Dzięki radykalnym działaniom antyimigracyjnym Teksas przestał być najgorętszym fragmentem frontu walki z kryzysem migracyjnym w USA. Obserwuje się nagły zwrot szlaków przemytniczych w kierunku zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Nowym El Paso staje się San Diego.
San Diego w Kalifornii staje się nowym „ground zero” kryzysu migracyjnego w Stanach Zjednoczonych – alarmują media, powołując się na miażdżące statystyki.
Według Straży Granicznej do USA przez sektor San Diego dostało się w kwietniu 37 370 migrantów z terytorium Meksyku. Kalifornijskie miasto wyprzedziło tym samym Tucson w Arizonie, które teraz jest drugim co do wielkości szlakiem nielegalnej migracji z południa. Przez cały kwiecień przez sektor Tucson wkroczyło do USA 31 219 migrantów.
Natężenie ruchu migrantów przez sektor El Paso spada. Obejmujący miasto w zachodnim Teksasie i cały Nowy Meksyk fragment granicy nielegalnie przekroczyło w kwietniu 30 393 migrantów.
„Niestety, nie jestem zaskoczony” – powiedział w zeszłym miesiącu komisarz powiatu San Diego Jim Desmond. „Teksas zaciska i inne obszary zaciskają. Tutaj, w Kalifornii, [migranci] mogą wchodzić bez przeszkód. Będą podążać po linii najmniejszego oporu, a najmniejszy opór jest w Kalifornii” – podkreślił.
W kwietniu do USA nielegalnie przedostało się 247 837 migrantów. Eksperci szacują, że rynek przemytu migrantów do USA jest wart 13 miliardów dolarów, a gros tego rynku kontrolują meksykańskie kartele narkotykowe.
Red. JŁ