Piłkarze Rakowa Częstochowa przegrali w Sosnowcu z duńskim FC Kopenhaga 0:1 (0:1) w meczu czwartej, decydującej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Rewanż odbędzie się 30 sierpnia.
Raków Częstochowa – FC Kopenhaga 0:1 (0:1).
Bramka: Bogdan Racovitan (9, samobójcza).
Żółte kartki: FC Kopenhaga – Orri Oskarsson, Elias Jelert.
Sędzia: Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina).
Widzów: 11 600.
Raków: Vladan Kovacevic – Bogdan Racovitan, Adnan Kovacevic, Milan Rundic (80.Srdjan Plavsic)- Fran Tudor, Marcin Cebula 60. Sonny Kittel), Gustav Berggren, Giannis Papanikolau, Władysław Koczergin (80.Ben Lederman), Jean Carlos (22. Deian Sorescu) – Fabian Piasecki (80. Łukasz Zwoliński).
FC Kopenhaga: Kamil Grabara – Elias Jelert, Denis Vavro, Kevin Diks, Birger Meling – Viktor Claesson (64. Lukas Lerager), Rasmus Falk (86.Oscar Hojlund), Diogo Goncalves (81. Christian Sorensen)– Roony Bardghji (64. Orri Oskarsson), Jordan Larsson, Mohamed Elyounoussi (81.Nicolai Boilesen).
Trener gospodarzy Dawid Szwarga nie ukrywał, że faworytem rywalizacji będą Duńczycy, choć częstochowianie nie doznali porażki w żadnym z sześciu wcześniejszych spotkań tych kwalifikacji.
W zespole gości zabrakło we wtorek kontuzjowanego tunezyjskiego napastnika Eliasa Achouriego, wystąpił za to polski bramkarz Kamil Grabara, który opuścił z powodu urazu sobotni mecz ligowy.
Raków, z konieczności, musiał się przenieść na sosnowiecki stadion, bowiem obiekt w Częstochowie nie spełnia wymagać UEFA na tym etapie LM. W ekipie gospodarzy nie było – z powodów zdrowotnych – obrońcy Zorana Arsenica.
Drużyna trenera Jacoba Neestrupa musiała sobie też poradzić bez wsparcia swoich fanów, ukaranych przez europejską federacją za odpalanie rac. W tej sytuacji komplet miejsc na stadionie kompleksu ArcelorMittal Park wypełnili sympatycy mistrza Polski.
Czwarta runda kwalifikacji jest rozgrywana z zachowaniem oprawy fazy grupowej. Na środku boiska znalazło się logo LM, a przed pierwszym gwizdkiem kibice wysłuchali hymnu tych elitarnych rozgrywek.
„Razem napiszmy wspaniałą historię” – witał sympatyków Rakowa spiker. „Liga Mistrzów dla Rakowa” – niosło się z trybun.
Tuż przed wyjściem piłkarzy na boisko w Sosnowcu zaczęło grzmieć i mocno padać. Częstochowianie pierwsi przeprowadzili groźną akcję, zakończoną strzałem Fabiana Piaseckiego zza pola karnego. Grabara obronił, a po chwili Duńczycy objęli prowadzenie w kuriozalnych okolicznościach. Po lekkim dośrodkowaniu Mohameda Elyounoussiego z lewej strony boiska piłka odbiła się od obrońcy Rakowa Bogdana Racovitana i wtoczyła do bramki.
To nie był koniec pecha ekipy trenera Szwargi w pierwszej części. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Jean Carloc, a potem sędzia – po analizie VAR – nie uznał wyrównującego gola, z racji minimalnego „spalonego”.
Choć po kilkunastu minutach deszcz przestał padać, to gra toczyła się na bardzo śliskiej murawie. Przewracali się piłkarze, upadek zaliczył też arbiter. Wymieniający mnóstwo podań Duńczycy w pierwszej połowie nie oddali celnego strzału, ale do szatni zeszli prowadząc.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do przodu, zza linii bocznej mobilizował ich trener Szwarga. W 58. minucie ponad poprzeczką posłał piłkę Sorescu. Później za głowę złapał się Sonny Kittel, kiedy spudłował z dobrej pozycji.
W odpowiedzi potężnie uderzył z dystansu Elyounoussi i bramkarz Rakowa musiał się wyciągnąć jak struna.
10 minut przed końcem trener Rakowa dokonał potrójnej zmiany. Zaraz potem idealnej szansy na wyrównanie nie wykorzystał jeden z rezerwowych Łukasz Zwoliński. Goście w końcówce bronili się całym zespołem w okolicach własnego pola karnego i utrzymali zaliczkę przed rewanżem u siebie.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
Duńskie media: taki sobie mecz
Duńskie media oceniły mecz czwartej rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów w Sosnowcu Raków Częstochowa – FC Kopenhaga (0:1) jako ”taki sobie”, w którym polski rywal okazał się bardzo silny i miał więcej szans na bramki.
”W drugiej połowie spotkania to Raków miał całe morze szans na gole, lecz najważniejsze jest to, że jednobramkowa przewaga została obroniona. FCK rozegrał w sumie taki sobie mecz” – skomentował dziennik ”Ekstrabladet”.
”BT” ocenił, że murawa na stadionie w Sosnowcu była mokra, więc i szybka co powodowało wiele błędów. Jednak „ta jedna samobójcza bramka dała świetny punkt wyjścia przed rewanżem”.
”Mogło skończyć się inaczej biorąc pod uwagę, że w 39. minucie sędziowie VAR anulowali bramkę Rakowa, a w drugiej połowie polski rywal bardzo niebezpiecznie naciskał” – oceniła agencja Ritzau.
Zdaniem kanału telewizji DR: ”Raków pod koniec meczu atakował bez przerwy i miał wiele niewykorzystanych szans, ale wygrana 1:0 w meczu o tak wysoką stawkę na wyjeździe jest w sumie solidnym rezultatem”.
Zbigniew Kuczyński (PAP)
Szwarga: po meczu zawodnicy czuli niedosyt
Po meczu czwartej, decydującej rundy kwalifikacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Raków Częstochowa – FC Kopenhaga (0:1) powiedzieli:
Jacob Neestrup (trener FC Kopenhaga): ”Jestem zadowolony. Nie wszystko było dobrze, ale bardzo dobrze graliśmy na połowie przeciwnika, nie dopuszczaliśmy rywali do sytuacji podbramkowych. Mamy bardzo dobrą sytuację wyjściową przed rewanżem. To absolutnie nie było szczęśliwe zwycięstwo. Graliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem, który miał bardzo mało okazji. Graliśmy na trudnym terenie. Z powodu burzy rozpoczęcie spotkania powinno zostać opóźnione o 15-20 minut”.
– Uważam, że w naszej grze ofensywnej są elementy do poprawy, dobrze rozgrywaliśmy, mogliśmy wypracować więcej sytuacji. Mamy wręcz wymarzony wynik, ale do rewanżu musimy podejść bardzo skoncentrowani. Jestem dobrej myśli. Fizycznie wszystko jest bardzo dobrze. Jeśli się chce awansować do Ligi Mistrzów, to trzeba harować na boisku”.
Dawid Szwarga (trener Rakowa): „Za nami emocjonujące spotkanie. Było czuć w zespole bardzo dobrą energię, którą przenieśliśmy na boisko. Plan został zrealizowany na bardzo dobrym poziomie, co ograniczało liczbę wejść rywali w pole karne. Najważniejszy jest wynik. Konta bankowe rywali w przypadku awansu do LM nie będą pamiętały, że goście prowadzili do przerwy, choć nie oddali celnego strzału.
– Te sytuacje budują w nas pewność, że pojedziemy do Kopenhagi, by wygrać. Postaramy się awansować. Przed nami zadanie trudne, ale wykonalne. Każdy zawodnik w szatni czuł niedosyt po meczu. Będziemy go podsycać. Możemy żałować, że nie wykreowaliśmy więcej sytuacji, bo byliśmy w stanie to zrobić. W poprzednich meczach zawodnicy ofensywni stawali na wysokości zadania, dziś zabrakło błysku.
– Szkoda, że takiego stadionu nie ma w Częstochowie, bo to istotne, kiedy spotykają się dwie wyrównane drużyny, aby mieć za sobą taką falę wsparcia, jaką dziś zgotowali nam kibice. Jeżeli Raków chce być wielkim klubem musi mieć stadion i taki doping, który pcha do przodu. Po meczu powiedziałem zawodnikom, że nic się jeszcze nie zakończyło. Przed nami mecz na wyjeździe z rywalem, z którym możemy nawiązać równorzędną rywalizację i wygrać. To jest jak najbardziej do zrobienia Jestem ciekaw, jaki zespól w Europie pozwolił na tak mało FC Kopenhaga, jak my”.
Autor: Piotr Girczys (PAP)