tygodniu benzyna i diesel potaniały na polskich stacjach średnio o 3 grosze na litrze, a autogaz – o 4 grosze. Ale, jak podkreślają analitycy, to zdecydowanie koniec obniżek cen na stacjach. Na kolejny tydzień Reflex prognozuje średnie ceny na poziomie 5,79 zł za litr benzyny 95, 5,70 zł za litr oleju napędowego i 2,80 zł za litr LPG.
Jak podkreślają analitycy, już w nocy z czwartku na piątek, na wieść o ataku Izraela na Iran, ceny sierpniowych kontraktów na ropę Brent wzrosły chwilowo o ponad 9 dol. na baryłce, do 78,5 dol., aby w piątek rano spaść do 73 dol. Jak podkreśla Reflex, w tej chwili rynek ropy naftowej nie wycenia scenariusza istotnego wpływu konfliktu na podaż i transport ropy naftowej z Bliskiego Wschodu przez Cieśninę Ormuz, którą Iran kontroluje.
Reflex przypomina, że zgodnie z danymi amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej, przez cieśninę Ormuz w 2023 r. przepłynęło blisko 20 proc. światowego morskiego transportu ropy. Dodatkowo trasę tę pokonują znaczące wolumeny produktów naftowych na rynki azjatyckie, a także LNG z Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.(PAP)

Wielka dziura w budżecie w kwietniu. Rok temu była nadwyżka 4 mld zł. Dziś brakuje 1,6 mld zł

0

W kwietniu saldo rachunku bieżącego było ujemne i wyniosło 1,6 mld zł. W tym samym miesiącu 2024 r. saldo rachunku bieżącego było dodatnie i wyniosło 4 mld zł – podał w piątek Narodowy Bank Polski.

W piątek Narodowy Bank Polski opublikował wstępne dane bilansu płatniczego Polski za kwiecień 2025 r. Wynika z nich, że saldo rachunku bieżącego było ujemne i wyniosło 1,6 mld zł, wobec 4 mld zł nadwyżki w kwietniu zeszłego roku.
„W kwietniu 2025 r. w rachunku bieżącym bilansu płatniczego odnotowano dodatnie saldo usług (14,9 mld zł) i niewielkie dodatnie saldo dochodów wtórnych oraz ujemne salda obrotów towarowych (4,0 mld zł), dochodów pierwotnych (12,5 mld zł)” – podał NBP w komunikacie.
Bank centralny ocenił, że w kwietniu 2025 r. dynamika obrotów towarowych pozostawała nadal niska. Według wstępnych danych wartość eksportu zmniejszyła się o 3,2 proc. w stosunku do kwietnia 2024 r. i wyniosła 119,8 mld zł. Wartość importu wzrosła o 2,7 proc. rok do roku i wyniosła 123,8 mld zł.
„Wzrost importu odzwierciedla stopniowe ożywienie w polskiej gospodarce. Z kolei negatywny wpływ na eksport ma przede wszystkim pogarszająca się sytuacja europejskiej branży motoryzacyjnej oraz zwiększająca się konkurencja na rynkach Unii Europejskiej” – wyjaśnił bank centralny.
Z danych NBP wynika, że w kwietniu 2025 r. wartość eksportu zmniejszyła się w pięciu spośród sześciu głównych kategorii. Największy negatywny wpływ na dynamikę eksportu miały spadki wartości towarów zaopatrzeniowych oraz dóbr inwestycyjnych. Relatywnie duży spadek sprzedaży zagranicznej odnotowali również eksporterzy towarów konsumpcyjnych trwałego użytku.
„Największy wpływ na wzrost importu w kwietniu 2025 r. miały większe dostawy towarów konsumpcyjnych, głównie półtrwałych i nietrwałych. Wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem 2024 r. był także import produktów rolnych. Natomiast mniejszy w porównaniu z rokiem poprzednim był import środków transportu (głównie części i pozostałych pojazdów z wyłączeniem aut osobowych), towarów zaopatrzeniowych oraz paliw” – poinformował bank centralny.
Wskazał, że na spadek importu w tej części wpłynęły przede wszystkim niższe ceny ropy naftowej. Według NBP w kwietniu 2025 r. ceny ropy importowanej do Polski obniżyły się o 11 proc.
„Przychody z tytułu eksportu usług wyniosły 41,1 mld zł i w porównaniu z analogicznym miesiącem 2024 r. zwiększyły się o 1,7 mld zł (tj. o 4,2 proc.). Wartość rozchodów wyniosła 26,2 mld zł i zwiększyła się o 1,9 mld zł (tj. o 7,7 proc.) w porównaniu z kwietniem 2024 r. Saldo dochodów pierwotnych było ujemne i wyniosło 12,5 mld zł. W porównaniu z analogicznym okresem 2024 r. poprawiło się ono o 1,1 mld zł. Największy wpływ na poprawę ujemnego salda dochodów pierwotnych miał spadek dochodów zagranicznych inwestorów z tytułu inwestycji portfelowych w polskich podmiotach (o 1,5 mld zł). Dochody inwestorów bezpośrednich w kwietniu 2025 r. wyniosły 13,4 mld zł” – dodał bank w publikacji. (PAP)

ms/ mmu/

Tusk „zachęca” Bodnara do działania ws. podejrzeń nieprawidłowości przy wyborach

0

Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że będzie zwracał się do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, aby nie wahał się przed działaniami, nawet utworzeniem specjalnego zespołu, w sprawach zdarzeń być może o charakterze nadużycia lub fałszowania wyborów.

Jak powiedział Tusk podczas konferencji prasowej w Skarżysku-Kamiennej, „przeliczenie głosów tam, gdzie doszło do wyraźnych nadużyć albo wyraźnych błędów, i przecież nikt tego nie kwestionuje, jest jedyną sensowną decyzją”.
„Ludzie często pytają: panie Tusk, dlaczego pan nie liczy głosów, albo dlaczego pan nie unieważnia wyborów? Musimy być wszyscy poważni. Są instytucje, które są (do tego) powołane, i to nie jest rząd. Na szczęście żyjemy w kraju, w którym ani wojsko, ani rząd nie decydują o wyniku wyborów” – mówił premier.
Jak podkreślił, „mamy od tego Sąd Najwyższy, Państwową Komisję Wyborczą i prokuraturę wtedy, gdy jest podejrzenie popełnienia przestępstwa”.
„Będę zwracał się do Prokuratora Generalnego, aby nie wahał się przed podjęciem działań, być może nawet utworzeniem specjalnego zespołu, wobec zdarzeń, które mają być może charakter przestępstwa, jeśli chodzi o nadużycia czy fałszowanie wyborów” – zapowiedział szef rządu.
Jak zastrzegł, jego zamiarem „nie jest wywrócenie wyniku wyborów” prezydenckich. „Państwo polskie nie może jednak lekceważyć żadnego sygnału świadczącego o tym, że gdzieś było fałszowanie, nadużycie, zła wola, zwykła nieudolność. To wszystko musi być sprawdzone. I żaden głos nie może być zlekceważony” – podkreślił.
W ocenie szefa rządu „skala tego, co się działo, tych nieprawidłowości, i chyba ze złą wolą jednak, z dnia na dzień, co godzinę dochodzą jakieś nowe fakty i nowe informacje, które muszą być sprawdzane, że te złe rzeczy działy się w bardzo wielu miejscach”. „Tak czy inaczej organy państwa do tego powołane muszą to sprawdzić” – podsumował Tusk.
Media od kilku dni informują o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom – te oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Tak było na przykład w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie, a także Obwodowej Komisji Wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim.
W protestach wyborczych wnoszonych do Sądu Najwyższego podnoszone są m.in. nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w niektórych komisjach wyborczych.
W czwartek poinformowano, że Sąd Najwyższy zdecydował, iż karty wyborcze z 13 obwodowych komisji, m.in. właśnie z Krakowa i Mińska Mazowieckiego, zostaną zweryfikowane. Decyzja SN dotyczy również: Obwodowej Komisji Wyborczej nr 3 w Oleśnie; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 9 w Strzelcach Opolskich; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 25 w Grudziądzu; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 17 w Gdańsku; dwóch Obwodowych Komisji Wyborczych – nr 30 i 61 – z Bielska-Białej; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 10 w Tarnowie; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 53 w Katowicach; Obwodowej Komisji Wyborczej nr 35 w Tychach, Obwodowej Komisji Wyborczej nr 6 w Kamiennej Górze i Obwodowej Komisji Wyborczej nr 4 w Brześciu Kujawskim.
„SN powyższy dowód postanowił przeprowadzić w drodze pomocy sądowej przez właściwe sądy rejonowe” – przekazano w komunikacie tego sądu.
W czwartek rzeczniczka prasowa PG prok. Anna Adamiak informowała natomiast, że Adam Bodnar wniósł o przeprowadzenie przez SN lub właściwe sądy rejonowe w ramach pomocy sądowej oględzin kart wyborczych z 9 obwodowych komisji wyborczych. Wniosek Bodnara dotyczy niektórych z komisji, o których była mowa w komunikacie SN, czyli nr 95 w Krakowie, nr 3 w Oleśnie, nr 9 w Strzelcach Opolskich, nr 35 w Tychach i nr 25 w Grudziądzu. Ponadto odnosi się także do czterech innych komisji obwodowych: nr 4 w Bychawie, nr 1 w Magnuszewie, nr 4 w Staszowie i nr 11 w Lidzbarku.
Protesty wyborcze można wnosić do SN do poniedziałku, 16 czerwca. Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych. (PAP)

mja/ maj/ itm/

Ćwierć wieku starań, żeby Iran nie zbudował bomby jądrowej. Erdogan: Atak Izraela na Iran oczywistą prowokacją, chcą ściągnąć na świat katastrofę

0

Program nuklearny Iranu, obejmujący rozwój technologii wzbogacania uranu i badań nad bronią jądrową, budzi międzynarodowe napięcia już od lat 50. XX w. W piątek Izrael przeprowadził ataki na irańskie obiekty, w tym kluczowe instalacje nuklearne.

Według irańskich mediów i urzędników, izraelska operacja była wymierzona m.in. w zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Eksperci zwracają uwagę, że „Izrael wielokrotnie podkreślał, że nie pozwoli Iranowi stać się mocarstwem nuklearnym i będzie dążył do zatrzymania jego programu nuklearnego”. „Decyzja USA o wycofaniu części personelu dyplomatycznego była jasnym sygnałem, że coś się stanie. Niestety dla bezpieczeństwa międzynarodowego Izrael uderzył na Iran” – powiedział PAP dr Bartosz Bojarczyk ekspert z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UMCS w Lublinie.
Iran rozpoczął rozwijanie energetyki jądrowej w 1958 r. W 1967 r. otrzymał nawet w tym zakresie pomoc Stanów Zjednoczonych, które – w ramach inicjatywy prezydenta Dwighta Eisenhowera „Atoms for Peace” – dostarczyły mu pierwszy reaktor atomowy mający służyć do celów badawczych i rozwijania technologii jądrowych z myślą o zastosowaniach cywilnych.
W 1968 r. Iran podpisał traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i ratyfikował go w 1970 r., co oznaczało zgodę na monitorowanie prac nad technologiami jądrowymi przez inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Jego program nuklearny wymknął się spod międzynarodowej kontroli po obaleniu szacha Mohammada Rezy Pahlawiego i przekształceniu państwa w Islamską Republikę Iranu w 1979 r.
W 2002 r. zachodnie agencje wywiadowcze otrzymały informacje pozyskane przez członków opozycyjnych organizacji Narodowa Rada Oporu Iranu oraz Organizacja Ludowych Mudżahedinów Iranu, że państwo to, w dwóch ośrodkach – Natanz i Arak – rozwija technologie jądrowe w celach innych niż cywilne. Jak czytamy w analizie think tanku Council on Foreign Relations „Jakie są możliwości nuklearne i rakietowe Iranu?”, doniesienia z początku lat 2000. na temat tajnych obiektów nuklearnych i badań wywołały alarmy w stolicach świata dotyczące tajnego dążenia do uzyskania broni jądrowej. Od tamtej pory program nuklearny Iranu stał się przedmiotem intensywnej międzynarodowej debaty i działań dyplomatycznych, które zakończyły się podpisaniem w 2015 r. porozumienia nuklearnego.
Jak podał serwis BBC w artykule „Umowa nuklearna z Iranem: co to wszystko oznacza”, w lipcu 2015 r. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Rosja, Niemcy oraz właśnie Iran zawarły porozumienie zwane Wspólnym Kompleksowym Planem Działań (JCPOA). W zamian za zniesienie dotkliwych sankcji blokujących gospodarczo Iran z przerwami od 1979 r., ten ostatni zobowiązał się wpuścić inspektorów MAEA do dwóch ośrodków, w których w owym czasie wzbogacano uran – Natanz i Fordow.
Na mocy porozumienia prace badawcze i proces wzbogacania uranu, jedynie do wykorzystania cywilnego, miał zostać bardzo mocno ograniczony i do 2026 r. odbywać się wyłącznie w Natanz, a po 2031 r. – tylko w Fordow.
Ponadto Iran miał ograniczyć już posiadane zasoby wzbogaconego uranu o prawie 98 proc. (z 10 tys. do 300 kg), przekazując je któremuś z sygnatariuszy porozumienia. Wreszcie przebudować reaktor ciężkowodny w Arak w taki sposób, żeby ograniczyć produkcję plutonu, który – podobnie jak wzbogacony uran – może posłużyć do budowy broni jądrowej.
Administracja Baracka Obamy uważała JCPOA za wystarczające zabezpieczenie mające powstrzymać Teheran przed stworzeniem zagrożenia nuklearnego, choć – jak sama wskazywała jeszcze przed zawarciem umowy – miał on zdolność wyprodukowania od 8 do 10 bomb jądrowych w ciągu 2-3 miesięcy.
Wątpliwości dotyczące skuteczności umowy pojawiły się natychmiast po jej podpisaniu. Już 20 lipca 2015 r. Richard A. Epstein z Instytutu Hoovera wskazywał, że Iran przy każdej okazji będzie działał w złej wierze i że obchodzi go tylko to, co się stanie, jeśli zostanie złapany na rozwijaniu broni jądrowej.
Jego zastrzeżenia budziła też wartość Rosji i Chin jako partnerów mających pomóc blokować Iranowi dostęp do arsenału jądrowego: „Chin i Rosji nie należy postrzegać jako przeciwników Iranu, ich obecnego i przyszłego sojusznika. Lepiej postrzegać je jako piątą kolumnę przeciwko Zachodowi i wielu innym wrogom Iranu. (…) Putin chętnie odbierze Irańczykom nadmiar uranu. Ale w odpowiednim momencie może być gotowy go zwrócić, o ile przyniesie to Rosji korzyści” – przestrzegał Epstein, alarmując przy tym, że zniesienie sankcji zapewni Iranowi natychmiastowy dostęp do miliardów dolarów, które ten wykorzysta do finansowania wojen i ataków terrorystycznych.
Jak podał Council on Foreign Relations, pół roku po podpisaniu JCPOA MAEA złożyła raport potwierdzający, że Iran wywiązał się ze swoich wstępnych zobowiązań. To poskutkowało zdjęciem sankcji Organizacji Narodów Zjednoczonych, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Odmrożono aktywa o wartości 100 mld dolarów, a także cofnięto ograniczenia nałożone na sektor paliwowy, co sprawiło, że eksport irańskiej ropy właściwie od razu wrócił do poziomu sprzed sankcji.
W maju 2018 r. Donald Trump, przekonując, że JCPOA jest „wadliwa w swojej istocie”, wycofał USA z tego porozumienia, przywrócił wszystkie wcześniejsze sankcje, a pół roku później nałożył kolejne. W ten sposób próbował zmusić Iran do rezygnacji z programu budowy rakiet balistycznych oraz zaangażowania w konflikty zbrojne na Bliskim Wschodzie.
Nie oglądając się na skutki gospodarcze sankcji, Iran odmówił, a zarazem uznał, że działania USA zwalniają go z respektowania postanowień JCPOA. Przystąpił do udoskonalania wirówek do wzbogacania uranu i nie oglądał się już na zawarte w porozumieniu limity oraz dopuszczalny stopień przetworzenia tego pierwiastka, który wskazuje na jego planowane zastosowanie. Wreszcie zakłady w Arak wznowiły produkcję ciężkiej wody, co również otwierało drogę do budowy bomby jądrowej.
Od kwietnia USA i Iran przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które miałoby ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji nałożonych na Teheran.
Radioaktywny uran ma największą liczbę atomową spośród wszystkich pierwiastków występujących na Ziemi naturalnie. Choć wykorzystywano go już w starożytności, m.in. do barwienia ceramiki na zielono, został odkryty w Niemczech pod koniec XVIII wieku.
Jego postać występująca w naturze składa się głównie z izotopu 238, z niespełna jednym procentem radioaktywnego izotopu 235. Posiada więc bardzo niewielkie właściwości promieniotwórcze. Zwiększenie zawartości rozszczepialnych izotopów U-235 uzyskuje się poprzez obróbkę w specjalnych wirówkach, które obracają się z prędkością naddźwiękową.
Uran, który udało się wzbogacić do 3-5 proc. zawartości izotopu 235, ma zastosowanie jako paliwo w elektrowniach jądrowych. Jego postać wzbogacona przynajmniej do 20 proc. wykorzystywana jest w reaktorach badawczych. Natomiast do budowy bomby potrzebny jest uran o zawartości U-235 nie mniejszej niż 90 proc.
Do produkcji bomby atomowej o sile zbliżonej do tej, którą USA zrzuciły w sierpniu 1945 r. na Hiroszimę potrzeba około 25 kg uranu wzbogaconego do 90 proc. Z ubiegłorocznych szacunków MAEA wynika, że Iran ma ponad 120 kg uranu wzbogaconego do 60 proc.
W procesie wzbogacania uranu powstaje tzw. zubożony uran, który też ma zastosowanie w przemyśle obronnym. Jest wykorzystywany do produkcji rdzeniów w specjalistycznych pociskach przeciwpancernych i przeciwlotniczych. Ze względu na bardzo dużą gęstość tego materiału, amunicja uranowa ma lepsze właściwości kinetyczne, a przy trafieniu zapewnia większą penetrację pancerza potęgowaną przez efekt samozapłonu. Chociaż zubożony uran jest mniej radioaktywny niż ten występujący w przyrodzie, po przedostaniu się do organizmu, wykazuje silne właściwości toksyczne. (PAP)

Erdogan: atak Izraela oczywistą prowokacją; chcą ściągnąć na świat katastrofę

Atak Izraela na Iran jest oczywistą prowokacją; władze tego kraju chcą ściągnąć na region i cały świat prawdziwą katastrofę – ocenił w piątek na platformie X prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
„Izrael rozwinął swoją strategię zalewania naszego regionu, a zwłaszcza Strefy Gazy, krwią, łzami i niestabilnością do bardzo niebezpiecznego poziomu. Ataki na Iran są wyraźną prowokacją, naruszającą prawo międzynarodowe” – zaalarmował turecki przywódca.
Prezydent Erdogan zwrócił uwagę na to, że do izraelskiej eskalacji doszło w momencie, gdy „nabierają tempa negocjacje dotyczące irańskiego programu nuklearnego, a presja międzynarodowa przeciwko nieludzkim działaniom wymierzonym w Strefę Gazy wzrasta”.
„Społeczność międzynarodowa musi położyć kres izraelskiemu bandytyzmowi. Należy powstrzymać ataki Netanjahu (Benjamina Netanjahu, premiera Izraela – PAP), poprzez które (Izrael) chce podpalić nasz region” – wezwał polityk.
Fahrettin Altun, rzecznik prezydenta Erdogana, wyraził pogląd, że „brak odpowiedzi na brutalną agresję Izraela przeciwko Strefie Gazy utorował drogę szerszemu kryzysowi, wzrostowi napięć w regionie i stworzył zagrożenie dla światowego pokoju”.
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników, operacja była wymierzona m.in. w kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Władze w Teheranie uznały uderzenie Izraela za deklarację wojny i wysłały w odwecie w kierunku tego państwa drony.

 

Jakub Bawołek (PAP)

Przewoźnicy odwołują loty lub zmieniają ich trasy po izraelskim ataku na Iran

0

Linie lotnicze wielu państw odwołują w piątek loty na Bliski Wschód i zmieniają trasy rejsów, ponieważ kraje regionu zamknęły swoje przestrzenie powietrzne po ataku Izraela na Iran i odpowiedzi reżimu w Teheranie.

W wyniku zaostrzenia konfliktu swoją przestrzeń powietrzną zamknęły nie tylko Izrael i Iran; na taki sam krok zdecydowały się władze Iraku i Jordanii. W związku z tym wiele linii musiało przekierować swoje loty. Niektóre z nich przedłużają również zawieszenie rejsów do Tel Awiwu, wprowadzone wcześniej m.in. w związku a atakami jemeńskich rebeliantów Huti.
Po izraelskich atakach w piątek rano, wiele maszyn przelatujących m.in. nad Irakiem zostało skierowanych do Azji Środkowej lub Arabii Saudyjskiej. Nad graniczącym z Iranem obszarem wschodniego Iraku przebiega jeden z najbardziej ruchliwych korytarzy powietrznych świata, wykorzystywany do lotów z Europy do państw Zatoki Perskiej.
O zmianach tras poinformowały m.in. linie Etihad Airways i Turkish Airlines, których samoloty zostały przekierowane do Baku, stolicy Azerbejdżanu. Lot linii Emirates z Manchesteru do Dubaju został przekierowany do Stambułu, a lot linii Flydubai z Belgradu do stolicy Armenii Erywania – podała agencja Reutera.
Linie Qatar Airways odwołały w piątek m.in. dwa planowane loty do Damaszku.
Przewoźnik Air India, którego samoloty przelatują nad Iranem w ramach rejsów do Europy i Ameryki Północnej, poinformowały o konieczności przekierowania lub zawrócenia kilku lotów, m.in. z Nowego Jorku, Vancouver, Chicago czy Londynu.
Cypryjski operator lotnisk powiadomił w piątek o 32 lotach z Bliskiego Wschodu, przekierowanych na lotniska w Larnace i Pafos.
Tureckie linie AJet odwołały loty do Iranu, Iraku i Jordanii, a Wizz Air anulował w piątek kilka rejsów, które miały odbyć się w regionie Bliskiego Wschodu. Również linie Pegasus z Turcji ogłosiły zawieszenie lotów do Iranu do 19 czerwca, a do poniedziałku – do Iraku i Jordanii.
Greckie linie lotnicze poinformowały na stronie internetowej, że odwołują wszystkie połączenia z Tel Awiwem, zaplanowane na piątek. Rosyjski Aerofłot odwołał loty do Iranu i zmienia trasy na Bliskim Wschodzie.
Polskie Linie Lotnicze LOT nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji – poinformował w piątek PAP rzecznik spółki Krzysztof Moczulski. Dodał, że obecnie połączenia do Indii i pozostałych krajów azjatyckich przewoźnik realizuje zgodnie z rozkładem.
W ubiegłym tygodniu LOT powiadomił, że do 15 czerwca zawiesza rejsy na trasie Polska-Izrael. Jak wskazywała wówczas spółka, decyzje dotyczące wznowienia lotów po tym terminie mają być podejmowane „na bieżąco”.
Wcześniej połączenia z Tel Awiwem wstrzymały m.in.: British Airways – do 14 czerwca, Air India – do 19 czerwca oraz Ryanair – do 31 lipca.
Przewoźnicy zaczynają wydłużać okres bez lotów do Izraela. Holenderskie linie KLM zdecydowały w piątek o wstrzymaniu podróży do Tel Awiwu co najmniej do 1 lipca.
Niemiecki przewoźnik Lufhansa miał wznowić połączenia z Tel Awiwem od 23 czerwca po tym, jak na początku maja wstrzymał je w związku z ostrzelaniem lotniska Ben Guriona przez jemeńskich rebeliantów Huti oraz nasileniem przez Izrael działań zbrojnych w Strefie Gazy. W piątek poinformował jednak, że loty do stolicy Izraela zostaną wstrzymane w związku z obecną sytuacją przynajmniej do końca lipca. Niemieckie linie poinformowały też o anulowaniu lotów do Teheranu do 31 lipca oraz do Ammanu i Bejrutu co najmniej do 20 czerwca.
Również włoski narodowy przewoźni kITA Airways poinformował o zawieszeniu połączeń z Tel Awiwem przynajmniej do końca lipca.
Jak wylicza Osprey Flight Solutions firma zajmująca się ryzykiem lotniczym, cytowana przez agencję Reutera, od 2001 r. sześć samolotów komercyjnych zostało przypadkowo zestrzelonych, a trzech kolejnych omal nie spotkał taki sam los.
W ostatniej dekadzie doszło m.in. do zestrzelenia samolotu Malaysia Airlines lot MH17 nad wschodnią Ukrainą w 2014 r. oraz samolotu Ukraine International Airlines lot PS752 lecącego z Teheranu w 2020 r.
Według danych Eurocontrol, przez przestrzeń powietrzną na Bliskim Wschodzie przelatywało codziennie około 1,4 tys. samolotów do i z Europy.
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników operacja była wymierzona m.in. w kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową. W piątek rano siły izraelskie zaczęły przechwytywać irańskie drony. (PAP)

mrf/ ap/