Oskarżony o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Stefan W. złożył wniosek o uchylenie tymczasowego aresztowania, „bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle” – ujawnił we wtorek sąd. Sędziowie nie uwzględnili tego wniosku i podsądny pozostanie w areszcie.
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się dwudziesta pierwsza rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z pobliskiego aresztu śledczego do największej sali sądu. Usiadł w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą.
Jeszcze przed przesłuchaniem świadków przewodnicząca składu orzekającego sędzia Aleksandra Kaczmarek ujawniła, że Stefan W. złożył „wniosek o natychmiastowe uchylenie tymczasowego aresztowania, bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle” – cytowała sędzia pismo oskarżonego. Wniosku nie poparł prokurator, ani oskarżyciel posiłkowy. Sąd go nie uwzględnił.
Podczas procesu odtworzono też nagrania wideo ze sceny WOŚP, na których widać moment ataku na prezydenta Gdańska; Stefana W. paradującego po scenie; jego zatrzymanie oraz próby pomocy Adamowiczowi. Po tych czynnościach sąd rozpoczął przesłuchania świadków.
Świadek, były policjant komisariatu we Wrzeszczu, a dziś emeryt Jacek P. (l. 52) powiedział, że pod koniec listopada 2018 skontaktowała się z nim matka oskarżonego i przekazała, że syn opuszcza zakład karny na Przeróbce i jest bardzo zaniepokojona jego stanem i zachowaniem. „Opowiadał, że po wyjściu z zakładu karnego coś zrobi” – b. funkcjonariusz zeznawał, że informacje od matki potraktował poważnie i przygotował tzw. okólnik dla innych jednostek policji nt. Stefana W., bo mógł być niebezpieczny. Informacje przekazał też komendantowi komisariatu we Wrzeszczu.
„Na początku grudnia Stefan W. wyszedł na wolność. Skontaktowałem się z matką. Mówiła, że jest w domu. Mieszka i chodzi na spacery” – mówił b. funkcjonariusz. Stefan W. nie chciał zadawać pytań świadkowi. Stwierdził jedynie, że „wie wszystko i jest ponad Bogiem”.
Kolejny świadek, również emerytowany funkcjonariusz, wykładowca ze szkoły policyjnej oraz zawodnik i trener sztuk walki Damian B. (l. 43) analizował na potrzeby śledztwa m.in. „Podręcznik użycia broni”, który został znaleziony w mieszkaniu Stefana W. Wskazywał fragmenty, które mogą mieć związek z przygotowaniem zabójstwa oraz analizował sposób zadania ciosów przez podsądnego.
Kolejny świadek zeznający we wtorek, to Wiesław K. (l. 51), który siedział z W. w jednej celi w zakładzie karnym. Mężczyzna stwierdził, że Stefan W. był bardzo spokojny. Przyznał, że jest zaskoczony czynem Stefana W., „bo ludzie coś mówią, a niekoniecznie to robią”. Stena W. miał twierdzić, że „będzie sławny” – dodał, że W. twierdził, że coś zrobi. – „Nie potraktowałem tego na serio, bo on był bardzo spokojny”.
Inny świadek – Jarosław G.W. (l. 47), który również przebywał przez trzy tygodnie z W. w jednej celi podczas śledztwa stwierdził, że wnioskował, że Stefan był zwolennikiem PiS. Na sali sądowej świadek nie pamiętał wiele ze wspólnej odsiadki z oskarżonym o zabójstwo Adamowicza.
Funkcjonariusz Służby Więziennej Paweł T. (l. 32) zeznał, że raz miał dłuższy kontakt ze Stefanem W. w areszcie śledczym w Gdańsku. „Zapytałem dlaczego, to zrobił?” – powiedział T. i przyznał, że sporządził z rozmowy notatkę. Według zeznań złożonych w trakcie śledztwa przez funkcjonariusza SW, Stefan W. już po zabójstwie był przekonany, że zostanie uznany za niepoczytalnego i trafi do szpitala psychiatrycznego. Rozprawę odroczono do 14 grudnia br.
Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.
W opinii biegłych, gdy 13 stycznia 2019 r. wszedł na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie. (PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ akub/