11.2 C
Chicago
wtorek, 22 kwietnia, 2025

Niemcy/ Wybory do Bundestagu pod znakiem ataku nożownika i lęku przed wojną

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Do niedawna w centrum zainteresowania niemieckich wyborców były przezwyciężenie trwającej od trzech lat recesji, walka z inflacją i rosnąca liczba bankructw. Po niedawnych atakach, w tym w Bawarii, gdzie nożownik rzucił się na dzieci, uwaga skupiła się jednak na polityce migracyjnej. Młodzi boją się wybuchu nowej wojny w Europie.

Dwa dramatyczne wydarzenia z ostatnich miesięcy – śmierć sześciu osób w zamachu terrorystycznym dokonanym przez obywatela Arabii Saudyjskiej za pomocą samochodu na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu w grudniu ubiegłego roku i atak nożownika z Afganistanu w Aschaffenburgu w styczniu, w którym zginął dwuletni chłopiec oraz interweniujący 41-letni mężczyzna – spowodowały, że polityka migracyjna ponownie stała się najważniejszym tematem kampanii wyborczej. Z najnowszego sondażu platformy Statista wynika, że obecnie sądzi tak 40 proc. Niemców.
Nowy Bundestag zostanie wybrany 23 lutego, pół roku przed pierwotnym terminem. Przyspieszone wybory są następstwem rozpadu rządzącej od 2021 r. trójpartyjnej koalicji (SPD, Zieloni, FDP) kanclerza Olafa Scholza. Dymisja ministra finansów Christiana Lindnera z FDP i wyjście tej liberalnej partii z koalicji pozbawiły większości rząd, w którym pozostały socjaldemokratyczna SPD i Zieloni. Prezydent Frank-Walter Steinmeier rozwiązał parlament i rozpisał przyśpieszone wybory.
Partie chadeckie CDU i CSU, obecnie największa siła opozycyjna, od dawna prowadzą w sondażach i uważane są za zdecydowanego faworyta. Według sondaży chadecy mogą liczyć na poparcie od 29 do 34 proc. wyborców. Partia Scholza, SPD, cieszy się o połowę mniejszym poparciem – od 15 do 18 proc. Zieloni dostają w sondażach 12–15 proc., a FDP balansuje na granicy pięcioprocentowego progu wyborczego.
Przekroczenie go jest dużym wyzwaniem także dla niemieckiej lewicy, osłabionej niedawnymi podziałami. Istniejąca od 2007 r. Lewica (Die Linke) i nowa formacja, Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), domagają się zaprzestania dostaw broni do Ukrainy, podjęcia rozmów z Kremlem i jak najszybszego zakończenia wojny. Skrajna lewica trafia w czuły punkt: z raportu koncernu Shell wynika, że 81 proc. młodych ludzi boi się wybuchu nowej wojny w Europie.
Największym wyzwaniem dla pozostałych partii jest Alternatywa dla Niemiec (AfD) – ugrupowanie prawicowo-populistyczne, które zdaniem niemieckich służb ma częściowo profil skrajnie prawicowy. Kandydatka AfD na kanclerza Alice Weidel domaga się zamknięcia granic dla imigrantów i deportowania wszystkich cudzoziemców, którzy przebywają w kraju nielegalnie. Od ostatnich wyborów poparcie dla tego prorosyjskiego i eurosceptycznego ugrupowania wzrosło dwukrotnie i wynosi obecnie 20-22 proc. Poparcia dla AfD nie kryje amerykański miliarder Elon Musk. Stratedzy innych partii zastanawiają się, jak zahamować wzrost poparcia dla prawicowych radykałów.
Kandydat CDU/CSU na kanclerza Friedrich Merz postanowił wykorzystać oburzenie społeczeństwa po zamachu w Aschaffenburgu do przeforsowania ostrzejszych przepisów imigracyjnych. Jego parlamentarna inicjatywa spaliła jednak na panewce nie tylko ze względu na sprzeciw SPD i Zielonych, ale także na absencję w głosowaniu części posłów samej chadecji. Wcześniejsze uchwalenie dzięki głosom AfD rezolucji chadeków w sprawie migracji pozostałe partie uznały za „złamanie słowa” i „naruszenie tabu”, co spowodowało masowe protesty przeciwko Merzowi. Sondaże pokazują jednak, że na razie nie ma to negatywnego wpływu na jego popularność.
Obserwatorzy sceny politycznej zwracają uwagę, że zaostrzający się ton przedwyborczych debat utrudni powstanie nowego rządu po wyborach. Jeżeli chadecy wygrają, będą potrzebować co najmniej jednego partnera, a prawdopodobnie nawet dwóch. W rachubę wchodzą tylko SPD i Zieloni, gdyż Merz wyklucza współpracę zarówno z AfD, jak i z Lewicą.
SPD po trzech latach kierowania rządem znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Socjaldemokraci obarczani są odpowiedzialnością za złą sytuację gospodarczą kraju i błędy w polityce migracyjnej. Dystans dzielący ich od prowadzących w sondażach chadeków jest ogromny i na niespełna dwa tygodnie przed wyborami nie maleje.
SPD, partia wywodząca się z ruchu robotniczego, tradycyjnie eksponuje tematy socjalne, prezentując się jako gwarancja bezpieczeństwa socjalnego „zwykłych ludzi”. Postulat podniesienia stawki minimalnej do 15 euro za godzinę wpisuje się w ten program. Scholz zapewnia, że nie pozwoli na wciągnięcie Niemiec w wojnę, i zarzuca Merzowi, że prowokuje Kreml i chce pomagać Ukrainie kosztem świadczeń socjalnych.
W walce o fotel kanclerza Scholz liczy na powtórkę sytuacji sprzed trzech lat. W kampanii wyborczej w 2021 r. SPD długo przegrywała w sondażach z CDU/CSU i dopiero na finiszu wyprzedziła chadeków, zdobywając 25,7 proc. (CDU – 24,1 proc.). Zdaniem większości politologów nadzieje Scholza są nieuzasadnione – jego zwycięstwo trzy lata temu było następstwem ostrego sporu między CDU a CSU, a tym razem Merz ma zapewnione bezwarunkowe poparcie obu chadeckich partii.
Udział w niepopularnym rządzie ciąży także na Zielonych. Partia ekologów utrzymuje, co prawda, stan posiadania sprzed trzech lat, gdy uzyskała 14,8 proc., ale w oczach wielu wyborców próbowała narzucać społeczeństwu rozwiązania wynikające z zielonej ideologii. Kandydatowi ugrupowania na kanclerza Robertowi Habeckowi bardzo zaszkodziła ustawa z 2023 r. o ogrzewaniu budynków, przewidująca, że nowe urządzenia grzewcze mają wykorzystywać w co najmniej 65 proc. odnawialne źródła energii. Przepisy stały się symbolem narzucania obywatelom drogich rozwiązań.
Na finiszu kampanii wyborczej nic nie wskazuje na możliwość zwrotu w sondażach. Pierwszy bezpośredni pojedynek telewizyjny między Scholzem a Merzem, do którego doszło w niedzielę, zdaniem mediów zakończył się remisem z lekkim wskazaniem na urzędującego kanclerza. Druga i ostatnia debata w tym formacie odbędzie się na cztery dni przed wyborami. Nic nie wskazuje na to, by miała nastąpić radykalna zmiana.
Zwycięstwo Merza może doprowadzić do ożywienia relacji polsko-niemieckich. Pomimo obiecujących początków po zmianie rządu w Polsce w 2023 r. stosunki między Warszawą a Berlinem utknęły w martwym punkcie. Brak postępu w rozmowach o odszkodowaniach dla żyjących ofiar III Rzeszy i o wkładzie Niemiec w projekty służące bezpieczeństwu Polski. Projekt Miejsca pamięci i spotkań w Berlinie, poświęconego polskim ofiarom wojny i okupacji, czeka na ukonstytuowanie się nowego parlamentu.
Merz zapowiedział odbudowę zaniedbanej przez Scholza współpracy z Polską, m.in. w sprawach dotyczących Ukrainy. Z drugiej strony postulowane przez kandydata CDU/CSU stałe kontrole graniczne oraz odsyłanie uchodźców z niemieckiej granicy mogą doprowadzić do nowych konfliktów.
Obserwatorzy niemieckiej sceny politycznej ostrzegają, że jeśli w następnej kadencji Bundestagu partiom demokratycznego centrum nie uda się ożywić gospodarki i rozwiązać problemu nielegalnej migracji, na czele rządu po wyborach w 2029 r. może stanąć polityk AfD.

Jacek Lepiarz (PAP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"