Taryfy ogłoszone w tym tygodniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa odczuwa już cały świat. Dotknęły one także małe firmy i banki żywności w rejonie Chicago.
W czwartek nie tylko amerykańska giełda, ale na całym świecie odnotowały ogromne spadki. Firmy przygotowują się na możliwe, duże zwolnienia pracowników a także zapowiadają nieuniknione podwyżki cen. Mimo tego prezydent Trump ogłasza sukces nałażenia taryf na importowane towary.
Tymczasem ekonomiści szacują, że przeciętna rodzina przez te taryfy będzie musiała rocznie wydać co najmniej 5 tysięcy więcej. Zapowiadane przez taryfy podwyżki obejmą bowiem produkty codziennego użytku w tym kawę, elektronikę i samochody. „Prezydent nakładając te cła chciał, aby Stany Zjednoczone więcej sprzedawały za granicą niż sprowadzają towarów, czyli tym samym chce ograniczyć import, aby idealnie promować eksport. To jedna nie będzie tak funkcjonować, bo inne państwa już zapowiedziały cła odwetowe” – powiedział Paul Poast z University of Chicago.
Dodał, że plan ten doprowadzi teraz do wyższych cen w perspektywie krótkoterminowej, ponieważ firmy przerzucą ten podatek na konsumentów. Kawa jest jednym z tych produktów, które natychmiast staną się droższe, ponieważ Stany Zjednoczone importują co najmniej 80% kawy z krajów łacińskich, takich jak Brazylia i Kolumbia. Jest to produkt, który wymaga odpowiedniego klimatu do produkcji, a ponieważ te dwa kraje są obecnie objęte 10% cłami, miłośnicy kawy w USA będą płacić więcej.
Podobny problem występuje w przypadku elektroniki, ponieważ analitycy Rosenblatt Securities twierdzą, że iPhone za 800 dolarów może teraz kosztować nawet 1100 dolarów, ponieważ produkt jest importowany z Chin. Producenci samochodów zmagają się również z 25-procentowymi cłami na pojazdy wyprodukowane za granicą, a premier Kanady Mark Carney powiedział, że jego kraj odpowie na cła Trumpa. Wiadomość ta zmusiła producenta samochodów Stellantis do tymczasowego wstrzymania produkcji w dwóch zakładach w Kanadzie i Meksyku, co doprowadziło do 900 zwolnień w zakładach w USA.
Skutki taryf odczuwa też Greater Chicago Food Depository. Rzecznik praswoy powiedział, że cięcia administracji Trumpa w USDA włynie negatywnie na pomoc żywnościową najbardziej potrzebującym mieszkańcom. „Jedna na cztery rodziny z dziećmi w obszarze metropolitalnym Chicago boryka się obecnie z brakiem bezpieczeństwa żywnościowego” – powiedział Man-Yee Lee, rzecznik Greater Chicago Food Depository. Obecnie zapewnia żywność do sieci ponad 850 spiżarni i programów posiłków w całym powiecie Cook.
BK