6.7 C
Chicago
wtorek, 22 kwietnia, 2025

Na grzbiecie słonia jak królowa czyli zwierzęta w turystyce Nepalu

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Sauraha, miejscowość w południowym Nepalu słynęła z polowań, w których brała udział królowa Elżbieta II. Wielką atrakcją dla turystów są teraz przejażdżki na słoniach. Według ekspertów odbywa się to kosztem zdrowia tych zwierząt.

„Ludzie długo opowiadali o tym polowaniu. Tak samo, jak i o innych polowaniach organizowanych przez naszych władców dla gości Królestwa Nepalu” – tłumaczy PAP Dhruba Giri, właściciel hotelu Sapana w miejscowości Sauraha, na obrzeżu parku narodowego Chitwan.

 

Jest koniec lutego 1961 r. Królowa Elżbieta II przesiadła się do drewnianej, ale wygodnej skrzyni, zamocowanej na grzbiecie słonia. Ten na polecenie kornaka, dźwignął w górę cztery osoby – królową brytyjską wraz ze strzelcem i dwoma poganiaczami.

 

Polowanie na tygrysy w dżungli Chitwanu, odbywane na zaproszenie nepalskiego króla Mahendry, można było zacząć. Wcześniej 327 słoni utworzyło krąg, który powoli się zacieśniał. Na filmach archiwalnych książę Filip strzela z wysokości słonia, lecz to nie jemu należy przypisać zabicie tygrysiej bestii.

 

„Teraz oczywiście nikt, nie pozwoliłby na strzelanie do tygrysów! Chyba, że z aparatów fotograficznych na safari” – zauważa ze śmiechem Giri, przyznając, że przejażdżki na grzbiecie słonia są główną atrakcją parku. „Amerykańscy turyści, którzy tu przybywają, są przeciwni tym przejażdżkom, ale dla innych gości, to jest obowiązkowy punkt programu” – wyjaśnia.

 

„Nie wiem, co w tym miałoby być złego. Słonie są ogromne i silne” – mówi PAP Samir Shah, turysta z Katmandu. „Królowie i maharadżowie tak przecież niegdyś podróżowali i tak polowali” – dodaje.

 

„Badania zdrowia i dobrostanu słoni trzymanych w niewoli wykazują niedożywienie, fizyczne deformacje i kontuzje, rany od bicia i ropnie od siodeł, poronienia i martwe płody oraz niemal ustawiczne problemy rozrodcze” – pisze w tygodniku „Nepali Times” Michelle Szydlowski, doktorantka na Uniwersytecie Exeter, która od czterech lat prowadzi w Nepalu badania nad słoniami trzymanymi w niewoli.

 

„Co więcej, większość słoni w rejonie Saurahy nie może położyć się dla odpoczynku, wytarzać się na ziemi lub kopać w ziemi, co jest niezbędne dla zdrowia stóp i stawów. Są bowiem przywiązywane łańcuchami za tylne kończyny od umocowań” – zwraca uwagę badaczka opisując tresurę, opierającą się na częstym używaniu haków, co sprawia zwierzętom ból.

 

Sauraha jest miastem, z którym związani są liczni hodowcy słoni. Według dziennika „The Himalayan Times” i źródeł rządowych w niewoli jest tam ponad 200 zwierząt. Słonie stoją pod przewiewną konstrukcją, uwiązane do jednego z czterech żelaznych słupów podtrzymujących dach. Śpią na stojąco – przechylając się podnoszą trąbę, która służy im jako oparcie względem jednego ze słupów.

 

„Nie robimy im krzywdy. Słonie mają tutaj świetne życie” – oponuje Shishir Sharma, który organizuje przejażdżki na słoniach. „Słonie to część naszej kultury i od wieków są udomowione. Walczyły w bitwach, pracują na roli i w dżungli” – podkreśla.

 

„Większość badaczy zdała sobie sprawę, że należące do państwa słonie są niezbędną częścią walki z kłusownictwem. Podczas monsunu słonie są jedynym rozwiązaniem, gdy trzeba dostać się do parku” – przyznaje Michelle Szydlowski.

 

Jednak zdaniem badaczki w rejonie Saurahy coraz trudniej o doświadczonych kornaków, poganiaczy słoni nazywanych „mahoutami”, którzy najczęściej pochodzili z grupy etnicznej Tharu.

 

„Niestety wiedza mahoutów dotycząca obchodzenia się ze słoniami zanikła. Doświadczeni mahouci zdecydowali się na inną, lepszą pracę, żeby uciec od piętna niskiej kasty i słabo płatnego zawodu” – tłumaczy. „W zawodzie pozostali młodsi i niedoświadczeni mężczyźni, którzy używają przemocy wobec słoni” – podkreśla.

 

„Kiedyś mahout dzielił swe życie ze słoniem. Dosłownie, czasami trwało to przez wszystkie lata życia. Znał słonia od małego i go rozumiał. To bardzo mądre zwierzęta” – mówi PAP Bishnu Choudhary, doświadczony kornak z Saurahy. „Każdy powinien mieć jedno zwierzę pod opieką, ale teraz jest z tym różnie. Zwłaszcza kiedy biznes przejmuje ktoś zupełnie z zewnątrz. Ktoś, kto nigdy nie miał ze słoniami nic wspólnego” – tłumaczy.

 

„Bojkot wykorzystywania słoni w turystyce niesie za sobą niebezpieczeństwo osiągnięcia przeciwnych do zamierzonych skutków” – pisze w „Nepali Times” Lisa Choegyal, związana z Nepalem i turystyką od kilkudziesięciu lat. „Naiwne wezwania do wypuszczenia słoni na wolność nie są realistyczną opcją” – uważa. Wśród przeciwskazań wymienia ograniczone dla nich środowisko w Nepalu i brak alternatywnych źródeł utrzymania dla miejscowych, którzy żyją z turystyki.

 

Szydlowski zaznacza, że presja społeczna, której celem jest wprowadzenie wyższych standardów w podejściu do słoni, nie oznacza wcale natychmiastowej eliminacji tej branży turystyki. Badaczka opowiada się za stworzeniem nowych miejsc pracy przy słoniach dla kornaków.

 

„Jesteśmy taką alternatywą” – mówi Dhruba Giri z hotelu Sapana. Ośrodek leży w pobliżu parku, nad rzeką. „U nas nie ma przejażdżek. Wykupiliśmy spory kawałek ziemi i słonie, które można tu tylko oglądać. Zatrudniamy dobrych mahoutów” – opowiada.

 

Słonie w w ośrodku „Sapan”, co w języku nepalskim oznacza „marzenie senne”, wyprowadzane są codziennie nad wodę. Turyści siedząc na tarasie restauracji hotelowej, mogą z bliska oglądać zwierzęta kąpiące się w rzece. „Wielu gościom to w zupełności wystarcza” – dodaje Giri.

 

Z Saurahy Paweł Skawiński (PAP)

 

pas/ jo/ mars/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"