Trener piłkarzy Lecha John van den Brom przed rewanżowym ćwierćfinałem Ligi Konferencji z Fiorentiną liczy, że jego zespół zagra lepiej niż w Poznaniu. „Jeśli mamy coś tu zdziałać, musimy być w topowej dyspozycji, a w takiej nie byliśmy tydzień temu” – powiedział.
W pierwszym meczu w stolicy Wielkopolski Włosi pokazali miejsce w szeregu lechitom pewnie zwyciężając 4:1. Holenderski szkoleniowiec niczego nie obiecuje, ale wierzy, że jego podopieczni zagrają na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaili kibiców przez ponad dziewięć miesięcy europejskiej kampanii.
„Pewnych rzeczy nie można już zmienić, jak choćby tego wyniku 1:4. To zawsze smutne, gdy przegrywasz mecz u siebie, dlatego rozczarowanie wśród nas piłkarzy oraz sztabu, a także kibiców było bardzo duże” – mówił na konferencji opiekun mistrza Polski.
„Dlatego musimy jutro pokazać, że potrafimy lepiej grać, bo nie pokazaliśmy naszej piłki tydzień temu. Oczywiście, mam dużo respektu dla Fiorentiny, bo to naprawdę silny zespół. I tak naprawdę to jest jedyny mój plan na jutro – pokazać, że możemy grać lepiej. Natomiast, jeśli chcemy coś tu zdziałać, musimy być w topowej dyspozycji, a w takiej nie byliśmy tydzień temu. Mam nadzieję, że zagramy dobry mecz i wykorzystamy okazje. I po spotkaniu będę mógł powiedzieć, że jest dumny z moich zawodników, dumny z zespołu i może też dumny z rezultatu” – dodał.
Obecny na konferencji pomocnik Lecha Radosław Murawski przyznał, że oglądanie kolegów walczących na boisku przeciwko Fiorentinie nie było łatwą sprawą.
„Dla żadnego piłkarza będącego na trybunach nie jest to prosta sprawa, wiedząc, że nie jesteś w stanie pomóc drużynie. Przyjechaliśmy tutaj pełni nadziei, pełni wiary, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tej rywalizacji. Zwycięstwo Fiorentiny 4:1 było zdecydowanie za wysokie. Nie zasłużyliśmy na to, żeby pożegnać się z tymi rozgrywkami po takim meczu, jak tydzień temu w Poznaniu. Dlatego chcemy tu walczyć, zagrać dobre spotkanie i pokazać, że to 1:4 było wypadkiem przy pracy” – podkreślił Murawski.
Van den Brom przyznał, że we Florencji jego drużyna musi lepiej zagrać w kilku aspektach.
„Jakość Fiorentiny jest większa w ofensywie niż defensywie i to potwierdzili w pierwszym meczu. Byli bardzo groźni, umiejętnie kreowali sytuacje. My natomiast musimy lepiej popracować nad grą w obronie i nad posiadaniem piłki – traciliśmy ją zbyt łatwo” – wyliczał szkoleniowiec.
Sytuacja kadrowa Lecha wygląda nieco lepiej niż przed tygodniem. Do składu wrócił Murawski, który z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł wystąpić w pierwszym meczu przeciwko Fiorentinie.
„Radek jest dla nas bardzo ważnym graczem w środku pola. Jest z nami też Jesper Karlstroem, który doznał urazu w niedzielnym meczu z Legią Warszawa. Trenował jednak wczoraj, ale nie podjęliśmy jeszcze decyzji, co do jego występu. Także Filip Dagerstal wraca do zdrowia. Dla niego powrót na boisko w Warszawie byłby zbyt szybki, ale minęło kilka dni i jest gotowy do gry. Tydzień temu przytrafiła nam się historia z Bartkiem Salamonem (na 10 godzin przed spotkaniem UEFA zawiesiła go na trzy miesiące w związku z pozytywnym wynikiem próbki A badania antydopingowego) i ona już się nie powtórzy” – wyjaśnił van den Brom.
Porażka 1:4 w pierwszym meczu nie zmniejszyła zainteresowania kibiców „Kolejorza” rewanżem we Florencji. Poznański klub otrzymał ok. 2100 biletów w dość przystępnej cenie – 25 euro. Wszystkie wejściówki zostały wyprzedane.
Rewanżowy mecz 1/4 finału Ligi Konferencji Fiorentina – Lech rozegrany zostanie w czwartek o godz. 18.45. Zwycięzca tego dwumeczu w półfinale Ligi Konferencji zmierzy się z wygranym z pary OGC Nice – FC Basel. W pierwszym meczu w Bazylei padł remis 2:2. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ krys/