Jak przyznał Jacek Ziober, wygrana z San Marino 5:0 szybko przejdzie do historii, bo przed polskimi piłkarzami mecz z Albanią, który zdecyduje o „być albo nie być” w barażach o przyszłoroczny mundial. „Kluczem będzie cierpliwość, wyrachowanie i skuteczność” – podkreślił były napastnik kadry.
Biało-czerwoni w swoim siódmym meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata w Katarze pokonali w sobotę na PGE Narodowym europejskiego outsidera San Marino 5:0.
Jak zwrócił uwagę Ziober, z tym rywalem trzy punkty zostały dopisane Polakom już przed wyjściem na boisko, a jedynym pytaniem był styl i rozmiary zwycięstwa drużyny Paulo Sousy.
„Wynik jest wysoki, ale poza tym niczego wielkiego nie dowiedzieliśmy się o naszej kadrze. Cieszy to, że na wysokości zadania stanęli napastnicy: Karol Świderski, Adam Buksa i Krzysztof Piątek, którzy wpisali się na listę strzelców. Gra nie była jednak porywająca, ale nawet z najsłabszymi przeciwnikiem skupionymi tylko na bronieniu wbrew pozorom nie gra się przyjemnie i łatwo. Czasami za bardzo się chce, czego dowodem jest Robert Lewandowski, którym im bardziej w tym meczu chciał zdobyć bramkę, tym mniej mu wychodziło” – powiedział PAP 46-krotny reprezentant kraju.
Dodał, że w drugiej połowie gra podopiecznych Sousy nie kleiła się i w ich akcjach brakowało płynności oraz tempa. „Czasami z boiska wiało nudą. Liczba błędów, niedokładności, strat była za duża. To wpływało na brak płynności w ofensywie. Za dużo było chaosu, co jednak możemy zrzucić na duże zmiany personalne. O tym meczu niedługo nikt nie będzie jednak pamiętał poza pożegnaniem Łukasza Fabiańskiego” – przyznał Ziober.
Były napastnik kadry żałuje, że bramkarz angielskiego West Ham United zakończył reprezentacyjną karierę. Jego zdaniem Fabiański powinien bowiem być numerem 1 w bramce reprezentacji Polski.
„Żegnam go ze smutkiem i byłem zdziwiony jego decyzją. Dla mnie Łukasz, choć pozostawał zawsze w cieniu innych, przez te wszystkie lata był pierwszoplanową postacią kadry. To bramkarz z wielkimi umiejętnościami i wielką klasą także jako człowiek. Stojąc w bramce ma wielkie wyczucie, umiejętność ustawienia się, przewidywania. Do tego daje wielką dozę spokoju drużynie. Gdybym jeszcze grał w reprezentacji chciałbym mieć takiego bramkarza za swoimi plecami i dlatego często nie rozumiałem decyzji kolejnych selekcjonerów” – wyjaśnił strzelec ośmiu goli dla drużyny narodowej.
Mimo zwycięstwa Polska nadal zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy I. Swój wyjazdowy mecz z Węgrami wygrała bowiem Albania (1:0), która ma punkt przewagi nad biało-czerwonymi. Z tym rywalem zespół Sousy zagra we wtorek w Tiranie.
Jak zauważył Ziober, to będzie pojedynek o „być albo nie być” Polaków w barażach o przyszłoroczne mistrzostwa świata. Przegrana obniży szanse do minimum, ale zwycięstwo postawi biało-czerwonych w bardzo dobrej sytuacji na finiszu eliminacji.
„Wygrana z San Marino szybko przejdzie do historii, bo sytuacja w tabeli sprawiła, że we wtorek zagramy kluczowy mecz eliminacji. Szykuje się bardzo ciężka przeprawa, bo już w Warszawie drużyna z Bałkanów pokazała, że potrafi grać w piłkę i być bardzo groźna. W Tiranie chciałbym zobaczyć kadrę z czasów trenera Adama Nawałki. Nie chodzi o osobę szkoleniowca, lecz postawę reprezentacji, która wychodziła na mecze z dużą wiarą w swoje umiejętności i umiała wygrywać spotkania o dużą stawkę. Widziałem to w starciu z Anglią, które pokazało, że potrafimy podjąć walkę, grać mądrze, wykorzystać każde dobre podanie i mieć plan na mecz” – przekonywał wychowanek ŁKS Łódź.
W jego opinii kluczem do sukcesu z Albanią będzie cierpliwość, wyrachowanie i skuteczność, dzięki której Polacy zwyciężyli we wrześniu z tym przeciwnikiem na PGE Narodowym (4:1).
„Albańczycy zmienili swój styl gry, ale nie pozbyli się +gorącej głowy+, co musimy wykorzystać. To będzie zupełnie inny mecz niż z San Marino, gdzie musieliśmy męczyć się w ataku pozycyjnym, do którego nie jesteśmy stworzeni. W Tiranie to gospodarze będą operować piłką, zapewne rzucą się do ataku. I oby zrobili to +na hurra+. Dajmy im się trochę wyszaleć, brońmy się mądrze i czekajmy na swoje szanse po szybkich kontratakach. Przecież to one dały nam wysokie zwycięstwo w Warszawie i dlaczego mamy tego nie powtórzyć?” – wskazał Ziober.
Zdaniem byłego piłkarza m.in. francuskiego Montpellier i hiszpańskiej Osasuny Pampeluna, reprezentacja Polski we wtorek zwycięży jedną bramką – 1:0 lub 2:1. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ cegl/