Koszykarze Phoenix Suns nie wykorzystali swojej szansy i na własnym parkiecie przegrali z Los Angeles Clippers 102:116 w piątym meczu finałowym Konferencji Zachodniej ligi NBA. W rywalizacji do czterech zwycięstw ekipa z Arizony prowadzi 3-2. Kolejne spotkanie w środę.
Los Angeles Clippers jest mistrzem od wychodzenia z trudnych sytuacji. W tegorocznych play off już dwukrotnie przegrywali 0-2, by wygrywać rywalizację do czterech wygranych i awansować dalej. Najpierw pokonali Dallas Mavericks 4-3, a później Utah Jazz 4-2.
Trener Tyronn Lue nie ma jednak łatwego zadania, bo jego drużyna jest mocno osłabiona personalnie. Z powodu kontuzji grać nie mogą Kawhi Leonard, Serge Ibaka i Ivica Zubac. Pod ich nieobecność doskonale spisał się Paul George, który zdobył 41 punktów, miał 13 zbiórek, sześć asyst i trzy przechwyty. To jego najlepszy występ w karierze w fazie play off.
„Krytyka, która na mnie czasami spływa nie robi na mnie wrażenia. Mogą mówić cokolwiek, a ja skupiam się tylko na grze. Za każdym razem jak wychodzę na parkiet, robię wszystko jak najlepiej potrafię” – zapewnił 31-letni George.
Kolegę z zespołu chwalił DeMarcus Cousins, który dołożył w poniedziałek 15 punktów. „To wyjątkowy zawodnik. Proszę okażcie mu należny szacunek” – zaapelował.
Kluczowa była końcówka spotkania. Na siedem minut przed końcową syreną goście prowadzili zaledwie 98:94 i jeszcze wszystko mogło się wydarzyć. Świetnie na tym etapie rywalizacji spisał się także Reggie Jackson, który zdobył osiem punktów (w sumie w całym meczu 23).
„Uwielbiam moich facetów. Oni co wieczór walczą z całych sił. Nie boją się tego, że przegrywają, walczą i rywalizują do samego końca. W swoją grę wkładają całe serca. Teraz czas, by jeszcze dwa razy zagrać takie spotkanie. Jesteśmy blisko, ale ważne, by się skupić” – skomentował trener Clippers Lue.
W zespole Suns najskuteczniejszy był Devin Booker – 31 punktów. Chris Paul dołożył 22 punkty i miał też osiem asyst. Ekipa z Phoenix po raz ostatni w finale NBA grała w 1993 roku. (PAP)
mar/ co/