Najlepsi w sezonie zasadniczym koszykarze Phoenix Suns i broniący tytułu gracze Milwaukee Bucks odnieśli drugie zwycięstwa w pierwszej rundzie play off ligi NBA i prowadzą w serii do czterech wygranych 2-1. Pierwszej porażki z Atlanta Hawks doznała natomiast ekipa Miami Heat.
„Jeszcze wiele pracy przed nami. To jest właśnie play off w pełnej krasie. To, co za nami, w ogóle nie ma znaczenia” – przyznał jeden z liderów zespołu z Arizony Chris Paul, który uzyskał 28 punktów i miał 14 asyst.
Pod nieobecność kontuzjowanego Devina Bookera to właśnie 36-latek wziął na swoje barki ciężar „trzymania” wyniku w ostatniej kwarcie, w której uzyskał aż 19 punktów.
„To jeden z zawodników, którzy świetnie wiedzą +kiedy+ i +jak+. Ta umiejętność plus boiskowe doświadczenie są dla nas bezcenne. A cechami przywódczymi zarówno w czasie gry, jak i podczas przerw imponuje wszystkim” – powiedział o Paulu jego trener Monty Williams.
Środkowy Deandre Ayton zdobył dla gości 28 pkt i miał 17 zbiórek. Brandon Ingram z 34 pkt był najskuteczniejszy wśród „Pelikanów”, a CJ McCollum dodał 30.
„Musimy utrzymać poziom, wywierać presję i starać się maksymalnie wydłużyć tę serię” – przyznał Willie Green, szkoleniowiec Pelicans, którzy będę też gospodarzem czwartej potyczki w niedzielę.
Prowadzenie w serii play off odzyskali też Milwaukee Bucks. Mistrzowie pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 111:81, a wysoką, 16-punktową przewagę wypracowali sobie już w pierwszej kwarcie.
Grek Giannis Antetokounmpo zdobył dla grających bez kontuzjowanego Khrisa Middletona (opuści prawdopodobnie całą 1. rundę) „Kozłów” 18 punktów, a środkowy Bobby Portis do takiego dorobku dołożył też 16 zbiórek.
Środkowy z Czarnogóry Nikola Vucevic z 19 pkt był liderem „Byków”, a całkiem zawiódł DeMar DeRozan, który zakończył mecz z 11 „oczkami”, gdy w poprzednim spotkaniu tych drużyn ustanowił osobisty rekord play off zapisując na koncie 41.
„Zabrakło nam przede wszystkim waleczności, jaką wykazaliśmy w dwóch pierwszych konfrontacjach” – zauważył rozgrywający gospodarzy Zach LaVine po 18 porażce w 20 ostatnich meczach z rywalem z Milwaukee.
W drugim piątkowym spotkaniu Konferencji Wschodniej Atlanta Hawks pokonała Miami Heat 111:110 i zmniejszyła stratę na 1-2. Mecz rozpoczął się z 45-minutowym opóźnieniem, gdyż przed halą znaleziono podejrzaną paczkę.
Gościom z Florydy nie wystarczyło 16-punktowe prowadzenie w trzeciej kwarcie, by cieszyć się z trzeciej wygranej w serii. Decydujące punkty zdobył pięć sekund przed końcową syreną Trae Young, który z 24 pkt był najskuteczniejszy w swoim zespole. Tyle samo punktów uzyskał rezerwowy Heat Tyler Herro.
Czwarta potyczka – w niedzielę również w Atlancie.
PAP
pp/ wha/