Rodzina aresztowanego mężczyzny, który zmarł w więzieniu w zeszłym roku pozwała powiat Alameda w Kalifornii. Twierdzą, że jego krewniakowi odmówiono „desperacko potrzebnych” leków, kiedy przebywał w areszcie. Został zatrzymany po kłótni w autobusie – nie chciał założyć maseczki.
Maurice Monk, lat 45, zmarł 15 listopada w więzieniu Santa Rita z powodu „komplikacji związanych z sercem i/lub ciśnieniem krwi”, co miało być następstwem braku opieki medycznej, zgodnie z pozwem złożonym w poniedziałek w amerykańskim sądzie okręgowym dla północnego dystryktu Kalifornii, cytowanym przez „Fox News”.
„Kiedy Maurice Monk został przewieziony do więzienia Santa Rita w Alameda County w dniu 11 października 2021 r., został aresztowany i przetrzymywany po tym, jak pokłócił się werbalnie o nie noszenie maseczki w autobusie i niestawienie się w sądzie w związku z drobnym wykroczeniem bez użycia przemocy” – brzmi fragment pozwu.
„Pomimo wysiłków jego siostry, aby powiadomić personel więzienia, że pan Monk jest pod opieką lekarza i przyjmuje wiele przepisanych leków, personel więzienia nie dostarczył panu Monkowi leków” – dodano.
W pozwie wyszczególniono choroby z jakimi zmagał się Monk. Były to schizofrenia, cukrzyca i nadciśnienie.
Zgodnie z pozwem, akt zgonu Monka wymienia nadciśnieniową chorobę sercowo-naczyniową jako przyczynę śmierci. Rodzina stara się o rozprawę przed ławą przysięgłych.
Red. JŁ