Reprezentujący Illinois w Kongresie USA Mike Quigley twierdzi, że to niskie poparcie dla Joe Bidena wpłynęło na wyniki Kamali Harris w wyborach prezydenckich. Jego zdaniem, zadanie postawione przed Demokratką było zbyt trudne do zrealizowania.
Quigley przypomniał, że na początku kampanii wyborczej Joe Biden cieszył się zaufaniem zaledwie 42 procent obywateli USA, co oznacza, że większość była niezadowolona z kierunku, w którym zmierza kraj pod jego rządami. Ten brak zaufania miał, zdaniem kongresmena, przełożyło się na poparcie jego zastępczyni i okazało się barierą nie do przebicia. W jego opinii, problemem był również upór Joe Bidena, który bardzo długo nie chciał zrezygnować z walki o reelekcję.
Pytany, czy w kontekście niskiego poparcia Demokraci powinni zastanowić się nad innym kandydatem na burmistrza Chicago, i czy to on powinien nim zostać, Mike Quigley powiedział, że jest jeszcze za wcześnie na odpowiedź. Przypomniał, że to dopiero rok od rozpoczęcia kadencji Brandona Johnsona, choć przyznał, że poparcie 15 procent jakim obecnie się cieszy, może stanowić problem.