Nie ma nawet zalążka wspólnego projektu programowego ewentualnej koalicji antyPiS, nie ma zalążka propozycji personalnych, w najlepsze trwa za to festiwal medialnego wycofywania się obozu antyPiS ze złożonych obietnic – ocenił w czwartek minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk.
„Minęły 4 dni od wyborów, nie zostało nawet zwołanie pierwsze posiedzenie nowego Sejmu, nie ma nawet zalążka wspólnego projektu programowego ewentualnej nowej koalicji antypis, nie ma zalążka propozycji personalnych” – napisał Szynkowski vel Sęk na platformie X. „W najlepsze trwa za to festiwal medialnego wycofywania się obozu antypis ze złożonych obietnic” – dodał.
„Do tego Pani (wiceszefowa PO Izabela) Leszczyna twierdzi, że na niektóre propozycje nie będzie pieniędzy, bo odkryła nagle gigantyczne problemy budżetowe, choć dysponuje przecież dokładnie tymi samymi danymi, co przed wyborami” – podkreślił. „W podsumowaniu całego prezentowanego przez siebie cyrku stwierdza, że Prezydent +nie realizuje swojego konstytucyjnego obowiązku+, bo nie wyznacza (szefa PO Donalda) Tuska na premiera….” – zauważył minister ds. UE.
Chodzi o czwartkowe słowa wiceprzewodniczącej PO Izabeli Leszczyny, która w rozmowie z PAP mówiła m.in., że „niestety prezydent gra na zwłokę i nie realizuje swojego konstytucyjnego obowiązku, który polega na tym, że powierza misję tworzenia rządu osobie wskazanej przez większość parlamentarną”. Wiceprzewodnicząca PO podkreśliła, że osobą którą prezydent powinien desygnować na Prezesa Rady Ministrów, jest szef PO Donald Tusk. „Jeśli prezydent naprawdę jest patriotą, co bez przerwy deklaruje, powinien to zrobić bez zbędnej zwłoki” – dodała polityk PO.
W wyborach do Sejmu PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, KO – 30,70 proc., Trzecia Droga – 14,40 proc., Nowa Lewica – 8,61 proc., Konfederacja – 7,16 proc. PiS będzie zdobyło w Sejmie 194 mandaty, KO – 157; Trzecia Droga – 65; Nowa Lewica – 26; Konfederacja – 18.
W środę prezydencka minister Małgorzata Paprocka mówiła, że – patrząc na to, jak przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów – to zawsze misja sformułowania rządu w pierwszym kroku powierzana była ugrupowaniu, które wygrało wybory. „To prezydent wskazuje kandydata, nie jest tutaj związany żadnymi przesłankami konstytucyjnymi. Natomiast, patrząc tak historycznie – bo jednak przy wykładni konstytucji bardzo istotne jest coś takiego, jak zwyczaj konstytucyjny – i patrząc na to, jak te przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów, to faktycznie zawsze była ta misja w pierwszym kroku powierzana, czy to szefowi, czy osobie wskazanej przez ugrupowanie, które wygrało wybory” – podkreśliła Paprocka.
Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który zwołuje posiedzenie Sejmu i Senatu na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji dotychczasowy premier musi złożyć dymisję, a prezydent musi taką dymisję przyjąć. Rząd w stanie dymisji sprawuje obowiązki do czasu powołania nowego.
Następnie prezydent desygnuje premiera i powołuje rząd. Dotychczas zwyczajowo prezydenci desygnowali osoby wskazane przez zwycięskie w wyborach ugrupowanie. Prezydent desygnując premiera bierze pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. Jeśli Rada Ministrów nie uzyska wotum zaufania, to inicjatywę w tworzeniu rządu przejmuje Sejm.
W tym konstytucyjnym kroku kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Następnie szef rządu przedstawia Sejmowi program działania rządu oraz proponowany skład Rady Ministrów, których Sejm wybiera bezwzględną większością w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to forma udzielenia rządowi wotum zaufania. Sejm na wybór premiera i rządu ma 14 dni.
Jeżeli Sejmowi nie udałoby się stworzyć rządu, wtedy prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek członków rządu oraz odbiera od nich przysięgę. Po powołaniu przez prezydenta Rada Ministrów ma 14 dni na uzyskanie w Sejmie wotum zaufania. W tym konstytucyjnym kroku Sejm udziela rządowi wotum zaufania zwykłą większością głosów, (w dwóch poprzednich krokach konieczna jest większość bezwzględna) w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Jeśli za trzecim podejściem nie uda się wyłonić rządu, prezydent musi skrócić kadencję Sejmu i zarządzić wybory.(PAP)
Rzecznik rządu: wypowiedzi opozycji to zasłona dymna dla wycofania się z obietnic wyborczych
Wypowiedzi opozycji to zasłona dymna dla wycofania się z obietnic wyborczych; ostrzegaliśmy, że PO składa puste obietnice, wygląda na to, że zaczynają pokazywać swoją prawdziwą twarz – powiedział w rozmowie z PAP rzecznik rządu Piotr Müller, który odniósł się do wypowiedzi polityków opozycji ws. budżetu.
Piotr Müller odniósł się do ostatnich wypowiedzi polityków opozycji, którzy krytycznie odnosili się do budżetu przygotowanego przez PiS na przyszły rok; mówili również o potrzebie weryfikacji programów społecznych.
Jak podkreślił Müller, „rząd Prawa i Sprawiedliwości przez skuteczną politykę gospodarczą oraz walkę z mafiami VAT-owskimi doprowadził do podwojenia budżetu państwa”. „To dzięki temu mogliśmy realizować programy społeczne, tarcze antykryzysowe oraz zwiększyć siłę polskiej armii” – wyliczał.
„Dzisiejsze wypowiedzi opozycji to zasłona dymna dla wycofania się z obietnic wyborczych” – ocenił Müller. „Sytuacja finansów publicznych była i jest znana dla każdego ekonomisty i analityka, ponieważ zarówno środki budżetowe, jak i te pozabudżetowe są raportowane regularnie, m.in. do instytucji unijnych” – powiedział.
„Ostrzegaliśmy, że Platforma Obywatelska składa puste obietnice. Wygląda na to, że zaczynają pokazywać swoją prawdziwą twarz i wracają do polityki sprzed 2015 roku” – powiedział rzecznik rządu.
W środę w Studiu PAP polityk Trzeciej Drogi Paweł Zalewski zapytany, czy po ewentualnej zmianie rządu można spodziewać się kontynuacji świadczeń, takich jak 800 plus, wskazał, że będzie to przedmiotem rozmów po zawarciu koalicji. Powiedział: „my mówimy o tym, że pomoc państwa powinna być skuteczna dla tych, którzy naprawdę jej potrzebują. Natomiast uważamy, że należy przełożyć pewien akcent polityki państwa z redystrybucji dochodu na inwestycje, bo na inwestycjach finalnie wszyscy zyskamy i Polska będzie się rozwijać”. Jednocześnie zapewnił, że „ci, którzy naprawdę potrzebują, dostaną skuteczną pomoc państwa”. Wskazał też, że podczas rozmów dotyczących świadczeń i realizacji obietnic wyborczych konieczne jest dokładne określenie stanu finansów publicznych.
Wiceszefowa PO Izabela Leszczyna w środowej rozmowie z TOK FM wskazywała, że nie wyobraża sobie realizacji przygotowanego przez PiS projektu budżetu na 2024 rok. „Wydaje się, że zmiana projektu budżetu państwa na 2024 rok jest koniecznością, jest dużym wyzwaniem, bo musimy zmienić tam strukturę wydatków i dochodów” – dodała.
Polityk KO nadmieniła, że należy zacząć od tego, że tegoroczny budżet ma „ogromne problemy”. Dodała, że prawdopodobnie w budżecie na rok 2023 dochody z VAT i PIT nawet po nowelizacji nie zostaną zrealizowane. „PiS dostał w prezencie fantastyczne, stabilne finanse publiczne, a w przyszłym roku prawdopodobnie wejdziemy w procedurę nadmiernego deficytu przez PiS i trzeba będzie negocjować z Komisją Europejską, żeby realizować nasze cele” – oceniła.
Pod koniec września rząd przyjął projekt budżetu na 2024 r.; jak informowała Kancelaria Premiera, założono, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 3 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 6,6 proc. Zgodnie z komunikatem KPRM, w projekcie budżetu na przyszły rok przyjęto, że dochody państwa wyniosą 684,5 mld zł, limit wydatków budżetu państwa został ustalony na 849,3 mld zł. Oznacza to, że deficyt budżetu nie przekroczy 164,8 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) został ustalony na poziomie ok. 4,5 proc. PKB.(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ sdd/