Przez Texas Panhandle przeszedł największy dziki pożar w historii. W czwartek śnieżnobiały pył pokrył krajobraz spalonej prerii, pogorzelisk domów i bydła, które spłonęło żywcem na pastwiskach. Spłonęło także miasteczko.
Smokehouse Creek rozrósł się do ponad 1700 mil kwadratowych, a potem połączył się z innym pożarem. Według Texas A&M Forest Service opanowano go tylko w 3 procentach.
Na obszarze monstrualnych rozmiarów pożaru znalazły się niestety nie tylko trawiaste nieużytki i skalne kaniony – były też rancza i miasteczko Stinnett, liczące ok. 1600 mieszkańców. Po pożarze ktoś podniósł amerykańską flagę dla zgliszczami domów, spalonymi samochodami i stopionymi znakami drogowymi.
W czwartek Smokehouse Creek to największy z kilku pożarów trawiących wiejską część Teksasu, Panhandle. Pożar przekroczył już także granicę Oklahomy. Ogień nie został wciąż nieokiełznany przez strażaków, ale pomaga natura – w czwartek spadł śnieg a wraz z nim prędkość wiatru i temperatura. W spalonym Stinnett trwa dogaszanie domów przed piątkiem, kiedy znów ma pojawić się wiatr, a temperatury wzrosną.
Władze nie wiedzą lub nie ujawniają na razie, co było bezpośrednią przyczyną pożaru. Wiadomo już jednak, że do jego rozrostu przyczyniła się sucha trawa i nieproporcjonalna do sezonu wysokość temperatur na zewnątrz.
Do tej pory potwierdzono dwie ofiary śmiertelne pożaru – były to dwie kobiety. Władze nie rozpoczęły jeszcze jednak zliczania ofiar i kalkulowania strat, więc tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć.
Red. JŁ