Ustawodawcy z Florydy zdecydują w piątek o projekcie przepisów, które mają przeciwdziałać problemowi bezdomności. Poddany pod głosowanie ma zostać środek, który m.in. zakazuje rozbijania namiotów czy też budowy szałasów (biwakowania) w miejscu publicznym.
W czwartek odbyła się w legislaturze Florydy debata nad nowym projektem. Jego przeciwnicy twierdzili, że zamiast przeciwdziałać bezdomności ustawa w praktyce dodatkowo uderzy w takie osoby.
Jeśli przepisy stałyby się prawem, bezdomni nie mogliby biwakować na Florydzie „na dziko”. Alternatywą byłyby finansowane przez stanowe władze obozy lub schroniska dla bezdomnych, prowadzone przez samorządy. Przeciwnicy projektu twierdzą, że pieniądze na ten cel lepiej przeznaczyć na stwarzanie „przystępnych opcji mieszkaniowych”.
Gubernatro Florydy Ron DeSantis popiera ustawę w ramach prac na rzecz „walki z bezdomnością i utrzymania ulic Florydy w czystości”.
„Nie pozwolimy, by Floryda stała się San Francisco, gdzie bezdomni są wszędzie” – powiedział DeSantis w zeszłym tygodniu.
Rozwiązaniem mają być de facto stanowe „campingi” dla bezdomnych. W miejscu publicznym nie mogliby rozbijać namiotów, natomiast w wyznaczonych przez samorządy miejscach tak – a dodatkowo mieliby dostęp do bieżącej wody i sanitariatów. Ustawa wymaga przez samorządy zadbania, aby przestrzeń ta była wolna od narkotyków.
W czasie pandemii COVID-19 odgórnego zorganizowania obozu dla bezdomnych podjęły się władze Tampa na Florydzie. Miasto ujawniło, że wiąże się to z kosztami rzędu 60 tys. dolarów miesięcznie na każdych 100 bezdomnych (720 tys. dolarów rocznie), czyli 600 dolarów miesięcznie na każdego bezdomnego.
Red. JŁ