Pokaz siły i chwyt reklamowy – w takim tonie weekendową akcję służb federalnych wymierzoną w nielegalnych migrantów opisują lokalni chicagowscy działacze. W opinii wielu, działania ICE i innych agencji zamiast odnieść realny skutek, wywołały przede wszystkim strach.
W przeprowadzonej w czasie weekendu akcji wyłapywania nielegalnych migrantów uczestniczył osobiście „car granic” Tom Homan. W wypowiedziach dla mediów zapewniał, że jest ona wymierzona w osoby niebezpieczne, które niosą spore zagrożenie dla lokalnej społeczności. Mimo szczątkowych doniesień, nie ma jeszcze dokładnych danych dotyczących skali zatrzymań.
Działania federalnych skrytykował randy Brian Hopkins. Jeden ze zwolenników zmian w statusie miasta-sanktuarium powiedział, że próbowano postąpić słusznie, ale zrobiono to w niewłaściwy sposób i z niewłaściwych powodów. Wyraził jednocześnie zaskoczenie zaangażowaniem popierającego Trumpa celebryty Dr. Phila, który filmował część operacji.
W podobnym duchu wypowiedział się kongresman z North Shore Brad Schneider. „Niepokojące w weekendowych nalotach ICE jest to, że wydaje się, że zamiast skupiać się na niebezpiecznych przestępcach – niezależnie od ich statusu imigracyjnego – administracja robi pokaz siły, aby zasiać strach, pozornie atakując ludzi przestrzegających prawa, którzy są tu od dziesięcioleci, którzy są cenionymi członkami naszej społeczności” – mówił.