25.4 C
Chicago
wtorek, 1 lipca, 2025

Krajobraz po bitwie, czyli trudna kadencja przed Kuleszą

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

www.strony.us - Strony Internetowe, Strony Internetowe Chicago Floryda, Pozycjonowanie, Pozycjonowanie stronwww, Pozycjonowanie Stron Chicago Floryda, Reklama Chicago

Cezary Kulesza, mimo utrzymania stanowiska prezesa PZPN, nie może czuć się wygrany po zjeździe federacji. Reelekcja, przy braku kontrkandydata, była formalnością, ale do władz nie weszli jego zaufani ludzie. Zapowiadają się gorące cztery lata w federacji, a potem… jeszcze ciekawsze wybory.

Podczas poniedziałkowego Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PZPN w jednym z hoteli na obrzeżach Warszawy Kulesza nie miał rywala, więc jego wybór był praktycznie formalnością. Znacznie ciekawiej zrobiło się chwilę później…
Delegaci nie wybrali bowiem żadnego ze zgłoszonych przez niego kandydatów na trzech wiceprezesów. I to pomimo publicznego przekonywania ze strony Kuleszy (to było chyba najciekawsze wystąpienie prezesa na zjeździe), dwukrotnego głosowania w tej sprawie oraz zarządzanych przerw w obradach. Wymaganego poparcia nie otrzymali Henryk Kula, Maciej Mateńko i Mieczysław Golba, którzy piastowali te stanowiska w latach 2021-25.
Kula był dotychczas wiceprezesem do spraw organizacyjno-finansowych, Mateńko – ds. szkoleniowych, a Golba – ds. zagranicznych.
Nowym wiceprezesami zostali – odpowiednio – Adam Kaźmierczak, Sławomir Kopczewski i właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski. Skład tego gremium uzupełnili Tomasz Garbowski, który będzie wiceprezesem ds. piłkarstwa amatorskiego, a także szef Ekstraklasy SA Marcin Animucki – ds. piłkarstwa profesjonalnego.
Na dodatek, jak się później okazało, Golba i Mateńko nie weszli nawet do zarządu PZPN. O 10 wolnych miejsc (w 17-osobowym gremium) ubiegało się 19 kandydatów. Wśród nich żadnej kobiety, choć przecież PZPN od dawna mocno promuje żeński futbol i szczyci się osiągnięciami polskich zawodniczek w różnych kategoriach wiekowych.
Po każdym kolejnym głosowaniu, gdy przegrywali faworyci Kuleszy, przez salę przechodził głośny pomruk zaskoczenia i niedowierzania.
Wyniki wyborów, nie licząc reelekcji Kuleszy, pokazały siłę klubów, które mają łącznie 50 głosów na 118 możliwych (w poniedziałkowym zjeździe uczestniczyło ostatecznie 116 delegatów).
„Czy to był bunt środowiska? Nie. Nie szukajcie na siłę słów, które będą podgrzewać i tak gorącą atmosferę, jaką obecnie mamy” – powiedział później dziennikarzom wiceprzewodniczący rady nadzorczej Ekstraklasy SA Wojciech Cygan, wybrany do nowego zarządu PZPN.
Nie ukrywał jednak, że tak słabe wyniki kandydatów Kuleszy, a jednocześnie bardzo dobre przedstawicieli klubów, to spore zaskoczenie.
„Cieszymy się, bo jako środowisko klubów mogliśmy dzisiaj wracać smutni ze zjazdu, mówiąc, że oddaliśmy wszystkie możliwe insygnia władzy tzw. baronom. Stało się inaczej. Na razie my też jesteśmy zaskoczeni” – przyznał Cygan, który jest również przewodniczącym rady nadzorczej Rakowa Częstochowa.
Czy w takiej sytuacji nie szkoda, że opozycja nie wystawiła żadnego rywala dla Kuleszy? W poprzednich miesiącach wymieniano nazwiska właśnie Cygana oraz Pawła Wojtali.
„Ja nigdy nie staram się rozpamiętywać zdarzeń, które już nie wrócą. Dzisiaj jest taka sytuacja, jaka jest. Mam wrażenie, że niektórzy przedstawiciele środowiska byli przekonani, że potoczy się to zupełnie inaczej i kluby zostaną całkowicie zmarginalizowane” – powiedział Cygan.
Jednym z największych wygranych poniedziałkowego zjazdu był Mioduski. Właściciel Legii ma silną pozycję na arenie międzynarodowej, jest osobą cenioną w europejskim futbolu, a teraz będzie miał więcej do powiedzenia również w polskiej piłce.
„Nam bardzo zależało na tym, żeby kandydatem na wiceprezesa ds. zagranicznych była najlepsza i najbardziej odpowiedzialna osoba, czyli właśnie Dariusz Mioduski” – przyznał Cygan.
Były szef PZPN Michał Listkiewicz (w latach 1999-2008), a od poniedziałku honorowy prezes federacji, w rozmowie z PAP jeszcze przed zjazdem przewidywał, że Mioduski może wejść do ścisłych władz.
„To byłaby duża sprawa, bo jest człowiekiem wielkiego kalibru, szczególnie jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe, biznesowe. To oznaczałoby duże wzmocnienie dla PZPN” – podkreślił były sędzia międzynarodowy.
Sam Mioduski w krótkiej rozmowie z mediami po zjeździe przyznał, że Kulesza ma mocną pozycję, ale chodziło o to, żeby doszło do kilku zmian wokół niego. „W PZPN jest wielu fajnych ludzi i chcieliśmy uruchomić ten potencjał. Oczekiwało tego wiele osób, również na sali” – dodał.
Listkiewicz zapowiadał kilka dni temu, że druga kadencja Kuleszy będzie trudniejsza niż pierwsza, ponieważ trzeba zacząć zupełnie nowy rozdział. Jak się okazuje, teraz prezesa PZPN czeka niełatwy czas również z innego powodu – w zarządzie zasiądzie wielu działaczy, którzy mogą zdecydowanie nie zgadzać się z jego poglądami. I to w bardzo różnych kwestiach.
Nowe czterolecie Kuleszy będzie jednocześnie przedsmakiem tego, co wydarzy się na zjeździe wyborczym w 2029 roku. Wiadomo, że zgodnie z ustawą o sporcie dotychczasowy prezes nie może ubiegać się o trzecią z rzędu kadencję.
Niewykluczone, że pierwsze przymiarki do wyboru jego następcy miały miejsce już w poniedziałek, a ci, którzy wyszli z sali zadowoleni, mogą za cztery lata uśmiechać się jeszcze bardziej.
Cygan, zapytany o perspektywę kolejnych wyborów, odparł:
„Niech wykaże się ten zarząd, który został teraz powołany. I niech pokaże, że zasługuje na mandat zaufania, jaki teraz otrzymał. Na razie na tym się skoncentrujmy. A co będzie za cztery lata, to…” – zawiesił głos wiceprzewodniczący rady nadzorczej Ekstraklasy SA i członek zarządu PZPN.

Maciej Białek (PAP)

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"