„Nie wiedziałem do końca, na co mogę liczyć, bo trenuję dopiero od 1,5 miesiąca” – przyznał Radosław Kawęcki. W niedzielę zdobył złoty medal na 200 m stylem grzbietowym podczas pływackich mistrzostw Europy na krótkim basenie w Kazaniu.
„Cieszmy się z tego, że mamy kolejną blachę. Ja się cieszę, bo pływałem tu dla syna i dla swojego ojca, który zmarł trzy lata temu. Miałem miesiąc wakacji po igrzyskach i cieszę się, że cały czas jestem na wysokim poziomie” – dodał.
Kawęcki tradycyjnie zaczął spokojnie i po 50 metrach był ostatni. W połowie dystansu zajmował piąte miejsce, a po 150 m już prowadził i ostatecznie wygrał wyraźnie. Kolejne miejsca zajęli Włosi – Lorenzo Mora (1.49,73) i Michele Lamberti (1.50,26).
Szósty w tym samym wyścigu był 17-letni Ksawery Masiuk – 1.52,86.
Kawęcki na krótkim basenie radzi sobie doskonale. 30-letni grzbiecista od 2012 roku nie schodzi z podium mistrzostw świata. W swojej koronnej konkurencji 200 m zdobył złoto kolejno w Stambule (2012), Dausze (2014) i Windsorze (2016), a w 2018 roku dorzucił do tego brąz w Hangzhou. Jeszcze lepiej wiedzie mu się w ME. Niedzielny medal jest jego siódmym z najcenniejszego kruszcu.
Z zakończonych w niedzielę mistrzostw Polacy wrócą z ośmioma medalami. Pozostałe to złoty Alicji Tchórz, dwa srebrne Katarzyny Wasick oraz brązowe Pawła Juraszka, Jakuba Majerskiego i sztafet – kobiecej i mieszanej 4×50 m st. dowolnym.
„Chciałabym przede wszystkim podziękować naszej całej ekipie za ogromne zaangażowanie i ciężką pracę, którą wykonali. Jestem dumna z postawy, jaką prezentowali podczas startów i dotyczy to wszystkich zawodników, którzy stanęli na słupku podczas mistrzostw. Kibic widzi tylko efekt finalny w postaci medalu bądź jego braku, a o tym przecież decydują niuanse. Dlatego tak ważny w zawodowym sporcie jest profesjonalizm. Ten w naszej ekipie pływaków, trenerów, osób odpowiedzialnych za zdrowie kadry i regenerację, musi być koniecznie podkreślony” – powiedziała prezes Polskiego Związku Pływackiego Otylia Jędrzejczak.(PAP)
wkp/ sab/