Były prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski jest przekonany, że Cezary Kulesza uzyska wymagane poparcie i pozostanie prezesem PZPN. „Byłoby ciekawiej, gdyby był kontrkandydat, ale nikt nie zebrał wymaganego poparcia” – zaznaczył.
Pozbawienie Roberta Lewandowskiego opaski kapitańskiej reprezentacji, rezygnacja z gry zawodnika Barcelony w kadrze narodowej, porażka w meczu eliminacji mistrzostw świata z Finlandią (1:2) i w końcu rezygnacja Michała Probierza z funkcji selekcjonera – wszystko to wydarzyło się w niespełna tydzień w polskiej piłce nożnej.
Według byłego prezesa Dolnośląskiego ZPN i wieloletniego wiceprezesa piłkarskiej centrali nie będzie to miało wpływu na zbliżające się wybory w PZPN.
„Chyba, że wydarzy się jeszcze coś po drodze. Coś co sprawi, że prezes Kulesza nie otrzyma wymaganych 50 procent plus jeden głosów poparcia. Uważa jednak, że tak się nie stanie. Myślę, że jeszcze przed wyborami prezes mianuje nowego selekcjonera, a następnie 30 czerwca zostanie szefem PZPN na kolejne cztery lata” – powiedział PAP Padewski.
Jeszcze do niedawna pojawiały się nieoficjalne informacje, że w szranki z Kuleszą będą chcieli stanąć Paweł Wojtala czy Wojciech Cygan. Tak się jednak nie stało. Kilka miesięcy temu start w wyborach zapowiadał też Padewski.
„Nie ma kontrkandydata, bo nikt nie zebrał wymaganego statutowo poparcia, a potrzeba 15 takich stanowisk od członków związku. Tak, sam przez pewien czas myślałem o starcie, ale uznałem, że nie mam szans zebrać wymaganego poparcia i zrezygnowałem. Czy to normalne, że nie ma kontrkandydata? Nie widzę w tym nic nienormalnego. Analogia: w niektórych partiach politycznych od lat jest ten sam prezes, który jest popierany w każdych kolejnych wyborach. Teraz mamy taką samą sytuację w PZPN. Środowisko jest zadowolone z tego, jak jest i stąd brak kontrkandydata” – skomentował Padewski.
Prezesem DZPN był od 2010 roku, a w sumie w strukturach piłkarskich pracował 25 lat. Za czasów Zbigniewa Bońka był wiceprezesem ds. piłkarstwa kobiecego, ale od czterech lat nie działa już w strukturach PZPN.
„Nie wiem, jak jest teraz w środku związku, bo tam nie jestem. Od czterech lat stoję z boku. Fakty są takie, że nikt się nie odważył stanąć w szranki z prezesem Kuleszą i pozostaje nam to zaakceptować. Jasne, że lepiej by było, gdyby był kontrkandydat. Byłoby ciekawiej, konstruktywniej. Byłaby rozmowa, której, moim zdaniem, brakuje w polskiej piłce. Na dzisiaj środowisko piłkarskie obdarzyło prezesa zaufaniem i 30 czerwca zostanie wybrany na kolejną kadencję. Jeszcze raz jednak podkreślę: chyba, że coś się jeszcze wydarzy, a jak pokazały ostatnie dni, nie jest to wykluczone” – podsumował honorowy prezes DZPN.(PAP)
marw/ pp/