Wydawałoby się, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, ale życie często weryfikuje nasze wyobrażenia. Tak jest w przypadku mieszkańca Chicago, który spędził kilkanaście lat w więzieniu, bo o jego winie przesądził jeden z rzekomych świadków. Problem w tym, że właśnie ten świadek miał tak poważne problemy ze wzrokiem, że uznawany był za praktycznie niewidomego.
Do skazania 18-letniego wówczas Dariena Harrisa doszło w 2014 roku. Sąd uznał, że był sprawcą zastrzelenia innego mężczyzny i odesłał go na blisko 80 lat do więzienia. Udało się go uwolnić po 12-tu latach od tragicznych wydarzeń. W grudniu ubiegłego roku The Exoneration Project wykazał, że naoczny świadek morderstwa miał zaawansowaną jaskrę i w czasie procesu kłamał na temat swoich problemów ze wzrokiem.
Harris złożył w kwietniu federalny pozew o naruszenie praw obywatelskich, twierdząc, że policja sfabrykowała dowody i zmusiła świadków do składania fałszywych zeznań. Dziwi również postawa sądu, który dał wiarę zeznaniu świadka, który zdaniem lekarza był praktycznie niewidomy.