Miasto Chicago zarabia miliony dolarów na kierowcach przekraczających nieznacznie dozwoloną prędkość. Do takich danych dotarli dziennikarze ABC7, którzy w swoim raporcie wskazują na związki budżetu z przepisami, które drastycznie zaostrzyły kary za niewielkie uchybienia na drogach.
Do 2021 roku fotoradary ustawione na ulicach Chicago reagowały na przekroczenie prędkości o 10 mil na godzinę i więcej. Za sprawą przepisów wprowadzonych za sprawą byłej burmistrz Lori Lightfoot, tolerancja kamer monitorujących ruch zmniejszyła się. Teraz karani są kierowcy, którzy przekroczą ograniczenia o zaledwie 6 -10 mil na godzinę.
Z danych zespołu I-Team wynika, że umieszczone w pobliżu parków i szkół 162 fotoradary zarabiają miliony dolarów na kierowcach minimalnie przekraczających dozwoloną prędkość. 60% mandatów pochodzi od osób jadących o 6-10 mil na godzinę powyżej limitu, generując prawie 121 700 000 dolarów dla miasta. To blisko dwa razy więcej, niż płacą ci, którzy pozwalają sobie na mocniejsze wciśnięcie pedału gazu.
Zdaniem wielu kierowców regulacje wprowadzone przez Lori Lightfoot nie służą, wbrew jej zapewnieniom, poprawie bezpieczeństwa na ulicach, ale uzupełnieniu miejskiego budżetu. Mimo to, radni w ubiegłym roku nie skorzystali z okazji, aby te przepisy uchylić. Niektórzy liczą, że uda się to w obecnej kadencji chicagowskiego samorządu.