18.7 C
Chicago
środa, 23 kwietnia, 2025

Część opozycji chce uchylenia stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Złożyliśmy do marszałek Sejmu Elżbiety Witek projekt uchwały dotycząca uchylenia rozporządzenia prezydenta w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego – poinformowali w piątek posłowie klubu Lewicy.

Od czwartku w pasie przygranicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zajmie się rozporządzeniem prezydenta w poniedziałek od godz. 16.30. Sejm może uchylić rozporządzenie i obowiązywanie stanu wyjątkowego bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

 

Projekt uchwały ws. uchylenia rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy z dnia 2 września 2021 r. o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na obszarze części województwa podlaskiego oraz części województwa lubelskiego złożył w piątek do marszałek Witek szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.

 

„Lewica nie dopuści, żeby na granicy przestało obowiązywać prawo, a zaczęła obowiązywać anarchia” – powiedział PAP Gawkowski.

 

Rzecznik klubu Lewicy Marek Kacprzak podkreślił we wpisie na Twitterze, że „stan wyjątkowy jest w interesie władzy, która jest w kryzysie i w ten sposób próbuje podgrzewać atmosferę zagrożenia i strachu”. ” Zgodnie z zapowiedzią Lewica chce uchylenia rozporządzenia wprowadzającego stan wyjątkowy” – dodał.

 

W uzasadnieniu do projektu uchwały podkreślono, że „Rada Ministrów we wniosku do Prezydenta RP o wprowadzenie stanu wyjątkowego, ani w późniejszych komunikatach nie uzasadniła w sposób wyczerpujący powodów, dla których miałby zostać wprowadzony stan wyjątkowy”.

 

Jak zaznaczono, stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych”. „Rada Ministrów nie wskazała, które środki konstytucyjne okazały się niewystarczające” – czytamy.

 

„Nie wskazano w jakim punkcie rząd zawiódł w wykonywaniu swoich konstytucyjnych zadań. Jeżeli nie ma takich obszarów, wprowadzenie stanu wyjątkowego jest bezzasadne. Jeżeli władze nie zdołały zabezpieczyć państwa, zataiły te informacje, przez co podstawy wprowadzenia stanu nadzwyczajnego tego rodzaju są fałszywe” – zaznaczono w uzasadnieniu. Według Lewicy „w jednym i drugim przypadku należy uchylić przedmiotowe rozporządzenie Prezydenta RP”. (PAP)

 

autor: Grzegorz Bruszewski

 

Politycy PO: nie widzimy powodu, by popierać stan wyjątkowy

Dziś nie widzimy powodu, aby poprzeć rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie granicznym z Białorusią – oświadczyli politycy PO Tomasz Siemoniak, Bartłomiej Sienkiewicz i Radosław Sikorski. Według nich rząd nie ma czystych intencji, skoro nie zwraca się o pomoc do agencji Frontex.

Od czwartku w pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rozporządzenie prezydenta przewiduje wprowadzeniu na tym terenie m.in. ograniczenia dostępu do informacji publicznej, zakaz utrwalania za pomocą środków technicznych wyglądu określonych miejsc, obowiązek posiadania przy sobie dowodu osobistego.

 

Sejm zajmie się rozporządzeniem prezydenta w poniedziałek od godz. 16.30. Sejm może uchylić rozporządzenie bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wniosek w tej sprawie zapowiedział klub Lewicy.

 

Posłowie KO Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz oraz europoseł PO Radosław Sikorski (w przeszłości szef MON, MSW i MSZ) zorganizowali w piątek konferencję prasową w sprawie kryzysu na wschodniej granicy i zarządzonego stanu wyjątkowego.

 

Według Sikorskiego „nawet na wojnach wydarzenia raportują dziennikarze”. „Z Afganistanu w latach 80. docierały informacje, co się dzieje, bo byli tam dziennikarze. Tym bardziej w czasach pokoju dziennikarze powinni informować, co się dzieje na polskiej granicy” – mówił.

 

Europoseł zwrócił się też do prezydenta Andrzeja Dudy. Jak zaznaczył, prezydentura to nie tylko kibicowanie, „to poważna sprawa”. „Pana na granicy jeszcze nie było, to że pan zamknie oczy przez wykluczenie dziennikarzy nie oznacza, że problem zostanie rozwiązany” – podkreślił.

 

Sikorski zaznaczył, że rząd nie wzywa do wsparcia swoich wysiłków na granicy powołanej do tego agencji Frontex, która ma siedzibę w Warszawie, a której obsada personalna i budżet zostały w nowej perspektywie finansowej UE zwielokrotnione. Agencji, która świadczy pomoc na rzecz Litwy i innych krajów, która ma wreszcie zdolności techniczne do stwierdzenia, jaki jest stan faktyczny na granicy – dodał polityk. „Moje biuro kontaktowało się z tą agencją wczoraj i do wczoraj wniosek o udzielenie wsparcia nie dotarł” – poinformował.

 

Według europosła, w ten sposób rząd albo powiela błąd Grecji, która miała kryzys graniczny, bo nie zwróciła się na czas do Frontexu, „albo rząd boi się obiektywnej informacji”. „Mając pewne doświadczenie w sprawach zagranicznych, wewnętrznych i obronnych, póki co nie widzimy z kolegami powodu, aby poprzeć ten wniosek (rozporządzenie – PAP) o wprowadzeniu stanu wyjątkowego” – powiedział Sikorski.

 

Bartłomiej Sienkiewicz zwracał uwagę, że szef MSWiA Mariusz Kamiński w jednym z wywiadów „wyśmiewał się” z Frontexu. Tymczasem, dodał, Frontex jest instytucją stworzoną właśnie na taką okoliczność, jak obecna. „Frontex jest systemem ratunkowym w sytuacji zagrożenia zewnętrznych granic Unii Europejskiej” – zauważył poseł. „Funkcjonariusze Frontexu z różnych krajów są w stanie wzmocnić granicę zewnętrzną UE w trybie alarmowym. W tym trybie pogranicznicy słowaccy osłaniają granice Litwy” – mówił Sienkiewicz.

 

Jak podkreślił, Frontex nie tylko może pomóc w sytuacji zagrożenia, ale jego funkcjonariusze mają jeszcze jeden obowiązek: raportują o stanie zagrożenia granicy, by w razie czego dorzucić kolejne kontyngenty ludzi czy sprzętu.

 

„Patrząc na to rozporządzenie o stanie wyjątkowym, jako były minister spraw wewnętrznych nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ono zostało skonfigurowane w jednym celu, żeby nie było żadnych innych oczu niż PiS nad granicą Polski” – zaznaczył Sienkiewicz.

 

Jego zdaniem właśnie dlatego „minister Kamiński żartuje sobie z Frontexu”, a także „elementem tego rozporządzenia jest zakaz działania mediów w tym kryzysie”. Chodzi bowiem o wykluczenie dziennikarzy, a nie o efektywną ochronę polskich granic – oświadczył Sienkiewicz.

 

Przypomniał, że gdy wybuchła wojna na Ukrainie w 2014 roku przygotowano scenariusze na wypadek migracji dużej liczby ludzi, przy wykorzystaniu poligonów wojskowych. „Te materiały gdzieś są w szafie. Mam wrażenie, że PiS robi wszystko, by usunąć świadków znad granicy, mam też wątpliwości co do efektywnej ochrony polskich granic przez rząd PiS” – ocenił były szef MSW.

 

Siemoniak zauważył, że w sprawie kryzysu granicznego rząd w żaden sposób nie podejmuje dialogu z opozycją parlamentarną. Tak jak choćby w 2014 roku, gdy po wybuchu kryzysu na Ukrainie Donald Tusk zaprosił liderów opozycji do KPRM, gdy był także prezes PiS Jarosław Kaczyński – podkreślił polityk.

 

„Dziś takiego dialogu nie ma. Po zapowiedzianym na poniedziałek posiedzeniu Sejmu spodziewamy się tylko łajania opozycji, krzyków władz, propagandy, naznaczania” – mówił Siemoniak. Jak ocenił, „wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazują”, że rozporządzenie o stanie wyjątkowym to działalność propagandowa. „Pytamy, czemu wzorem Litwy nie został ściągnięty do Polski Zespół ds. zwalczania zagrożeń hybrydowych NATO? Dlaczego nie chcemy angażować sojuszników w problem, który dotyczy całej UE i całego NATO?” – pytał poseł.

 

Według niego znamienne jest, że prezydent „nagle potrzebuje dwóch dni na analizę takiego wniosku, który jest podejmowany z rzekomymi zagrożeniami i rosnącą groźbą dla bezpieczeństwa Polski”.

 

Zauważył też, że stan nadzwyczajny nie został wprowadzony w czasie pandemii, mimo istniejących przesłanek. Wprowadza się go dzisiaj „w atmosferze odartej z powagi” – podkreślił Siemoniak. „A milion obywateli widzi prezydenta, który się świetnie bawi na meczu, pokazując, że sytuacja nie jest tak poważna, skoro można tak się zachowywać” – zwracał uwagę poseł.

 

„Bez dialogu z opozycją, bez przekazania w trybie niejawnym informacji, które być może znają tylko rządzący trudno znaleźć powody do popierania takiego działania” – oświadczył Siemoniak.

 

Dopytywany, jak posłowie KO będą głosować ws. rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego Siemoniak poinformował, że ostateczna decyzja zapadnie na poniedziałkowym posiedzeniu klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Dodał, że na dziś nie ma powodu, aby rozporządzenie ws. stanu wyjątkowego popierać, ale do poniedziałku sytuacja może się zmienić.(PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

 

Litwa/ Mieszkańcy Rudnik boją się i nie chcą sąsiedztwa migrantów

Spokojne do niedawna życie wsi Rudniki nieopodal Wilna na skraju Puszczy Rudnickiej zostało zakłócone. Tuż obok wsi powstał największy na Litwie obóz dla nielegalnych migrantów z Białorusi, mogący pomieścić ok. 800 osób. Rudniczanie stworzyli grupę bezpiecznego sąsiedztwa.

„Nie chcieliśmy, żeby powstał tu obóz. Protestowaliśmy i nadal protestujemy, ale jesteśmy świadomi, że on już tu pozostanie i robimy wszystko, by przynajmniej było w nim jak najmniej osób i żeby teren był należycie zabezpieczony” – mówi PAP Henryk Baranowicz, starosta gminy Biała Waka, do której należy wieś Rudniki w rejonie solecznickim.

 

Pod koniec lipca mieszkańcy wsi dowiedzieli się, że na poligonie wojskowym znajdującym się w puszczy, w odległości około pół kilometra od ich domostw, zostanie rozlokowany obóz. „Ta wiadomość była jak grom z jasnego nieba. Szok, niedowierzanie. Nikt z nami tego nie uzgadniał” – mówi PAP Krystyna Sławińska, mieszkanka Rudnik, radna samorządu rejonu solecznickiego.

 

Przerażeni mieszkańcy wsi i okolicznych miejscowości spontanicznie zablokowali drogę, by samochody przewożące na poligon namioty nie mogły wjechać. Policja zażądała zejścia z drogi. Ostatecznie protestujący siłą zostali zepchnięci.

 

„Minister spraw wewnętrznych (Litwy Agne Bilotaite) nazwała nasz protest działaniem antypaństwowym, a to była po prostu naturalna reakcja, obrona przez zbliżającym się niebezpieczeństwie” – twierdzi Sławińska. Mieszkańcy wsi wystosowali list do szefowej MSW z żądaniem odwołania wypowiedzianych słów pod ich adresem, ale na razie nie mają odpowiedzi.

 

Obecnie w obozie przebywa ok. 750 nielegalnych migrantów, są to mężczyźni z Iraku, Syrii i krajów Afryki. „Dokładnej liczby chyba nikt nie potrafi wskazać, bo prawie każdego dnia ktoś stąd próbuje uciec” – mówi Baranowicz. – Oni mają telefony, ktoś im przygotowuje dokumenty. Podjeżdżają samochody z niemiecką, francuską rejestracją i odjeżdżają”. Ci, którzy nie potrafią zorganizować ucieczki, czasami po prostu na kilka godzin opuszczają teren „dla rozrywki”.

 

Według Baranowicza, „sytuacja uchodźców w tym obozie nie jest dobra”. Mówi, że „tam gorzej niż w więzieniu, powstają klany, konflikty”.

 

Słowa starosty potwierdzają doniesienia litewskich mediów. W piątek portal 15min.lt w oparciu o informacje Czerwonego Krzyża napisał, że w obozie w Rudnikach kształtuje się system kastowy, dochodzi do wykorzystywania seksualnego, a niezamożni migranci są zmuszani do uprawiania prostytucji wśród mężczyzn.

 

Przed kilkoma tygodniami w obozie doszło do zamieszek. Niezadowoleni z warunków życia migranci szturmowali ogrodzenie. Do stłumienia buntu skierowano funkcjonariuszy policji i straży granicznej.

 

„Policyjne i wojskowe samochody na syrenach pędziły przez wieś. Helikopter wisiał w powietrzu. Stamtąd dochodziły jakieś wrzaski, krzyki. Nie wiedzieliśmy, co robić” – wspomina Sławińska późny wieczór, kiedy doszło do zamieszek.

 

W trosce o własne bezpieczeństwo z inicjatywy starosty gminy Biała Waka została powołana grupa bezpiecznego sąsiedztwa. Około 40 osób rotacyjnie każdego wieczoru dyżuruje od godz. 19 do godz. 1 w nocy. Dotychczas ochotnicy pełniący dyżury nie odnotowali większych incydentów, ale – jak wskazuje Sawińska – „od razu poczuliśmy się bezpieczniej”.

 

Staraniem lokalnych władz osobom starszym, które mieszkają w okolicy obozu, rozdane zostały baloniki z gazem, telefony z wprowadzonym numerem alarmowym 112, rozdano im też gwizdki. Wszystkie okoliczne ulice są oświetlone przez całą noc, zainstalowano kamery.

 

„Czujemy się już trochę lepiej. Zrozumieliśmy, że migranci uciekają z obozu, ale nie idą przez wieś, tylko polami, lasami i jest to naturalne, bo nie po to tutaj przybyli, by siedzieć za płotem w takich warunkach” – mówi Sławińska. Dodaje jednak, że „nasze życie się zmieniło i już nigdy nie będzie tak jak dawnej”.

 

W Rudnikach mieszka około 600 osób, w zdecydowanej większości to Polacy. Wieś leży na dawnym Szlaku Jagiellońskim, Kraków-Lublin-Wilno, łączącym stolice dawnej Rzeczypospolitej. Rudniki były ostatnią miejscowością przed Wilnem, w której zatrzymywali się podróżujący władcy. W XV-XVII wieku Puszcza Rudnicka była też ulubionym terenem polowań królewskich.

 

Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)

 

aki/ ap/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"