Obrońca Jussiego Smolletta w wygłoszonej we środę mowie końcowej, zaznaczył, że zarzuty, iż były aktor „Empire” sfingował antygejowski, rasistowski atak na siebie i okłamał policję, opierają się na zeznaniach braci, którzy są „wyrafinowanymi kłamcami” i „najgorszym typem kryminalistów”.
Adwokat Nenye Uche mówił, że w trakcie zeznań w zeszłym tygodniu w sali sądowej w Chicago, jeden z braci „powiedział 'nie przypominam sobie’ tyle razy, że to jest śmieszne”.
Prokurator Dan Webb powiedział z kolei, że dowody przeciwko Smollettowi są „przytłaczające” i że to, co zrobił w styczniu 2019 roku, spowodowało, że chicagowska policja poświęciła ogromne ilości czasu i zasobów na zbadanie rzekomego przestępstwa, które okazało się fałszywe.
Oczekuje się, że ława przysięgłych w procesie Smolletta rozpocznie obrady jeszcze we środę. Przysięgli będą, czy Smollett jest winny sześciu zarzutów przestępstwa niskiego szczebla za sporządzenie tego, co prokuratorzy twierdzą, że było fałszywym raportem policyjnym o rzekomym ataku. Grozi mu jedno przestępstwo zakłócania porządku za każdym razem, gdy składał raport trzem różnym funkcjonariuszom.